*oczami Lou*
Chyba straciłem ją na zawsze. Czego za każdym razem gdy coś jest dobrze muszę coś spieprzyć? Stoję na środku ulicy w deszczowym Paryżu. Patrzę w jej okno i nie widzę nic prócz zapalonego światła. Zadzwoniłem do Harry’ego tylko po to aby Em nie została sama. Jestem chodź tyle jej winny. Zaczepia mnie starsza kobieta ubrana jak żebraczka
- Widzę, że coś Cię trapi mój chłopcze. Wróżka prawdę Ci powie- zaczyna
- Nie wierzę w takie rzeczy – mówię i powoli odchodzę. To co słyszę z jej ust sprawia, że zatrzymuje się
- Serce nie sługa.. Uda Ci się wszystko naprawić tylko podejdź i daj rękę-
- Zaraz zaraz… Skąd to wszystko wiesz?- pytam podejrzliwie
- Wróżka prawdę Ci powie- odpowiada kobieta tajemniczo. Wyciągam portfel i daję jej 20 euro. Chyba ją to zadowala.
Chyba straciłem ją na zawsze. Czego za każdym razem gdy coś jest dobrze muszę coś spieprzyć? Stoję na środku ulicy w deszczowym Paryżu. Patrzę w jej okno i nie widzę nic prócz zapalonego światła. Zadzwoniłem do Harry’ego tylko po to aby Em nie została sama. Jestem chodź tyle jej winny. Zaczepia mnie starsza kobieta ubrana jak żebraczka
- Widzę, że coś Cię trapi mój chłopcze. Wróżka prawdę Ci powie- zaczyna
- Nie wierzę w takie rzeczy – mówię i powoli odchodzę. To co słyszę z jej ust sprawia, że zatrzymuje się
- Serce nie sługa.. Uda Ci się wszystko naprawić tylko podejdź i daj rękę-
- Zaraz zaraz… Skąd to wszystko wiesz?- pytam podejrzliwie
- Wróżka prawdę Ci powie- odpowiada kobieta tajemniczo. Wyciągam portfel i daję jej 20 euro. Chyba ją to zadowala.
- Daj mi rękę chłopcze- mówi i
wyciąga swoja dłoń. Po chwili ja robię to samo. Kobieta zamyka oczy.
- Widzę dziewczynę.. Rude falowane włosy, biała sukienka i słomiany kapelusz. Jej serce krwawi ale chyba jest przy niej ktoś bliski kto ją pociesz- mówi tajemniczo. Jasne cholera! Ona mówi o Harrym!
- Co dalej?- pytam zaciekawiony
- Widzę, że łączy was uczucie, które nie jest wcale takie małe. Kochasz ją ale to ona mocniej kocha Ciebie. Wahasz się odnośnie swoich uczuć wobec niej… Nie masz do niej zaufania… Nie ładnie chłopcze..- mówi i uśmiecha się tajemniczo- Taka dziewczyna to największy skarb. Ufa i kocha Cię. Bardzo mocno. Widzę, że w przeszłości została mocno skrzywdzona- od razu myślę o wypadku- ale dzięki Tobie żyje i normalnie funkcjonuje.Nie zepsuj tego chłopcze.. Ta dziewczyna zasługuje teraz na wyjaśnienie. Idź. Wysłucha Cię- otwiera oczy i uśmiecha się
- Dziękuję Pani.- ściskam jej dłoń- myśli Pani, że powinienem tam pójść?-
- No pewnie. Każda kobieta zasługuje na przeprosiny i słowo wyjaśnienia.- odzywa się i odchodzi.
Stoję tam jeszcze chwilę i postanawiam działać
***
* oczami Harry'ego*
Zbliżam się na tyle blisko Em, że widzę jak zaczyna drżeć. Czuję jej zapach. Jej usta są już tak blisko.. Dopada mnie wątpliwość. Jednak to nic.. Zbliżam swoje usta do jej ust.. Czuję jakie są miękkie i nagle:
- Em.. Ja nie wiem co ja robię. Kurde.- odsuwam się od niej- Jesteś dziewczyną mojego przyjaciela.Nie mogę tu być. Nie mogę tego robić. Przyszedłem tu aby Cię pocieszyć a nie żeby Cię podrywać. - Wstaję z łóżka i kieruję się do okna. Wychodzę na balkon. Niebo ciągle płacze... Wiatr targa moimi włosami na każdą stronę.. Czuję się rozdarty. Nie mogę odnaleźć powodu mojego smutku, mojej rozpaczy. Podchodzi do mnie Em i otula kocem.
- Harry to moja wina. Przepraszam Cię najmocniej jak potrafię. Kłótnia z Lou zrobiła swoje. Potrzebowałam bliskości i zrozumienia drugiego człowieka. Wiem, że nie powinno się między nami nic dziać bo tak nie wypada. Więc mam pomysł. Postaramy się o tym zapomnieć? - pyta i podaje kubek gorącego kakao
- Wiesz Em nie wiem czy tak łatwo będzie mi o tym zapomnieć. Jeśli nadal będziesz z Lou to w pewnym sensie będziesz częścią mojego życia. Nie miałem dziewczyny od czasu tej Caroline. Ale tak. Masz rację najlepiej jeśli pozostanie między nami relacja brat- siostra. Emmo.. Kocham Cię- urywam i spoglądam na nią- kocham Cię jak siostrę- dodaję a jej twarz rozjaśnia uśmiech
- Harry ja też kocham Cię jak brata. A odnośnie Lou nie wiem jak będzie. Chcę.. Jestem gotowa z nim porozmawiać. Chcę by mi wyjaśnił bo może faktycznie coś źle zrozumiałam... A jedna kłótnia nie może ot tak przekreślić całego związku-
- I nareszcie mówisz do rzeczy!- mówię i wchodzimy do środka. Gdy tulę ją do siebie ktoś puka do drzwi.
- Otworzysz?- pyta Em
- Yhm.. - odpowiadam. Kieruję się do drzwi. Otwieram je i widzę, że za nimi stoi Lou
- Stary co Ty tu robisz?- pytam ściszonym głosem
- Przyszedłem do Em. -
- Harry kto to?- pyta głos Em ze środka.
- Wpuścisz mnie?- pyta Lou. Otwieram mu drzwi a on wchodzi do pokoju. Em leży przykryta kołdrą po czubek nosa. Gdy widzi Lou jej wzrok dosłownie mnie zabija.
- Harry co on tu robi?- pyta Em nieprzyjemnym głosem
- Najwyższa pora porozmawiać- odzywa się Lou. Jego wzrok ląduje na mnie. Mierzy mnie od czubka głowy po palce stóp. Jego źrenice powiększają się kilkakrotnie.
- Ty śmieciu! - krzyczy i wymierza mi cios prosto w twarz.
- Lou!- słyszę pisk Em- uspokój się!-
- Jak mogłeś! I Ty jesteś przyjacielem?- krzyczy niczym niewzruszony Louis- Ja Cię proszę o pomoc a Ty latasz po jej mieszkaniu w samych gaciach?!- kolejny cios
- Lou to nie tak! Daj wyjaśnić!- próbuję się bronić ale to nic nie daje. Louis znów powala mnie na ziemię.
- Louis przestań! Słyszysz? Przestań w tej chwili!- krzyczy Emma. On pozostaje jednak przy swoim i po paru kolejnych uderzeniach robi mi się ciemno przed oczami.
***
Nie mam pojęcia co mogę zrobić. Louis rzucił się na Harry'ego z taką siłą, że powalił go na podłogę. Pytanie dlaczego? Dokładnie analizuję przebieg sytuacji i spoglądam na nich. Chyba już wiem co jest powodem tej bijatyki. Harry ma na sobie tylko bokserki.
- Lou!- chwytam go za rękę i odciągam na chwilę. Nie mija nawet pół minuty a teraz Harry rzuca się na Louisa. Co im odbija! Jestem załamana. Nie mogę nic zrobić a nikogo nie zawołam bo ludzie mogą narobić plotek, które zaszkodzą zespołowi. Spoglądam na balkon. Wiem co muszę zrobić aby nimi wstrząsnąć. Wybiegam na balkon. Jest cholernie zimno. Spoglądam na termometr który obwieszcza mi, że temperatura na dworze wynosi : -1 stopień. Deszcz pada jak najęty chociaż przy ujemnej temperaturze powinien padać śnieg. Nic mnie już dzisiaj nie zaskoczy. A jednak.. Nie miałam w głowie aż tak brutalnego planu ale cóż. Staję na barierce i spoglądam w dół. Od razu zaczyna mi wirować w głowie. Muszę się wziąć w garść. Wchodzę jak najwyżej mogę i przekładam nogę na drugą stronę. Po chwili obok niej ląduję druga i krzyczę ile sił w płucach
- Jeśli zaraz się nie uspokoicie skoczę!- chyba coś pomogło bo po chwili nie słychać już żadnych odgłosów. Kilkanaście sekund sprawia, że Louis i Harry są na balkonie.
- Nie wygłupiaj się tylko złaź bo zaraz krzywdę sobie zrobisz- mówi Harry
- Em proszę Cię chodź tu- mówi Louis a jego głos jest przepełniony strachem
- Podacie mi rękę?- pytam gotowa zejść z tego cholerstwa by tylko napić się gorącej herbaty. Na pewno ta cała akcja skończy się zapaleniem płuc zarówno u mnie jak i u chłopaków
- chodź- mówi Lou i podaje mi rękę. Chwytam ją. Jest ciepła i delikatna. Taka jaką zawsze ma Lou. Robię krok w górę. Udaje się. Wystarczy, że zrobię jeszcze tylko jeden a już będę po drugiej stronie. Niestety. Nie wszystko jest tak łatwe jak się nam wydaje. Barierka jest cholernie śliska. Stawiam na niej nogę a ta ześlizguje się. Lecę w dół!
- Louis łap mnie!- krzyczę
- Em! - Louis trzyma mnie ile sił w dłoniach. Zwisam jakieś 12 metrów nad ziemią. Pode mną jeżdżą auta.- Em trzymaj się moje ręki najmocniej jak potrafisz
- Louis ale ja już nie mogę! - krzyczę i wiem, że za chwilę nastąpi to czego tak obydwoje się obawiamy- Nie dam rady!- chłopak próbuje mnie wciągnąć ale nie może. Woła Harry'ego ale nikt nie odpowiada. Już się idiota zmył. Z każdą sekundą mój uścisk jest coraz lżejszy. Już widzę te nekrologi w gazetach, płacz cioci i chłopaków. Trzymam się ostatkiem sił. Louis gorączkowo usiłuje mnie ciągnąć ku górze. O dziwo nie czuję już zimna. Czuję ciepło... Patrzę w górę i widzę Lou... Nasze dłonie są na granicy wytrzymałości. Nie daję rady.
- Em nie! - Jego dłoń wyślizguje się z mojej a raczej moja z jego i lecę w dół.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I mamy już 21 rozdział a na koncie 2101 wyświetleń! Hurra!
Ciesze się jak mało kto. To wszystko dzięki wam moi kochani. Widzę, że te moje wypociny ktoś czyta bo ta liczba o czymś świadczy. Tragiczny los tych naszych bohaterów nieprawdaż?
Dziękuję za każdy komentarz i każde miłe słowo, które na prawdę wiele pomogło! Dziś czuję się lepiej ale starcie z brutalną rzeczywistością nie należy do rzeczy łatwych. Żeby mi się polepszyło zrobiłam sobie tartę owocową i wcinam ją wraz z kubkiem ciepłego kakao.. :)
rażąca.pozytywnym.myśleniem, Monica, taa., KiSs Me!! ♥, Sthokrotka, Camille,
to dzięki wam mogę jako tako funkcjonować. Dziękuję za te magiczne komentarze i cóż.. Zapraszam do czytania. A wiecie co? Może inni są dla mnie tacy bo może to prawda co powiedziała mi ta ,, przyjaciółka''? Ze też wcześniej na to nie wpadłam.. To moja wina... Dobra mykam kolorowych itp. Kocham xxx i dziękuję xxx
- Widzę dziewczynę.. Rude falowane włosy, biała sukienka i słomiany kapelusz. Jej serce krwawi ale chyba jest przy niej ktoś bliski kto ją pociesz- mówi tajemniczo. Jasne cholera! Ona mówi o Harrym!
- Co dalej?- pytam zaciekawiony
- Widzę, że łączy was uczucie, które nie jest wcale takie małe. Kochasz ją ale to ona mocniej kocha Ciebie. Wahasz się odnośnie swoich uczuć wobec niej… Nie masz do niej zaufania… Nie ładnie chłopcze..- mówi i uśmiecha się tajemniczo- Taka dziewczyna to największy skarb. Ufa i kocha Cię. Bardzo mocno. Widzę, że w przeszłości została mocno skrzywdzona- od razu myślę o wypadku- ale dzięki Tobie żyje i normalnie funkcjonuje.Nie zepsuj tego chłopcze.. Ta dziewczyna zasługuje teraz na wyjaśnienie. Idź. Wysłucha Cię- otwiera oczy i uśmiecha się
- Dziękuję Pani.- ściskam jej dłoń- myśli Pani, że powinienem tam pójść?-
- No pewnie. Każda kobieta zasługuje na przeprosiny i słowo wyjaśnienia.- odzywa się i odchodzi.
Stoję tam jeszcze chwilę i postanawiam działać
***
* oczami Harry'ego*
Zbliżam się na tyle blisko Em, że widzę jak zaczyna drżeć. Czuję jej zapach. Jej usta są już tak blisko.. Dopada mnie wątpliwość. Jednak to nic.. Zbliżam swoje usta do jej ust.. Czuję jakie są miękkie i nagle:
- Em.. Ja nie wiem co ja robię. Kurde.- odsuwam się od niej- Jesteś dziewczyną mojego przyjaciela.Nie mogę tu być. Nie mogę tego robić. Przyszedłem tu aby Cię pocieszyć a nie żeby Cię podrywać. - Wstaję z łóżka i kieruję się do okna. Wychodzę na balkon. Niebo ciągle płacze... Wiatr targa moimi włosami na każdą stronę.. Czuję się rozdarty. Nie mogę odnaleźć powodu mojego smutku, mojej rozpaczy. Podchodzi do mnie Em i otula kocem.
- Harry to moja wina. Przepraszam Cię najmocniej jak potrafię. Kłótnia z Lou zrobiła swoje. Potrzebowałam bliskości i zrozumienia drugiego człowieka. Wiem, że nie powinno się między nami nic dziać bo tak nie wypada. Więc mam pomysł. Postaramy się o tym zapomnieć? - pyta i podaje kubek gorącego kakao
- Wiesz Em nie wiem czy tak łatwo będzie mi o tym zapomnieć. Jeśli nadal będziesz z Lou to w pewnym sensie będziesz częścią mojego życia. Nie miałem dziewczyny od czasu tej Caroline. Ale tak. Masz rację najlepiej jeśli pozostanie między nami relacja brat- siostra. Emmo.. Kocham Cię- urywam i spoglądam na nią- kocham Cię jak siostrę- dodaję a jej twarz rozjaśnia uśmiech
- Harry ja też kocham Cię jak brata. A odnośnie Lou nie wiem jak będzie. Chcę.. Jestem gotowa z nim porozmawiać. Chcę by mi wyjaśnił bo może faktycznie coś źle zrozumiałam... A jedna kłótnia nie może ot tak przekreślić całego związku-
- I nareszcie mówisz do rzeczy!- mówię i wchodzimy do środka. Gdy tulę ją do siebie ktoś puka do drzwi.
- Otworzysz?- pyta Em
- Yhm.. - odpowiadam. Kieruję się do drzwi. Otwieram je i widzę, że za nimi stoi Lou
- Stary co Ty tu robisz?- pytam ściszonym głosem
- Przyszedłem do Em. -
- Harry kto to?- pyta głos Em ze środka.
- Wpuścisz mnie?- pyta Lou. Otwieram mu drzwi a on wchodzi do pokoju. Em leży przykryta kołdrą po czubek nosa. Gdy widzi Lou jej wzrok dosłownie mnie zabija.
- Harry co on tu robi?- pyta Em nieprzyjemnym głosem
- Najwyższa pora porozmawiać- odzywa się Lou. Jego wzrok ląduje na mnie. Mierzy mnie od czubka głowy po palce stóp. Jego źrenice powiększają się kilkakrotnie.
- Ty śmieciu! - krzyczy i wymierza mi cios prosto w twarz.
- Lou!- słyszę pisk Em- uspokój się!-
- Jak mogłeś! I Ty jesteś przyjacielem?- krzyczy niczym niewzruszony Louis- Ja Cię proszę o pomoc a Ty latasz po jej mieszkaniu w samych gaciach?!- kolejny cios
- Lou to nie tak! Daj wyjaśnić!- próbuję się bronić ale to nic nie daje. Louis znów powala mnie na ziemię.
- Louis przestań! Słyszysz? Przestań w tej chwili!- krzyczy Emma. On pozostaje jednak przy swoim i po paru kolejnych uderzeniach robi mi się ciemno przed oczami.
***
Nie mam pojęcia co mogę zrobić. Louis rzucił się na Harry'ego z taką siłą, że powalił go na podłogę. Pytanie dlaczego? Dokładnie analizuję przebieg sytuacji i spoglądam na nich. Chyba już wiem co jest powodem tej bijatyki. Harry ma na sobie tylko bokserki.
- Lou!- chwytam go za rękę i odciągam na chwilę. Nie mija nawet pół minuty a teraz Harry rzuca się na Louisa. Co im odbija! Jestem załamana. Nie mogę nic zrobić a nikogo nie zawołam bo ludzie mogą narobić plotek, które zaszkodzą zespołowi. Spoglądam na balkon. Wiem co muszę zrobić aby nimi wstrząsnąć. Wybiegam na balkon. Jest cholernie zimno. Spoglądam na termometr który obwieszcza mi, że temperatura na dworze wynosi : -1 stopień. Deszcz pada jak najęty chociaż przy ujemnej temperaturze powinien padać śnieg. Nic mnie już dzisiaj nie zaskoczy. A jednak.. Nie miałam w głowie aż tak brutalnego planu ale cóż. Staję na barierce i spoglądam w dół. Od razu zaczyna mi wirować w głowie. Muszę się wziąć w garść. Wchodzę jak najwyżej mogę i przekładam nogę na drugą stronę. Po chwili obok niej ląduję druga i krzyczę ile sił w płucach
- Jeśli zaraz się nie uspokoicie skoczę!- chyba coś pomogło bo po chwili nie słychać już żadnych odgłosów. Kilkanaście sekund sprawia, że Louis i Harry są na balkonie.
- Nie wygłupiaj się tylko złaź bo zaraz krzywdę sobie zrobisz- mówi Harry
- Em proszę Cię chodź tu- mówi Louis a jego głos jest przepełniony strachem
- Podacie mi rękę?- pytam gotowa zejść z tego cholerstwa by tylko napić się gorącej herbaty. Na pewno ta cała akcja skończy się zapaleniem płuc zarówno u mnie jak i u chłopaków
- chodź- mówi Lou i podaje mi rękę. Chwytam ją. Jest ciepła i delikatna. Taka jaką zawsze ma Lou. Robię krok w górę. Udaje się. Wystarczy, że zrobię jeszcze tylko jeden a już będę po drugiej stronie. Niestety. Nie wszystko jest tak łatwe jak się nam wydaje. Barierka jest cholernie śliska. Stawiam na niej nogę a ta ześlizguje się. Lecę w dół!
- Louis łap mnie!- krzyczę
- Em! - Louis trzyma mnie ile sił w dłoniach. Zwisam jakieś 12 metrów nad ziemią. Pode mną jeżdżą auta.- Em trzymaj się moje ręki najmocniej jak potrafisz
- Louis ale ja już nie mogę! - krzyczę i wiem, że za chwilę nastąpi to czego tak obydwoje się obawiamy- Nie dam rady!- chłopak próbuje mnie wciągnąć ale nie może. Woła Harry'ego ale nikt nie odpowiada. Już się idiota zmył. Z każdą sekundą mój uścisk jest coraz lżejszy. Już widzę te nekrologi w gazetach, płacz cioci i chłopaków. Trzymam się ostatkiem sił. Louis gorączkowo usiłuje mnie ciągnąć ku górze. O dziwo nie czuję już zimna. Czuję ciepło... Patrzę w górę i widzę Lou... Nasze dłonie są na granicy wytrzymałości. Nie daję rady.
- Em nie! - Jego dłoń wyślizguje się z mojej a raczej moja z jego i lecę w dół.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I mamy już 21 rozdział a na koncie 2101 wyświetleń! Hurra!
Ciesze się jak mało kto. To wszystko dzięki wam moi kochani. Widzę, że te moje wypociny ktoś czyta bo ta liczba o czymś świadczy. Tragiczny los tych naszych bohaterów nieprawdaż?
Dziękuję za każdy komentarz i każde miłe słowo, które na prawdę wiele pomogło! Dziś czuję się lepiej ale starcie z brutalną rzeczywistością nie należy do rzeczy łatwych. Żeby mi się polepszyło zrobiłam sobie tartę owocową i wcinam ją wraz z kubkiem ciepłego kakao.. :)
rażąca.pozytywnym.myśleniem, Monica, taa., KiSs Me!! ♥, Sthokrotka, Camille,
to dzięki wam mogę jako tako funkcjonować. Dziękuję za te magiczne komentarze i cóż.. Zapraszam do czytania. A wiecie co? Może inni są dla mnie tacy bo może to prawda co powiedziała mi ta ,, przyjaciółka''? Ze też wcześniej na to nie wpadłam.. To moja wina... Dobra mykam kolorowych itp. Kocham xxx i dziękuję xxx
Aaa ! Em nie może zginąć ;/ o cóż raczej nie zginie , bo bez niej to opowiadanie nie ma sensu , ale ten dramatyzm pasował do całej tej akcji ;****
OdpowiedzUsuńMoja droga ! Nie wmawiaj sobie , że to twoja wina ! Do tego teraz twoja eks-przyjaciółka , a ty pokarzesz jej , że możesz sobie świetnie radzić bez niej tak jak ona teraz bez ciebie . Głowa do góry . Teraz się już nie poddasz , nie ma mowy ;] Z nami to nie jest takie łatwe !
Kolorowych , buziaaki ♥♥♥
Wow, a tego to się kompletnie nie spodziewałam. Nie ma co, potrafisz zaskoczyć. Rozdział jest świetny chociaż wiadomo, że robi się troszkę smutno. Mówisz, że to twoja wina? Nie do końca wiem co takiego się stało więc trudno mi kogokolwiek osądzać, ale z doświadczenia wiem że winna najczęściej leży po obu stronach. Kilkakrotnie w swoim życiu łapałam się na tym, że to jednak ja niszczę sobie i innym życie. Jak jest w twoim przypadku, nie wiem. Poddawać się? Przy nas nie masz na to najmniejszych szans, na pewno Ci na to nie pozwolimy. Trzymaj się ciepło. I'm yours forever! xxx
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% ze Sthokrotką! Wiadomo raz ktoś zawinił, raz nie, raz obie strony. Najważniejsze że pozytywne nastawienie zaczyna wracać, bardzo się z tego Cieszymy. Dobranoc, miłego dnia jutro (choć trudno tak powiedzieć o jutro szkoła,szkoła,szkoła :))
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział pomimo tego dramatu, który rozwinął się na zakończenie. .
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Em wyjdzie cało ze wszystkiego i Harry również pozbiera się po silnych ciosach zadanych przez Louisa .. No i że wkrótce wszystko będzie happy ;p
Masz ogromny talent do pisania i proooooszę .. nie przestawaj i dodawaj szybko nowy ;pp
Pozdrawiam : http://youthislikediamondsinthesun.blogspot.com/
ROZDZIAŁ BOSKI JEST ,lecz boje się , nie wiem co się stanie , proszę , tylko nic złego , i ja tak samo jak Camille zgadzam się z Sthokrotką :)
OdpowiedzUsuńja też zgadzam się z Sthokrotką ;pp
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, taki dramatyczny...
zapraszam do mnie ;pp
http://dream-come-true.blog.pl/