* oczami Louisa*
Jej słowa odbiły się ode mnie. Nie potrafiłem zrozumieć co ona tak naprawdę do
mnie mówiła. W końcu gdy powiedziała ,, Nie szukaj mnie’’ zrozumiałem co
chciała mi przekazać. Patrzyłem jak jej sylwetka oddala się ode mnie. Chciałem
za nią biec, wstrząsnąć w jakikolwiek sposób ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
Powoli zaczęło docierać do mnie przesłanie jej słów. Gdy minął pierwszy szok mogłem w końcu się
ruszyć. Byłem przytłoczony wszystkimi myślami i ani myślałem wracać do domu w
którym mama a następnie siostry będą pytać co się stało. Harry ma sam kłopoty
więc nie będę mu wylewać swoich żali. Niall w Irlandi a Liam zapewne gdzieś
baluje. Wybrałem numer do Zayna
- Co tam?- rozległ się w telefonie głos
- Cześć Zayn. Możemy się spotkać?-
- Jasne! Gdzie za ile? Może weźmiesz ze sobą Em?- gdy usłyszałem jej imię pękło
coś w sercu. Nie potrafiłem wydobyć z siebie dźwięku.- Stary co się dzieje?
Będę za 5 minut w naszym ulubionym miejscu przy Hyde Park. -
Targały mną różne emocje. Nie umiałem odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego
mnie zostawiła? Gdzie popełniłem błąd? Czy byłem aż tak złym chłopakiem? Przecież
nie dalej niż wczoraj rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości. Postanowiłem pójść
na piechotę do parku. Wprawdzie był oddalony o dobry kilometr ale musiałem w
jakiś sposób odreagować. Gdy doszedłem w umówione miejsce Zayn od razu zadał
pytanie:
- Co się stało? Dzwoniłem do Em ale nie odbiera. Louis? –spojrzał na mnie a ja
nie chciałem do tego wracać.
- Naprawdę muszę?-
- Tak. Martwię się o Ciebie. Martwię się o was.-
- Ona za mną zerwała- powiedziałem i w streszczony sposób opisałem całą
sytuację. Widziałem, że chłopak bardzo przejął się tą sytuacją. Dla mnie życie
zakończyło się w tym momencie kiedy Em oznajmiła, że odchodzi.- Zayn ja ją
kocham ponad życie! Wczoraj rozmawialiśmy na temat naszej przyszłości. Ślub,
wspólny dom te sprawy. A teraz? Ja nie mam po co żyć.- kolega ujął mnie ramieniem
i powiedział
- To może się napijemy? – przytaknąłem głową i ruszyliśmy do jakiegoś
zatęchłego pubu.
* Oczami Zayna*
To się porobiło. Obarczałem się winą za to co zrobiłam Em. W pewnym momencie
chciałem mu powiedzieć o tej nocy ale widząc jego stan powstrzymałem się. Wierzyłem,
że wódka z lodem jest najlepsza na smutki więc postanowiłem w jakimś stopniu
wyleczyć przyjaciela. Ciągle po głowie chodziły mi słowa Em: Nie szukaj mnie,
wyjeżdżam. Co ją pchnęło do takiego mocnego posunięcia i dlaczego akurat
musiała zrobić to teraz? Nie chciałem wierzyć, że powodem tego byłem ja ale
wszystkie znaki na niebie i ziemi właśnie tak wskazywały. Bałem się o niego. Po
rozstaniu z Eleonor był w siódmym niebie a teraz? Smutek i ból można wyczytać z
jego twarzy. To tak jakby ktoś mu napisał kartkę ,, Zerwała ze mną moja
ukochana” i powiesił na szyi. W najgorszym przypadku zakończy się depresją. Gdy
weszliśmy do pubu w powietrzu dało się wyczuć słodki zapach. Jak nic
narkotyki. Zamówiliśmy setkę, potem
kolejną i kolejną i gdy w końcu Lou stwierdził, że ma dosyć otworzył się przede
mną. Powiedział mi wszystko. Od A do Z. Dowiedziałem się o jego obawach w
nawiązaniu do Em, o kłopotach rodzinnych o których nie miałem pojęcia no i w
końcu nadszedł ten moment, w którym mówi się o uczuciach. Nie to, że był
pijany. Jako jedyny z nas miał naprawdę mocną głowę i wszystko co mówił, mówił świadomie.
Zrozumiałem swój błąd i moim celem na najbliższe dni było naprawienie go.
* oczami Emmy*
Dobiegłam do auta ze sporą zadyszką. W płucach piszczało mi niemiłosiernie ale
to nie stanowiło przeszkody. Biegłam ciągle przed siebie. Odpaliłam auto i czym
prędzej odjechałam z tego miejsca. Przejeżdżając przez miasto światła migały
dookoła mnie. Oczy już dawno zaszły mgłą ale w żaden sposób nie potrafiłam
zmusić łez do ,, wyjścia’’ na zewnątrz. Wcisnęłam gaz do dechy. Samochodem
zaczęło zarzucać na boki ale nie dbałam o to czy zginę czy też dalej będę żyć. Wiedziałam,
że zraniłam Louisa i to sprawiało mi najgorszy ból. Na ulicach było pusto jak
nigdy więc nie zwracałam uwagi na światła. Chciałam jak najszybciej znaleźć się
w domu. W końcu po przejechaniu całego miasta dotarłam na miejsce. Wbiegłam do
domu trzaskając drzwiami.
- Rany! A Ty co taka zła?- zapytała ciocia od razu na wejściu
- Od dzisiaj dla nikogo nie istnieje. Jakby ktoś pytał lub przychodził to
wyjechałam dobrze?-
- Yyyy… Dobrze, ale może wytłumaczysz mi dlaczego?-
- Naprawdę chcesz znać powód?-
- No tak, inaczej bym nie pytała-
- Zerwałam z Louisem- powiedziałam i w końcu uwolniłam łzy. Pobiegłam do siebie
na górę i od razu przekręciłam klucz w drzwiach. W końcu mogłam rozpłakać się i
pobyć sam na sam ze swoim smutkiem. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego nie powiedziałam
mu prawdy? Przecież nie takie sytuacje przechodzą ludzie i jakoś potrafią nadal
żyć ze sobą. Taj jak przypuszczałam ciocia po chwili zaczęła dobijać się do
drzwi a ja mogłam się zdobyć Tylka na to aby powiedzieć ,, Zostaw mnie samą!”.
Dzisiaj udało mi się zranić…. 4 osoby. Biję rekordy. Zegarek wskazywał 21. 00.
Włączyłam telefon i po chwili przyszedł mi raport kto i ile razy do mnie
dzwonił. Ciągle Zayn no i Lou. Odrzuciłam go na bok. Poszłam do łazienki i
wzięłam długi gorący prysznic. W pewnym
stopniu smutek razem z wodą opuścił moje ciało. Nie miałam na nic siły więc
poczłapałam prosto do łóżka i po chwili spałam jak zabita. Obudziłam się nad
ranem. Ledwo dochodziła 4 a
ja byłam pełna życia i energii. Niewiele myśląc wstałam z łóżka i powędrowałam
do kuchni. Po krótkich oględzinach zawartości lodówki wyjęłam mleko drożdże
jaja i dżem. Z szafek wyciągnęłam mąkę, sól, cukier, suszone owoce.
Postanowiłam upiec bułki. Nad ranem przychodzą mi głupie pomysły do głowy więc
niech was nie zdziwi moja postawa o 4 nad ranem. Rozpoczęła się zabawa w
nadziewanie, klejenie itd. Klika bułek było z dżemem, klika z czekoladą i
jeszcze kilka było z nadzieniem waniliowym. Gdy wstawiłam je do piekarnika
zrobiłam sobie kawę i usiadłam w kanapie przed telewizorem. Po chwili pachniało
w całym domu. Była 6.00. 1 grudzień. Śnieg sypie za oknem jak na grudzień
przystało. Wszędzie biało jak okiem sięgnąć. Minutnik daje znać, że pora
bułeczki wyciągnąć z piekarnika. Wyciągam je a zapach, który uderza w mój nos
jest nie z tej ziemi!!! Od razu biorę każdą z innym nadzieniem i idę na górę. W
domu wszyscy śpią co wcale mnie nie dziwi. Kto normalny wstaje o tej godzinie
ci ja. Włączam telewizor i słucham co na świecie się dzieje. Odnajduję telefon
i pierwsze co się rzuca w oczy to ilość połączeń wykonanych do mnie. Całe 52
nieodebrane! Wow… Przechodzą sami siebie. 23 wiadomości. Większość typy ,, Em
odbierz do cholery!” ale jedna naprawdę przyciągnęła moją uwagę. Była od Zayna
:,, Em, nie wiem co strzeliło Ci do głowy z tym zostawieniem Louisa ale wiedz,
że to był poważny błąd! Wiem, że to ja byłem powodem tego dramatycznego wyjścia
z sytuacji ale naprawdę nie tędy droga! Wiesz jak on teraz wygląda? Została z
niego kupka nieszczęścia. Nie zdajesz sobie sprawy z tego co zrobiłaś. Proszę odbierz
chociaż telefon. Wiedz, że jak chłopaki dowiedzą się o wszystkim nie dadzą Ci
spokoju i na pewno Cię znajdą.” Kolejna była od Louisa. Spojrzałam na godzinę i
wyglądało na to, że przyszła niecałą godzinę temu. :.,, Em nawet nie wiesz jak
za Tobą tęsknię. Nie mogłem spać całą noc. Ciągle myśli krążą wokół Ciebie i
Twojej decyzji. Proszę, powiedz mi dlaczego to zrobiłaś? Czy naprawdę nie było
innego wyjścia z tej sytuacji? Czy ja naprawdę aż tak Cię zawiodłem? Kocham
Cię, zależy mi na Tobie i nie chcę Cię w żaden sposób stracić. Zaakceptuje to,
że mnie już nie kochasz lub kochasz ale coś stoi na drodze do naszego
szczęścia. Zrozumiem jeśli chcesz aby między nami była przyjaźń. Ale nie
zostawiaj reszty chłopaków! Jesteś dla nas ważna! Błagam nie opuszczaj nas,
Londynu… Kocham Cię. Louis.”
Zaczęły nachodzić mnie swego rodzaju wątpliwości. Czy oby dobrze zrobiłam? Czy
oby na pewno miał być taki finał naszej historii?
W natłoku myśli przywołałam wspomnienia kogoś bardzo mi bliskiego. Otworzyłam
komputer i znalazłam potrzebne informacje. Ubrałam się i chwyciłam
najpotrzebniejsze rzeczy. Po chwili przepełniona wahaniem wyruszyłam tam, gdzie
czułam się bezpiecznie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mała niespodzianka na osłodzenie powrotu do szkoły... Poświęcam się. Zamiast zakuwać geografię i mieć randkę z Panem Litosferą to siedzę i piszę wam rozdział :D
Ale za to przecież mnie kochacie, nieprawdaż?
Może mało szczegółów i jakiś ważnych wydarzeń ale powoli wszystko znajdzie swoje miejsce :D
Kocham wasze słowa i kocham jak piszecie ,, Świetnie piszesz!" Wiecie jak to działa? Jak sobie wchodze tu i widzę 3 nowe komenty to mi się tak japa cieszy, że aż no :D
Miłego czytania!!! xxx
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam ten zaszczyt pisania jako pierwsza komentarza :D
Masz OGROMNY talent do pisania opowiadania i mam nadzieję, że dodasz jak najszybciej nowy rozdział :P
Pozdrawiam :D
niech wróci do Louisa .;d
OdpowiedzUsuńbooski rozdział .. czekam na następny .;*
tak właśnie za to Cię kochamy , biedny Loui :<
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem z kim Em powinna być . Mam mętlik w głowie jak sama bohaterka . Wiem jedno , każda twoja decyzja będzie dobra ;D Czekam na następny rozdział mego uuuulubionego , cudownego bloga ♥ xoxo
OdpowiedzUsuńAle to pokręcone ;-) Cały czas coś się dzieje i dla tego właśnie uwielbiam ten blog :-D czekam na następny.
OdpowiedzUsuń