Nie czułem się tak dobrze od wielu godzin, dni, miesięcy.
Czułem się spełniony, szczęśliwy i przede wszystkim doceniany. Mimo iż
tęskniłem w pewnym stopniu za Emmą, Eleonora wynagradzała mi te wszystkie
smutki i smuteczki. Czułem, że postępuję nie fair wobec Em, wobec rodziny i
przyjaciół ale kurde! Ile w końcu można okłamywać samego siebie? Emma była
całkowitym zaprzeczeniem Eleonory. Em zawsze była pokorna, nieśmiała i
posłuszna a El? Diabeł w ludzkiej skórze. Zwariowana, stanowcza a do tego
zniewalająco piękna. I jak myślicie.. Dlaczego ją pokochałem? Bo ona była taka
jak ja! Potrzebowała rozrywki w życiu a nie ustabilizowania jak Em,
potrzebowała iść na przód i cieszyć się życiem, nie martwić się o przyszłość i
nie pamiętać o przeszłości. A Em? Co prawda żywiła uczucia do Patryka i ja
zapewne też bym taki był gdyby umarła mi moja ukochana ale… Jego już nie ma i
nie można wracać ciągle do przeszłości i wydarzeń z nią związanych.
Aktualnie jechaliśmy do naszego hotelu. Na dworze zapadał zmierzch a ja wiedziałem, że to będzie kolejna z nieprzespanych nocy. W końcu poczułem się prawdziwym mężczyzną mogąc obcować z kobiecym ciałem, każdym jego centymetrem. El nie miała wytyczonych żadnych zasad ani reguł odnośnie swojej osoby i to mi się podobała. Nic jej nie trzymało w jednym miejscu.
* Emma*
Spoglądał na mnie tymi swoimi dużymi oczami. Czułam, że chce mnie pocałować ale ja… Ja jeszcze nie mogłam.. Nie teraz. Tym razem to ja odwróciłam twarz w stronę mroku i poczułam łzę na policzku.
- Tylko nie rycz, nie teraz- powtarzałam sobie w duchu ale jak na złość łzy zaczęły obficie spadać na leżący obok mnie śnieg. Dlaczego tak w ogóle płakałam? Czy to miało związek z wydarzeniami poprzednich godzin? Zapewne tak ale dlaczego akurat teraz? W tym momencie kiedy poczułam się szczęśliwa i kochana. Dlaczego wtedy kiedy ten tajemniczy dotąd chłopak otworzył się przede mną? Szlag by trafił te kobiece zachowania! Kto w ogóle wymyślił płaczliwość?!
Wstałam pośpiesznie z ławki pośpiesznie wycierając łzy widniejące na policzku.
- Wracamy? Zrobiło się strasznie zimno.- powiedziałam drżącym głosem. Harry chyba zrozumiał tę aluzję bo wydobył z siebie ciche ,,och” i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Em ja wiem, ze to jest za szybko dla Ciebie ale ja nie mogłem dłużej milczeć.- powiedział chłopak dotrzymując mi kroku. Co ja mogłam mu powiedzieć? Chciało mi się płakać najmocniej na świecie. Z ledwością powstrzymywałam łzy. Z każdym kolejnym krokiem ból w klatce piersiowej stawał się coraz bardziej nieznośny. Zapewne każda dziewczyna na moim miejscu czułaby się tak samo. Gdy w końcu doszliśmy do hotelu w gruncie rzeczy poczułam ulgę bo w końcu rozstanę się z Harrym. Nie mogłam znieść jego wzroku na moim ciele, jego słów i tej przejmującej ciszy.
- Em ja chciałem…- zaczął chłopak gdy zbliżaliśmy się do mojego pokoju
- Dobranoc- wypowiedziałam i zamknęłam pośpiesznie za sobą drzwi nie czekając nawet na odpowiedź. W końcu dałam upust łzom… Niech się dzieje wola nieba….
* Harry*
Stałem pod drzwiami lekko zadziwiony jej reakcją. Czy ona starała się jak najszybciej urwać kontakt ze mną? A przecież na tej ławeczce było tak przyjemnie, tak miło. Nagle raptownie zmieniła swoje nastawienie do całej sytuacji i odwróciła twarz. Wiedziałem, że płacze tym bardziej, że widziałem jak wyciera rękawem łzy.
Sadzę, że to wszystko za szybko się dzieje. Wszystko za szybko się potoczyło. Najpierw ten wypadek, potem Louis a teraz ja wyjeżdżam z tym co do niej czuje. O losie! Dlaczego życie jest takie skomplikowane? Odchodzę od drzwi nie bardzo wiedząc gdzie się podziać. Oddałbym wszystko aby ona mogła poczuć się bezgranicznie szczęśliwa.
* Liam*
Było źle. Naprawdę było źle. Jak teraz będzie funkcjonował nasz zespół? Najbardziej obawiam się tego, ze wszyscy podzielą się między Louisa a Harry’ego i taki będzie finał tej przygody. Najbiedniejsza w tym wszystkim była Emma. Ona tak naprawdę nic nie zrobiła tylko padła ofiarą naszego kochliwego Lou. Czy ten chłopak kiedyś nauczy się stałości w uczuciach? Może ale będzie to proces długotrwały i bolesny.
Usłyszałem głosy na korytarzu i wiedziałem, że to oni. Nikt inny oprócz nas nie mieszkał na tym piętrze. Po chwili znów trzaśniecie drzwiami. Wiedziałem, że Em nie powinna być sama w takiej sytuacji ale muszę dać jej odpocząć. Wyszedłem z założenia, że jak jej będzie czegoś potrzeba to sama przyjdzie.
* Zayn*
Smutek, ból i rozdarcie wewnętrzne. Jak mam teraz funkcjonować? Jak ona ma funkcjonować? Nie rozumiałem tego w żadnym stopniu ale to byłem tylko ja. Szkoda mi było jej. Od razu wiedziałem, że Louis potraktuje ją z góry. Mimo iż dobrze im się układało to coś było nie tak. Ten związek stał w miejscu i ani drgnął. Zero namiętności, dynamizmu i poczucia odpowiedzialności za drugą osobę. Tak było w przypadku Lou. A Em? Skoczyłaby do ognia za nim. Taka była zakochana i wierna jemu. No… Z tą wiernością różnie bywało ale w większości tak właśnie było.
Żałowałem tego, że akurat teraz to ujrzało światło dzienne. Sylwester, zabawa… Nie będę umiał bawić się z poczuciem, że Em jest smutna.
Postanowiłem pójść do niej i zapytać czy niczego nie potrzebuje z restauracji. Po chwili stałem tuż obok drzwi jej pokoju i lekko pukałem.
- Właź!- usłyszałem. Wszedłem i zobaczyłem znajomy mi obrazek. Zdjęcia porozrzucane na podłodze, ubrania jak zwykle też a Emmy brak.
- Em gdzie jesteś?- zapytałem bo wydawało mi się, że słyszałem jej głos
- Biorę prysznic! Zaraz wyjdę!- krzyknęła. Zaczęła śpiewać jakąś piosenkę w niezrozumiałym dla mnie języku ale była ona niesamowita. Sama melodia przyprawiała człowieka o dreszcze. Rozłożyłem się na łóżku i czekałem na nią bawiąc się telefonem. Ciekawe co by zrobił Louis jakbym do niego zadzwonił. Po chwili już wybierałem jego numer. No tak. Odrzuca teraz połączenie tchórz jeden. Pewnie zrywa z El jej fatałaszki.
Po chwili mój nos czuje wanilię i widzę Em wychodzącą z łazienki. Jest ubrana w szeroką koszulkę. TYLKO. Mój umysł szaleje. Próbuje odwrócić od niej wzrok ale kobiece ciało działa na mnie dosyć intensywnie. W końcu udaję, że piszę SMS’a i czekam aż zarzuci coś na siebie. Jednak nic z tego.
- Stało się coś?- pyta mnie wycierając włosy ręcznikiem.
- Nie.. Ja po prostu wpadłem zapytać się czy nie trzeba Ci nic z restauracji- na jej twarzy pojawia się uśmiech
- Na pewno tylko to?- pyta mnie kładąc ręce na biodrach.
- oj nie no! Chciałem zobaczyć jak się trzymasz…- przyznaję
- Och Zayn!- podchodzi do mnie i przytula mnie. Jej mokre włosy łaskoczą moją szyję i twarz. Zaczynam się śmiać i odwzajemniam uścisk.
- Zawołasz wszystkich? No tylko z wyjątkiem Harry’ego..- pyta mnie dziewczyna ciągle tuląc moje ciało do swojego
- Jasne. Teraz, do ciebie?- pytam wstając do góry. Pachnie wanilią i poziomkami….
- Tak, dziękuję- mówi i odsuwa mnie do siebie. Gdy odwracam się wychodząc z pokoju widzę jak zbiera zdjęcia z podłogi. Biegnę jak najszybciej potrafię po chłopaków i po chwili znów siedzę na jej łóżku.
- Dzięki, że przyszliście. Z tego co widzę już wiecie co się stało i chcę was zapewnić, że nic mi nie będzie. Jak widzicie ciągle żyje i mam się dobrze. Nie chcę abyście myśleli, że przez to nie będziemy się bawić w Sylwestra i Nowy Rok! Co to, to nie! Ja się tym nie przejmuję i wy też tego nie róbcie. Teraz jest czas na zabawę a powrót do rzeczywistości i do zmartwień zrobimy w Londynie. Ok.?- zapytała nas a my zgodnym chórkiem odpowiedzieliśmy OK.! Po chwili Liam i Niall poszli do siebie. Zostałem tylko ja i Cris.
- To co? Chcesz coś z restauracji?- pytam widząc iż chłopak chce z nią pogadać.
- Tak jakieś kakao i coś do jedzenia- mówi mi Em a ja pośpiesznie opuszczam pokój. Będzie żyć, mówię i zmierzam do restauracji.
Cris*Aktualnie jechaliśmy do naszego hotelu. Na dworze zapadał zmierzch a ja wiedziałem, że to będzie kolejna z nieprzespanych nocy. W końcu poczułem się prawdziwym mężczyzną mogąc obcować z kobiecym ciałem, każdym jego centymetrem. El nie miała wytyczonych żadnych zasad ani reguł odnośnie swojej osoby i to mi się podobała. Nic jej nie trzymało w jednym miejscu.
* Emma*
Spoglądał na mnie tymi swoimi dużymi oczami. Czułam, że chce mnie pocałować ale ja… Ja jeszcze nie mogłam.. Nie teraz. Tym razem to ja odwróciłam twarz w stronę mroku i poczułam łzę na policzku.
- Tylko nie rycz, nie teraz- powtarzałam sobie w duchu ale jak na złość łzy zaczęły obficie spadać na leżący obok mnie śnieg. Dlaczego tak w ogóle płakałam? Czy to miało związek z wydarzeniami poprzednich godzin? Zapewne tak ale dlaczego akurat teraz? W tym momencie kiedy poczułam się szczęśliwa i kochana. Dlaczego wtedy kiedy ten tajemniczy dotąd chłopak otworzył się przede mną? Szlag by trafił te kobiece zachowania! Kto w ogóle wymyślił płaczliwość?!
Wstałam pośpiesznie z ławki pośpiesznie wycierając łzy widniejące na policzku.
- Wracamy? Zrobiło się strasznie zimno.- powiedziałam drżącym głosem. Harry chyba zrozumiał tę aluzję bo wydobył z siebie ciche ,,och” i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Em ja wiem, ze to jest za szybko dla Ciebie ale ja nie mogłem dłużej milczeć.- powiedział chłopak dotrzymując mi kroku. Co ja mogłam mu powiedzieć? Chciało mi się płakać najmocniej na świecie. Z ledwością powstrzymywałam łzy. Z każdym kolejnym krokiem ból w klatce piersiowej stawał się coraz bardziej nieznośny. Zapewne każda dziewczyna na moim miejscu czułaby się tak samo. Gdy w końcu doszliśmy do hotelu w gruncie rzeczy poczułam ulgę bo w końcu rozstanę się z Harrym. Nie mogłam znieść jego wzroku na moim ciele, jego słów i tej przejmującej ciszy.
- Em ja chciałem…- zaczął chłopak gdy zbliżaliśmy się do mojego pokoju
- Dobranoc- wypowiedziałam i zamknęłam pośpiesznie za sobą drzwi nie czekając nawet na odpowiedź. W końcu dałam upust łzom… Niech się dzieje wola nieba….
* Harry*
Stałem pod drzwiami lekko zadziwiony jej reakcją. Czy ona starała się jak najszybciej urwać kontakt ze mną? A przecież na tej ławeczce było tak przyjemnie, tak miło. Nagle raptownie zmieniła swoje nastawienie do całej sytuacji i odwróciła twarz. Wiedziałem, że płacze tym bardziej, że widziałem jak wyciera rękawem łzy.
Sadzę, że to wszystko za szybko się dzieje. Wszystko za szybko się potoczyło. Najpierw ten wypadek, potem Louis a teraz ja wyjeżdżam z tym co do niej czuje. O losie! Dlaczego życie jest takie skomplikowane? Odchodzę od drzwi nie bardzo wiedząc gdzie się podziać. Oddałbym wszystko aby ona mogła poczuć się bezgranicznie szczęśliwa.
* Liam*
Było źle. Naprawdę było źle. Jak teraz będzie funkcjonował nasz zespół? Najbardziej obawiam się tego, ze wszyscy podzielą się między Louisa a Harry’ego i taki będzie finał tej przygody. Najbiedniejsza w tym wszystkim była Emma. Ona tak naprawdę nic nie zrobiła tylko padła ofiarą naszego kochliwego Lou. Czy ten chłopak kiedyś nauczy się stałości w uczuciach? Może ale będzie to proces długotrwały i bolesny.
Usłyszałem głosy na korytarzu i wiedziałem, że to oni. Nikt inny oprócz nas nie mieszkał na tym piętrze. Po chwili znów trzaśniecie drzwiami. Wiedziałem, że Em nie powinna być sama w takiej sytuacji ale muszę dać jej odpocząć. Wyszedłem z założenia, że jak jej będzie czegoś potrzeba to sama przyjdzie.
* Zayn*
Smutek, ból i rozdarcie wewnętrzne. Jak mam teraz funkcjonować? Jak ona ma funkcjonować? Nie rozumiałem tego w żadnym stopniu ale to byłem tylko ja. Szkoda mi było jej. Od razu wiedziałem, że Louis potraktuje ją z góry. Mimo iż dobrze im się układało to coś było nie tak. Ten związek stał w miejscu i ani drgnął. Zero namiętności, dynamizmu i poczucia odpowiedzialności za drugą osobę. Tak było w przypadku Lou. A Em? Skoczyłaby do ognia za nim. Taka była zakochana i wierna jemu. No… Z tą wiernością różnie bywało ale w większości tak właśnie było.
Żałowałem tego, że akurat teraz to ujrzało światło dzienne. Sylwester, zabawa… Nie będę umiał bawić się z poczuciem, że Em jest smutna.
Postanowiłem pójść do niej i zapytać czy niczego nie potrzebuje z restauracji. Po chwili stałem tuż obok drzwi jej pokoju i lekko pukałem.
- Właź!- usłyszałem. Wszedłem i zobaczyłem znajomy mi obrazek. Zdjęcia porozrzucane na podłodze, ubrania jak zwykle też a Emmy brak.
- Em gdzie jesteś?- zapytałem bo wydawało mi się, że słyszałem jej głos
- Biorę prysznic! Zaraz wyjdę!- krzyknęła. Zaczęła śpiewać jakąś piosenkę w niezrozumiałym dla mnie języku ale była ona niesamowita. Sama melodia przyprawiała człowieka o dreszcze. Rozłożyłem się na łóżku i czekałem na nią bawiąc się telefonem. Ciekawe co by zrobił Louis jakbym do niego zadzwonił. Po chwili już wybierałem jego numer. No tak. Odrzuca teraz połączenie tchórz jeden. Pewnie zrywa z El jej fatałaszki.
Po chwili mój nos czuje wanilię i widzę Em wychodzącą z łazienki. Jest ubrana w szeroką koszulkę. TYLKO. Mój umysł szaleje. Próbuje odwrócić od niej wzrok ale kobiece ciało działa na mnie dosyć intensywnie. W końcu udaję, że piszę SMS’a i czekam aż zarzuci coś na siebie. Jednak nic z tego.
- Stało się coś?- pyta mnie wycierając włosy ręcznikiem.
- Nie.. Ja po prostu wpadłem zapytać się czy nie trzeba Ci nic z restauracji- na jej twarzy pojawia się uśmiech
- Na pewno tylko to?- pyta mnie kładąc ręce na biodrach.
- oj nie no! Chciałem zobaczyć jak się trzymasz…- przyznaję
- Och Zayn!- podchodzi do mnie i przytula mnie. Jej mokre włosy łaskoczą moją szyję i twarz. Zaczynam się śmiać i odwzajemniam uścisk.
- Zawołasz wszystkich? No tylko z wyjątkiem Harry’ego..- pyta mnie dziewczyna ciągle tuląc moje ciało do swojego
- Jasne. Teraz, do ciebie?- pytam wstając do góry. Pachnie wanilią i poziomkami….
- Tak, dziękuję- mówi i odsuwa mnie do siebie. Gdy odwracam się wychodząc z pokoju widzę jak zbiera zdjęcia z podłogi. Biegnę jak najszybciej potrafię po chłopaków i po chwili znów siedzę na jej łóżku.
- Dzięki, że przyszliście. Z tego co widzę już wiecie co się stało i chcę was zapewnić, że nic mi nie będzie. Jak widzicie ciągle żyje i mam się dobrze. Nie chcę abyście myśleli, że przez to nie będziemy się bawić w Sylwestra i Nowy Rok! Co to, to nie! Ja się tym nie przejmuję i wy też tego nie róbcie. Teraz jest czas na zabawę a powrót do rzeczywistości i do zmartwień zrobimy w Londynie. Ok.?- zapytała nas a my zgodnym chórkiem odpowiedzieliśmy OK.! Po chwili Liam i Niall poszli do siebie. Zostałem tylko ja i Cris.
- To co? Chcesz coś z restauracji?- pytam widząc iż chłopak chce z nią pogadać.
- Tak jakieś kakao i coś do jedzenia- mówi mi Em a ja pośpiesznie opuszczam pokój. Będzie żyć, mówię i zmierzam do restauracji.
O co chodziło? Co się stało? Czy ja o czymś nie wiedziałem? Em tłumaczyła nam, że jej nic nie jest i, że ciągle żyje ale ja za nic nie miałem pojęcia co się stało. Gdy zostaliśmy zapytałem ją:
- Co się stało?-
- To do Ciebie jeszcze nic nie dotarło? Dziwne….- odparła i usiadł na łóżku skubiąc róg koszulki. Gryzło ją to coś niesamowicie
- No mów już.- powiedziałem i przytuliłem ją
- Bo tu chodzi o Louisa..- poczułem jak moje ciało spina się- Bo on… On mnie zdradził- sięgnęła po coś co leżało pod pościelą i podała mi to. To był szok. Były to zdjęcia Louisa z jakąś dziewczyną- Nazywa się Eleonora i jest jego był dziewczyną.. W zasadzie jest już z nią znów- powiedział Em smutnym głosem, jednak nie płakała. Było mi jej żal. Bardzo polubiłem Louisa i nie wiedziałem jak to teraz będzie. No i jeszcze ta niespodzianka dla niej.. Oj.. Ciężko będzie ale damy radę.
- Słoneczko moje nie martw się. Jak nie ten to inny. Spójrz.. Jest tylu fajnych chłopaków, że na jednym Louis’ie Tomlisonie świat się nie kończy. Naprawdę. Jesteś ładna, mądra i zgrabna.. Zresztą widziałem, że jakoś z Harrym ostatnio się trzymasz.. Zresztą to jest teraz nie ważne. Życie singla też jest fajne. Spójrz na mnie! Jestem niezależny!-
- Ta… Ale flirtowałeś z siostra Louisa cwaniaku- powiedziała i dała mi kuksańca w bok. Ziewnąłem. Tych wydarzeń jest za dużo jak na jeden dzień…
- Idź spać- powiedziała Em spychając mnie z łóżka. Mój niesamowity refleks uratował mnie przed bliskim spotkaniem z podłogą.
- Idę, idę. Ty też się połóż dobrze Ci to zrobi- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło na dobranoc, po czym udałem się spać.
* Emma*
Zdążyłam rozczesać włosy gdy do pokoju wpadł Zayn z tacą pełną jedzenia.
- Chyba będę musiała wezwać posiłki.- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Skierowałam się od razu po Niall’a. Gdy usłyszał, że mamy dużo jedzenia pognał od razu do mnie. Następnie poszłam po Liam’a, który również stwierdził, że zjedzenie czegoś mu nie zaszkodzi. Na koniec pozostawiłam sobie Harry’ego. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Lekko zapukałam do drzwi i je uchyliłam. W pokoju panował mrok. Wchodząc zobaczyłam sylwetkę Loczka zwiniętą w kulkę. Przykryłam go kocem i pocałowałam w policzek. Szepnęłam ciche przepraszam i udałam się do siebie. To było łatwiejsze niż przepuszczałam.
Gdy weszłam do pokoju wszyscy czekali na mnie z niecierpliwością w oczach. Najbardziej podziwiałam Niall’a, który siedział i nic nie jadł! Bo jak powiedział nie chciał mnie pozbawić prowiantu. W końcu zgasiłam światło a czwórka chłopaków rzuciła się na jedzenie. Włączyliśmy film i nawet wciągnęła mnie fabuła gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Był to SMS od Louisa:
Jak się ma moja słodka Em? XX
Byłam wściekła na niego mimo to chciałam upewnić się co do niego.
A dobrze. Siedzimy oglądamy film no i cholernie nudno bez Ciebie. Jak tam rodzina?
A! Rodzina dobrze. Siedziałem i uczyłem dzieciaki grać w pokera.. Mi też się bez Ciebie przykrzy. Ale już za kilka dni widzimy się ponownie!
Dzieciaki i poker? Jak już to El i rozbierany poker. Chociaż.. Ona zapewne sama się rozbierała przy nim. Nie była potrzebna żadna gra..
To miło z Twojej strony! Tak, tylko kilka dni… Pozdrów wszystkich i pamiętaj! Kocham! Xxx
Ja też kocham Cię Słoneczko. Lecę spać. Zmęczony jestem, tak te dzieciaki dają mi w kość.
I na tym się skończyła nasza rozmowa. Kto mu daje i gdzie? To już jego sprawa ale na pewno nie były to dzieci. Odłożyłam telefon i znów próbowałam skupić się na filmie. Jednak po kilku minutach znów zaczął dzwonić mi telefon. Z ciekawości chciałam zobaczyć co ten Louis znów chce. Ze zdziwieniem na twarzy stwierdziłam, że nadawcą wiadomości był Harry.
Em nie musisz mnie przepraszać. Ja powinienem to zrobić. Zburzyłem Twój cały, poukładany do dzisiejszego dnia świat. Wiem, że zachowałem się jak egoista mówiąc tylko o swoich uczuciach i nie zwracając uwagi na to co Ty czujesz ale ja już tak nie mogłem. Teraz siedzę i wpatruję się w pustą przestrzeń myśląc o Tobie i o barwie Twojego głosu, o Twoim uśmiechu i słowach, które wypowiedziałaś na tej ławce. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje.
Działając pod wpływem impulsu zrzuciłam z kolan głowę Liama i pognałam do Harry’ego.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! To znów ja! pod ostatnim postem zadawałyście pytania czy mi nic nie jest i takie tam. Zapewniam was jestem cała i zdrowa! No może trochę obolała i osłabiona ale zawsze w jednym kawałku. Mojemu życiu i zdrowiu nie zagraża ( póki co) nic poważnego.
Życzę miłego czytania! Może dzisiaj dodam jeszcze jeden rozdział! kocham xoxo
W tym rozdziale to już przeszłaś samą siebie.Strasznie jestem ciekawa co dalej z El i Louisem no i oczywiście EM i HARRY. Nie wiem jak ty to sobie rozplanowałaś, ale ja bardzo, bardzo, bardzo bym chciała żeby się w końcu zeszli. I'm yours forever!xxx
OdpowiedzUsuńtheychangedmylife.blogspot.com
Świetny rozdział..
OdpowiedzUsuńNormalnie tak się wciągnęłam, że jak zobaczyłam, że już koniec to humor od razu się popsuł :C
Mam nadzieję, że dodasz dziś drugi :P
Pozdrawiam : http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/
Supperr :) Tak wciągnęłam się w te opowiadanie że nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^-^
OdpowiedzUsuńAwww... Harry i Em jestem ciekawa jak wrócą do Londynu co tam się wydarzy (; Mam nadzieję że następny rozdział dodasz dzisiaj:*
OdpowiedzUsuńJestem! Przepraszam, ale w moim życiu działo się tyle wspaniałych rzeczy że nie wyrabiałam się z komputerem. Zabieram się do czytania mojego ulubionego bloga <3
OdpowiedzUsuń