czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 28


Otwieram drzwi i przepuszczam go. Zapalam światło i mogę mu się dobrze przyjrzeć. Jest cały przemoczony, oczy ma zapuchnięte jakby płakał a pod nimi widnieją ciemne plamy. Chwytam go za rękę, która jest zimna niczym lód.
- Chodź na górę. Dam Ci jakieś suche ubrania i przygotuję coś do jedzenia- mówię do chłopaka i pomagam mu wspinać się po schodach. Gdy dochodzimy do pokoju Harry zatrzymuje się.
- Em ja nie wiem… To dla Ciebie duży kłopot- zaczyna i chce mi uciekać ale ciągle trzymam go na tyle mocno, że nie daje rady
- Teraz jest już za późno a poza tym widać, że potrzebujesz pomocy. Właź.- mówię i popycham drzwi. Uderza nas zapach lawendy i lilii. Mój nos jest w siódmym niebie. Zapalam lampkę w rogu pokoju i zaczynam szukać w szafie czegoś co się przyda Harry’emu. W końcu wyciągam koszulę Patryka i jakieś dresy a do tego grube, bawełniane skarpety. Daję mu ubranie i wskazuje na łazienkę. Gdy chłopak powoli znika w drzwiach rzucam mu jeszcze ręcznik. W końcu mój mózg zaczyna się odmrażać. Dzisiaj Harry już na pewno nie wróci do domu więc muszę gdzieś go tu ulokować. W oczy rzuca mi się kanapa stojąca pod oknem. Wrzucam jej zawartość do garderoby i idę na dół po pościel. Pukam do gabinetu cioci. Byłam przygotowana na to, że wszyscy już śpią jednak ciocia postanowiła zrobić mi niespodziankę i czekała na mnie
- Ciociu Ty jeszcze nie śpisz?- pytam zdziwiona wchodząc do gabinetu
- Em słoneczko moje! Czekałam na Ciebie- mówi kobieta i podchodzi do mnie. Po chwili przytula mnie z całych sił a po kilku sekundach zaczyna brakować mi tchu. Udaje mi się wyrwać z jej objęć.
- Przepraszam ciociu, że nie dałam Ci jakoś znać ale z tego wszystkiego pomyliłam samolot i różnie dziwne rzeczy z tego wyszły. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.- spoglądam na nią
- Ależ skąd. Widziałam, że mamy gościa- ciocia spogląda na mnie znacząco- To on?-
- Nie ciociu. To mój przyjaciel. Ma problem, który najwyraźniej nie mógł czekać i w związku z tym może on zostać u nas na trochę?-
- No nie wiem nie wiem. A co na to jego rodzice?-
- Jutro wszystko załatwimy. Obiecuję.- mówię i daję jej buziaka z w policzek.- Mamy jakąś ciepłą kołdrę i poduszkę?-
- Tak. Obok Twojego pokoju są małe drzwi. Otwórz je i wszystko tam znajdziesz-
- Dziękuję Ci jeszcze raz. A teraz idę zrobię herbaty i idziemy spać. Dobranoc.- mówię i tym razem to ja tulę ją do siebie.
- Dobranoc Em. Wiesz jutro może nie udać się nam porozmawiać bo muszę wyjechać na kilka dni. Ne gniewasz się?-
- No skąd. Baw się dobrze- mówię i wychodzę. W gruncie jest mi smutno, że nie będę mogła się podzielić z nią moimi przeżyciami ale taką ma pracę. Wkraczam do kuchni. Nastawiam wodę na herbatę i robię szybko tosty z masłem orzechowym. Po chwili idę na górę niosąc przed sobą tacę wraz z jedzeniem. Stawiam ją ostrożnie na stoliku z którego uprzednio musiałam ,, usunąć’’ jego zawartość ( czytaj zepchnęłam wszystko nogą na podłogę). Rozkładam kanapę i ponownie wychodzę z pokoju. Zgodnie z tym co ciocia powiedziała obok mojego pokoju miał być inny pokój. O tam! Już widzę zarys drzwi. Uchylam je lekko i zapalam światło. Wybieram najgrubszą kołdrę i najmiększa poduszkę i przygotowuję miejsce snu dla Harryego. Kierując się na poddasze pokoju mijam łazienkę. Drzwi są uchylone a z wnętrza dobiega głos Harryego. Nuci I want. Nie mogąc oprzeć się pokusie zaglądam przez ową szparę do wnętrza łazienki. Nic szczególnego nie widzę. Po chwili udaje mi się uchwycić zarys jego sylwetki. Widzę jak woda spływa po jego brzuchu, który jest naprawdę dobrze wyrzeźbiony następnie po biodrach a na końcu po jakże zgrabnych nogach. Patrząc tak zdaję sobie sprawę jak to musi idiotycznie wyglądać. Dziewczyna, która ma chłopaka podgląda swojego przyjaciela. Otrząsam się z owej minuty słabości do męskiego ciała. Ostatni raz spoglądam na to ciało i wbiegam po schodkach na górę.
Pierwszą czynnością jaką robię widząc moje łóżko jest rzucenie się na nie i dosłownie turlanie się w tą i z  powrotem. Po tym jakże entuzjastycznym przywitaniu mojego łóżka przypominam sobie co chciałam zrobić. Otwieram szufladę szafki nocnej i patrzę czy mój magiczny zeszycik ciągle tam jest. Jest. Oddycham z ulgą i schodzę na dół. Harry ciągle siedzi w łazience więc wykorzystuję ten moment na to aby się przebrać. Ściągam bluzę i bluzkę. Pozostaję tylko w staniku. Następnie ściągam spodnie i na tyłku mam tylko dosyć wyzywające figi. Przeszukuję całą szafę szukając mojej nocnej koszulki kiedy słyszę
- Tego szukasz?- odwracam się w widzę Harryego trzymającego moją koszulkę. Odwracam się całkowicie zapominając o tym, że jestem prawie goła. Kieruję się do niego.
- No no Em. Lou nie chwalił się, że jego dziewczyna ma takie ciało- mówi i intensywnie mi się przygląda. W końcu przypominam sobie, że tak naprawdę nie mam nic na sobie i tylko mówię
- Rzuć mi tę koszulę-
- Nie ma nic za darmo!- mówi Harry i zaczyna kręcić koszulką na palcu. Podchodzę do niego i daję mu buziaka w policzek. On łapie mnie za talię i robi to samo.
- Z takim ciałem mogłabyś mieć każdego Em. Czemu akurat wybrałaś Lou?- pyta obrażony Loczek a ja szybko wkładam koszulkę przez głowę
- Sama nie wiem. Miłość kochany- odpowiadam i podaję mu kubek z herbatą. Harry ujmuje go w dłonie i upija łyk.
- Mmm… Jabłkowa z cynamonem. Moja ulubiona- stwierdza Harry a ja cieszę się, że mu smakuje. Szczerze powiem, że to również moja ulubiona herbata. Po tej krótkiej wymianie zdań biorę tacę z jedzeniem i moją herbatą i siadam na łóżku na którym ma spędzić noc mój towarzysz. Chłopak widząc, że kieruję się na owy tapczanik podąża za mną i przykrywa nas kołdrą. Stawiam tacę pomiędzy nami i zaczynam jeść.
- Przepraszam Cię Em. – ciszę przerywa głos Harryego. – Nie miałem się do kogo zwrócić     o pomoc a jedyną osobą, której ufam bezgranicznie jesteś Ty.  -
- A co z chłopakami?- pytam zdziwiona jego wyznaniem
- Niall poleciał do Irlandii, Liam pojechał do babci, która źle się czuje, z Louisem  wiesz jak jest a Zayn dopiero co wrócił do domu. Zdaję sobie sprawę z tego Em, że i Ty naprawdę jesteś zmęczona mną, zespołem i tak dalej. Masz do tego prawo. Teraz powinnaś wypoczywać po wypadku a nie siedzieć i gadać ze mną.- no tak wypadek. Już prawie o nim zapomniałam. Wszystko idzie do przodu. Tylko ja zostaję w miejscu.
- Daj spokój Harry. Jesteś moim przyjacielem i moim obowiązkiem jest Ci pomóc. Nie ważne czy jestem zmęczona czy też nie. Pamiętaj na mnie zawsze możesz liczyć. – mówię i uśmiecham się- A teraz jedz bo zaraz sama wszystko zjem- chyba chłopak w końcu się przekonał do moich słów i sięga po małą kromeczkę posmarowaną grubą warstwa masła. Nasze dłonie spotykają się na ułamek sekundy. Jednak czas nie stanowi przeszkody i po moim ciele począwszy od palców a skończywszy na stopach przebiega dosyć znajomy mi prąd. Zawsze gdy dotyka Harryego towarzyszy mi to samo uczucie.  Ignoruję to i spoglądam na Harryego
- Więc może powiesz co się stało?- pogodna dotąd mina chłopaka znika z jego twarzy
- Sam nie wiem od czego mógłbym zacząć. Pamiętasz jak przyszedłem do Ciebie gdy byliśmy w Paryżu? Wtedy zaczęły się moje problemy. Zadzwonił Lou i przyszedłem do Ciebie chociaż naprawdę nie chciałem się wtrącać między was. Po drodze dostałem wiadomość od siostry, że rodzice ciągle się kłócą. Nie chciałem sobie zaprzątać tym głowy więc po prostu zignorowałem to. Przyszedłem do Ciebie i starałem się jak najlepiej Ci pomóc. Wtedy jak wszedł Lou i Ty tam na balkonie usiłowałaś skoczyć zadzwoniła do mnie mama. Nie odbierałem. Usłyszałem jak krzyczysz i pobiegłem szybko na dół. Wtedy Cię złapałem i uświadomiłem jak mało brakowało a straciłbym kogoś naprawdę ważnego w moim życiu. I wtedy po raz kolejny zadzwonił telefon. To była mama. Odebrałem a ona zaczęła płakać i łkać do telefonu. Byłem zdruzgotany. Z kontekstu całej rozmowy udało mi się zrozumieć tylko tyle, że pokłóciła się z tatą a on trzasnął drzwiami i wyszedł. Naprawdę nie wiedziałem co robić. Nienawidzę jak oni się kłócą. Zawsze wszystko wygląda tak samo. I wtedy kiedy wróciliśmy do domu było idealnie. Nie było nikogo. Cisza i spokój. Na drugi dzień gdy pożegnałem chłopaków rozpętało się piekło. Talerze latały po całym domu. Mama płakała a ojciec krzykał. Próbowałem ich uspokoić ale nie mogłem nic zdziałać. I wtedy dowiedziałem się co było przyczyną ich kłótni. To wszystko przez mamę. Ona zdradziła go rozumiesz?- z oczu Harryego płynęły łzy. Duże, ciężkie łzy a każda z nich przepełniona była cierpieniem, bólem i rozgoryczeniem. Mimo to chłopak się nie poddawał i kontynuował- Nie widziałem jak to możliwe. Przecież oni zawsze byli uważani za naprawdę kochającą się parę. Wydawało mi się, że ich uczucie nie wygaśnie. Poszedłem na górę i zacząłem płakać. Zadzwonił do mnie Zayn i gdy dowiedziałem się, że przylecicie w przeciągu kilku godzin nie zastanawiałem się wiele tylko wyszedłem z domu. Po drodze usłyszałem jak tata krzyczy do mamy ,,wynoś się z mojego domu!”. Błąkałem się dość długo po mieście i w końcu postanowiłem przyjść do Ciebie. Po drodze jacyś ludzie mnie zaczepiali ale nie reagowałem na to. Myślami byłem ciągle w domu i nie wierzyłem czy to jest możliwe aby stracić wszystko w przeciągu kilku minut. -
- Harry to jest możliwe. Można stracić wszystko w ciągu kilku minut- opowiedziałam mu co się wydarzyło w moim życiu i poczułam się jak egoistka. Harry ma gorzej ode mnie. Nie wyobrażam sobie patrzeć na to jak tata wyrzuca mamę z domu.
- Przepraszam Em. Nie wiedziałem, że Twoje życie jest naprawdę ciężkie. Nigdy nie dałaś poznać po sobie co tak naprawdę czujesz. Zawsze byłaś uśmiechnięta i zadowolona. Współczuję Ci Em. – powiedział chłopak a łzy sączące się z jego oczu przybrały na sile. Herbata dawno już wystygła więc odstawiłam ją na bok. Przysunęłam się do Harryego i mocno go przytuliłam. Rozumiałam go znakomicie. Wiem jak boli strata kogoś bliskiego. Ale on jest naprawdę dzielny i jakoś uda mu się znieść ten ból. Wtulił się w moje ciało. Po kilku minutach koszulka była już mokra ale nie zwracałam uwagi na to. Harry był teraz najważniejszy.
- Dziękuję Ci za to, że jesteś- powiedział chłopak i spojrzał na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami, które teraz były pełne łez. Szkliły się niczym gwiazdy w najjaśniejszą noc.
- Nikt nam nie obiecywał, że życie będzie łatwe i usłane różami. To, że inni tak sądzą nie mają racji. Wiem jak Ty się czujesz. Wszyscy zazdrosną Ci sławy, pieniędzy no i zainteresowania dziewczynami ale oni tak naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, że Ty też jesteś normalnym człowiekiem. Zgadza się, udało Ci się w życiu osiągnąć wielki sukces mimo tak młodego wieku ale los nie patrzy na stan naszych kont ani też na to czy jesteśmy sławni. Tutaj jesteśmy tylko równi. Pamiętaj Harry, że zawsze Ci pomogę i możesz na mnie liczyć. – mówię i składam delikatny pocałunek na jego policzku mokrym od łez. Czuję ich słony smak. Ocieram łzy, które zagubiły się gdzieś po drodze z jego oczu.
- Jesteś niesamowita. Rozumiesz mnie jak nikt. Jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze przy żadnej kobiecie. – mówi chłopak i przytula mnie mocno. Nie wiem co myśleć. Strasznie szkoda mi go. On nie powinien tak cierpieć. Nie zasługuje na to. Nienawidzę jak ktoś z bliskich mi osób cierpi. Spoglądam na niego. Chyba zasypia. Kładę głowę na jego ramieniu i ocieram łzy ciągle spływające po jego delikatnej twarzy. Spoglądam na zegarek 3.58. Zamykam oczy i po chwili jestem już w całkowicie innym świecie.
                                                                            ***
Wstaję dosyć wcześnie. Czasomierz wskazuje 9.00. O dziwo jestem wyspana. Postanawiam nie marnować dnia. Wstaję powoli aby nie obudzić mojego współtowarzysza i wychodzę z pokoju. Wybieram numer do szkoły i po krótkiej rozmowie dowiaduję się, że moja klasa ma już wolne. Ucieszyła mnie ta wiadomość i po chwili cała w skowronkach zabrałam się za sprzątanie. Ogarnęłam kuchnie, salon i postanowiłam przygotować śniadanie. Po chwili słyszę ciężkie kroki. Nie odwracam się ponieważ muszę pilnować sytuacji na patelni. Nieświadoma tego co się stanie nadal drepczę przy patelni. Nagle czuję lodowaty dotyk na skórze i czuję się jak Bella ze Zmierzchu. Mój krzyk rozlega się po całym domu. Odwracam się szybko i spoglądam na ów zimną osobę. To Cris.
- Jak mogłeś?! Za to nie dostaniesz naleśnika!- mówię i przytulam się do niego. Mimo wszystko brakowało mi mojego brata.
- No ale ja nie wiedziałem, że moja siostrzyczka coś gotuje. Chyba nie chcesz aby umarł z głodu?- mówi i robi minę, która chwyta moje serce.
- Och już dostaniesz. A teraz zmykaj stąd póki się nie rozmyśliłam- mówię i wracam do poprzedniej czynności. Usmażoną górę naleśników smaruję nutellą i na chwilkę wkładam do piekarnika. Wyjmuję je i polewam syropem klonowym i idę na górę. Harry ciągle śpi. Nie chcę go budzić. Musi w końcu odetchnąć po tym wszystkim. Biorę ubrania i idę się wykąpać. W końcu własna łazienka. Świeża wychodzę w samej bieliźnie do pokoju. Zapomniałam wziąć skarpetek a fakt, że Harry śpi powoduje, że nabieram pewności siebie i wychodzę. Biorę to co potrzebowałam i znów znikam w łazience. Po około 15 minutach wychodzę z łazienki i spoglądam na łóżko. Nie ma w nim nikogo.
- Harry?- odzywam się, jednak nikt mi nie odpowiada. Przetrząsam cały pokój. Nie ma go. Otwieram drzwi pokoju i krzyczę na cały głos
- Harry!- zero reakcji. – O Li nie widziałaś chłopaka mniej więcej tego wzrostu z burzą loków na głowie?- zaczepiam pokojówkę
- O Panno Em tak widziałam. Przed chwilą opuścił dom. – Mówi kobieta a ja wybiegam z domu. W oddali widzę postać, która opuszcza naszą posiadłość. Biegnę ile sił w nogach.
- Harry! – krzyczę. Chłopak się odwraca- Co Ty odpierdzielasz? Wracaj zaraz ze mną do domu-
- Em nie mogę. –
- Właśnie, że możesz. Chodź.- mówię i ciągnę go za rękę. On obejmuje mnie ramieniem i daje buziaka w policzek.
- Dobrze niech Ci będzie ale potem idziemy na duża pizzę ok.? Musisz mi powiedzieć jak się spało z Zayn’em. Ja nawet z nim jeszcze nie spałem i muszę dowiedzieć się czy warto.- mówi chłopak i spogląda na mnie. Słyszę jak jakieś auto wjeżdża na podjazd. Oglądam się za siebie. Auto zatrzymuje się i drzwi powoli otwierają się
- Lou?!- pytam nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Haj! Przepraszam was, że wczoraj nie dodałam nic ale na prawdę nie miałam jak. Zbyt dużo nauki a zbyt mało czasu. Na prawdę przepraszam. Dzisiaj się troszkę przyłożyłam i wyszło tak w miarę. Nie jestem zadowolona ale nie mogę was trzymać w niepewności :] Hm... Pogoda jest tragiczna więc był czas na napisanie :] A teraz życzę wam miłego czytania, zachęcam do komentowania i cóż. Dziękuję za ponad 3000 wyświetleń! Jesteście kochani :) Do następnego !:]

3 komentarze:

  1. Kochana! Przeszłaś samą Siebie! Już nie mam słów, żeby opisać każdy dział. Dużo razy powtarzałam:świetne, słodkie, urocze, rewelacyjne, wspaniałe ale czas skończyć. Tym razem przesadziłaś są fenomenalne. A tym razem zmykam posprzątać bo moja szafa pęka w szwach. Pogoda rzeczywiście okropna, ale jutro ma być ładnie. I tu pojawia się problem, bo jutro mamy "Polska biega" i trzeba ruszyć tyłek i ścigać się dookoła parku.. Miłego wieczoru, oraz kolejnego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohh .. !! Jesteś cudowna ..
    Liczę na więcej takich dłuższych rozdziałów !
    Dodawaj szybko kolejny ;p

    Pozdrawiam :
    http://youthislikediamondsinthesun.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Camille , ten rozdział to prawdziwy skarb ! Niesamowicie mi się podoba , niby zwykły , ale ma w sobie coś niezwykłego ;] Nie słodzę już dłużej , bo to wiadome co sądzę o twoim blogu ♥

    Zakończenie lekka mnie zaskoczyło , myślę , że Lou może sobie coś ubzdurać o Em i Harrym . Mam jednak cichutką nadzieję , że nic się nie stanie . W sumie obojętne mi jest , czy Em będzie z Lou , czy z Harrym . Obydwóch lubię tak samo ;**

    Buziaki ! xoxo

    OdpowiedzUsuń