niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 19

Czuję jak Lou podnosi mnie i zaczynamy iść. Chyba pniemy się w górę bo po kilku minutach słyszę jak ciężko dyszy.
- Lou możesz mnie spokojnie postawić. Mam nogi i mogę sama pójść- mówię
- Nie ma mowy. Moja dziewczyna będzie taktowana po królewsku- mówi i słyszę, że się śmieje. Nie odpowiadam nic tylko przytulam się do jego ciała. Na zewnątrz jest zimno a on cały emanuje gorącem jak jakiś gejzer. Ale porównanie... Z polskiego to ja nigdy dobra nie byłam i teraz to widać. Ale wracając do sytuacji szliśmy tak dosyć długo i chyba wysoko bo z każdym metrem wiało coraz mocniej i robiło się coraz chłodniej. Po chwili czuję grunt pod nogami a moim ciałem wstrząsa seria drgawek. Zaczyna padać deszcz. Pierwsze krople uderzają mój nos niemiłosiernie mocno jednak po chwili przyzwyczajam się do tego.
- Ty drżysz - mówi Lou a jego głos jest bardziej męski niż zwykle.
- Nie.. Wydaje Ci się- mówię i otulam się płaszczem. - Lou gdzie my właściwie jesteśmy?- mówię ale nikt się nie odzywa- Lou? Jesteś tu?- cisza. Już chcę ściągnąć maskę tkwiącą na mojej twarzy gdy słyszę
- Ani mi się waż.- cofam ręce do poprzedniej pozycji a Lou przykrywa mnie kocem
- Wiesz.. Zabrałem Cię w to miejsce bo chcę z Tobą porozmawiać jak z dorosłą osobą- brzmi to tak poważnie, że zaczynam mieć wątpliwości co do tego czy dobrze zrobiłam pojawiając się tu.
- Lou nie mów tak poważnie bo zaczynam się bać. Coś się stało?-
- Jeszcze nic ale za chwilę się stanie - mówi i ściąga mi maskę. To co widzę powoduje, że na chwilę zamieram.
- Zapiera dech w piersiach co nie?- mówi Lou i obejmuje mnie od tyłu w talii
- Ale jak to.... - nie potrafię nic powiedzieć. Stoimy można powiedzieć na szczycie wieży Eiffla i przed nami rozciąga się cudowny widok.  Paryż nocą na prawdę potrafi zdziałać cuda. Wszystko wygląda jak wyciągnięte z bajki.
- Lou ale jak to możliwe?- pytam.
- Wiesz... Umie się to i owo....- mówi i uśmiecha się szeroko.
- To kolejny z tych wspaniałych dni, które mi podarowałeś- mówię i staję na palcach aby dać mu buziaka w policzek.
- I tylko tyle za taki wysiłek i trud?- mówi oburzony
- A cóż by Pani chciał jeszcze?- pytam i udaję zaciekawioną ale z lekka oburzoną dziewczynę
- A może może.... Taki buziak w usta nie zaszkodził by mi na pewno.- mówi Lou i zbliżamy się do siebie. Zarówno jego jak i moimi włosami porusza wiatr. Z każdą chwilą odległość od moich ust do jego zmniejsza się. Jestem w tej chwili gotowa..... i tę romantyczną chwilę przerywa dźwięk telefonu. Jak zwykle to moja wina.
- Przepraszam Lou ale odbiorę- mówię smutno i odchodzę na stronę
- Jasne, nie ma sprawy- mówi wyraźnie poirytowany. Spoglądam na wyświetlacz i widzę komunikat ,, Michał dzwoni''. Czego on może chcieć?
- Tak?- pytam w języku ojczystym
- Hej Em, mam nadzieję że Ci nie przeszkadzam. Dzwonię ponieważ jestem ciekawy czy nie zechciała byś wyjść na kawę albo na jakieś ciastko-
- Cześć Michał. Wiesz bardzo chętnie tylko aktualnie jestem w Paryżu więc nie bardzo-
- W Paryżu?! A jakie licho Cię tam wysłało?- pyta a w jego głosie słychać dezorientację
- A takie moje małe kochane i patrzy teraz na mnie bo nie rozumie ani słowa- mówię i posyła Louis'owi buziaka
- Ach... Rozumiem- mówi Michał i słychać, że troszkę zbiłam go z tropu- ale wiesz.. jak będziesz w Londynie i będziesz miała ochotę to daj znać-
- Oczywiście. Zadzwonię do Ciebie od razu jak wyląduję. Ale tymczasem muszę kończyć bo ktoś tu się irytuje powolutku- widzę jak Lou przeskakuje z nogi na nogę
- Dobrze. W takim razie do zobaczenia Emmo. Dobranoc- i na tym kończy się nasza rozmowa i zapewne znajomość. Popełniałam niezłą gafę nie mówiąc mu o Louisie.
- Lou a Ty co taki obrażony?- pytam go widząc jaką ma minę
- A jaki mam być? W takiej chwili ważnej dla nas przerywa nam telefon, rozmawiasz z kimś w innym języku a ja za nic nie wiem o co chodzi i jeszcze poda imię Michał. I mam nie być zły?-
- Powoli... Daj sobie wszystko wyjaśnić. Dzwonił do mnie kolega, którego poznałam kilka dni po waszym wyjeździ. Chciał mnie wyciągnąć na kawę ale jak widać nie może bo jestem z Tobą tu i teraz. -
- Widać Em nie marnujesz czasu... - mówi Lou takim tonem jakiego nigdy nie słyszałam
- Słucham?! - pytam lekko zaskoczona- to ja do Ciebie jadę tyle kilometrów aby móc Cię zobaczyć a Ty mnie tak traktujesz? Czy Ty nie widzisz jak ja się poświęcam, jak dbam aby to uczucie między nami nie przepadło podczas gdy Ty jesteś daleko od Londynu. A Ty mnie tak traktujesz?- no i nastał ten moment, którego się tak bałam. Pierwsza kłótnia. Nie wyobrażałam sobie, że będzie tak drastyczna w skutkach..
- A ja nie dbam o to Em? Wiesz jak się martwiłem, jak tęskniłem jak Ty byłaś w szpitalu? A może Ty tam w ogóle nie byłaś tylko prowadzałaś się z tym Michałem co?-
- O nie... Teraz to już przesadziłeś- podchodzę do niego i wymierzam mu siarczysty policzek. Odwracam się na pięcie i czym prędzej zbiegam na dół. Po drodze niejednokrotnie potykam się i upadam ale nie dbam o to. Teraz chcę się położyć i móc wypłakać się poduszce. Jak on w ogóle mógł do mnie tak powiedzieć? Jak on mógł w ogóle myśleć, że ja go zdradziłam? To ja powinnam być zazdrosna o każdą fankę, która dotyka go, przytula a nawet daje buziaki. Ale ja taka nie jestem. Ja potrafię obdarzyć ukochaną osobę zaufaniem. Przez całą tę sytuację nie zauważam auta i wbiegam wprost pod jego koła.
- Em nie! - słyszę za sobą głos. Jedyne o czym teraz marzę to śmierć.

                                                                                ***
- Halo! Proszę Pani? Nic Pani nie jest?- mówi do mnie starszy mężczyzna.
- Nie wszystko jest dobrze - odpowiadam lekko zmieszana. Udaje mi się poruszyć ręką, nogą też. Po chwili podnoszę się
- Na Miłość Boską cała jesteś- mówi stojący za mną Lou
- Przepraszam Pana bardzo za tę sytuację- mówię do starszego człowieka - na prawdę nie chciałam aby tak się stało. Z autem wszystko w porządku?-
- Tak Auto całe. Ale czy Pani cała?-
- Tak tak. Jeszce raz przepraszam. - mówię, odwracam się i dalej idę ku hotelowi.
- Em! Em!- krzyczy Lou i chwyta mnie za rękę
- Nie dotykaj mnie- udaje mi się wycedzić przez zęby
- Ale Em...- jego uścisk poluźnia się a mi udaje się wyrwać- daj wyjaśnić.. To nie tak-
- Znów? Już nie musisz mi niczego wyjaśniać. Już teraz wiem kim dla Ciebie jestem. Jestem zwykłą szmatą. I dla Twojej informacji widziałam tylko raz Michała na oczy i byłam na prawdę w szpitalu. Czy popełniałam błąd zakochując się w Tobie? Najwyraźniej tak- mówię a z oczu sączą mi się łzy
- Em ja tak wcale nie myślę...- mówi Lou smutnym głosem
- Nie chcę Cię znać- mówię i biegnę przed siebie.

                                                                              ***
Wpadam do pokoju jak burza. Rozlega się za mną huk zamykanych drzwi. Rzucam się na łóżko i zanoszę płaczę.
- Co ja zrobiłam? Jak mogłam tak powiedzieć do Lou? Do mojego kochanego Lou? To na pewno zły sen, który za moment się skończy. Obudzę się i wszystko będzie jak było- próbuję się uspokoić krzycząc na siebie. Podnoszę się z łóżka i spoglądam w kierunku lustra. Sukienka zresztą jak i całe ciało jest w błocie. Postanawia wziąć gorący prysznic. To na pewno pomoże. I tak też się dzieje. Na moment zapominam o tym co się stało. Wychodzę spod prysznica i zaczynam wcierać w ciało liliowy balsam. Ten zapach mnie uspokaja. Wychodząc z łazienki kieruję się wprost na łóżko. Po chwili leżenia i ryczenia do poduszki rozlega się pukanie
- Nawet popłakać mi nie dadzą w spokoju - myślę i podchodzę do drzwi. Widok za nimi wcale mnie nie dziwi. Za drzwiami stoi Louis.
- Louis odejdź stąd. Nie mamy o czym rozmawiać- mówię i usiłuję zatrzasnąć drzwi
- A właśnie, że mamy. Musimy wyjaśnić sobie to i owo. Proszę- mówi głosem przepełnionym cierpieniem i bólem. Powoli moje serce mięknie ale w tym samym czasie przypominają mi się jego słowa.
- Na prawdę nie sądzę aby tak było. Żegnam- i udaje mi się zatrzasnąć drzwi. Co za jaki człowiek? Myślę i znów kieruję się do łóżka gdy znów słyszę pukanie do drzwi. Jest o wiele silniejsze.
- A niech sobie puka ile chce- myślę i siadam w fotelu przy drzwiach. Po 5 minutach mam dość.
- Czegoś nie zrozumiałeś?- pytam ze złością w głosie. Moje zdziwienie było bardzo wielkie gdy przed drzwiami zobaczyłam Harry'ego. Stał tam cały przemoczony i drżał
- Mogę?- zapytał
- Tak wejdź.- otworzyłam mu drzwi i ruchem ręki wskazałam pokój.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam witam moje drogie.... Dzisiaj mamy malutki zwrot akcji :) Powoli się sypię... Psychicznie i fizycznie... Ja nie rozumiem. Czy to jest możliwe aby tak cierpieć przez jedną osobę? Nie mogę spać, jeść, nie chce mi się gadać z innymi i tylko mam ochotę dołować się jakimiś romansami i marzeniami o miłości.. FUCK IT ALL..... Nie potrafię funkcjonować. Ale staram się jakoś pisać chociaż ten rozdział jest do bani.. Przepraszam.
Nie wiem kiedy pojawią się następne rozdziały i czy w ogóle się pojawią. Zakładam, że tak będzie ale wiecie... Ten tydzień to będzie masakra. Dosłownie. Tyle zaliczeń w szkole a ja nie mam siły nawet spojrzeć do książki. Postaram się dodawać je jakoś codziennie koło 20.00, 22.00 Na prawde nie wiem. Będę się starać jak najbardziej to możliwe.
Dziękuję Sthokrotka, Camille, taa., Monica, rażąca.pozytywnym.myśleniem.
Bez was byłoby mi na prawdę ciężko. Dziękuję, że dajecie mi siłę na kolejny dzień. xxx

7 komentarzy:

  1. Czy to jest możliwe żeby tak mocno cierpieć? Tak, chociaż nie do końca rozumiem pytanie. Zawsze wiedziałam, że ludzie potrafią mocno zranić, za to nigdy nie byłam pewna czy tak na prawdę umieją kochać. W końcu doszłam do wniosku że gdyby ludzie nie kochali nie raniliby też, bo to miłość i Ci których kochamy ranią najbardziej. Rozdział świetny, dokładnie taki sam jak mój nastrój w tej chwili. Coś czuję że ten komentarz nie będzie poświęcony komentowaniu. Nie potrafisz funkcjonować? Ja mam dokładnie to samo, najchętniej schowałabym głowę pod poduszką i płakała do końca życia. Przynajmniej wiem, że nie jestem jedyną osobą na świecie którą coś boli. A twój blog jest najlepszy. Masz ogromny talent, mam nadzieję że jednak dasz radę coś napisać. I nie martw się, na pewno będzie lepiej. Teraz normalnie sama nie wierzę... Ale tak jest musi być źle żeby mogło być dobrze. Z niecierpliwością czekam na next. I'm yours forever! xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tylko raz w życiu miałam taką deprechę jaką masz ty ostatnimi dniami.. to musi być straszne . Ja w tamtej chwili miałam wsparcie rodziny , nawet znajomych , ale to mało co dawało. Oczywiście pomagało , ale dalej płakałam , byłam zamknięta w sobie , dołowałam się cały czas. Pamiętam , były wtedy wakacje , słońce za oknem , wszyscy chcieli się bawić , cieszyć takimi dniami , ale przeze mnie nie dało się robić tego w 100 % . W końcu zdałam sobie sprawę ,że całe moje zachowanie męczy mamę , siostry , tatę . Z ich spojrzeń i zachowania odczytywałam coś w stylu " Boże.. Znowu płacze , nie rozumiem jak tak można . Powoli mnie denerwuje.. " . Gdy to do mnie dotarło poczułam się jeszcze gorzej . Poczułam się sama jak palec , choć w gruncie rzeczy tak nie było. Pamiętam , że wtedy wszystko wyolbrzymialam , a to z czego zazwyczaj się cieszyłam traciło sens . Do tej pory nie wiem co pomoglo mi wyjśc z tej całej depresji . Moja mama zawsze mi powtarzała " Czas leczy rany " . I wiesz , że to chyba prawda ? W związku z powodem mojego załamania nic się nie poprawiło , a moje życie wróciło do normy . Może to śmieszne , ale... przecież w tym gronie jakoś nie wstydzę się o tym móeić . Byłam u psychologa , bo w pewnym momencie mama stwierdziła , że może to pomoże. No cóż , pomogło na 2 godz , potem wszystko wróciło . Jeżeli miałabym poradzić ci co robić żeby się wyrwać i oderwać od tych myśli to na pewno zajmij się czymś , cały czas coś rób. Ja musiałam czytać ksiązki ( b.dobrze działa) żeby zająć czymś głowę . Wiesz , wtedy wchodzisz w świat bohaterów i nie masz czasu rozgrzebywać własnych problemow . Muzyka.. o tak . A wiesz , że ja słuchałam tych najsmutniejszych z najsmutniejszych i ryczałam , ryczałam , ryczałam ,a potem czułam się lepiej ? No właśnie , niestety jestem straasznie wrażliwym człowiekiem i strasznie łatwo mnie zranić . Ale ja nigdy nie wstydziłam się płakać . Płacz to dla mnie moment oczyszczenia z tych wszystkich "brudów dnia codziennego i nie tylko " . Może to sprzeczne z tym co przed chwilą napisałam , ale staraj się czasem poplakać . Przyjdzie moment kiedy zdasz sobie sprawę z tego , że wyczerpałaś limit łez i za żadne skarby nie uda ci się wylać więcej ;] O mój Jezu , wpadłam w trans . Przepraszam ,że tak zaśmieciłam miejsce na komentarze .. Po prostu nikomu jeszcze nie mówiłam o tej sprawie z takim sercem ,poczułam ,że skoro już jesteśmy na takich tematach to opowiem też moją historię .

    Rozdział świetny . Smutny , ale świetny . Kocham cię za to co robisz , a raczej KOCHAMY ;]

    Jeszcze raz przepraszam za taki rozpis , ale poczułam ulgę . Buziaki ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100% Po pierwsze czasem na prawdę warto się wypłakać, ostatnio robię to bez przerwy chociaż w moim przypadku jest trochę inaczej. Nie czuję się samotna, pewnie dlatego że moja najkumpela i bro siedzą przy mnie 24h/7 po prostu okropnie się czuję i nie umiem sobie z tym poradzić. Po drugie KOCHAMY cię, to co robisz naprawdę dużo dla mnie znaczy. Po trzecie i chyba najważniejsze życzę Ci żebyś się z tego wygrzebała, swoją drogą samej dobie życzę tego samego ale może to coś pomoże. rażąca.pozytywnym.myśleniem zgadzam się z tobą w jeszcze jednej sprawie, na tym blogu jakoś nie mam problemu z tym żeby się wygadać. xxx

      Usuń
  3. Szczerze? Jak mam doła to na bardzo krótki czas. Nie mija zaledwie jeden, góra dwa dni a ja czuję się lepiej. Po po prostu nie spotkała mnie żadna straszna rzecz przy której będę się nad sobą użalać. Strata przyjaciela to bardzo trudna sprawa. Moja najlepsza przyjaciółka jaką dotychczas miałam za 1,5 roku wyjeżdża na zawsze z kraju. Nigdy się z tym nie pogodzę, że nie przeżyję z nią najważniejszych momentów-studniówki, naszych 18-nastek, imprez, a nawet najzwyklejszych dni w szkole. Zostanę sama jak palec, oczywiście mam wielu przyjaciół, przyjaciółek z którymi spotykam się zawsze wspólnie z Julką. Ale ona ich na pewno nie zastąpi! Mam nadzieję że o mnie nie zapomni, a ja o niej. Może przyjedzie kiedyś do mnie, żeby po prostu zapytać się "co tam"... Ale przez ten czas, który niestety nadejdzie, będziemy gadać na skype żeby o sobie nie zapomnieć. Wiem, że to teraz czyta.
    Sory że się rozpisałam. Ale jak ty czujesz się po stracie najlepszego przyjaciela, to jak ja będę się czuć? Ah, może przemilczmy tą sytuację. Ściskam, i do następnego.xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam słów , na to by opisać jak piękny jest ten rozdział i jak smutne są rozstania , dziękuje Ci moja kochana Camille za takie piękne słowa, może i się kłócimy ale i tak Cię kocham i o Tobie nie zapomnę, a Ty nasza pisarko przejmuj się na razie swoimi sprawami a na rodział będziemy czekać :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja widzę takie długie komentarze na temat tego, że ktoś ma doła, to aż sama chce opisać swoje samopoczucie. Może i nie jestem najlepsza w opisywaniu swoich uczuć więc przepraszam. Nie ma żadnego sposoby na wyjście z doła. Ja próbowałam wielu rzeczy i jedyne co pomaga to właśnie spotkanie lub rozmowa z osobą przez którą się cierpi... Sam pomysł na rozmowę z kimś takim jest okropny, czuję się fatalnie i wgl, ale później jest lepiej. No bo w końcu musi być. Zresztą każdy ma swojego własnego anioła którym jest przyjaciel. A jeśli najlepszy przyjaciel się od nas odwrócił to nim nigdy nie był...

    Rozdział? Nie będę słodzić, bo chyba wiadomo jaki jest. ;pp

    Trzymam za Was wszystkie kciuki aby wam się udało znowu cieszyć się życiem ♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie spodobał mi się dziś twój komentarz Monica , jest taki od serca ;*

      "A jeśli najlepszy przyjaciel się od nas odwrócił to nim nigdy nie był..." - idealne stwierdzenie , zgadzam się w 100 % !

      A co do cieszenia się życiem , to ja na szczęście cieszyć się już mogę dzięki mojej teraźniejszej przyjaciółce. Kiedy ja straciłam przyjaciółkę , szłam do gimnazjum . Co prawda to była szkoła złączona z podstawówką , tamte 2 zdrajczynie , które mnie zostawiły też muszę widywać , ale teraz normalnie ze sobą rozmawiamy . Wracając do mojej przyjaciółki ( a nazywa się Magda ;] ) to z nią jest mi zupełnie inaczej . Może dlatego , że przyjaźnie we 3 nie są nic warte ( nikogo nie obrażając). Choćbyście nie wiem jak świetnie się dogadywały , cały czas będziesz myśleć , czy przypadkiem nie jesteś tą trzecią.. No dobra , bo znowu się rozpiszę ;D

      Całuję i pozdrawiam dziewczyny ! ♥♥♥

      Usuń