niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 35


Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Te oczy mnie po prostu zaczarowały. Powoli stanęłam na nogi i przyjrzałam się lepiej owej tajemniczej postaci. Był to chłopak o najcudowniejszych oczach na świecie! Jego włosy były proste, koloru blond. Ubrany był w czerwoną koszulę, która idealnie podkreślała jego rockowy styl.
- O! Widzę, że już poznałaś Daniela. – powiedział Cris, który przerwał tę jakże cudowną chwilę
- Tak się składa, że jeszcze nie poznałam. Emma, miło mi- powiedziałam i wyciągnęłam rękę
- Daniel. Mi również miło Cię poznać- odpowiedział i uścisnął serdecznie dłoń
- Siostra, muszę Ci powiedzieć, e Ty to masz szczęście. Daniel chodzi do tej samej szkoły co Ty, ba! Nawet do tej samej klasy!-
- Żartujesz?!- powiedziałam bardziej przestraszona niż zdziwiona. Tak naprawdę to nie znałam składu mojej klasy bo jeszcze nie miałam okazji jej poznać.
- Nie, nie żartuję- powiedział Cris a bananek z jego twarzy nie chciał zejść. Ciągle wpatrywałam się w chłopaka. W końcu otrząsnęłam się tej ,, magii” i powiedziałam
- Tak.. Ja muszę iść . Obiad czeka. Może zostaniesz?-
- Chętnie. Może Ci pomóc?-
- Wiesz.. To zależy od tego jakim kucharzem jesteś. Amatorów do kuchni nie wpuszczam- powiedziałam śmiejąc się i jednocześnie idąc do kuchni. Daniel szedł za mną tak samo jak Cris. Stanęłam po jednej stronie blatu kuchennego a oni po drugiej. Powoli dyktowałam im co mają robić a oni wykonywali to nadzwyczaj dobrze! Byłam pod wrażeniem, że Daniel a tym bardziej Cris umieją tak gotować! Gdy udało nam się zrobić i doprawić farsz wzięliśmy się za ciasto. Nienawidziłam gdy coś lepi mi się do rąk więc poprosiłam moich pomocników aby zajęli się tym. Przyszło im to z lekkością. W czasie gdy on się bawili w lepienie pierożków ja zabrałam się za barszcz. W kuchni zaczynało pachnieć domowym żarciem. Od razu przypomniały mi się święta, przygotowywanie jedzenia i mnóstwo czynności, które wykonywałam wraz z mamą. Zrobiłam chłopakom herbatę a sama zabrałam się za sprzątanie. Nie powiem, że była to moja ukochana czynność ale cóż… W końcu ktoś musi to zrobić. Po chwili wszystko było gotowe i zasiedliśmy do stołu. Byłam okropnie głodna! Zjadałam się tym polskim przysmakiem a wszyscy spoglądali na mnie dziwnym wzrokiem.
- No co?- zapytałam w końcu nie mogąc wytrzymać ich wzroku na sobie
- Dziewczyno.. Ile Ty jesz.- odezwał się Cris
- Wow..- Daniel to dopiero był rozmowny
- Godna jestem. Nic na to nie poradzę. A zjeść lubię. Ot co- powiedziałam i speszona ich uwagą udałam się do siebie. Ułożyłam się wygodnie przed telewizorem i włączyłam MTV. Od razu w ucho wpadłam mi melodia tak bardzo znanej piosenki. Na ekranie pojawiło się pięć wesołych mordek.
- Jeszcze ich brakowało- pomyślałam i chciałam przełączyć ale serce mówiło mi aby posłuchała ich wywiadu. Zobaczyłam uśmiechającego się Lou i serce od razu zaczęło mi mocniej bić. I po raz kolejny przypomniała mi się noc z Zaynem. Nie będę potrafiła spojrzeć Louisowi prosto w oczy. Z kolei z drugiej strony będę musiała z nim porozmawiać. Nawarzyłam piwa to muszę je teraz wypić, pomyślałam i usiłowałam się skupić na słowach chłopaków
- Harry. Co byś nam powiedział na temat nijakiej Caroline Flack?-
- Ymm…. Nie mam styczności z tą kobietą od dłuższego czasu-
- Czyżby? Ostatnimi czasy widziano was w małej knajpce na przedmieściach Londynu. Wyglądaliście na szczęśliwych.-
- Nic takiego nie miało miejsca. Oficjalnie mogę oświadczyć, że nasza znajomość dobiegła końca. –
powiedział Harry a na jego twarzy malowały się dziwnego rodzaju emocje. Dlaczego oni drążą mu dziurę w brzuchu? Przecież każdy zasługuje na odrobinę prywatności.
- Nie wiem czy Państwo wiedzą ale od niedawna mówi się, że mamy nowego, zakochanego członka zespołu. Tak, tak Louis o Tobie mowa.-
- Cóż. Zgadza się. Jestem zakochany i cholernie szczęśliwy.-
- Czyli potwierdzasz setki plotek o tym, że jesteś w związku?-
- Tak. I z tego miejsca mogę powiedzieć, że dziękuję Emmie za wsparcie, którym obdarza mnie każdego dnia. To jest anioł nie dziewczyna. Serio-
- A co na to Twoje fanki? Nie obawiasz się komplikacji w związku?-
- Nie. Emma jest wyrozumiała a poza tym darzymy siebie zaufaniem więc rozumiesz. A odnośnie fanek to na pewno będą takie sytuacje, że Em będzie gnębiona przez nie lub też coś w tym stylu ale wierzę, że to zniesiemy. Ludzie na początku dużo mówią ale potem im to przechodzi. Nasza miłość jest niezniszczalna-
- Cóż. Pozostaje tylko powiedzieć, że..-
wyłączyłam telewizor i rzuciłam mocno pilotem o ziemię. Louis naprawdę mnie kocha. Pytanie czy ja kocham jego? Wydawało mi się, że jestem osobą stałą w uczuciach a nie, przeskakującą z kwiatka na kwiatek. Czułam się okropnie myśląc o tym jaką krzywdę mu wyrządziłam. Chciałam być teraz blisko niego. Chciałam mu w tej chwili wyjaśni wszystko i wiedzieć na czym stoję. Chciałam się upewnić w brutalny sposób co do mojego uczucia. Chwyciłam torebkę i wybiegłam z pokoju.
- Cris! Daj mi kluczyki do auta.- krzyknęłam na chłopaka
- Ale co się dzieje?-
- Nie pytaj tylko daj!-
- Masz ale nie powinnaś w takim stanie prowadzić auta- powiedział chłopak i spojrzał na Daniela
- No tak, ona ma rację- powiedział
- Nie interesuje mnie wasze zdanie. Wiem co robię.- powiedziałam i wybiegłam z domu. Wsiadłam do auta i z piskiem opon ruszyłam do szpitala.
*oczami Harryego*
Analizowałem wydarzenia poprzednich dni ciągle nie wiedząc co miał oznaczać zapach perfum Emmy u Zayna w łazience. Zacząłem myśleć, że może była u niego bo czuła się na tyle źle, że nie chciała być sama w domu. No ale z drugiej strony Zayn by nas o tym poinformował. Romans? To nie wchodzi w grę. Zayn jest zbyt honorowym gościem i nie dotknąłby dziewczyny swojego kumpla. Jechałem do Louisa aby powitać go znów w naszym świecie. W duchu ciągle miałem nadzieję na to, że spotkam Em i uda mi się z nią pogadać sam na sam. Ona jako jedna z nielicznych znała moją sytuację i chciałem jej do końca wyjaśnić to wszystko. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niej. Jechałem dosyć wolno pozostawiając za sobą koszmar mojego domu. Ostatni wywiad, który robiliśmy dla jednej ze stacji muzycznych wywołał niezły bałagan. Caroline wściekła się, że na wizji powiedziałem, że nasza znajomość już się zakończyła. Ciągle mówi, że mnie kocha a ja? Nie wiem co ja do niej czułem tak naprawdę. Wszystko działo się naprawdę szybko aż w końcu media uczepiły się nas i zaczęły oczerniać zespół. Musiałem to zakończyć bo chłopaki byli całym moim życiem. Ciężko pracowali na ten sukces a ja nie mogłem pozbawić ich tego co daje im radość. W końcu dojechałem do szpitala i ruszyłem do znanej mi Sali nr. 13.
* oczami Em*
Planem było jak najszybsze dotarcie do Louisa i powiedzenia mu całej prawdy ale im bliżej byłam szpitala tym większy strach mnie nawiedzał. W końcu postanowiłam odłożyć wizytę na później. Samochód zostawiłam na szpitalnym parkingu a ruszyłam do parku.
Magia. Śnieg pruszył dookoła mnie. Mimo iż wszystko było białe brakowało mi czegoś. Brakowało mi tego swoistego klimatu, który odczuwałam każdej zimy. Londym może i jest piękny ale jest samotny. Czułam się naprawdę źle a to uczucie potęgował fakt, że jeszcze wszystko przede mną.  W oddali dostrzegłam zakochaną parę rzucającą się śnieżkami. Ona zapewne nie mają takich problemów jak ja. Oni się naprawdę kochają. Usiadłam na ławce przy fontannie, która była w chwili obecnej nieczynna. Zaczęłam myśleć nad naszym związkiem. Niewątpliwie Louis wniósł wiele do mojego życia ale z kolei Zayn sprawił, że poczułam się tak jak z Patrykiem. Rozpatrywałam wszystkie za i przeciw. Nie sądziłam, że życie będzie takie trudne. Przypomniał mi się Paryż i to jak prawie go straciłam. Z Zaynem nie łączyło mnie tak naprawdę nic. A z Lou? Przeciwnie. Tyle razem przeszliśmy… Był też Harry z którym łączyła mnie swojego rodzaju więź. Ale to było oparte tylko na przyjaźni. Mogłam śmiało nazwać go bratem. W końcu znalazłam już odpowiednio dużo argumentów aby przyznać się sama przed sobą, że kocham Louisa najmocniej na świecie. Z takim przekonaniem będzie mi ciężko przyznać się do popełnionego czynu ale cóż. Idę. Wstałam z ławki i pewnym krokiem ruszyłam do niego. Wchodząc znów otoczył mnie zapach szpitala.
- Przepraszam Panią. Czy Pan Tomlison jest jeszcze w szpitalu?- zapytałam kobietę w recepcji
- Proszę poczekać- powiedziała- Pan Tomlison został wypisany dzisiaj ze szpitala, na własne życzenie-
- Dziękuję- powiedziałam i cóż tu ukrywać. Zdziwiło mnie to, że Jay pozwoliła na coś takiego. Mimo iż był dorosły to naprawdę niewiele dbał o siebie. Odnalazłam moje auto i wybrałam numer do niego.
- Halo?- rozległ się pogodny głos. Na serce zrobiło się jakoś cieplej
- Cześć Louis. Przyszłam Cię odwiedzić a tu okazuje się, że Ciebie nie ma-
- Wiesz. Czułem się już na tyle dobrze, że chciałem aby mnie wypuścili w końcu z tego miejsca. Chcę się z Tobą zobaczyć! Jak najprędzej!-
- To ja przyjadę do Ciebie-
- Nie ma mowy. Czekam na Ciebie za 10 minut przy naszej ulubionej kawiarni- powiedziała chłopak i szybko się rozłączył. Cóż mogłam zrobić? Pojechałam w nasze miejsce i tym razem to ja czekałam na niego. Po chwili zobaczyłam go idącego uśmiechem na twarzy.
- Moja kochana!- powiedział i przytulił mnie tak mocno jak nigdy dotąd. Fala smutku zalała moje ciało. To będzie trudniejsze niż myślałam. Jego dotyk upewnił mnie co do mojego uczucia. Lekko odwzajemniłam uścisk.- Cieszę się, że Cię widzę.- pocałował mój policzek.
- Tak, ja również. – powiedziałam i usiłowałam się uśmiechnąć ale wyszedł z tego jakiś dziwny grymas.
- Dobrze się czujesz?- zagadnął chłopak i ujął mi twarz w dłonie. Czułam jakby jego oczy prześwietlały moją duszę.
- Tak ale musimy pogadać. Możemy się przejść?-
- Oczywiście- powiedział i chwycił moją dłoń. Tym razem był ciepły. Tysiące myśli przelatywały mi przez głowę. Nie potrafiłam ułożyć chociażby jednego logicznego zdania. Przeszliśmy kawałek w milczeniu. Zaczął Lou:
- Jestem Ci wdzięczny za to co dla mnie zrobiłaś. Gdyby nie Ty to nie wiem.. Leżałbym teraz gdzieś w plastikowym worku.-
- Przestań to nie jest śmieszne- powiedziała i w głowie pojawił mi się obraz Lou w takim worku. Przystanęłam- Louis. Wiem, że kochasz mnie naprawdę bardzo mocno ale teraz może się wszystko zmienić. – głos zaczął mi drżeć. Ręce trzęsły się  i zapewne pociły. Wzięłam głęboki wdech- Nie chcę Cię zranić ale muszę w końcu to powiedzieć. Nie mogę już być z Tobą. Kocham Cie ponad życie ale nasz związek nie może już dłużej trwać.- puściłam jego dłoń- Błagam Cię, nie dzwoń, nie pisz po prostu zapomnij o mnie. Wszyscy zapomnijcie o mnie. Zapomnij, że byłam częścią Twojego życia. Jutro wyjeżdżam, nie szukaj mnie.- powiedział i uciekłam w stronę auta zostawiając Louisa w okropnym stanie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Haj! Kolejny rozdział, który rozwalił moją psychikę xD Nie obiecuję, że jutro rozdział się pojawi. Mam bardzo ważny egzamin i w tej chwili już powinnam się uczyć ale nie mogłam was zostawić bez rozdziału.
Czytajcie i komentujcie. Dziękuję za ponad 4000 wejść!!! Kocham was xxx

5 komentarzy:

  1. Oh , chcę żeby wszystko się już wyjaśniło .. Dziś miałam zły dzień , płakałam , byłam w dołku , wchodzę , atu takie rzeczy .. Jak najszybciej napisz kolejny rozdział , tak na pocieszenie mnie! ;D Do następnego xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział ..
    Dodaj szybko kolejny, proszę :P

    Pozdrawiam
    http://youthislikediamondsinthesun.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. o jeju jak mi go szkoda , biedny Loui :<

    OdpowiedzUsuń
  4. bieaczekk ... ale rozdział boski .;d

    OdpowiedzUsuń