poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział 26


* oczami Harry’ego.*
Wysiedliśmy z samolotu około 24.00. Czekaliśmy około godziny na Em i Zayna ale żadne z nich nie pojawiło się przy nas. W końcu sięgnąłem po telefon i wybrałem numer Zayna:
- Wybrany abonent ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem sieci- powiedziała automatyczna sekretarka.
- Choler!- krzyknąłem. Wybieram numer do Em. I znów ta sama gadka. – Co jest z nimi? Czy oni nie wiedzą do czego służy telefon?- odwracam się reszty chłopaków
- Nie widzieliście Em i Zayna?- 3 słodkie buźki machają przecząco głową. Podchodzę do kobiety i pytam:
- Przepraszam czy Pani Emma Novak i Zayn Malik byli w samolocie z Londynu do Paryża?-
- A o której miał odbyć się lot?-
- O 20.34- kobieta szuka i szuka a ja coraz bardziej się denerwuję
- Niestety nikogo takiego na pokładzie nie było- mówi kobieta.
- Em i Zyna nie było w samolocie.- mówię chłopcom a na ich twarze pokrywa kolor biały
- Jak to nie było?- pyta Niell, który zaprzestał jeść jakiegoś burger
- No normalnie. Nie wsiedli do samolotu-
- I co teraz zrobimy?- pyta zestresowany Liam
- Nie mam pojęcia. Póki co nie mówmy nic cioci Em i mamie Zayna no i Louisowi. Dzisiaj chyba nic nie zdołamy zdziałać. Lepiej pojedźmy do mnie, prześpimy się a jutro będziemy myśleć- mówię i nie mogę pojąć skąd tyle opanowania we mnie. Zawsze to ja byłem typem tego, który panikuje. Chłopcy mówią, że to bardzo dobry pomysł i wsiadamy do pierwsze lepszej taksówki. Podczas drogi do domu próbuję wielokrotnie skontaktować się z Em i Zayn’em ale moje wysiłki idą na marne.
- A jak zadzwoni do nas mama Zayna i zapyta gdzie jest to co powiemy? Że zgubiliśmy gdzieś go w Paryżu wraz z dziewczyną Louisa? – pyta Niell
- No coś Ty. Tak na pewno nie powiemy. Najwyżej będziemy musieli ją okłamać-
- Okłamać?!- krzyczy Niall. Strasznie brzydzi się kłamstwem.
- A widzisz jakieś inne wyjście? Powiemy, że przesadziliśmy z alkoholem i wkrótce Zayn pojawi się w domu. Sorry stary. Nie możemy nic innego zrobić. – mówi Liam. Po około 1,5 godzinnej jeździe w końcu zatrzymujemy się pod domem. Otwieram cichutko drzwi i na paluszkach skradamy się do mojego pokoju. W końcu każdy z nas znajduje sobie kącik do spania i po prostu zasypiamy zmęczeni całą sytuacją.
Budzi mnie dźwięk telefonu. Spoglądam na zegarek na którym widnieje 10.35. Kto jest na tyle mądry aby o tej porze dzwonić?
- Halo?- pytam zaspanym głosem
- Harry?-
- Emma?- pytam zdziwiony i raptownie się podnoszę- Gdzie jesteście? Nic wam nie jest?-
- Vas happenin?- słyszę po drugiej stronie głos Zayn’a
- Cicho bądź Zayn. Jak sam słyszysz wszystko z nami w porządku. Jesteśmy cali i zdrowi. -
- A gdzie jesteście? Dlaczego nie przylecieliście tym samym samolotem co my?-
- Głupia sprawa Harry. Tak bardzo się spieszyliśmy, że Zayn widząc chłopaka podobnego do Liama krzyknął ,, Patrz to Liam!’’ I pobiegliśmy za nim. Jak się okazało to nie był Liam tylko całkowicie ktoś inny a nasz samolot nie leciał go Londynu tylko do Nowego Jorku. I cóż. Teraz utknęliśmy właśnie tu. Postaramy się jak najszybciej przylecieć do domu. – zaczęła opowiadać Em a ja mimo wielkiej ochoty rzucenia telefonem o ścianę nie zrobiłem tego. Tak bardzo się o nią martwiłem. Tak bardzo martwiłem się o nich. Kamień spadł mi z serca gdy usłyszałem jej głos- A teraz śpij bo pewnie jesteś zmęczony.  Zadzwonię później. Buziaki- dokończyła Em i rozłączyła się. Opadłem na poduszkę pozbawiony swego rodzaju ciężaru i zasnąłem ponownie.

                                                                              ***
Natłok emocji sprawił, że nie mogłam usiedzieć w miejscu. Jak my się teraz dostaniemy do Londynu? Czy Lou jest teraz w Londynie? Pewnie umiera ze strachu a mnie. Wybieram numer do Harry’ego, który o dziwo odbiera. Po krótkiej ale sensownej rozmowie mogę być spokojna, że oni są spokojni. Tysiące myśli przelatywały mi przez umysł.
- Em skończ już z tym- odezwał się Zayn, któremu udało się zachować przysłowiową zimną krew. – Dzisiaj i tak nic nie zrobimy. Obydwoje jesteśmy zmęczeni, głodni i wyziębieni. Najlepszym rozwiązaniem będzie jak znajdziemy jakiś hotel, motel lub cokolwiek aby się przespać. Chodź. – wziął mnie pod rękę i zaprowadził do wyjścia.  Na dworze panowała śnieżyca. Dosłownie.
- Zayn czy to..-
- Tak to śnieg- odpowiedział równie zdziwiony chłopak co ja. Mieliśmy szczęście. Akurat pod lotnisko podjechała taksówka a my do niej szybko wskoczyliśmy.
- Dokąd?- zapytał miły kobiecy głos
- Może zna Pani jakiś hotel, motel, pensjonat lub cokolwiek innego w którym na pewno będą wolne pokoje?- zapytał Zayn
- Znam dokładnie takie miejsce- i ruszyliśmy. Mimo iż była wczesna pora na ulicach roiło się od ludzi. Najczęściej byli to bezdomni, którzy ogrzewali się przy małych ,, ogniskach”. Spojrzałam na Zayna. Przysypiał przyklejony policzkiem do szyby. W końcu zatrzymaliśmy się przy danym miejscu, zapłaciłam za taksówkę i dosłownie wyciągnęłam Zayna z taksówki. Można powiedzieć, że wzięłam go na ręce ( był strasznie lekki!). Kobieta pomogła mi z walizkami i odjechała. Zadzwoniłam do drzwi owego hotelu. Po kilku minutach otworzyła mi starsza Pani opatulona w różowy szlafrok.
- Tak?-
- Przepraszam jeśli Panią obudziłam ale czy tu można wynająć pokój?-
- Och. Ależ oczywiście kochaniutka. Zapraszam- odrzekła kobieta i uchyliła nam drzwi. Po chwili byliśmy już w środku. Posadziłam Zayna na fotelu i poszłam załatwić formalności. Wynajęłam pokój na czas bliżej nieokreślony i zaczęłam zabierać wszystko z przedpokoju. Najpierw wniosłam walizki a potem dopiero Zayna. Gdy już go ,, dostarczyłam’’ do pokoju byłam nieźle zmęczona. Jednak wciągnięcie takiego chłopaka po schodach to jest wyzwanie. O dziwo nawet się nie obudził. Delikatnie posadziłam go na łóżku, które jak to określiła starsza kobieta będzie idealne dla zakochanej pary. Było to łoże małżeńskie. Cóż.. Musimy się jakoś tym zadowolić. Wyczułam delikatne drgawki przechodzące po jego ciele.
- Obyś tylko czarnuszku nie pochorował się – mówiłam do siebie. Ściągnęłam mu kurtkę i buty. Jednak bluza, którą miał pod spodem również przemokła tak samo jak spodnie.
- Raz się żyje. Najwyżej mnie powieszą- dodałam sobie otuchy tymi słowami i zaczęłam go rozbierać. Delikatnie ściągnęłam bluzę pod którą tak skrycie nosił idealne ciało. Nie mogłam się oprzeć i przejechałam palcem po jego klatce uśmiechając się do siebie. Przyszedł czas na spodnie. Delikatnie odpięłam guzik i rozpięłam rozporem i zaczęłam je ściągać. Uff… Udało się. Nagle zauważyłam, że spod paska od bokserek wystaje kawałek tatuażu. Jaka była moja ciekawość jak to zobaczyłam. Jednak w ostatniej chwili opamiętałam się , ułożyłam Zayna na łóżku i przykryłam kołdrą.
Gdy upewniłam się czy wszystko z nim ok. poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel. Całe szczęście, że była wanna i gorąca woda! Nalałam sobie wody po brzegi wanny, dodałam ukochanego płynu do kąpieli i zanurzyłam się w tym cudowny płynie. Potrzebowałam tego. Już tak dawno nie kąpałam się wannie. Zawsze tylko prysznic i prysznic a tu tymczasem trzeba się zrelaksować. Po około półgodzinnym moczeniu się wychodzę z wanny świeża i zrelaksowana jak nigdy. Wypuszczam wodę z wanny z nadzieją, że cały stres tak jak i brud odczepił się ode mnie i wraz z ta wodą uleci. Jeszcze tylko wyszoruję łazienkę i idę spać. Kładę się delikatnie obok Zayna i nie wiem kiedy zasypiam.
,, W pokoju jest ciemno. Budzę się nie mogąc złapać oddechu. Wstaję z łóżka i podchodzę do balkonu. Otwieram szeroko okno i wychodzę na taras pokryty grubą warstwą białego puchu. Jeden głęboki wdech. Potem kolejny i już czuje się lepiej. Spoglądam na niebo z którego spadając na mnie białe śniegowe gwiazdki. Nagle czuję czyjś dotyk. Odwracam się i widzę zaspanego Zayna.
- Coś się stało?- pyta mnie
- Nie. Tylko musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. – mówię i spoglądam na niego. On spogląda na mnie i kieruje wzrok na moje stopy
- Em właź szybko do pokoju a nie stoisz boso na śniegu- wyciągam do niego ręce a ten jednym szybkim ruchem sprawia, że ląduje w jego ramionach. Niesie mnie na łóżko. Przykrywa kołdrą i daje buziaka w policzek. Po chwili sam kładzie się obok mnie i obejmuje ręką. Patrzy mi głęboko w oczy.
- Ale Ci się oczy świecą- mówię do niego.
- To przez to światło.- mówi najwyraźniej zawstydzony chłopak i odwraca się w druga stronę.
- Ej nie ma tak!- mówię wstając z łóżka i przechodząc na jego stronę. Po drodze potrącam nogą butelkę. – Za karę pograsz ze mną w butelkę!- mówię, chwytam ją i kładę naprzeciwko łóżka
- To dobry pomysł. Zawsze to więcej wiadomości o Tobie- mówi czarnuszek i siada obok mnie. Gra przynosi korzyści bo dowiaduję się m.in. tego, że lubi kolor niebieski, zapytany o najgłupszą rzecz jaką zrobił odpowiedział ,, Kiedy miałem 6 lat wyrzuciłem telewizor przez okno” no i że uwielbia czytać Harry’ego Pottera.  W końcu wypada na mnie:
- Prawda czy wyzwanie?-
- Wyzwanie- odpowiadam niezwykle pewna siebie. Zayn długo myśli i w końcu mówi :
- Pocałuj mnie- bez żadnych problemów zbliżam się do niego, ujmuję tę piękną twarz w dłonie i zaczynam całować jego miękkie usta. Ten pocałunek jest spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Nawet Lou tak nie całuje.  W tym pocałunku jest wszystko, jest brutalność i delikatność. Jest siła i jest namiętność. Nagle to wszystko przeskakuje na kolejny etap. Rozpinam guziki od jego koszuli a on zaczyna ściągać mi koszulę. Przez chwilę jakby coś zatrzymało nas.”
- Em! Em obudź się!- krzyczy nad uchem Zayn. Otwieram oczy i widzę, przed sobą Zayna z patelnią w ręce. To był tylko sen! Najzwyklejszy w świecie sen!
- Chyba coś złego Ci się śniło- mówi chłopak i odchodzi
- Tak. Zły sen. – omiatam pokój wzrokiem. Na dworze jest już jasno. Podchodzę do balkonu i spoglądam na śnieg. Nie ma na nim śladów stóp. Uff…. – Zayn?-
- Tak?- głowa chłopaka wychyla się z kuchni
- Dziękuję, że jesteś- mówię i posyłam mu buziaka. On robi to samo i wraca do kuchni. Postanawiam się ubrać. Zestaw na dziś to szeroka niebieska bluza, do tego czarne jeansy i kolorowe grube skarpetki. Robię delikatny makijaż a włosy związuje w warkocz. Wychodząc z łazienki od razu kieruję się za zapachem do kuchni. Przy kuchence stał Malik i gotował! On gotował!
- Co dziś na zaserwuje kucharz Malik?- pytam
- Pyszne tosty z serem lub dżemem do tego pyszniutka kawka i...-  spogląda do lodówki- masło orzechowe? Tylko tyle zdążyłem kupić nim stado fanek wpadło do sklepu-
- To Ty byłeś na zakupach?- pytam zdziwiona
- Ktoś musiał to zrobić. A tak schodząc z tematu to jak ja się tu znalazłem? Mam w głowie jedną czarną dziurę-  mówiąc to wskazuje na głowę
- Wiesz.. Czyli jednak to prawda, że po ty nic się nie pamięta- mówię i uśmiecham się tajemniczo pod nosem
- Em… Co myśmy wczoraj robili?-
- Paliliśmy Maryśkę- odpowiadam Ledwo co dusząc śmiech
- Żartujesz?- pyta zdenerwowany
- Nie.- odpowiadam i wybucham śmiechem
- Bardzo śmieszne Em!- mówi i opada na krzesło- a ja mało co zawału nie dostałem! To może powiesz mi jak to było?- mija chwila nim się uspokajam ale w końcu zaczynam mówić
- Usnęło Ci się w taksówce więc wzięłam Cię na ręce i przyniosłam tu. Potem warstwa po warstwie rozebrałam Cię i cóż…- zawieszam głos
- I? Nawet nie mów, że coś zrobiliśmy- jego strach rośnie w oczach
- Ależ owszem- mówię i widzę jak bije się z własnymi myślami- poszliśmy spać- i znów ta jego bezcenna mina.
- Ty mała!- mówi i dostaję ścierką po głowie. Reszta śniadania upływa nam w miłej atmosferze.
- Wiesz musimy pojechać na lotnisko załatwić bilety.- mówię po skończonym posiłku.
- Tak. To co? Posprzątamy i zbieramy się?-
- Yhym!- mówię i szybko zabieramy się za porządek. Po 10 minutach wszystko lśni. Ubieramy się najcieplej jak potrafimy i jedziemy na lotnisko.

                                                                      ***
Znów na lotnisku tłumy. Co za miasto? Powoli ale naprawdę powoli udaje nam się w końcu dojść do stanowiska gdzie obsługuje starsza kobieta.
- Poprosimy o 2 najbliższe bilety do Londynu- mówi Zayn
- Bardzo mi przykro ale wszystkie loty zostały odwołane-
- Dlaczego?!- wtrącam się
- Z powodu śnieżycy jaka nawiedziłam dzisiejszej nocy Londyn-
- Do kiedy są odwołane?-
- Póki co najbliższy lot jest dopiero za dwa dni- spoglądamy na siebie
- To my poprosimy o te bilety na ten lot za 2 dni- mówi wyraźnie poirytowany Zayn
- Proszę- kobieta wręcza nam bilety i na odchodne dodaje- niech Państwo się nie nastawiają, że ten lot się odbędzie. Przez tę śnieżycę różnie może być-
- Dziękujemy- mówimy i odchodzimy.
- To co? Może kawa i ciastko?- proponuję
- O tak.- mówi Zayn i wchodzimy do kawiarni. Po chwili zajmujemy miejsce i wyciągam telefon.
- Zadzwonię do Harry’ego- mówię i wybieram numer.
- ok.- mówi chłopak i idzie zmówić coś dla nas. Po blisko 3 sygnałach odbiera w końcu telefon
- No i co? Za ile macie samolot?- pyta wyraźnie    zadowolony Harry
- A może na  początek cześć?-
- Cześć cześć. – mówi- To za ile ten samolot?-
- Jakby Ci to powiedzieć… -
- No mów!- krzyczy zniecierpliwiony Harry-
- Być może dopiero za 2 dni-
- Że co?!- krzyczy Loczek i się rozłącza
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mały skromny rozdział ale jest. Jutro prawdopodobnie nie dodam nic ponieważ nauki a nauki... Hmm.. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie za to. Za niedługo zrobię wam małą niespodziankę :]
Po lewej macie słodko uśmiechającego się Lou a po prawej Zayna śpiewającego do misia :] Cóż za słodycz gości na tym blogu.... :] Kocham was xxx dzięki za wszystko :] Miłego czytania i cóż. Komentujcie kochani :]


2 komentarze:

  1. Przepraszam, że przez weekend nie komentowałam ale pojechałam na komunie. W normalnych rodzinach po czymś takim "imprezuje się" parę godzin. A u mnie? Trzy dni i to z okładem. W każdym bądź razie nadrobiłam zaległości co do czytania. Rozdział bardzo mu się podoba, a ten sen. Ugh, czemu mi nigdy się nic takiego nie śni. Za to mogę pochwalić się ciekawą kolekcją snów pod tytułem Niall&Kangur. Dzisiaj śnił mi się Niall w smokingu i kangur w sukni ślubnej. Ciekawe co robili? Można by pomyśleć ślub, ale oni stali na ringu w rękawicach bokserskich i okładali się po pyskach, a ja byłam sędzią. Wracając do tematu, rozdział jest po prostu cudny. A to jak Emma wkręcała Zayna, po prostu bezcenne. Bardzo często to powtarzam no ale cóż - I'm yours forever! xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Sen, patelnia, śnieg, tatuaż Zayna, kolorowe skarpetki Em, opanowany Harry, brak Lou, kawa i ciastko, Nowy Jork, śnieżyca pięknie no! Oczywiście sen najlepszy! Więc i ja układam się do łóżka w objęcia Morfeusza aby i mi śnił się ten ciemnooki Pakistańczyk<3

    OdpowiedzUsuń