poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 36

* oczami Louisa*
Jej słowa odbiły się ode mnie. Nie potrafiłem zrozumieć co ona tak naprawdę do mnie mówiła. W końcu gdy powiedziała ,, Nie szukaj mnie’’ zrozumiałem co chciała mi przekazać. Patrzyłem jak jej sylwetka oddala się ode mnie. Chciałem za nią biec, wstrząsnąć w jakikolwiek sposób ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Powoli zaczęło docierać do mnie przesłanie jej słów.  Gdy minął pierwszy szok mogłem w końcu się ruszyć. Byłem przytłoczony wszystkimi myślami i ani myślałem wracać do domu w którym mama a następnie siostry będą pytać co się stało. Harry ma sam kłopoty więc nie będę mu wylewać swoich żali. Niall w Irlandi a Liam zapewne gdzieś baluje. Wybrałem numer do Zayna
- Co tam?- rozległ się w telefonie głos
- Cześć Zayn. Możemy się spotkać?-
- Jasne! Gdzie za ile? Może weźmiesz ze sobą Em?- gdy usłyszałem jej imię pękło coś w sercu. Nie potrafiłem wydobyć z siebie dźwięku.- Stary co się dzieje? Będę za 5 minut w naszym ulubionym miejscu przy Hyde Park.  -
Targały mną różne emocje. Nie umiałem odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego mnie zostawiła? Gdzie popełniłem błąd? Czy byłem aż tak złym chłopakiem? Przecież nie dalej niż wczoraj rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości. Postanowiłem pójść na piechotę do parku. Wprawdzie był oddalony o dobry kilometr ale musiałem w jakiś sposób odreagować. Gdy doszedłem w umówione miejsce Zayn od razu zadał pytanie:
- Co się stało? Dzwoniłem do Em ale nie odbiera. Louis? –spojrzał na mnie a ja nie chciałem do tego wracać.
- Naprawdę muszę?-
- Tak. Martwię się o Ciebie. Martwię się o was.-
- Ona za mną zerwała- powiedziałem i w streszczony sposób opisałem całą sytuację. Widziałem, że chłopak bardzo przejął się tą sytuacją. Dla mnie życie zakończyło się w tym momencie kiedy Em oznajmiła, że odchodzi.- Zayn ja ją kocham ponad życie! Wczoraj rozmawialiśmy na temat naszej przyszłości. Ślub, wspólny dom te sprawy. A teraz? Ja nie mam po co żyć.- kolega ujął mnie ramieniem i powiedział
- To może się napijemy? – przytaknąłem głową i ruszyliśmy do jakiegoś zatęchłego pubu.
* Oczami Zayna*
To się porobiło. Obarczałem się winą za to co zrobiłam Em. W pewnym momencie chciałem mu powiedzieć o tej nocy ale widząc jego stan powstrzymałem się. Wierzyłem, że wódka z lodem jest najlepsza na smutki więc postanowiłem w jakimś stopniu wyleczyć przyjaciela. Ciągle po głowie chodziły mi słowa Em: Nie szukaj mnie, wyjeżdżam. Co ją pchnęło do takiego mocnego posunięcia i dlaczego akurat musiała zrobić to teraz? Nie chciałem wierzyć, że powodem tego byłem ja ale wszystkie znaki na niebie i ziemi właśnie tak wskazywały. Bałem się o niego. Po rozstaniu z Eleonor był w siódmym niebie a teraz? Smutek i ból można wyczytać z jego twarzy. To tak jakby ktoś mu napisał kartkę ,, Zerwała ze mną moja ukochana” i powiesił na szyi. W najgorszym przypadku zakończy się depresją. Gdy weszliśmy do pubu w powietrzu dało się wyczuć słodki zapach. Jak nic narkotyki.  Zamówiliśmy setkę, potem kolejną i kolejną i gdy w końcu Lou stwierdził, że ma dosyć otworzył się przede mną. Powiedział mi wszystko. Od A do Z. Dowiedziałem się o jego obawach w nawiązaniu do Em, o kłopotach rodzinnych o których nie miałem pojęcia no i w końcu nadszedł ten moment, w którym mówi się o uczuciach. Nie to, że był pijany. Jako jedyny z nas miał naprawdę mocną głowę i wszystko co mówił, mówił świadomie. Zrozumiałem swój błąd i moim celem na najbliższe dni było naprawienie go.
* oczami Emmy*
Dobiegłam do auta ze sporą zadyszką. W płucach piszczało mi niemiłosiernie ale to nie stanowiło przeszkody. Biegłam ciągle przed siebie. Odpaliłam auto i czym prędzej odjechałam z tego miejsca. Przejeżdżając przez miasto światła migały dookoła mnie. Oczy już dawno zaszły mgłą ale w żaden sposób nie potrafiłam zmusić łez do ,, wyjścia’’ na zewnątrz. Wcisnęłam gaz do dechy. Samochodem zaczęło zarzucać na boki ale nie dbałam o to czy zginę czy też dalej będę żyć. Wiedziałam, że zraniłam Louisa i to sprawiało mi najgorszy ból. Na ulicach było pusto jak nigdy więc nie zwracałam uwagi na światła. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. W końcu po przejechaniu całego miasta dotarłam na miejsce. Wbiegłam do domu trzaskając drzwiami.
- Rany! A Ty co taka zła?- zapytała ciocia od razu na wejściu
- Od dzisiaj dla nikogo nie istnieje. Jakby ktoś pytał lub przychodził to wyjechałam dobrze?-
- Yyyy… Dobrze, ale może wytłumaczysz mi dlaczego?-
- Naprawdę chcesz znać powód?-
- No tak, inaczej bym nie pytała-
- Zerwałam z Louisem- powiedziałam i w końcu uwolniłam łzy. Pobiegłam do siebie na górę i od razu przekręciłam klucz w drzwiach. W końcu mogłam rozpłakać się i pobyć sam na sam ze swoim smutkiem. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego nie powiedziałam mu prawdy? Przecież nie takie sytuacje przechodzą ludzie i jakoś potrafią nadal żyć ze sobą. Taj jak przypuszczałam ciocia po chwili zaczęła dobijać się do drzwi a ja mogłam się zdobyć Tylka na to aby powiedzieć ,, Zostaw mnie samą!”. Dzisiaj udało mi się zranić…. 4 osoby. Biję rekordy. Zegarek wskazywał 21. 00. Włączyłam telefon i po chwili przyszedł mi raport kto i ile razy do mnie dzwonił. Ciągle Zayn no i Lou. Odrzuciłam go na bok. Poszłam do łazienki i wzięłam  długi gorący prysznic. W pewnym stopniu smutek razem z wodą opuścił moje ciało. Nie miałam na nic siły więc poczłapałam prosto do łóżka i po chwili spałam jak zabita. Obudziłam się nad ranem. Ledwo dochodziła 4 a ja byłam pełna życia i energii. Niewiele myśląc wstałam z łóżka i powędrowałam do kuchni. Po krótkich oględzinach zawartości lodówki wyjęłam mleko drożdże jaja i dżem. Z szafek wyciągnęłam mąkę, sól, cukier, suszone owoce. Postanowiłam upiec bułki. Nad ranem przychodzą mi głupie pomysły do głowy więc niech was nie zdziwi moja postawa o 4 nad ranem. Rozpoczęła się zabawa w nadziewanie, klejenie itd. Klika bułek było z dżemem, klika z czekoladą i jeszcze kilka było z nadzieniem waniliowym. Gdy wstawiłam je do piekarnika zrobiłam sobie kawę i usiadłam w kanapie przed telewizorem. Po chwili pachniało w całym domu. Była 6.00. 1 grudzień. Śnieg sypie za oknem jak na grudzień przystało. Wszędzie biało jak okiem sięgnąć. Minutnik daje znać, że pora bułeczki wyciągnąć z piekarnika. Wyciągam je a zapach, który uderza w mój nos jest nie z tej ziemi!!! Od razu biorę każdą z innym nadzieniem i idę na górę. W domu wszyscy śpią co wcale mnie nie dziwi. Kto normalny wstaje o tej godzinie ci ja. Włączam telewizor i słucham co na świecie się dzieje. Odnajduję telefon i pierwsze co się rzuca w oczy to ilość połączeń wykonanych do mnie. Całe 52 nieodebrane! Wow… Przechodzą sami siebie. 23 wiadomości. Większość typy ,, Em odbierz do cholery!” ale jedna naprawdę przyciągnęła moją uwagę. Była od Zayna :,, Em, nie wiem co strzeliło Ci do głowy z tym zostawieniem Louisa ale wiedz, że to był poważny błąd! Wiem, że to ja byłem powodem tego dramatycznego wyjścia z sytuacji ale naprawdę nie tędy droga! Wiesz jak on teraz wygląda? Została z niego kupka nieszczęścia. Nie zdajesz sobie sprawy z tego co zrobiłaś. Proszę odbierz chociaż telefon. Wiedz, że jak chłopaki dowiedzą się o wszystkim nie dadzą Ci spokoju i na pewno Cię znajdą.” Kolejna była od Louisa. Spojrzałam na godzinę i wyglądało na to, że przyszła niecałą godzinę temu. :.,, Em nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknię. Nie mogłem spać całą noc. Ciągle myśli krążą wokół Ciebie i Twojej decyzji. Proszę, powiedz mi dlaczego to zrobiłaś? Czy naprawdę nie było innego wyjścia z tej sytuacji? Czy ja naprawdę aż tak Cię zawiodłem? Kocham Cię, zależy mi na Tobie i nie chcę Cię w żaden sposób stracić. Zaakceptuje to, że mnie już nie kochasz lub kochasz ale coś stoi na drodze do naszego szczęścia. Zrozumiem jeśli chcesz aby między nami była przyjaźń. Ale nie zostawiaj reszty chłopaków! Jesteś dla nas ważna! Błagam nie opuszczaj nas, Londynu… Kocham Cię. Louis.”
Zaczęły nachodzić mnie swego rodzaju wątpliwości. Czy oby dobrze zrobiłam? Czy oby na pewno miał być taki finał naszej historii?
W natłoku myśli przywołałam wspomnienia kogoś bardzo mi bliskiego. Otworzyłam komputer i znalazłam potrzebne informacje. Ubrałam się i chwyciłam najpotrzebniejsze rzeczy. Po chwili przepełniona wahaniem wyruszyłam tam, gdzie czułam się bezpiecznie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mała niespodzianka na osłodzenie powrotu do szkoły... Poświęcam się. Zamiast zakuwać geografię i mieć randkę z Panem Litosferą to siedzę i piszę wam rozdział :D
Ale za to przecież mnie kochacie, nieprawdaż?
Może mało szczegółów i jakiś ważnych wydarzeń ale powoli wszystko znajdzie swoje miejsce :D
Kocham wasze słowa i kocham jak piszecie ,, Świetnie piszesz!" Wiecie jak to działa? Jak sobie wchodze tu i widzę 3 nowe komenty to mi się tak japa cieszy, że aż no :D
Miłego czytania!!! xxx

5 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział.
    Cieszę się, że mam ten zaszczyt pisania jako pierwsza komentarza :D
    Masz OGROMNY talent do pisania opowiadania i mam nadzieję, że dodasz jak najszybciej nowy rozdział :P

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. niech wróci do Louisa .;d
    booski rozdział .. czekam na następny .;*

    OdpowiedzUsuń
  3. tak właśnie za to Cię kochamy , biedny Loui :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Już sama nie wiem z kim Em powinna być . Mam mętlik w głowie jak sama bohaterka . Wiem jedno , każda twoja decyzja będzie dobra ;D Czekam na następny rozdział mego uuuulubionego , cudownego bloga ♥ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale to pokręcone ;-) Cały czas coś się dzieje i dla tego właśnie uwielbiam ten blog :-D czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń