sobota, 5 maja 2012

Rozdział 18

Jak dobrze jest mieć ją znów w swoich ramionach. Po tylu dniach tęsknoty, smutku i bólu Em stoi przy mnie i wtula się w moje ramiona. Na ustach czuję słony smak. Słony smak łez.
- Em co się dzieje?- pytam lekko zdezorientowany
- Nic Lou, na prawdę nic.- mówi cicho- po prostu nie mogę uwierzyć, że tu jestem.
-Ja też w to nie wierzę Em ale nie płaczę z tego powodu- uśmiecham się do niej i całuję w nos. - To chyba nie jest powód do płaczu, że mnie widzisz. Prawda?- pytam i spoglądam w jej oczy.
- No jasne, że nie jest. - mówi a jej oczy migoczą w świetle. Chciałbym aby ta chwili się nie kończyła. Jednak przez głowę przechodzi mi pewien pomysł i pytam jej:
- Byłaś już kiedyś w Paryżu?-
- Niestety nie miałam takiej okazji. -
- Rozumiem. Mogę Cię na chwilkę zostawić?- pytam nieśmiało
- Jasne. -
- Zaraz do Ciebie kogoś przyślę. Momencik- mówię i wychodzę.

                                                                         ***
Patrzę na znikającą za drzwiami sylwetkę Lou. Oby tylko nie przysłał Harry'ego. Wszyscy tylko nie on. Siadam na parapecie i patrzę się w gwiazdy.
- Może uda mi się namówić Lou na spacer?- myślę ale moje rozmyślania przerywa głos
- Księcia z bajki wyglądasz?- oglądam się i widzę Zayn'a
- Wiesz... Ogólnie rzecz ujmując już nie muszę zawsze można się rozglądać- mówię i puszczam mu oczko
- To ja już Ci nie wystarczam?!- pyta Zayn i robi obrażoną minę
- Nigdy bym Cię nie wymieniła na kogoś innego- mówię i uśmiecham się najładniej umiem. Zayn podaje mi dłoń. Chwyta ją i zeskakuję z parapetu wprost w jego ramiona
- Matko ile Ty ważysz!- śmieje się Zayn i odstawia mnie na ziemię
- Ciesz się, że to nie Ty mnie nosisz tylko Lou- mówię i wycieram resztki łez
- Płakałaś?- pyta Zayn i łapie mnie za barki. Nie odpowiadam nic tylko spoglądam mu w oczy. Dlaczego oni wszyscy są tacy przystojni? Stanowczo powinien być tylko jeden chłopak przystojny w tym zespole. Zayn przypatruje mi się z uwagą i ściąga oczy w charakterystyczny wyraz. ,, Co za słodkie dziecko '' myślę i odwracam głowę.
- Nie wiem co ten chłopak z Tobą robi ale za każdym razem kiedy Cię widzę po spotkaniu z nim jesteś zapłakana. Powiedz Em... Czy on Cię do czegoś zmusza?-
- Co?!- patrzę na niego osłupiała- Zayn. Nie wiem co Ci się w tej Twojej główce urodziło ale to nie to- mówię i zanoszę się śmiechem
- To o co chodzi?- pyta lekko zmieszany
- Po prostu to były łzy szczęścia. Rozumiesz?-
- Ach tak.... Ale jak coś to telefon do mnie a ja robię z nim porządek - mówi i w tej chwili wchodzi Lou. Jest uśmiechnięty od ucha do ucha jakby coś brał.
- Pozwolisz Zayn ale porywam teraz moją królewnę.- mówi Lou i bierze mnie za rękę. Jego dłoń jest zimna co świadczy o tym, że był na dworze
- Dobrze Lou. Ale pamiętaj after party tam gdzie się umawialiśmy. - mówi, puszcza oczko, daje mi i Lou buziaka i znika.
- Chyba będę się robić zazdrosna- mówię i spoglądam na niego. On tylko się uśmiecha, chwyta mnie za rękę i wyprowadza z pokoju. Stoimy na korytarzu gdy nagle Louis się zatrzymuje.
- Co się dzieje?- pytam lekko zaniepokojona jego nagłym ruchem
- Przypomniałem sobie, że muszę Ci o czymś powiedzieć-
- A mianowicie?- pytam zainteresowana
- Przed wejściem jest stado - mówiąc to śmiesznie gestykuluje- fotoreporterów itd. Jak chcesz to możemy wyjść tylnymi drzwiami ale i tam zapewne jest ich pełno...- mówi i ogląda się za siebie
- Ale Lou. Czy nie sądzisz, że najwyższy czas się ujawnić? I tak w końcu nas zobaczą a wtedy powstanie dużo zapewne nieprzyjemnych dla Ciebie plotek. No chyba, że tego nie chcesz to uszanuję Twoją decyzję i idziemy od tyłu.- mówię i spoglądam na niego. Wygląda jakby głęboko nad czymś rozmyślał
- Chyba śnisz- mówi po chwili, chwyta mnie za rękę i otwiera przede mną drzwi
                                                                         ***
Blask fleszy dosłownie mnie oślepia. Przyzwyczajam się dopiero po kilku sekundach. Lou patrzy na mnie z taką troską w oczach... Chce mi się śmiać. Normalna reakcja u mnie na stres.
- Wszystko ok?- szepce mi do ucha
- Jasne- mówię i uśmiecham się do niego
- No to idziemy. Najlepiej nie odpowiadaj na żadne z pytań no chyba że bardzo chcesz.-
Po kilku krokach nie możemy dalej się ruszyć. Dziennikarze otoczyli nas z każdej strony
- Hej Louis!- krzyczy jakaś dziewczyna z mikrofonem- możesz nam zdradzić kim jest ta dziewczyna? Czy łączy Cię z nią coś więcej? Co oznaczają wasze splecione dłonie?-
- Pozwoli Pani, że nie odpowiem na to pytanie- mówi Lou. Lekko mnie to zasmuciło. Miałam nadzieję, że powie teraz całemu światu jak bardzo mu na mnie zależy
- Czy to jest ta dziewczyna o której mówiłeś na poprzednim koncercie?- pyta starszy mężczyzna
- Tak, to ta dziewczyna- odpowiada i ściska moją rękę mocniej
- Hej! Hej!- krzyczy młody chłopak- czy mogę zadać Ci pytanie?- pyta mnie. Odwracam się do Lou i nie wiem co zrobić. Kiwa głową na znak zgody a ja odpowiadam
- Jasne-
- Może w takim razie Ty mi powiesz co Cię łączy z Louis'em Tomilsonem?- spogląda na mnie
- Wiesz...- mówię i patrzę wprost na Lou a ten słucha uważnie- to nie jest  takie proste. To jest bardzo skomplikowane uczucie zwane potocznie miłością. Ja kocham jego a on kocha mnie-
- Czyli nie zaprzeczasz, że jesteście parą?- pyta kobieta
- Nie. Potwierdzam to, że jesteśmy parą.- odzywa się Lou
- Co byś teraz powiedziała milionom fanek, które zapewne kochają się w Louis'ie. Być może nawet znienawidzą Cię za to, że udało Ci się rozkochać w sobie ich idola-
- Nie wiem co mogę powiedzieć. Wiem tylko jedno, że miłość przychodzi z zaskoczenia. Nie spodziewałam się, że pierwszego dnia mojego nowego życia uda mi się spotkać tego oto wspaniałego chłopaka, któremu udało się pokazać mi czym jest życie. Nie chciałam nikogo kochać bo niedawno musiałam pogodzić się z ogromną stratą. Więc mogę im chyba powiedzieć, że w końcu odnajdą swojego prywatnego Lou i będą z nim szczęśliwe.- mówię i patrzę na Louisa, który chyba jest w szoku.
- Co to za strata o której wspomniałaś?- zaczepia mnie reporter
- 3 miesiące temu straciłam rodzinę i chłopaka w wypadku samochodowym- mówię i czuję łzy zbierające się pod powiekami. Lou widząc to mówi do reporterów
- Wystarczy na dzisiaj. Dziękujemy. - i wsiadamy do auta.

                                                                         ***
Nie wiem co mogę zrobić. Widzę ją jak płacze a ja nie potrafię wydobyć z siebie słowa ,, Przepraszam''. Tak na prawdę to moja wina. Gdybym nie był sławny to by ją coś takiego nie spotkało. Ci reporterzy to prawdziwe hieny. Zapewne jutro będzie wrzało od plotek na całym świecie. Przysuwam się do niej o ona natychmiast przytula się do mojego brzucha
- Em...- zaczynam- tak bardzo bardzo mi przykro. Przepraszam, że to Cię spotyka. -
- Lou nie wydurniaj się. Przecież to jest normalne, że tacy ludzie chcą o wszystkim wiedzieć.-
- Więc dlaczego płaczesz?-
- Bo to mnie ciągle boli. A wolałam to powiedzieć sama niż miałoby to być jakoś wyszukane i zmieszane z błotem- odpowiada i ujmuje moją dłoń
- Jesteś dzielna wiesz? Zapewne inna osoba nie poradziłaby sobie tak dobrze jak Ty. - mówię i całuję jej głowę. Ona nie odpowiada nic tylko zamyka oczy. Po około 30 minutach jazdy docieramy na miejsce.
- Em...- delikatnie dotykam jej policzka- Em wstajemy- otwiera słodko oczy
- Gdzie jesteśmy?- pyta mnie zaspanym głosem
- Nie mogę powiedziec bo nie będzie niespodzianki. Ale zanim wyjdziemy załóż to- mówię i podaję jej opaskę na oczy
- Ale po co?- pyta lekko oburzona
- Zakładaj i nie marudź. - robi to co jej powiedziałem i wysiadamy z auta. Biorę ja na ręce i rozpoczynamy naszą podróż.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest jest!!!  Witam was moje kochane! Przepraszam, że tak późno ale życie wywraca mi się do góry nogami... Musiałam odwiedzić szpital i nie było wesoło....  To już 18 rozdział i powoli zbliżamy się do 20 :D Idę jak burza! Powiem wam,  że sama siebie zaskakuję.... Mam nadzieję, że was to nie nudzi.. Wyszło mi takie sweet love.... Może za bardzo sweet....
Dzisiejsze podziękowania są nadzwyczajne... Bo.... Dodały mi dużooooo dużoooo siły
Sthokrotka , Camille, rażąca.pozytywnym.myśleniem, taa. Monica jesteście wielkie! kocham was!!!! dzięki wam mam siłę pisać i zarazem marzyć.... xxx

6 komentarzy:

  1. Faktownie rozdział jest pełen sweet love, ale tego właśnie potrzebuję. Każdy potrzebuje złudzenia że taka wielka miłość naprawdę istnieje. Może coś takiego jest możliwe, a może nie ale każdy potrzebuje wiary. Twoje opowiadanie z każdym rozdziałem dodaje mi jej coraz więcej. Nie wiem ile razy będę musiała powtarzać tę kwestię, ale jesteś najlepsza. Dzięki tobie moja wiara w jakiekolwiek uczucia na plusie, jest teraz na poziomie zerowym a nie minus tysiąc jak wczoraj. Mam tylko nadzieję, że nie zamienię się w chichoczącą sweet idiotkę. Chociaż może wtedy moje życie byłoby łatwiejsze. I'm yours forever! xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też tego potrzebuję więc wprowadzę jakiś element dramatyczny... nie wiem... wymyślę coś:) Cieszy mnie to, że jest chociaż na poziomie 0... bo akurat u mnie wszystkie uczucia są na - 1000 :D Więc sama rozumiesz... Nie zmienisz się ja to wiem bo do tego trzeba być stworzonym a Ty wydajesz się być jak najbardziej realną przyziemną osobą...

      Usuń
  2. Tak! Każdy potrzebuję takiej dawki miłości, aby czuć że jest to nam naprawdę potrzebne, wtedy czujemy się po prostu ważni.. Myślę ze taka wielka miłość zdarza się dla wielu osób na całym świecie. Mnie jeszcze nie dopadła. A my dzięki tobie marzymy razem z Tobą-wspólnymi siłami ale marzymy. Oby gromadziło nas się więcej. Kochana jesteś i tyle.xoxox

    OdpowiedzUsuń
  3. NUDZI ?! , nigdy w życiu , dziękujemy Ci za to że wciąż dla nas piszesz , i masz na to w ogóle chęć , KOCHAMY CIĘ wszystkie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy zawsze potrzebuje jakieś dawki miłości. Ja zawsze czytając właśnie szukam tego co jest w Twoim opowiadaniu. Mam ja tylko nadzieję, że Twój blog będzie baaaaaaaaaaardzo długi, bo ja mam zamiar czytać i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie , potrzebujemy elementów " sweet love " . Naprawdę warto pomarzyć , czasem tak dla własnej przyjemności . Najgorsze jest jednak to uczucie , gdy musimy powrócić do szarej rzeczywistości . Pomimo tego , warto wierzyć ,że znajdziemy " swojego prywatnego Lou " ;]

    No i oczywiście zgadzam się z wszystkimi dziewczynami - kochamy cię ♥♥
    Trzymaj się kobitko ! xxx

    OdpowiedzUsuń