środa, 9 maja 2012

Rozdział 22

Czy zastanawialiście się kiedyś jakie uczucie towarzyszy nam podczas śmierci? Czy w ogóle rozpatrywaliście ten aspekt jako część waszego życia? Zapewne tak jak i ja nigdy tego nie robiliście. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że kiedyś umrę ale nie spodziewałam się, że nastąpi to w wieku niespełna 17 lat. Wiele osób mówi, że gdy jest się blisko tej chwili przed oczami pojawia nam się całe życie. To tylko taki stereotyp. Widzimy tych, którzy sprawili, że chociaż raz na naszej twarzy pojawia się uśmiech. Trwa to dosłownie kilka lub kilkanaście sekund. Nigdy nie próbowałam targnąć na własne życie ale najczęstszą przyczyną tegoż oto zła jest ludzka głupota. Jednak chyba Bóg mnie tam nie chce na górze. To jeszcze nie moja pora.

                                                                        ***
Byłam gotowa na bolesne zderzenie się z ulicą. Gdy ręka Lou opuszczała moją strach osiągnął apogeum. Kilka sekund później czuję na tali silne ręce, które wciągają mnie na taras. Mam zamknięte oczy. Nie wiem czy umarłam czy ciągle żyję.
- Kurcze wiesz jak się bałem, że się nie uda?- słyszę głos Harry'ego, który zdradza jego strach
- Harry?- otwieram oczy. Chyba ciągle żyję bo odczuwam chłód a na dodatek jest przy mnie Harry.
- Tak to ja Em. Wszystko ok?- pyta i podnosi mnie
- Tak. Wszystko ok tylko strasznie zimno.- mówię i wnosi mnie do środka. Idziemy do mojego pokoju. Lou siedzi przed balkonem i płacze. Nie.. On nie płacze on po prostu ryczy. Harry stawia mnie na nogi i mówi:
- Teraz Twoja kolej. Porozmawiaj z nim. Będę u siebie. Jakby co 301- po czym zamyka drzwi i odchodzi. Nie wiem jak mam się zachować. On pewnie sądzi, że roztrzaskałam się tam na dole a ja jestem cała i zdrowa.
- Lou?- zaczynam powoli i stawiam nieśmiało kroki. Chyba mój głos jednak był zbyt cichy bo najwyraźniej mnie nie słyszy. Idę wprost przed siebie. Siadam obok niego i obejmuję go ramieniem.
- Nie teraz Harry. Zostawiałeś mnie a ona spadła rozumiesz? Spadła! Moja kochana Em! Jestem taki głupi! Ciągle tylko mi ta zazdrość w głowie a to wszystko przez to,że boję się, że ją stracę. I teraz straciłem. Na zawsze. Wiesz. Gdyby ona teraz tu była zrobiłbym wszystko by mi wybaczyła. - mówi i ukrywa twarz w dłoniach. Teraz już wiem, że mu na mnie zależy. I nie ważna już jest tamta kłótnia.
- To ja poproszę ciepłej herbaty i najlepiej z cytrynką- mówię a Lou odsuwa się ode mnie jak poparzony.
- Em?! Ale przecież Ty... - jąka się chłopak i gwałtownie robi się blady- przecież Ty spadłaś.-
- No tak niekoniecznie. To co z tą herbatą? troszkę mnie tam wywiało na balkonie- mówię i uśmiecham się. Lou podnosi się i nalewa nam herbaty do kubków. W tym czasie ja zamykam drzwi balkonowe i przenoszę się na łóżko. Otulam się kołdrą i zapraszam Lou. Podaje mi kubek i siada obok mnie. Milczymy. Żadne z nas nie potrafi się odezwać. W końcu decyduję się i zaczynam:
- Lou... Nie sądziłam, że nasza pierwsza kłótnia będzie mieć takie opłakane skutki ale jestem Ci winna wyjaśnienie. Więc tam na wieży nie powinnam odbierać tego telefonu a tym bardziej rozmawiać w języku ojczystym. Przede wszystkim powinnam Ci powiedzieć o tym, że poznałam Michała. Nie zrobiłam tego więc przepraszam. Zrobiło mi się bardzo przykro gdy usłyszałam te wszystkie słowa od Ciebie i wiesz... Lou czy Ty mi nie ufasz?- po raz pierwszy odkąd zaczęłam swój monolog spoglądam mu w oczy
- Sprawa zaufania Em... Ufam Ci. Teraz to wiem. Może i wtedy tam zachwiało to się w pewien sposób ale jak zobaczyłem Cię wtedy jak spadasz.... Zrozumiałem, że popełniłem błąd. Jeśli mi to wszystko wybaczysz spróbuję się poprawić. Sprawię, że każdy nasz dzień spędzony razem będzie inny. Obiecałem Ci, że nigdy Cię nie skrzywdzę. Skrzywdziłem Cię. Nienawidzę siebie za to Em. Nawet nie wiesz jak teraz czuję się rozdarty- mówi do mnie a jego oczy lśnią niczym gwiazdy w najjaśniejszą noc. Powoli po policzkach spływają łzy. Sięgam ręką i wycieram każdą łzę. Nie wiem co powiedzieć. Jestem gotowa mu wybaczyć ale boję się, że to wszystko znów się powtórzy. Patrzy na mnie. Widać jak się boi. Boi się mnie i tego co powiem.
- Zapomnijmy o tym- wyduszam z siebie i biorę duży łyk herbaty.
- Na prawdę? Na prawdę chcesz o tym zapomnieć?- pyta Lou a jego twarz rozjaśnia uśmiech
- Tak. Nie chcę pamiętać tego bo są na świecie rzeczy gorsze niż kłótnie dwójki zakochanych małolatów- mówię i uśmiecham się poprzez łzy- martwmy się o te biedne dzieci z Afryki i nie o nas- uśmiech wymyka się spod kontroli i przeradza w śmiech. Lou robi to samo.
- Kochasz mnie?- przerywam salwy śmiechu. Lou nie odpowiada nic. Podnosi się i idzie do przedpokoju. Po chwili wraca z pudełeczkiem. Czy on chce mi się oświadczyć?!
- Chciałem Ci to dać tam na wieży i powiedzieć coś bardzo ważnego-
- A tak pamiętam. - mówię a Lou siada przede mną. Otwiera pudełeczko i moim oczom ukazuje się naszyjnik z malutką drobną jaskółką. - Śliczne- mówię a Lou już zapina mi to cudeńko na szyi- Lou ale ja nie mogę tego przyjąć-
- Możesz jeśli mnie kochasz- mówi a ja nie mam wyboru. Muszę przyjąć.
- Dziękuję - szepczę i ściskam go z całych sił.
- Wracając do tematu. Chciałem Ci powiedzieć jak bardzo Cię kocham Em. Nigdy nie spotkałem tak fantastycznej dziewczyny jak Ty. Nie robię nic innego tylko myślę o Tobie cały dzień. Chyba się zmieniłem pod Twoim wpływem. Nawet moja mama zauważyła to i chciałaby poznać tę cudotwórczynię  - uśmiecha się znacząco- czy Cię kocham? Pewnie, że tak. Kocham Cię jak wariat. Mógłbym godzinami siedzieć i gadać z Tobą o niczym, patrzeć Ci się w oczy no i przytulać Cię. Ta jaskółka należała do mojej prababci. Jest w naszej rodzinie jak to się mówi od pokoleń. Mama przekazała mi ją mówiąc aby ją podarował wyjątkowej kobiecie. I proszę. W końcu znalazła właścicielkę. I wiem Em, że miedzy nami jest teraz różnie i wiem, że się obawiasz zresztą ja też. Ale czy nie sądzisz, że nam jest po prostu z sobą dobrze?-
- Tak Lou. Jest nam ze sobą bardzo dobrze. Bardzo chętnie poznam Twoich rodziców ale najpierw ja zapraszam Ciebie na uroczystą kolację do mnie.- mówię i czekam na jego reakcję
- Do Ciebie?- pyta wystraszony
- Tak do mnie. Tak się składa, że ciocia wie już wszystko o Tobie i bardzo chce poznać mój ideał-
- W taki  razie nie mogę cioci odmówić- mówi i zbliża się do mnie. Obejmuje mnie ramieniem i daje buziaka w czoło. Spoglądam na zegarek. 4.00. No to ładnie, lubimy balować całą noc.
- Kiedy wylatujesz?-
- Ja? Hm... Jutro o 20.34 mam samolot. -
- Więc mamy cały dzisiejszy dzień i jutrzejszy też tylko dla siebie. -
- Zgadza się. A teraz chodźmy choć na chwilę spać bo nasze mordki nie będą wesołe za kilka godzin- mówię i razem z Lou kładziemy się na łóżku. Kilka sekund wystarcza nam by zasnąć.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uff.... 22 z głowy. Siedziałam ze 2 godziny i myślałam jak zacząć. Wyszło ,, coś"  bliżej nieokreślonego. Takie tam przygody ze śmiercią itp :D Hm.... Zawdzięczam to wam : rażąca.pozytywnym.myśleniem, Sthokrotka, Camille, KiSs Me!! ♥, taa., Monica.
Czasami wystarczy jeden komentarz z miłym słowem... I takie też otrzymuję od was i słyszę nie jedno miłe słowo a tysiące!  Dzisiaj to po prostu maskara co się dzieje.... Ale wiecie co mnie podnosi na duchu? Wasze komentarze i słowa w nich zawarte. Wiem, że nie pozwolicie mi się ,, poddać'' i jakąś pewną częścią będziecie ze mną. Kończę smętny monolog, życzę kolorowych i miłego czytania xxx

3 komentarze:

  1. Dzięki, cieszę się że już Ci lepiej. Czytając ten rozdział od razu poprawił mi się humor. Ogólnie dzisiejszy dzień wydaje mi się lepszy... Góra lodów, Pamiętniki Wampirów, popcorn i kilkakrotne oglądanie Love Actualy mogą postawić człowieka na nogi. Rozdział jest po prostu świetny, dalej zastanawiam się jak ty to robisz, ale grunt że piszesz więc nie wnikam. Teraz kiedy opowiedziałaś co się stało i czemu się dołujesz mogę śmiało powiedzieć, że dobrze zrobiłaś. Ktoś kto mówi coś takiego po prostu nie może być dobrym przyjacielem. Jeszcze raz powtarzam jesteś naj, naj, naj! I'm yours forever! xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Powieki mi się zamykają, ale przeczytać, przeczytałam. Bardzo fajnie :). A co do komentarza pod działem to dobrze że uwolniłaś się od tej paczki. Przyjaciele powinni zaakceptować Cię taką, jaką jesteś, a nie zmieniać Cię pod wpływem ich naporu. Tak, zgadzam się-postąpiłaś słusznie. Jesteśmy właśnie tą częścią z Tobą. Dobranoc! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. kompletnie nie wiem co mam napisać. Nie będę słodzić, bo Ty na pewno wiesz jaki jest rozdział (zajebi***;pp) A z tą paczką to u mnie było podobnie. Nie martw się niczym, wszystko się ułoży (no bo przecież musi, prawda?) ♥♥

    OdpowiedzUsuń