poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 30


- Lou ja nie jestem gotowa na taki krok. Jeszcze nie teraz- mówię opierając się przy wejściu
- Słuchaj- Lou łapie mnie za ramiona a robi to tylko wtedy aby mi coś wyjaśnić. Jego oczy są ściągnięte. Pewnie szuka odpowiednich słów- Jesteś na prawdę dla mnie ważna. Przed Tobą była tu tylko jedna dziewczyna więc niech jakoś to Cię zmobilizuje. Poza tym moja rodzina naprawdę nie gryzie i możesz być spokojna. Wyjdziesz cało. Na dodatek moi rodzice czekają na nas zniecierpliwieni a chcą poznać tak ważną dla mnie dziewczynę. Więc jak?- pyta
-No dobrze. Skoro obiecałeś, że wrócę cała to idę- mówię i wciągam głęboko powietrze do płuc. Lou otwiera przed nami drzwi. Od razu czuć piękny zapach. Domowa kuchnia… Mmmm.. Na samą myśl cieknie mi ślinka. Dom jest naprawdę olbrzymi ale przytulny. Pełno tu zdjęć Louisa, dziewczyn, które zapewne są jego rodziną bliższą bądź dalszą no i są też zdjęcia zapewne rodziców i dziadków. Mimo tak olbrzymich rozmiarów dom ma bardzo mało wolnej przestrzeni. Podoba mi się to bardzo. Zaczynam się denerwować. Lou ściąga mi płaszcz i pyta
- Em czy Ty drżysz?-
- Wiesz tak się składa, że się trochę denerwuję tą wizytą i jakoś tak-
- Spokojnie. Słońce moje wszystko będzie dobrze. To tylko najzwyklejsza kolacja. Jak chcesz to usiądę obok Ciebie-
- Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej- mówię i łapę chłopaka za rękę. Ściskam ją bardzo mocno i ruszamy do salonu. Na pierwszy rzut oka wydaje się być jakby wyjęty z innej epoki. Na podłodze leży wzorzysty dywan w kolorze czerwonym, w kominku pali się ogień a na kanapie ustawionej dookoła dosyć pokaźnego telewizora śpią dwa słodkie koty. Tuż przy drzwiach prowadzących na taras stoi stół. Duży rodzinny stół, który przypomina mi dom. Zawsze jedliśmy przy nim wszystkie posiłki. Wszyscy razem. Zazdroszczę Louisowi rodziny. W powietrzu unosi się to coś co scala rodzinę  oddaje klimat. Rozglądam się. Po przeciwnej stronie tuz przy ścianie stoi fortepian. Zapewne w moich oczach pojawiły się teraz iskierki.  Uwielbiam grać na fortepianie. Jest tu dużo najrozmaitszych kwiatów. Cudowne pomieszczenie. Spoglądam na chłopaka
- Podoba się?-
- Tak, nawet bardzo mówię -
- Cieszę się, że Ci się podoba- mówi kobiecy głos a ja odwracam się. Przed nami stoi kobieta ubrana w czerwoną sukienkę. Jest naprawdę ładna. Uśmiecha się pogodnie do nas i podchodzi- Jestem Jay, mama Louisa-
- Emma. Miło mi Panią poznać- odpowiadam lekko przestraszona
- Mi również Emmo. Louis tyle o Tobie mówił, że w końcu musiałam go do tego zmusić aby Cię do nas przyprowadził. Nie bardzo chciał ale w końcu udało mi się to zrobić i proszę. Jesteś. Jesteś o wiele ładniejsza niż mówił Lou-
- Dziękuję. – udaje mi się tylko tyle wypowiedzieć bo do salonu wpadają dwie dziewczynki, które śmieją się i skaczą dookoła nas
- To są Daisy i Phoebe. Siostry Louisa- mówi starsza kobieta  patrzy na nas.
- Cześć Wam jestem Emma. – mówię  podaje każdej z nich rękę
- Wiemy wiemy! Louis ciągle o Tobie mówi jaka to ty cudowna jesteś- zaczyna jak mniemam Daisy
- No i ma cały pokój w Twoich zdjęciach- kończy Phoebe. Nagle w drzwiach staje jeszcze jedna dziewczyna a tuż za nią kolejna.
- Jestem Fellicitie. Miło Cię w końcu poznać!- mówi pierwsza z nich i ściska mnie przyjaźnie
- A ja jestem Charlotte. – mówi i również powtarza całą czynność.
- To Twoje rodzeństwo?- pytam przestraszona ilością osób dookoła mnie
- Tak Em. Wszystko jest moje- mówi i daje mi buziaka w policzek. Czuję się niezręcznie więc nie odpowiadam mu tym samym tylko patrzę w martwy punkt w podłodze
- Nie wiem jak Ty to zrobiłeś Lou-
- Ale co mamo?- pyta zdziwiony chłopak
- No znalazłeś taką dziewczynę. Piękna, gdy trzeba to się wstydzi, miła, przyjazna. Musisz wiedzieć Em, że już zaczynałam się martwić, że on jest no wiesz…-
- Mamo!-
- Oj cicho! Bo nie chciał przyprowadzić żadnej dziewczyny tu. Była tu kiedyś tylko jedna ale od razu byłam przeciwna temu związkowi. Nie patrzyło się dobrze na tę dziewczynę  ale Ty to co innego. – mówi Jay i uśmiecha się do nas. – No a teraz siadajcie do stołu. – mówi i znika w kuchni
- To ja może Pani pomogę?- ofiaruję pomoc
- Dziecko Ty nie zawracaj sobie tym głowy. Siadaj i już.- mówi i powraca do kuchni. Siadam tuż obok Louisa i kładę mu głowę na ramieniu.
- Co?  Pierwsze koty za płoty?- mówi Lou patrząc mi w oczy
- Żebyś wiedział. To było najbardziej stresujące 15 minut mojego życia- uśmiecham się do niego. Spoglądam w głąb salonu. Dziewczynki ciągną kota za ogon a on leży jak gdyby nigdy nic. Podziwiam go. Kolejne dwie oglądają coś w TV jest to jak mniemam MTV. Czuję się tu jak u siebie. Ta rodzinna atmosfera…
- Chodźcie już! Kolacja na stole!- krzyczy Jay i stawia na stole naczynie żaroodporne.  Cudowny zapach unosi się w powietrzu.
- Co przygotowałaś?- pyta mała Disy.
- A lasagne- odpowiada mama i nakłada mi naprawdę spory kawałek. Zaczynam jeść dopiero gdy wszyscy będą mieć coś na talerzach.
- Smacznego- mówię i zajadam się tym jakże apetycznym kąskiem. Powiem wam szczerze, że jeszcze tak pysznej lasagne to nie jadłam. Każdy kęs dosłownie rozpuszcza się w buzi a mięso? Jest genialnie doprawione. Na deser dostaliśmy tarte jabłkową z bitą śmietaną! Pyszności!
- Świetnie Pani gotuje- mówię pomagając sprzątać ze stołu
- Dziękuję. Kuchnia mojej mamy jest naprawdę cudowna.-
- O tak. Nie ma to jak kuchnia mamy. Moja również bajecznie gotowała- mówię i od razu powraca smak szarlotki lub pierogów z truskawkami.
- Słyszałam o Twoich rodzicach i bardzo mi przykro- mówi Jay a ja nie odpowiadam nic. Po sprzątnięciu po kolacji zauważam, że nie było na niej taty Louisa.  Nie chciałam póki co wnikać dlaczego. Dołączyłam do mamy Louisa, która siedziała tuż przy kominku.
- Spójrz- zaczęła- to Loui kiedy był jeszcze mały- spojrzałam na zdjęcie na którym widniała fotografia Louisa szczerzącego się do aparatu. Miał wtedy około 5 lat.- A tu- pokazała kolejne zdjęcie- miał 3 miesiące. Do tej pory pamiętam jak płakał w nocy bo był głody. Żadne z moich dzieci nie było tak głodne jak Loui- na fotografii był mały bobasek z gołym tyłkiem.
- Mamo tylko nie mów, że pokazujesz jej te obciachowe zdjęcia- rzucił Lou, który przeszedł przez salon
- One nie są obciachowe. – zobaczyłam jeszcze zdjęcie Lou gdy szedł na pierwszą randkę, przesłuchania do X-Factora, zdjęcia z trasy koncertowej i w końcu zdjęcie z piękną dziewczyną
- A to kto?- zagadnęłam Panią Tomlison
- A to moja droga jest Eleonor. Była dziewczyna Louisa- przyjrzałam się dokładnie temu zdjęciu. Lou wyglądał tu na naprawdę szczęśliwego. Ciekawe co było przyczyną ich rozstania. Nasuwało mi się pytanie dlaczego ja nie mam z nim zdjęcia?
- Loui!- zawołała mama- chodź tu!
- Tak?-
- Bierz Em i robimy zdjęcie- zawołała i wyciągnęła dosłownie znikąd aparat. Lou podszedł do mnie wziął mnie na ręce i spojrzał głęboko w oczy. Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam w usta
- Cóż za miłość! Oprawiamy to zdjęcie w ramkę!- powiedziała mama i pstryknęła nam zdjęcie.
- Tyle mamo?- zapytał Lou ciągle kroczowo mnie trzymając
- Tak. – odpowiedziała a Lou ruszył przed siebie do przedpokoju następnie po schodach w górę, do przodu korytarzem  i jeszcze jedne schody w górę. Popchnął drzwi nogą i postawił na ziemię. Zapalił lampkę stojącą w rogu i odezwał się
- Witam Cię w moi świecie. – rozejrzałam się po pokoju. Ściany były przysłonięte zdjęciami. Byłam na nich ja, chłopcy, siostry i owa czarna piękność. Poczułam ukłucie bólu i zazdrość. Postanowiłam na to nie zwracać uwagi w końcu ja tez miałam zdjęcie Patryka w portfelu a pod łóżkiem całe pudełko wypełnione po brzegi naszymi fotografiami. Przy oknie stało małe biurko na którym było dużo różnych papierów, zeszytów i książek. Pod ścianą rozciągało się łóżko z czerwoną pościelą w kwiaty/
- Dosyć męska ta pościel- pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. Naprzeciwko łóżka stała meblościanka koloru niebieskiego. Książki idealnie poukładane, zdjęcia oprawione w ramki, komputer  wytarty z kurzu a na samej górze adapter do winyli. Spojrzałam nieco dalej na półki i zauważyłam mnóstwo winyli! Uwielbiałam je! Sama miałam ich mnóstwo ale musiałam je zostawić na strychu. Kiedyś jeszcze po nie wrócę. W oczy rzuciło mi się kilka konkretnych płyt
- Słuchasz Pink Floyd’ów? I The Beatles? I AC/DC?- spojrzałam na niego zdziwiona
- Oczywiście, że tak! Nawet nie mów, że Ty też?!-
- To moi ulubieni wykonawcy!- powiedziałam i zaczęłam dziękować rodziców za tak cudownego chłopaka. Powróciłam do oglądania pokoju. Szafki miały szklane drzwi więc w oczy rzucał się porządek, który w nich panował. Szok. Zawsze u mnie bałaganił a w domu proszę…. Porządek jakich mało. Pod kolejną ścianą stał telewizor, odtwarzacz DVD i mnóstwo sprzętu elektrycznego. Na parapecie leżały miśki o których zapewne już zapomniał. W oczy rzuciła mi się mała maskotka. Podeszła i wzięłam ją w dłonie.
- Mam taką samą a raczej miałam. Dostałam ją od rodziców na 7 urodziny ale gdzieś się zawieruszyła. Pamiętam jak płakałam bo nie mogłam jej znaleźć. – powiedziałam i wtuliłam się w pluszaka. Był to mały misio o dużych czarnych oczach ubrany w czerwone ogrodniczki. Poczułam się tak jakbym miała znów siedem lat. Spojrzałam na Lou. Przyglądał mi się tymi swoimi pięknymi oczętami i wyraźnie nad czymś zastanawiał. Usiadałam obok niego i objęłam zgrabnie jedną ręką.
- Tęsknisz za domem prawda?- zapytał a głos mu zadrżał
- Pewnie, że tak. Tęsknię przede wszystkim za rodzicami. Nawet nie mam jak ich odwiedzić. Dzieli nas tyle kilometrów. Ale wiesz co? Może w wakacje uda mi się jakoś tam polecieć a wtedy zabiorę Cię ze mną i będziesz mógł zobaczyć moje miasto. Byłeś kiedyś w ogóle w Polsce?-
- Nie, nigdy nie miałem okazji-
- Toż to grzech nie odwiedzić tak pięknego kraju! Podobno to właśnie polki są najładniejsze – powiedziałam i zaśmiałam się z własnych słów
- Się wie! Ty jesteś na to dowodem! – powiedział i pocałował mnie. Nasz pocałunek nie trwał długo bo do pokoju wpadły dziewczynki i powiedziały, że idą już spać i muszę im przeczytać bajkę na dobranoc. Nie mogłam im odmówić więc ciągnięta przez nie opuściłam pokój Louisa i przeniosłam się kilka lat wstecz kiedy to ja prosiłam rodziców o to aby czytali mi na dobranoc bajki.
* oczami Lou*
Gdy Em opuściła pokój chwyciłem za telefon i wybrałem numer do Zayna
- Stary nie uwierzysz! Już wiem co wybrać!- powiedziałem omal nie spadając z radości z łóżka
- Mów szybko!- odpowiedział chłopak równie radosnym głosem co ja
- Ona marzy o tym aby wrócić do domu chociaż na chwilę. Więc czemu nie?-
- A możesz jaśniej bo jakoś nie rozumiem?-
- No proszę Cię. Marzy o powrocie do D-O- M-U- przeliterowałem mu to kluczowe słowo i dopiero teraz załapał
- Aaaaa! Ale wiesz, że najpierw musisz pogadać o tym z Lucy bo inaczej może skończyć się tylko na złudnych marzeniach- powiedział czarnuszek już spokojniejszym głosem, który stanowczo do niego nie pasował
- Się rozumie szefie!- krzyknąłem i rozłączyłem się. Już nie mogę doczekać się tego dnia gdy w końcu ujrzę ją naprawdę szczęśliwą. Spojrzałem przez okno. Śnieg sypał tak bardzo, że  nie można było dostrzec niczego co się dzieje chociażby w ogrodzie. Postanowiłem zejść na dół i zrobić nam gorącej herbaty. Po drodze mijałem pokój dziewczynek gdy usłyszałem głos Em
-… I żyli długo i szczęśliwie.-
- Jak Ty i Lou?- zagadnęła Daisy
- Cóż Daisy. Życie nigdy nie jest takie jak w bajkach ale wiesz? Póki co z Louisem żyje mi się naprawdę bardzo dobrze i szczęśliwie-
- To dobrze bo my bardzo Cię lubimy- odparła Phoebe i mocno przytuliła moją dziewczynę.- Ty jesteś naprawdę super. Czytasz nam bajki, uśmiechasz się no i normalnie jesz a nie jak ta Eleonor. Ona jadła tylko jakieś kiełki jak królik. A wiesz co kiedyś zrobiłyśmy? Podmieniłyśmy jej jedzenie z trawą. Wiesz jak krzyczała i płakała? Lou też się śmiał a ona uciekła z płaczem- myślałam, że padnę jak to usłyszałem tę historię ponownie. Moje wariatki.
- A zostaniesz żoną Louisa?- zapytała jej Daisy. Em nie wiedziała co odpowiedzieć. Milczała a ja wiedziałem, że na policzkach jest już cała czerwona- Bo mama ciągle mówi aby Lou w końcu znalazł sobie żonę bo ona chce mieć wnuki. A Ty jesteś do tego wprost idealna-
- Ojej.. Dziękuję Ci Dasiy ale wiesz… My jeszcze jesteśmy młodzi i nie myślimy na poważnie o rodzinie a tym bardziej o dzieciach. Może za kilka lat poruszymy ten temat o ile jeszcze będziemy razem. Poza tym on jest teraz u szczytu kariery więc nie może podejmować takich decyzji teraz-
- Rozumiemy- odgarnęły młode
- To co? Może opowiem wam bajkę, która jest bardzo popularna w moim kraju?-
- Taaak!- krzyknęły i ułożyły się do snu.
- Dawno, dawno temu….- zaczęła Em a ja już nie słuchałem. Dopiero teraz dotarły do mnie słowa Em. Czy ona zasugerowała, że chciałby związać się ze mną na całe życie? Może to jest nieodpowiednia pora na tego typu rozmyślenia bo ja mam dopiero 20 lat ale… Sama perspektywa patrzenia na nas jako na małżeństwo powoduje, że na sercu robi się cieplej. Większość osób w moim wieku zaczyna dopiero myśleć co robić w życiu a ja tak naprawdę jestem ustawiony do końca życia. Wszedłem do kuchni, nastawiłem wodę na herbatę i usiadłem przy stole. Po chwili przyszła mama
- A Em już pojechała?- nie odpowiedziałem nic- Hej synu stało się coś?-
- Co co? Nie Em jest u dziewczynek-
- To co Ty taki zamyślony? Filozofia życia?- zaśmiała się mama
- Myślę o przyszłości. Myślę o małżeństwie- na dźwięk tego słowa mam wypluła łyk wody, który przed chwilą wzięła
- Że co proszę synu?- powiedziała w utkwiła wzrok we mnie
- No co? Zawsze powtarzasz, że chcesz mieć wnuki więc czego tak reagujesz? W końcu i tak kiedyś staniesz przed tym faktem. Zrozum mamo. Ja chyba trafiłem na tę jedyną i jedyną. Rozumiesz? Kocham Em najmocniej na świecie- spojrzałem na nią- oczywiście zaraz po Tobie- posłałem jej uśmiech
- Ja synku wszystko rozumiem ale naprawdę nie możecie się spieszyć. Ona nie jest jeszcze pełnoletnia a w tych sprawach prawo jest nieugięte-
- Mamo ale ja nie mówię o ślubie za rok czy dwa. Mówię o ślubie za 10 lat albo jakieś 5. Spokojnie. Po prostu przechodziłem obok pokoju i usłyszałem rozmowę dziewczynek z Em i stąd to moje rozmyślanie- powiedziałem i woda zaczęła się gotować. Zalałem herbatę i ruszyłem na górę pozostawiając mamę z tysiącami myśli. Spojrzałem przez drzwi do pokoju sióstr. Em przykrywała je kołdrą. Pocałowała je w czółka i otarła łzy.
- Śpijcie słodko Aniołki- powiedziała i ruszyła do drzwi. Odsunąłem się kawałek aby mogła wyjść.
- Zasnęły?- zapytałem i ponownie ruszyliśmy do mnie
- Tak. Kochane dzieciaki. Chyba będę tu wpadać częściej- powiedziała a jej uśmiech rozjaśnił twarz przepełnioną smutkiem. Dopiero teraz zauważyłem, że jej słodkie dołeczki gdzieś znikły. Spojrzałem na nią jak wchodziła do pokoju a jej sylwetka upewniła mnie co do mojej teorii. Em nikła w oczach. Co było tego powodem? Nie mam pojęcia.  Położyła się na łóżku i otuliła kołdrą. Podałem jej herbatę i siadłem tuż obok niej.
- Em.. Bo ja chcę Cię zapytać o coś- zacząłem i pomyślałem :,, Teraz albo nigdy”
- Tak?- zapytała tak delikatnym głosem a moje serce znów zabiło tak samo mocno gdy spotkałem ją po raz pierwszy.
- Bo chodzi o to, że ja…. Ja chciałem…- nie mogłem wydusić z siebie tego słowa- Bo ja słyszałem Twoją rozmowę z dziewczynkami.- spojrzałem na nią a jej źrenice raptownie powiększyły swoje rozmiary.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy za sobą już 30 rozdziałów przygód naszych ukochanych chłopców! Hurra!!!! :]
No tak.. Statystyki bloga idą raptownie w dół. Nie wiem dlaczego ale tak jest. Komentarzy robi się coraz mniej ale tłumaczę sobie to tym, że teraz jest taki czas gdzie każdy uczy się ile może i poprawia oceny ile wlezie. To mnie pociesza. Dziękuję tym, którzy poświęcają swój czas i zaglądają tu czasami. Fajnie jest móc zobaczyć jakieś miłe słowo pod tekstem :] Sama nie wstawiam już tak często rozdziałów bo najzwyczajniej w świcie chcę ale nie mogę.. Przykro mi, że zawiodłam was w tej kwestii. Życzę miłego czytania i wieczoru. Póki co mykam- historia czeka :D Dziękuję, że jesteście xxxx
                                                            

3 komentarze:

  1. Cudowne jak zawsze.
    Pamiętaj ! Jesteś genialną pisarką i nigdy nie możesz przestać prowadzić tego bloga !
    Będę Ci to powtarzać aż do skończenia świata jesteś genialna i uwielbiam czytać twoje rozdziały !
    Są takie lekki i takie przyjemne.
    Tak szybko czyta się każde słowo, które napiszesz..
    Normalnie uzależniasz i ciągle chcę więcej i więcej . jak ty to robisz kochana ??
    Na prawdę podziwiam Cię za nieustanną wenę ..

    Dodawaj szybko kolejny !!

    Pozdrawiam : http://youthislikediamondsinthesun.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak zgadzam się z "KiSs Me!! <3". Jesteś świetna. Nie mam czasu na nic, ciągle tylko nauka, nauka. Dopiero skończyłam projekt z geografii aby mieć dobre oceny do liceum.. Jejku, jak Louis bezgranicznie kocha Em! Bajka!

    OdpowiedzUsuń
  3. boziu,boziu,boziu,kocham każdy twój rozdział , i tak masz rację po prostu każdy teraz się uczy no aa tobie dziękujemy za to że dodajesz nam te piękne rozdziały abyśmy mogły je sobie przeczytać w wolnej chwili :*

    OdpowiedzUsuń