czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 16

Ze snu budzi mnie odgłos dobiegający z korytarza.W sali panuje półmrok. Patrzę na zegarek, który oznajmia mi, że jest godzina 4.00. Wstaję z łóżka by zobaczyć co się dzieje. Po chwili zauważam, że nie jestem już podpięta do kroplówki a moje ubrania są już w walizce. Otwieram lekko drzwi i widzę pielęgniarki chodzące od pokoju do pokoju. No tak. Obchód. Spoglądam na jedną z nich. Nigdy nie znosiłam tych kobiet w śmiesznych białych uniformach i białych drewniaczkach. Zawsze ten zawód kojarzył mi się z cierpieniem i bólem. ,, Nie ma to jak być pielęgniarką'' mówię do siebie i zamykam drzwi. Ruszam do okna. Spoglądam w górę i widzę jakąś kobietę przygotowującą się do pracy. Spoglądam w dół i widzę karetkę oraz ratowników, którzy niosą starszą kobietę na noszach. Po chwili wpatrywania się w okno kieruję się do łóżka z nadzieję, że zasnę. Jednak sen nie przychodzi tak łatwo a ja przeklinam go w duszy mówiąc  ,, A to cholerny sadysta''. Wyjmuję z szuflady mp3 i po chwili w słuchawkach rozbrzmiewa głos chłopców. Dopiero po kilku piosenkach dociera do mnie, że dzisiaj lecę do Paryża i że to dzisiaj zobaczę się z Lou!      - Mój Boże co ja włożę- myślę i wstaję z łóżka. Po omacku szukam telefonu, który skrzętnie skrył się po warstwami kołdry. Spoglądam na wyświetlacz i widzę: 11 połączeń nieodebranych od Lou, 3 od Zayn'a i 2 wiadomości od Harry'ego. Co??? Patrzę długo na wyświetlacz zastanawiając się czy przeczytać. W końcu ciekawość bierze górę i otwieram pierwszą z nich : Cześć Em tu Harry. Nie chciałem dzwonić i wyrywać Cię ze snu ale muszę Ci powiedzieć jak martwię się o Ciebie. Mam do Ciebie ogromną prośbę. Gdy odzyskasz siły i głos odezwij się do mnie. Harry xxCo to to nie... Nie wierzę własnym oczom. Nie mogę opanować pokusy i czyta kolejną wiadomość : Cześć Em to znów ja. Nie wiem co mi strzeliło do głowy z tamtą wiadomością. Przepraszam Cię za to że zaprzątam Ci głowę. Zapomnij. xxxNie wiem w co ten chłopak gra ale to mi się nie podoba. Czy on nie wie, że jestem z jego przyjacielem? Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk telefonu
- Tak?- odbieram pośpiesznie
- Cześć Em tu Josh. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem.- mówi spokojny głos
- Cześć Josh. Nie, nie obudziłeś mnie. Co się dzieje?- pytam
- A nic takiego Panienko. Musze po Ciebie przyjechać do szpitala ale nie mam pojęcia o której-
- A mógłbyś przyjechać choćby i zaraz. Jestem już gotowa i siedzę jak na szpilkach. Za ile możesz być?-
- Powiedzmy, że będę za 15 minut. Do zobaczenia Panienko-
- Do zobaczenia - mówię i odkładam słuchawkę. Zaglądam do wszystkich szafek i patrzę czy niczego nie zostawiłam. Wszystko okazało się spakowane. Podchodzę do okna by po raz ostatni spojrzeć na Londyn pogrążony w półmroku. Słysze otwierane drzwi. Oglądam się za siebie i moim oczom ukazuje się sylwetka Crisa
- Cris!- krzyczę i rzucam się mu na szyję
- Spokojnie Em bo mnie zaraz udusisz łobuzie- mówi i daje mi soczystego buziaka w policzek. Dopiero teraz spostrzegam jak pięknie pachnie. Pachnie miętą i czekoladą. Pasuje to do niego!- Gotowa?- mówi i chwyta moją walizkę
- Jasne- mówię i wychodzę z sali.  Zmierzam w kierunku pokoju pielęgniarek
- Ja chciałam się pożegnać i podziękować za wszystko- mówię nieśmiało- dzięki Paniom ten pobyt w szpitalu stał się znośniejszy- mówię i przytulam każdą z nich.
- My Tobie również dziękujemy Em. Wniosłaś tu trochę słońca-
- Miło mi to słyszeć. Jeszcze raz dziękuję i życzę miłego dnia. Do widzenia-
- Do widzenia Em- mówi starsza kobieta a ja kieruję się w kierunku drzwi. Wychodząc uderza mnie mroźny powiew wiatru. No tak.. Połowa października. Szybko wsiadam do auta i szczelnie się otulam.
- Może dam Ci swoją kurtkę?- pyta Cris
- Nie, dziękuję. Już mi lepiej - mówię i faktycznie robi mi się cieplej. Po niecałych 20 minutach stoję na progu domu. Wchodzę i ogarnia mnie zewsząd cisza. No tak. Dopiero 7.30. Niewiele myśląc kieruję się do kuchni i postanawiam zrobić śniadanie dla wszystkich. Po kilkunastu minutach medytowania przy lodówce decyduję się na jajecznicę z szynką, pomidorem i szczypiorkiem, do tego tosty i ciepła śwież kawka. Po kilku minutach zapach śniadania ściąga na dół pierwszego śpiocha
- Ale coś pięknie pachnie!- mówi Jess
- Mi też miło Cię widzieć- mówię sarkastycznie
- Oj przepraszam Em- mówi i podchodzi do mnie wyciągając rękę. Robię to samo i czuję delikatny uścisk- Witaj Em -
- Tak tak... Cześć. -mówię będąc w lekkim szoku- siadaj do stołu- po chwili słychać kolejną osobę
- A któż to zjechał do domu! Moja słodka Em- mówi ciocia i tuli mnie do piersi. Widzę przy tym minę Jess i jestem rozdarta. Czy to kolejna jej gra? Przecież człowiek nie może się zmienić w tak krótkim czasie.
- Nareszcie dobre jedzenie!- mówi wesoło Cris i zajmuje miejsce obok mnie. Gdy kończymy śniadanie Jess! zaczyna sprzątać ze stołu a ja kieruję się na górę aby zacząć się pakować.
                                                                                   ***
Lawenda i lilie. Ciocia umie dbać o mój nosek. Uwielbiam ten zapach... Pierwsze co robię to otwieram szafę i wyrzucam z niej wszystko. Po chwili słyszę ciche pukanie
- Tak?-
- Mogę?- to Cris
- Jasne! Jak Ci się uda to wchodź- mówię i patrzę ja próbuje zmagać się z drzwiami. Po chwili udaje mu się wejść i siada obok mnie na pufie
- Widzę, że zaczynasz się pakować- mówi i zaczyna się śmiać
- No tak jakby....- mówię i patrzę na ten bałagan
- To może ja Ci pomogę?- pyta i razem przebieramy zawartość podłogi. Po ok. godzinnym przeszukiwaniu znajduję to co chciałam. Na wieczór wybraliśmy delikatną białą sukienkę wykończoną niebieskimi malutkimi kwiatuszkami. Do tego kremowy sweterek i czarne szpilki. Spoglądam na zegarek:8.55. Postanawiam iść i wziąć relaksująco kąpiel. Gdy spoglądam na zegarek i wiedzę, że już 10.00 wyskakuję jak poparzona z wanny i ubieram to co naszykował mi Cris. Na nogi wciągam pastelowe rurki i botki na obcasie, na górę białą koszulę i szarą marynarkę. Szybki makijaż, czułe pożegnanie z ciocią i Jess! i już mnie nie ma. Jadąc przez miasto udaje mi się ubłagać Crisa aby zatrzymał się przy ulubionym sklepie chłopców. Kupuję kilka czekolad i innych łakoci i jedziemy dalej. Jest czekolada jest moc! Nie zauważam nawet kiedy żegnam się z Cris'em i ruszam w kierunku bramki.
                                                                                  ***
Bilet w pierwszej klasie.. Hohoh.... Ciocia się postarała. Nigdy nie lubiłam latać samolotami. Nie wiem dlaczego... Może to..... Nie wiem.. Nie potrafię tego wyjaśnić. Z tego co udało mi się usłyszeć w Paryżu wylądujemy ok. 16.00 czyli idealnie bo koncert zaczyna się o 19.00. Z tego co wiem ciocia rozmawiała z managerem i jest już wszystko załatwione. Dostałam kartę z napisem VIP i jak to ujęła Lucy można mi wszystko. Startujemy. Obok mnie siedzi młoda kobieta i ściska dłoń mężczyzny będącego obok niej. Chyba na prawdę się boi i jej oczy pozostają zamknięte a usta mocno ściśnięte.  Zakładam słuchawki na uszy i odpływam do krainy marzeń. Ze snu budzi mnie głos kobiety:
- Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy-
- Dobrze, dziękuję- mówię i wykonuje polecenie. Strasznie szybko zleciała mi ta podróż. Spoglądam na zegarek 15.30. No tak. Nie ma to jak spać i nawet o tym nie wiedzieć. Podczas podchodzenia do lądowania występują jakieś komplikacje. Gdy samolotem coś wstrząsa serce podchodzi mi do gardła. Po chwili udaje nam się  szczęśliwie wylądować a ja czym prędzej opuszczam pokład tego piekielnego samolotu. Oddycham świeżym powietrzem..
- Tak pachnie Francja- mówię do siebie i ruszam po bagaż. w końcu dostrzegam moją walizkę, chwytam ją i ruszam w kierunku wyjścia. Przez ten cały tłok potrącam jakiegoś gościa, który jak się okazuje czekał na mnie. Zabiera mnie do czarnego sportowego auta i odjeżdżamy.
                                                                                    ***
Staram się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Widzę dużo sklepów z tradycyjnym francuskim pieczywem, dużo cukierni w których sprzedają te pyszne rogaliki.
- Przyjdę tu z Lou- mówię sobie w pamięci. Nagle zatrzymujemy się na światłach i moim oczom ukazuje się 5 słodkich mordek. W centrum Paryża wisi ich bardzo duży plakat. Przez przejście przechodzą dwie młode dziewczyny. Udaje mi się usłyszeć kawałek ich rozmowy
- Dzisiaj będzie mój najszczęśliwszy dzień. Spotkam Zayn'a!- Zaczęła pierwsza
- A ja Louisa!- krzyczy druga
- Co to to nie moja droga - myślę sobie i ruszamy. Zatrzymujemy się w ślicznym hotelu.
- A tak w ogóle to jestem Frank- mówi przyjaźnie chłopak
- Emma- podaję mu rękę - miło mi Cię poznać-
- Mi również. Poczekaj. Pomogę Ci- mówi i chwyta walizki. Melduję się w hotelu i ruszam do pokoju. Jest cudowny. Z okna rozciąga się widok na wieżę Eiffla. Łazienka wygląda na prawdę zniewalająco więc postanawiam ją już teraz wykorzystać i wskakuję do wanny pełnej ciepłej wody. Około 17.30 wychodzę z wanny i zaczynam się szykować. Zakładam sukienkę, buty, sweterek. Robię delikatny makijaż i układam włosy. Troszkę trzeba było im pomóc. Spoglądam w lustro i stwierdzam, że wyglądam całkiem całkiem. Biorę torebkę, kartę i ruszam na dół. Spotykam tam Franka, który proponuje mi podwózkę. Zgadzam się bez najmniejszego zastanowienia.
Podziwiam Paryż nocą. Mają ludzie rację, że to miasto zakochanych. Sam widok powoduje, że się zakochujesz.
- To tu- mówi i zatrzymuje auto
- Dziękuję Ci bardzo. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła-
- Nie ma za co. A tak w ogóle to ślicznie wyglądasz- mówi i uśmiecha się do mnie
- Dziękuję. Mam nadzieję, że do zobaczenia- mówię i wysiadam z auta. Z budynku dochodzą mnie krzyki. Podchodzę do ochroniarza i pokazuję mu kartę. Wpuszcza mnie i jakaś dziewczyna prowadzi mnie na moje miejsce. Serce bije mi coraz mocniej. Z głośników wydobywają się pierwsze dźwięki. Na scenie pojawia się pięć męskich sylwetek. To Lou! To na prawdę on!

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć moje złotka :) Przepraszam, że was wczoraj zawiodłam. Wynikła strasznie głupia sytuacja a mianowicie straciłam przyjaciela przez własną głupotę. Nie mogłam się jakoś pozbierać. Siedziałam i płakałam i nawet powiem szczerze nie miałam ochoty nic napisać. Przepraszam was za to. Mam nadzieję, że zrozumiecie.
A dzisiaj piekielnie długi 16 rozdział i piekielnie nudny :)
Znów mnie spotkała miła niespodzianka z waszej strony. Kochane jesteście kurde no! Co ja bym bez was zrobiła? Oszalałabym. Wchodze tu tylko po to aby przeczytać coś życzliwego i wiem że coś zawszę znajdę. Szczególnie dziękuję :Sthokrotka, rażąca.pozytywnym.myśleniem ( pozytywne myślenie nie opuszcza mnie :D), Iza, Monica, Camille, taa..
Nie wiem jak mam wam dziękować. Za każdym razem kiedy czytam to co piszecie o mnie i o moim blogu mam ochotę was przytulić. Więc przesyłam wam wirtualnego przytulaska < przytul>
W którymś z komentarzy padło pytanie jak mam na imię itp. Jeśli chcecie mogę napisać wam kilka zdań o mojej skromnej osobie. :D Co wy na to? :)
Czekam na odpowiedź. A tymczasem życzę miłego czytania. Dobranoc xxx

4 komentarze:

  1. No hej i znowu brakuje mi słów, ale postaram się coś wymyślić. A więc tak, zwykle poszłabym za tobą w ogień ale co do jednego zdania się nie zgadzam "A dzisiaj piekielnie długi 16 rozdział i piekielnie nudny :)". Chodzi mi tutaj raczej o drugą część tego zdania. Nudny? Ta strata przyjaciela musiała Ci naprawdę pomieszać, bo moim zdaniem rozdział jest cudny. Kiedy komentuję twój rozdział czuję jakbym nie była sobą. Zwykle mogę gadać i gadać godzinami, a tutaj udaje mi się wyszkrybać tylko kilkanaście zdań. Jeszcze raz dziękuję za to, że dziękujesz to na prawdę miłe wiedzieć że ktoś o tobie pamięta. Z trudem wciskam klawisze bo cały dzień grałam w tenisa i palce mi odpadają, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Jesteś najlepsza, pamiętaj o tym. A co do tego - Czy chcemy się dowiedzieć czegoś o tobie? Jasne, ja na pewno. Zawsze warto wiedzieć coś o kimś kto ma taki talent. Mam nadzieję, że mój komentarz ma jakiś sens bo czasami przyłapuję się na tym że gadam i piszę bez ładu i składu. I'm yours forever! xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Prykro mi z powodu przyjaciela.. Więc na pocieszenie również wysyłam Tobie wirtualny uścisk . Ah, uwielbiam Paryż! Piękne miasto! A jeszcze z 1D to już wisienka na torcie, tylko ich tam brakowało. Z miłą chęcią poznałbym o Tobie więcej szczegółów-wiem tyle, że jesteś bardzo utalentowaną dziewczyną! Życzę Ci kolorowych snów.:*(najlepiej z chłopakami)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny ! i tak jak dziewczyny wyżej piszą również jest mi smutno z powodu utraconego przyjaciela.Tak, ja osobiście jestem ciekawa kto jest tą osobą, która pisze nam te boskie rozdziały :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mi smutno z powodu straty przyjaciela.. Wiesz , ja około rok temu straciłam moje 2 najlepsze przyjaciółki , podobno rozstaliśmy się przeze mnie , choć do dzisiaj nie wiem za co . Mniejsza o to , w każdym razie na płaczu i wręcz depresji spędziłam połowę wakacji ! Powiedzmy że wiem co czujesz , a najlepszym pocieszeniem będzie wsparcie od nas - dla ciebie !;** Tak jak Camille wysyłam ci meeega uścisk < tuli > !

    Rozdział wspaniały , wcale nie nudny ! Już wyobrażam sobie minę Lou ( zresztą reszty chłopców też ) gdy zobaczy Em .. mmm .. to takie cholernie romantyczne , że smutam z powodu bycia singlem ;/ Dobra , koniec użalania się ! W końcu moje pozytywne myślenie nie może cię opuścić ! ♥♥♥

    A te pytanie o imię zadałam ja , więc jasnym jest , że chcę wiedzieć o tobie choć troszkę więcej . Uwielbiam do ciebie pisać , a gdy wiem jeszcze , że to poprawia ci humor... Jezu , mogłabym tak non stop :*
    Ok , ok już kończę ... Buziaki kochana ♥♥♥ <3

    OdpowiedzUsuń