czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 55

Obudziłam się w nieznanym mi dotąd miejscu. Moja głowa wydawał się nienaturalnie ciężka. Czy ja aż tyle wczoraj wypiłam? Nie wydaje mi się ale różnie mogło być.
W rogu pokoju stała mała lampka, która delikatnie migotała. Próbowałam się podnieść ale każda próba kończyła się porażką. Było mi niedobrze. Na małej nocnej szafce zauważyłam butelkę wody. Sięgnęłam po nią i duszkiem wypiłam większą połowę. Gdy zaspokoiłam pragnienie rozejrzałam się po pokoju. Wyglądał jak jakaś komnata.
Łoże na którym leżałam miało baldachim, nieopodal stał bujany fotel a pod ścianą duży kufer a na nim paczka.
Uniosłam się lekko na łokciach. Świat wokół mnie zaczął wirować.
- Nie radziłbym tego robić… Bynajmniej nie teraz- powiedział jakiś głos a ja szukałam jego źródła. W pewnym momencie zauważyłam mężczyznę opartego o ścianę. Był cały ubrany na czarno. Włosy również tego samego koloru co ubranie lekko przysłaniały mu twarz. Wyglądał niczym Ian Somerhalder.
- Kim jesteś?- zapytałam lekko przestraszona obecnością mężczyzny
- Im mniej wiesz tym lepiej. Powiedzmy, że mam Cię przypilnować abyś niczego nie widziała- odparł spokojnym głosem. Było w nim coś dziwnego
- Ale czego mam nie widzieć? I gdzie ja w ogóle jestem?- zapytałam ponownie z tą różnicą, że mój głos intensywnie drżał
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?-
- Porwaliście mnie tak?- zapytałam a raczej stwierdziłam. Chłopak wybuchł śmiechem
- Nie.. To nie porwanie. Możesz być spokojna. Powiedzmy, że osoby które za tym stoją mają pokojowe zamiary.- spojrzał na mnie niebieskimi oczami. Były dziwne tak samo jak postać tego mężczyzny. Wstrząsną mną dreszcz.- Przykryj się. Noc jest chłodna-
- Noc? Ciągle jest noc?- zdziwienie było wypisanie na mojej twarzy.
- Tak, dochodzi 3. Lepiej się prześpij. Rano przejmą Cię inne osoby- powiedział i odwrócił twarz do zasłoniętego okna. Tym gestem dał mi do zrozumienia, że koniec rozmowy na dziś.
W głowie kłębiły mi się różnego rodzaju myśli. Nie miałam przy sobie telefonu więc mogłam zapomnieć o wezwaniu pomocy. Po chwili poczułam, że moje powieki są coraz cięższe. Zupełnie nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
* Cris*
Gdy Em zasnęła towarzystwo pobawiło się jeszcze przez około godzinę. Przez ten czas zdążyłem spakować naszą jubilatkę. Wziąłem jej najpotrzebniejsze rzeczy, kosmetyki i jakieś ubrania. W końcu gdy zaczęliśmy się zbierać do wyjścia przypomniałem sobie o jej stroju. Pognałem szybko po paczuszkę i po chwili wsiadłem do auta w którym czekał na mnie Harry śpiąca Em.
Po około 2 godzinach jazdy, które okazały się naprawdę męczące zaparkowaliśmy przed hotelem, który wyglądał jak zamek.
- Idealny- pomyślałem i wziąłem moją siostrę na ręce. Niosąc ją po schodach myślałem o jej reakcji gdy się obudzi w zamkniętym pokoju z nieznajomym jej mężczyzną. Będzie niezły ubaw.
Położyłem dziewczynę na łóżku i zaprosiłem do środka Micke’a. Miał ją pilnować do południa kiedy to za nią się zabiorą fryzjerzy itd. W końcu doczłapałem do własnego pokoju i nawet nie biorąc prysznica ułożyłem się do snu. Był to naprawdę męczący dzień.
* Niall*
Obudziło mnie słonko. Zaglądało prosto w moje okno. Mimo iż zegar wskazywał dopiero 8.00 postanowiłem wstać i coś zjeść. Po szybkim spłukaniu z siebie trudu wczorajszego dnia wyszedłem do kuchni. Dopiero teraz udało mi się zauważyć jaki nasz apartament jest duży i przytulny. Kominek, kuchnia wykończona drewnem, całkiem wygodna kanapa w salonie no i telewizor. Jadalnia była dostosowana do obecnej liczby osób ale to nie tu miała odbyć się impreza. Na tę okazję była wynajęta o wiele większa sala.
Z racji tego, że wstałem pierwszy postanowiłem przygotować dla wszystkich śniadanie. Tosty, bekon, jajka sadzone, świeży sok, dżem, kawa i owoce powinny zadowolić każdego. Jedząc swoją porcję wpatrywałem się w szklany ekran telewizora. Po chwili dało się usłyszeć naszą ciamajdę- Zayna. Wbiegł do salonu cały czerwony i zalany krwią. Nie widziałem co mam zrobić.
* Zayn*
Tej nocy spałem dosyć niespokojnie. Nie wiem czy to ze strachu o Em czy też ze stresu związanego z dzisiejszym dniem. Obudziłem się kilka minut po wschodzie słońca. Niewiele myśląc poszedłem pod prysznic a następnie założywszy dres wyszedłem pobiegać. Chciałem aby zimne powietrze zmroziło mi mózg abym mógł chociaż na chwilę o niej zapomnieć.
Biegnąc mroźne powietrze muskało moją rozpaloną twarz. Chciałem poczuć coś innego. Chciałem przestać zatapiać się w bezsensownych marzeniach o Emmie. Mimo iż obiecałem jej, że będziemy przyjaciółmi nie potrafiłem wyrzuć z siebie uczucia ot tak. Wiedziałem, że nie wyjdzie to naszej przyjaźni na dobre ale nie mogłem inaczej. Nie mogłem przestać myśleć o tej rudowłosej dziewczynie.
Zwiększałem coraz swoją prędkość. Wymijałem ludzi spieszący do pracy lub tez z niej wracających. Nagle, dosłownie znikąd wyrósł przede mną samochód. Chcąc go wyminąć wykonałem nieco skomplikowany manewr i…… TRACH! Upadłem na ziemię uderzając głową o krawężnik.
Leżałem tak na tym chodniku przez dobre kilka minut. Byłe lekko oszołomiony. Dopiero po chwili doszedłem do poprzedniego stanu i stanąłem na nogi. Mój nos był obolały. Dotknąłem go i gdy cofnąłem rękę ujrzałem krew. Od razu zrezygnowałem z dalszego biegu i pognałem do domu.
Wchodząc do salonu ujrzałem Niall’a jedzącego śniadanie. Chłopaka nieźle zaszokował mój widok. Natychmiast poderwał się i ruszył w kierunku kuchni. Po chwili był tuż obok mnie i opatrywał nos. Co jak co ale on się na tym nie znał. O dziwo po chwili poczułem jak ból ustępuje.
- Co się stało?- zapytał mnie chłopak
- Biegłem i miałem bardzo bliski kontakt z litosferą- zaśmiałem się a kolega również uczynił to samo.
- Teraz potrzymaj chwilkę głowę do góry i uważaj aby ten kompres Ci nie spadł.- powiedział i ruszył dokończyć przerwaną czynność.
Siedziałem tak kilka minut i delektowałem się chłodnym kompresem na mojej szyi. W końcu poczułem coś całkowicie innego. Poczułem ból i to w jakimś stopniu mi pomogło. Tylko na jak długo?
* Harry*
Nie miałem najmniejszej ochoty wstawać z łóżka ale w końcu by to dla nas naprawdę ważny dzień i musiałem podnieść swój zacny tyłek do góry. Pierwszą czynnością jaką wykonałem było wejście pod prysznic. Wczorajszy dzień był tak mocno stresujący, że człowiek chodził ciągle spięty. Dopiero pod wpływem ciepłej wody rozluźniłem mięśnie. Masowałem ciało gąbką… Co za ulga… Po ok. 30 minutach wyszedłem spod prysznica i zarzuciłem na siebie jakieś dresy i szeroką bluzkę. Zapachy śniadania dawało się wyczuć w każdym zakątku tego apartamentu. Pewnie Niall robił śniadanie.
Wchodząc do kuchni zastałem z lekka dramatyczną scenę. Zayn siedział z ręcznikiem na karku a do nosa przykładał gazę, która już przesiąkła krwią. Niall siedział przed telewizorem i zajadał się czymś…
- Co się stało?- zapytałem kolegę patrząc na niego
- Przewróciłem się.- odpowiada i ściąga oba kompresy.
- Idź się lepiej umyć bo wyglądasz jak zombie…- mówię a Niall zaczyna rechotać. Po chwili zasiadam obok niego zajadając się pysznym śniadaniem.
Ok. godziny 12.00 wszyscy są już gotowi do wyjścia. Mieliśmy iść zobaczyć jak wygląda sala i co trzeba jeszcze przygotować. Planowaliśmy rozpocząć imprezę o 19.00 więc do tego czasu wszystko musi być gotowe.
Przed samym wyjściem postanowiłem zanieść Emmie jakieś śniadanie. Zapukałem lekko do drzwi. Po chwili otworzył mi je Mike.
* Emma*
Ale miałam dziwny sen. Śniło mi się, że jestem uwięziona w jakimś pokoju z tajemniczym mężczyzną. Otwierając oczy wszystko było rozmazane. Dopiero po chwili udało mi się złapać ostrość. Do pokoju wpadało mnóstwo światła. Poczułam się jak pierwszego dnia wiosny.
Z przerażeniem stwierdziłam, że to wcale mi się nie śniło. Byłam znów w tym samym miejscu. Co się dzieje?!
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i owy tajemniczy mężczyzna wstał i je otworzył.
- Śniadanie przyniosłem dla małej i dla Ciebie- usłyszałam zachrypnięty głos. Wydawało mi się, że już go gdzieś słyszałam
- Okej. Dzięki.. A ile mam jeszcze tu siedzieć?- zapytał mężczyzna
- Za jakąś godzinę powinna być tu cała ekipa więc będziesz miał wolne. Pamiętaj zero szczegółów!- usłyszałam za drzwiami i po chwili tajemniczy mężczyzna zatrzasnął je z hukiem.
- Jak się spało?- zapytał mnie
- Wybornie.. Czy teraz mogę stąd wyjść?-
- Niestety nie. Ale mam dla Ciebie śniadanie. – powiedział i podstawił mi pod nos talerz z tostami, bekonem, jajkiem sadzonym i sokiem. Byłam bardzo głodna ale bałam się, że może chcą mnie otruć.
- Śmiało, jedz. To nie trucizna. Musisz mieć siłę na tę noc…- powiedział i uśmiechnął się tajemniczo. Na tę noc? Obleciał mnie strach..
Zaczęłam powoli konsumować potrawy dostarczone przez posłańca. Ciągle po głowie krążyły mi myśli skąd ja znam ten głos? Zaraz… Zraz….. HARRY?! Niee…. To nie jest możliwe. Musiał to być ktoś o bardzo podobnej barwie głosu. Harry nigdy by nie pozwolił aby mnie tu więziono.
Ponownie rozległo się pukanie do drzwi. Mężczyzna je otworzył i  do pokoju weszło 6 kobiet.
- To ona?- zapytała jedna z nich. Chłopak tylko skinął głową
- Dobra jest- powiedziała jedna z nich i zbliżyła się do mnie- Jak masz na imię?-
- Emma- odpowiedziałam Gosem, który zdradzał, że się boję
- Nie bój się. Nic Ci nie zrobimy. Tu masz ręczniki i Twoje osobiste rzeczy i idź się wykąpać.- powiedziała kobieta o blond włosach i wskazała mi fioletowe drzwi. Podniosłam się z łóżka tym razem nie odczuwając mdłości i popędziłam prosto do wcześniej wymienionego pomieszczenia.
* Zayn*
Zdałem sobie sprawę z tego jakie jest to niewłaściwe kochać dziewczynę przyjaciela. Musiałem jakoś sobie ułożyć życie ale bez niej.
Idąc do Sali w której nasza Em miała świętować swoje 17 urodziny poczułem się tak jakbym sam miał 17 lat na karku.
  Sala była duża i podzielona na 2 części. Pierwszą z nich stanowiło miejsce do tańczenia a drugą miejsce do jedzenia. Miały być nasze rodziny, znajomi Em, troszkę naszych znajomych więc będzie się z kim bawić.
Niall wybierał menu więc nie będzie można narzekać. Cieszyłem się jak  nie wiem z tego, że w końcu Em będzie mogła się dobrze bawić, cieszyć i czuć, że możne na nas polegać. Czułem, że ten wieczór i ta noc będzie jedną z wyjątkowych.
* Emma*
Próbowałam jakoś się wydostać z tej łazienki ale było to nie możliwe. Okno było za małe a innej możliwości ucieczki nie było. Zaczęłam się denerwować a co za tym idzie oblał mnie zimny pot. Cóż mogłam zrobić w takiej sytuacji? Postanowiłam się wykąpać.
W podanej przez kobietę kosmetyczce znalazłam moje przyrządy do makijażu, mój żel pod prysznic i inne moje rzeczy. Kolejna dziwna sytuacja dzisiejszego dnia.
Ciepły strumień wody spływał po moim nagim ciele a ja nie potrafiłam skupić się na tym jak wydostać się stąd. Była to dla mnie bardzo stresująca sytuacja tym bardziej, że wiedziałam, że nie ma żadnej drogi ucieczki. Było mi smutno i źle. Czułam się bezradna i pozbawiona czegoś co nadawało mojemu życiu sens. Co Ci ludzie ze mną zrobią? Nie ważne.. Teraz już nic nie jest ważne.
Być może będzie tak, że w końcu Harry albo któryś z chłopaków zauważy, że znikłam i zaczną mnie szukać. Modliłam się w duchu aby tak było. Wychodząc spod prysznica wtarłam w ciało waniliowy balsam i ubrałam ciuchy, które dała mi kobieta. Widać było, że czekały na mnie bo gdy tylko wyszłam od razu posadziły mnie na fotelu i zaczęły czesać moje włosy.
- Przepraszam was ale do czego zmierzacie?- zapytałam a jedna z nich odpowiedziała
- Nasz klient zalecił żebyś wyglądała ślicznie to taka masz być. – i na tym skończyła się nasza rozmowa.
- Ej nie stresuj się. To jest Twój dzień. Za 2 godziny będziesz śliczna i musisz być zrelaksowana- szepnęła mi do ucha jakaś młoda dziewczyna a jej słowa lekko mnie odprężyły.
Kobiety krążyły wokół mnie, szarpały moje biedne loki, malowały mi twarz a ja po prostu cierpliwie czekałam. Zastanawiałam się kto jest ich klientem ale nikt nie przychodził mi do głowy.
- Przeprasza, która godzina?- zapytałam w końcu
- Dochodzi 17.00- odpowiedziała starsza kobieta. 17?! Czy one powariowały?! Tyle czasu czesać mnie i malować? Pff… Musiała to być naprawdę ważna impreza.
- Gotowe!- krzyknęła w końcu ich jak mniemam szefowa. Na twarzy pozostałych dziewczyn pojawił się uśmiech.
- To mogę się chociaż zobaczyć?- zapytałam z nadzieją w głosie
- Ależ nie mam mowy! Dopiero całość!-  odpowiedziała młoda dziewczyna i podała mi pudełko z moim imieniem. Trzymałam je w dłoniach i spoglądałam na nie
- No dalej! Otwórz!- krzyknęła bardziej podekscytowana ode mnie. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się biały materiał. Wstałam chcąc zobaczyć cóż to takiego i wtedy zorientowałam się, że jest to biała sukienka. Wyglądała jak sukienka ślubna…
- Czy ja….- bałam się o to zapytać.
- Nie, nie, nie! Nic z tych rzeczy! To Twoje przebranie!- odpowiedziała znów ta sama dziewczyna wiedząc o czym myślę. Kamień spadł mi z serca. Musiałam jakoś założyć ową suknię ale nie dałabym rady bez pomocy zgromadzonych tutaj pań. Na samym końcu podały mi malutką maskę i rzekły:
- Teraz możesz się zobaczyć- autentycznie zabrakło mi powietrza w płucach.
* Liam*
Wszystko było doprowadzone do perfekcji. Żadnych niedomówień, braków i nie wiadomo czego. Za niecałe 2 godziny miała odbyć się impreza więc przyszła pora na przebranie się. Miałem zamiar założyć garnitur i do tego maskę. Nic nadzwyczajnego ale zawsze coś. Z tego co wiem Harry marzył aby przebrać się za Draculę, Niall gwiazdę jakiegoś filmu a Zayn? Kto za nim trafi. W ogóle od kilku dni nie miał humoru, chodził przybity i jakiś niemrawy. Może był chory? Sam nie wiem.
Czuję, że zakochałem się w Marry. To była dziewczyna moich snów, marzeń i w ogóle najlepsza dziewczyna jaką znam. No oprócz mojej mamy. Była między nami ta chemia o której trąbi każda osoba będąca w związku. Wyraźnie między nami iskrzyło ale nie byłem na tyle odważny by wyjawić jej moje uczucia.
Nie zorientowałem się nawet kiedy wybiła 18.30 i usłyszałem pukanie do drzwi.
* Marry*
Byłam bardzo zdenerwowana całą tą sytuacją. Nie znałam Liam’a długo ale wiedziałam, że jest to uczucie na gigantyczną skalę. Coś takiego czuje się tylko raz w życiu. 
Liam o tym jeszcze  nie wiedziała ale ja również pochodzę z Londynu i tak się składa, że mieszkam 3 przecznice dalej od niego. Serce biło mi bardzo mocno gdy wchodziłam do hotelu. Co prawda miał po mnie przyjechać ale chciałam mu wyjaśnić co czuję i wiedzieć na czym stoję. Wydawało mi się, że Liam czuje to samo ale… Cóż różnie bywa.
Założyłam na siebie szarą sukienkę do kostek niby w stylu greckim. Wykonałam lekki makijaż pod ten kolor włosy polokowałam i założyłam maskę. Chciałam aby zauważył mnie w jakiś inny sposób niż koleżankę.
Zapukałam trzy razy do drzwi a moje serce zabiło trzy razy mocniej. Słyszałam jego kroki w pokoju. Po chwili uchyliły się drzwi
- Marry?! Co Ty tu robisz?!- zapytał mnie chłopak będący w samych spodniach
- Wiem, że miałeś po mnie przyjechać ale mój kuzyn podrzucił mnie pod hotel no i jestem- uśmiechnęłam się a chłopak zrobił to samo
- Wejdź proszę- powiedział i otworzył szerzej drzwi. Pokój lśnił czystością co jak na chłopaka w tym wieku było dziwne. Odwróciłam się do mojego przyjaciela. Zapinał koszulę. Co jak co ale ciało miał niesamowite
- Ładna koszula – powiedziałam widząc iż chłopak widzi jak patrzę na niego
- Bardzo ładnie wyglądasz wiesz?- zagadnął i zbliżył się do mnie. Serce łopotało mi naprawdę mocno.
- Marry bo ja chciałem Ci po….- jednak nie dokończył do pokoju wbiegł Hazza, Zayn i Niall- dokończymy później co?- zapytała a ja na znak zgody skinęłam głową. Chłopcy przywitali się ze mną i po chwili byliśmy gotowi do wejścia. Czas zacząć imprezę!
* Niall*
Postanowiliśmy zrobić Liam’owi niespodziankę więc wbiliśmy do niego na chama. Wiedzieliśmy, że jest u niego dziewczyna więc tym bardziej mieliśmy ochotę wpaść tam bez pukania. Gdy już znaleźliśmy się w jego pokoju chłopak natychmiast odskoczył od dziewczyny mówiąc jej, że dokończą później. Nasz Tatuś się zakochał. To było słodkie. Powoli nasza grupa jest usidlana przez kobiety. Zostaliśmy tylko ja i Zayn. Mi stanowczo wystarczy miłość do kanapek i innych smakołyków.
Na Sali było już mnóstwo osób. Wszystko wyglądało niesamowicie. Wszyscy przebrani, światła dające jakieś wyobrażenie nie tego świata i jedzenie. Tak! Moja miłość! Przywitałem rodziców z którymi nie widziałem się tak dawno. Śmiesznie było się bawić z rodzicami ale widziałem, że dla tych wiekowych osób będzie oddzielna sala do zabawy. Po chwili usłyszałem Hazzę z głośnika
- Mogę chwilkę ciszy?- na Sali zapadła cisza- Dziękuję wszystkim za przybycie. Słuchajcie. Zaraz tu będzie Emma więc planuje aby efekt niespodzianki był lepszy może stańmy wszyscy w jednym miejscu? – na Sali znów zrobił się huk. Ludzie przesuwali się na sam koniec Sali. W końcu znów wszystko ucichło- Bardzo wam dziękuję. Jack jeśli możesz przygaś światło tam gdzie są ludzie. Jeszcze, jeszcze, jeszcze o już starczy!- ze szczytu schodów nie było widać nikogo na końcu Sali. Harry wyjął telefon. – Em już jest w środku proszę was bądźcie cicho i gdy światło się zapali krzykniemy NIESPODZIANKA! A następnie odśpiewamy happy birthday ok.? – zbiegliśmy ze schodów i pognaliśmy do reszty. Już nie mogłem się doczekać tego momentu.
* Emma*
Wyglądałam nieziemsko. Suknia ciągnąca się za mną całe kilometry, maska dodająca uroku no i ta fryzura i ten makijaż. Niesamowite. Czułam się naprawdę piękna.
W końcu wrócił do nas tajemniczy mężczyzna i chyba jemu się też spodobałam bo nawet się uśmiechnął. Po chwili założył mi ciemną chustkę na głowę i wyprowadził z pomieszczenia. Kolejnym miejscem w którym się znalazłam był samochód. Jechała ze mną owa młoda dziewczyna, która wcześniej dodawała mi odwagi. Po chwili jazdy znów musiałam wysiąść ale kilka minut potem chustka została mi zdjęta. Stałam przy schodach na szczycie których paliło się światło jakby z reflektora.
- Wejdziesz teraz na górę i staniesz w samym środku tego światła dobrze?- zapytała mnie a ja jak zwykle skinęłam głową na znak zgody. Zaczęłam się wspinać czując jak moje serce zaczyna mocniej bić. W końcu dotarłam na szczyt i nie ujrzałam przed sobą nic. Ujrzałam jedną wielką czarną przestrzeń.
* Harry*
Stałem tak i wpatrywałem się w ten jeden punkt. W końcu ujrzałem dziewczynę. Boże jak ona wyglądała! Jak anioł, jak największe bóstwo, była taka piękna, tajemnicza i magiczna. Westchnąłem z zachwytu nad jej pięknem.
- Halo? Jest tu ktoś?- zapytała a jej głos poniósł się echem po Sali.  Wszyscy stali nieruchomo do momentu gdy zabłysło światło i wszyscy krzyknęli : NIESPODZIANKA!!!!
* Emma*
Nagle zapaliło się światło i moim oczom ukazał się tłum ludzi krzyczących NIESPODZIANKA! Byłam w szoku. Jaka niespodzianka? O co chodziło? Dopiero po chwili zauważyłam duży napis przy suficie : Happy Birthday Emma!
Z tego wszystkiego zapomniałam o własnych urodzinach! Po chwili podbiegł do mnie ktoś przebrany za Draculę i chwycił mnie w swoje ramiona.
- Kochanie wszystkiego najlepszego!- krzyknął do mi  ucha a ja rozpoznałam w nim głos Harry’ego
- Harry?! Ale co jak wy, co wy…?- chciałam wydusić z siebie tyle pytań ale nie potrafiłam. Byłam w szoku. Cały dzień strachu, niepewności i bólu związanego ze stresem. Czy watro było? Oczywiście że warto.
Harry sprowadził mnie na sam dół i posadził w czymś co miało imitować tron.  Po chwili podchodzili do mnie ludzie, którzy składali mi życzenia i dawali podarunki. Otrzymane prezenty miałam kłaść do dużego kosza położonego tuż obok ,, tronu’’. Gości było niesamowicie dużo a co za tym idzie dostałam niesamowicie dużo prezentów.
Minęło ok. pół godziny gdy wszyscy zasiedli do stolików.
- Imprezę czas zacząć!- krzyknęłam a z głośników popłynęła muzyka, światła przyciemniono a na parkiet wkroczyły pierwsze pary. Zayn i Harry wzięli kosz i skierowali się na zaplecze. Poszłam za nimi.
- Zdajecie sobie sprawę, że mam ochotę was zamordować?- zagadnęłam lekko poirytowana
- Nas? A za co?- zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Zayn
- Za co? Za cały dzień strachu, za cały dzień niepewności, za wszystko kurde! Jak mogliście w ogóle zostawić mnie z jakimś psychopatą na całą noc?!-
- Mówisz o Micke’u? – zagadnął mnie Liam wchodzący do pomieszczenia
- Nie wiem jak się nazywa bo powiedział im mniej wiem tym lepiej. – chłopcy zaczęli się śmiać. Tylko wchodzący Niall mnie przytulił i zapewnił, że już po strachu.- W ogóle jak wam udało się coś takiego zorganizować?- zapytałam wciąż wtulając się w Niall’a
- 1D potrafi wszystko. Może pójdziemy się pobawić? W końcu to Twoje urodziny!- krzyknął Zayn i już chciałam wyjść za nimi gdy Harry złapał mnie za dłoń. Popatrzyłam na niego a on powiedział
- Bardzo mi przykro, że nie spodobał Ci się nasz plan.-
- Bardzo mi się to wszystko podoba! I ta sukienka, makijaż, fryzura.. Ja jestem ciągle w szoku. Bałam się to fakt ale taki jeden całus nie zaszkodzi- zaczęłam i nastawiłam policzek. Chłopak jednak mnie ubiegł i złożył pocałunek na ustach. Brakowało mi tego…
- Wszystkiego najlepszego – powiedział i uśmiechnął się.
Gdy wyszliśmy na parkiet wszyscy bawili się w najlepsze. Muzyka zwolniła tempo i z głośników poleciało When I Look At You- Miley Cyrus. Nie przepadałam za tą wokalistką ale Harry przytulił mnie do siebie i zaczęliśmy tańczyć. W końcu wokół nas otworzyło się koło a ja poczułam się jak na ślubie gdy młoda para tańczy pierwszy taniec.
Oparłam policzek o jego ramię i marzyłam o tym aby tak już pozostało. Aby pozostało tak na zawsze.
* Liam*
Impreza zaczęła się rozkręcać. Harry porwał Emmę do tańca a ja jak głupi rozglądałem się za Marry. Ktoś pociągnął mnie w stronę parkietu i zarzucił mi ręce na szyję. Po chwili poczułem jak owy ktoś kładzie głowę na bark. Schyliłem się i wtedy poczułem zapach jej perfum. To była Marry.
- Marry to Ty?- zapytałem i ujrzałem jej szare oczy. Była taka śliczna, niewinna i zarazem szalona
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Widziałam, że kogoś wyglądasz ale…-
- Szukałem Ciebie- odpowiedziałem i spojrzałem na nią. Jej głowa była lekko przekręcona więc wyglądała dosyć śmiesznie
- Jak to mnie?-
- Mamy przecież niedokończoną rozmowę, pamiętasz?-
- Ach tak!- i znów pociągnęła mnie za rękę. Znaleźliśmy się na tarasie. Dziewczyna nie miała na sobie nic prócz sukienki więc bez wahania zdjąłem marynarkę i jej ją podałem.
- Dziękuję. Więc o co chodzi?- zapytała spoglądając na mnie
- Chodzi o to, że…. Ty.. Ja… -
- Tak, Ty też mi się podobasz- powiedziała a jej uśmiech mnie rozwalił.
- Ale skąd Ty wiedziałaś?-
- Liam.. Plączesz się. A ja czuje do Ciebie to samo więc…- zbliżyłem się do niej i po prostu pocałowałem ją. Była taka delikatna niczym płatek śniegu. Nie mogłem jej stracić, nie teraz gdy mi na niej tak zależało.
* Zayn*
W końcu londyński alkohol. Tego syfu, który tu sprzedają nie mogłem dłużej pić. No tak. Liam ma już dziewczynę bo widziałem, że idą na taras więc na pewno są już razem.
Emma i Harry wygłupiają się na parkiecie. No tak. W końcu to jej urodziny. Niall siedzi i wcina kanapki a ja? Cóż. Siedzę i piję, sam jak pijak.
- No dalej. Jak ona ma na imię?- pyta mnie jakaś dziewczyna siadająca obok mnie
- Nie wiem o co ci chodzi- odpowiadam i opróżniam szkło
- Przecież widać, że pijesz przez dziewczynę.-
- Widzisz tę dziewczynę w białej sukni? -
- No widzę-
- To jubilatka. No i masz mój powód.- mówię i opróżniam kolejny kieliszek
- A ona nie jest z tym chłopakiem z którym tańczy?-
- No jest. I u właśnie jest problem.-
- Walcz o nią. Zbyt łatwo się poddałeś.-
- Ale ona wie co do niej czuję. Rozmawialiśmy o tym i stwierdziliśmy, że jest nam dobrze tak jak jest. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.-
- Rozumiem. I ten chłopak to zapewne Twój przyjaciel. Nie wiem jak Ty ale ja nie wierzę w miłość-
- Zayn jestem- mówię oczarowany jej postawą
- Jenna.- posyła mi piękny uśmiech. Chyba będę chciał bardziej ją poznać.
* Niall*
No tak. Chyba pozostałem tylko ja.
Chciałem się zakochać to fakt ale jedyną kandydatką na to miejsce jest teraz moja babcia. Wiem, że brzmi to co najmniej absurdalnie ale ona jest taka kochana i tak dobrze gotuje.
Kiedyś zauroczony byłem Emmą ale to była tylko chwila. No a poza tym kto nie był nią oczarowany? Chyba tylko głupiec. Nie chciałem jakoś się spieszyć do tego uczucia.  No bo w końcu bycie singlem nie oznacza, że jestem słaby. Wręcz przeciwnie oznacza to, że jestem wystarczająco silny by czekać na to na co zasługuję. Z takim przekonaniem odstawiłem jedzenie i ruszyłem na parkiet. Dzisiaj była ta noc kiedy należało się bawić a nie snuć rozważania na temat związków.
* Emma*
Nie miałam już siły skakać, kręcić się i tańczyć. Harry to wariat a ja przy nim nie potrafię inaczej. Zaczęliśmy szaleć na tym parkiecie do momentu w którym stwierdziłam, że padam i już nie mam siły.
- Pić, pić, pić- zaczęłam mówić gdy usiadłam do stolika
- A co Ty taka zmęczona? Przecież to dopiero początek- zaśmiał się Harry
- Przez resztę imprezy bawię się z kimś innym- pokazałam mu język a ten wcale nie był lepszy i zrobił to samo. Zaczęłam się rozglądać. Ujrzałam Zayn’a śmiejącego się do jakiejś dziewczyny. Gdy ujrzał moją twarz od razu posmutniał. Wiedziałam, że on ciągle mnie kocha ale ja nie potrafiłam pokochać go w ten sposób w jaki kochałam Harry’ego.
- Wiesz co? Ja zaraz wrócę- powiedział mój partner i znikł. Zostałam sama przy stoliku i dopiłam wodę. Po chwili wstałam i ruszyłam na parkiet.
- A teraz specjalnie coś dla naszej Jubilatki od przyjaciela- usłyszałam z głośników i ktoś złapał mnie z tyłu za pas.
Był to Zayn. Szczerzył się do mnie i jednocześnie ślicznie patrzył. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Dla takich przyjaciół watro żyć, być i cieszyć się z ich obecności przy naszym boku. Wiedziałam, że mogę polegać na tym chłopaku mimo różnych nieporozumień z resztą zespołu. Z nim mogłam pogadać o wszystkim, jemu mogła powierzyć każdą tajemnicę o nic się nie martwiąc.
Z głośników płynęła sama melodia. Zero słów, zero ograniczeń. Patrzeliśmy sobie w oczy ciesząc się sobą, swoją obecnością i tym, że mam za sobą 17 wiosen. Uwielbiałam moich znajomych.
W pewnym momencie zadźwięczały fanfary i na salę wjechał ogromny tort.  Łzy zebrały się w moich oczach a po chwili zaczęły spływać po policzkach.
- Zayn jak wy tak możecie. Jesteście kochani!- krzyknęłam i wtuliłam się w chłopaka. Po chwili dołączyła do nas Lucy, Cris, Jess, Harry, Niall, Liam i Marry. Wokół zgromadzili się pozostali goście a ja zaczęłam płakać.
- Jestem wam wdzięczna za to co dla mnie zrobiliście. Jest to tak radosny dzień dla mnie. Z tego wszystkiego zapomniałam, ze to właśnie 17 lat temu przyszłam na świat. Żałuję tylko, że nie ma tu mojej rodziny ale teraz to wy tworzycie moją rodzinę. Kocham was no!- przytulili mnie bardzo mocno. Po chwili gdy już lekko uspokoiłam emocje zabrałam się za krojenie tortu.
Wyobrażacie sobie lepsze urodziny? No właśnie ja tez nie.
Zabawa trwała do białego rana a my nie żałowaliśmy sobie zarówno jedzenia jak i alkoholu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak...
Nie podoba mi się to ale w końcu trzeba coś wstawić.
Idą wakacje i zadaje sobie pytanie: Czy ktoś w ogóle będzie tu zaglądał??
Bo ja w to wątpię.
Z okazji wakacji życzę wam udanych wakacji :D Spotkania z 1D!, poromansowania z Zayn'em, samych ciekawych i szalonych dni, dużo słonka no i cóż... Miłości :D
Pozdrawiam, Magda
P. S Komentujcie!!! :D

4 komentarze:

  1. hej, zaczynam pisać opowiadanie, http://closedindreams.blogspot.com/ , byłoby mi miło gdybyś zajrzała i wyraziła swoją opinię na jego temat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No co Ty!;d rodział świetny ;]
    ja to bym chętnie poczytała to w wakacje...
    ;** ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział.
    Ja oczywiście będę stale cię odwiedzała , no i oczywiście dodawaj szybko kolejną część opowiadania !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja będę na zawsze! :)
    Piękne urodziny. Takie subtelne, dokładnie w stylu Emmy, ahh.

    OdpowiedzUsuń