poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 54

Jezioro Łabędzie- Piotr Czajkowski
- Cris proszę Cię! Ja muszę być tam 3 godziny wcześniej no!- krzyknęłam na chłopaka, który nie chciał mnie zawieść do szkoły. Dzisiaj miałam występ i naprawdę zależało mi na tym aby dobrze wypaść. Miałam tyle spraw do omówienia z nauczycielką a na dodatek stres zżerający mnie od rana dawał już o sobie znać.
- Em spokojnie. Daj mi dojeść kanapkę.- mówił chłopak opanowanym głosem. Najchętniej poszłabym tam i wydarła się na niego ale nie mogłam… Kto by mnie wtedy zawiózł? Odczuwałam coraz większe mdłości. Zawsze tak miałam jak się czymś stresowałam ale żeby stresować się na tyle przed występem? Dziwne.
- I widzisz.. Grzeczna dziewczynka. Teraz możemy jechać. Proszę- powiedział Cris i otworzył mi drzwi.
Ostatnie dni były dla mnie niezwykle męczące.Granie zarówno czarnego jak i białego łabędzia wykańczało. Siedziałam na próbach od 7 rano do 20.00. Nie miałam na nic czasu. Całkowicie pochłonęło mnie to przedstawienie. Gdy przychodziłam do domu jadłam kolację, brałam szybki prysznic i do łóżka. Czasami udało mi się porozmawiać z którymś z chłopaków ale nasza rozmowa trwała góra 5 minut. Będę musiała im to jakoś wynagrodzić. Pewnie zastanawiacie się co się dzieje pomiędzy mną a Harrym. Powiem szczerze, że jestem zakochana po uszy. Chłopak świata poza mną nie widzi. Wydaje mi się, że jesteśmy razem ze sobą ale to nic oficjalnego. Nic nie jest potwierdzone.
- Proszę bardzo. Zawsze do usług- powiedział Cris parkując tuż przed wejściem do szkoły.
- Dziękuję Ci. Jesteś wielki- powiedziałam całując brata w policzek
- To o której to się zaczyna?-
- O 19.30. Do zobaczenia- powiedziałam i wybiegłam z auta. Po chwili stałam na scenie, która jeszcze była pusta.
* Cris*
Od razu gdy Em wysiadła z auta zadzwoniłem do Harry’ego.
- Punkt 19.30 jesteście na Sali. -
- Jasne. Zastanawia mnie tylko jak my zdołamy ją zawieść do Leeds i nakłonić do przebrania się w tą sukienkę.-
- Kurcze. A może proszki nasenne?- zapytałem
- Coś ty. Ją?? Tak nie można stary- odparł Harry
- No to niby jak? Pomyśl i daj znać. – powiedziałem odkładając słuchawkę. Ruszyłem po garnitur do pralni. Rozumiecie to? Garnitur. Czuję się jakbym miał iść na pogrzeb.
* Niall*
Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Sala gotowa, jedzenie też. Sam wybierałem potrawy więc na pewno będą wszystkim smakować. Właśnie zbieramy się do wyjazdu do Londynu. Tęskniłem za tym miastem, tęskniłem za resztą grupy. Powiem nawet, że tęsknię za Louisem. Mimo wszystko był i jest dla mnie jak brat. Bez niego zespół nie będzie normalnie funkcjonował. Moja największa obawa? Rozpad One Direction.
* Zayn*
Jak ja się cieszyłem, że w końcu opuszczam to miejsce! Nawet porządnej wódki tu nie mają a o dziewczynach nie wspomnę. Liam się chyba zakochał. Ciągle siedzi i nawija o tej lasce z dyskoteki. Czy tak w ogóle można? Od pierwszego wejrzenia?
Nie chcę spotkać Louisa na tym przedstawieniu. Nie wiem jakbym zareagował na jego obecność obok mnie, na jego wzrok wpatrujący się na skąpo ubraną Em.. Nienawidzę szczerze tego gościa za to co zrobił mojej przyjaciółce. Gdzie on w ogóle miał rozum?
* Liam*
Nie sądziłem, że wydarzenia ostatnich dni tak się potoczą. Poznałem Marry, spędzałem z nią każdą wolną chwilę i chyba.. chyba się zakochałem. Wiem, że to niewłaściwe zakochiwać się w kimś kogo się nie zna ale ona była niczym Em. Dobra, wielkoduszna, śliczna, wygadana a do tego niebywale inteligentna. Takich dziewczyn jest mało. Gdy dowiedziała się, że nasz zespół jest troszkę znany nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia. Nie interesowało ją to ile mam pieniędzy na koncie, jak bardzo jestem sławny czy to jakim autem jeżdżę. Ona była wyjątkowa.
Postanowiłem ją zabrać razem ze mną na balet. Może nawet przedstawię ją rodzicom bo kto wie co z tego wyjdzie? A Louis? Chciałbym móc zobaczyć mojego brata i jak za dawnych czasów móc się z nim uściskać. Tęskniłem za nim… Mimo wszystko.
* Harry*
Ciszyłem się jak głupi wiedząc, że za 2 godziny spotkam Emmę. Nie widziałem jej od dobrych dwóch tygodni. Ciągle próby, próby i jeszcze raz próby. Gdy dzwoniłem słyszałem w jej głosie ból, zmęczenie, rozgoryczenie może nawet i radość z tego powodu, że dzwonię. Moim zdaniem była już przemęczona a zapewne ledwo co stała na nogach po 13 godzinach ćwiczeń. Intensywnych ćwiczeń.
Podziwiałem ją za to, że nie poddawała się w tym co robi. Wytrwałość to był jej atut. Tak naprawdę to nie widziałem jeszcze przedstawienia baletowego. Zawsze słowo balet kojarzyło mi się z czymś przyjemnym, lekkim i delikatnym a tymczasem? Wszystko się zmieniło. Słowo balet nabrało nowego znaczenia. Teraz oznaczało ból, cierpienie, wysiłek i łzy. Moja dziewczyna jest baletnicą. No właśnie… Męczy mnie to, czy mogę Em nazwać swoją dziewczyną czy też nie. Nie chcę jej w żaden sposób urazić mówiąc tak do niej. Ja kocham ją o ona kocha mnie więc teoretycznie oznacza to, że jesteśmy parą. A w praktyce? Lekko odchylało się to od tej teorii ale tylko lekko.
Po głowie chodziły mi słowa Crisa odnośnie tabletek nasennych. Wiem, że Em nie wybaczy mi tego, że nafaszeruję ją lekami ale jak ja niby mam ją zmusić do pojechania do Leeds nie mówiąc jej o przyjęciu niespodziance? To była cholernie trudna decyzja ale w końcu zgodziłem się na to i umówiłem z Crisem, że to on poda jej wodę z rozpuszczonymi w niej tabletkami.
Czas leciał nieubłaganie. W końcu wybiła 18.30 i trzeba było zacząć się szykować.
* Louis*
Widziałem, że właśnie dzisiaj jest premiera występu Emmy. Męczyło mnie to czy iść, czy też nie. Nie wiedziałem jak zareaguje reszta na mój widok. Nie wiedziałem czy ciągle mam w nich przyjaciół. Od kilku dni mieszkam z Eleonorą. Mama, dowiedziawszy się, że uderzyłem Char powiedziała, że mam wynosić się do mojej ,, flądry”. Wiem, że nawaliłem i teraz musze ponieść konsekwencje mojego czynu ale nie wiedziałem, że będą to aż taki konsekwencje. Tęskniłem za moją rodziną. Brakowało mi śmiechu dziewczynek, rad mamy i pocieszenia Char i Fell. Teraz wiem jak czuła się Em gdy straciła wszystko naraz. Jej strata była o tyle dotkliwsza, że nie mogła już wrócić do domu i pogodzić się z rodziną. Ona straciła ich już na zawsze.
- Lou co się z Tobą dzieje?- zapytała mnie Eleonora siadająca obok mnie. Nie odpowiedziałem jej nic. Teraz zaczynałem zauważać, że życie nie kręci się wokół samego seksu. W związku są ważniejsze wartości niż coś takiego. Brakowało mi w niej tego co miała w sobie Em. Nie potrafiłem jasno wytłumaczyć co to było ale ona na pewno tego nie miała.
- Masz ochotę pójść na przedstawienie baletowe?- zapytałem dziewczynę
- Jasne! Dzisiaj? Kiedy?- zapytała
- Tak, dzisiaj. Za godzinę- powiedziałem i zacząłem szukać garnituru.
* Emma*
Sala zaczęła powoli wypełniać się ludźmi. Czułam, że stres coraz bardziej opanowuje moje ciało. Miejsca w drugim rzędzie wciąż nie były zajęte. Zaczynałam się martwić bo przedstawienie miało się zacząć już za 15 minut! Bałam się, że zostanę sama w tak ważnej dla mnie chwili.
- Emmo! Emmo! Chodź poprawimy makijaż!- krzyknęła charakteryzatorka a ja posłusznie podeszła do niej. Kurczowo ściskałam róg tiulowej spódnicy.
- Nerwy co?- zagadnęła dziewczyna. Dopiero teraz zauważyłam, że była starsza ode mnie może o 2 lata
- Troszkę tak. Martwi mnie to, że nie zauważyła nikogo z moich znajomych, rodziny, mojego chłopaka.- mówiąc to poczułam gulę w gardle
- Ej tylko mi tu nie płacz bo moją pracę trafi szlag!- powiedziała dziewczyna a ja się zaczęłam głęboko oddychać. Wchodzę dopiero w drugiej scenie więc nie mam się czym denerwować..
- No już uspokój się bo zaraz nam tu zemdlejesz- powiedziała dziewczyna podając mi butelkę schłodzonej wody. Tego potrzebowałam najbardziej. Tego mi było trzeba.
* Harry*
Przedstawieni miało zacząć się za 10 minut a ja stałem w cholernym korku! Kląłem pod nosem na wszystkich kierowców przede mną. Przecież jak się spóźnię to pierwszy akt mam z głowy. W końcu korek ruszył a ja niczym szaleniec ruszyłem przed siebie. W końcu udało mi się dojechać do szkoły i znaleźć wolne miejsce. Po chwili ujrzałem Zayna , Niall’a, Liama i tajemniczą piękność..
- A wy jeszcze nie na Sali?- zapytałem witając się z kumplami
- Korki. Korki!- krzyknął Zayn podając bilet dziewczynie siedzącej w kasie.
- Lepiej się pośpieszcie. Zaraz zaczynają- powiedziała dziewczyna a my pognaliśmy wprost do Sali. Była ogromna. Ludzi było mnóstwo a my szukaliśmy swoich miejsc. Gdy w końcu znalazłem nasz rząd z przerażeniem stwierdziłem, że muszę siedzieć obok Louisa. A on miał jeszcze czelność przyprowadzić ze sobą Eleonorę. Szczyt chamstwa!
Gdy zajęliśmy miejsca orkiestra zaczęła grać pierwsze melodie. Przedstawienie się zaczęło.
Pierwsza scena była mi dosyć obojętna. Ciągle ukradkiem spoglądałem na Louisa i El. Trzymali się za ręce. Nie mogłem tego pojąć. Jak on mógł w ogóle tu przyjść i to jeszcze z nią? Przecież Em jak go zobaczy to ona się zapłacze na tej scenie. Nienawiść rosła we mnie z każdą sekundą.
Wypatrywałem Em i w końcu ją znalazłem. Była piękna. Tańczyła tak lekko, delikatnie i z taką łatwością. Nie pojmowałem jak to możliwe aby tańczyć z takim zapałem. W jej oczach można było dostrzec  niemalże iskry od tej radości. Na scenie była sobą, robiła to co kochała i naprawdę.. Oczarowała całą publikę.
Gdy pierwszy akt dobiegł końca pragnąłem dostać się jakoś do niej aby ją uściskać, powiedzieć jak pięknie wygląda ale… nie mogłem. Nawet tłumaczenia, że jestem jej chłopakiem wydawały się nie robić żadnego wrażenia. Musiałem uzbroić się w cierpliwość i czekać wytrwale do końca.
* Louis*
Widziałem ich spojrzenia. Harry miał pogardę wypisaną na twarzy, Liam cieszył się jak małe dziecko jak mnie zobaczył, Zayn tak jak Harry. Złość i nienawiść można było wczytać z jego twarzy jak z książki a Niall? Poczciwy Niall. Uśmiechnął się niepewnie i usiadł. Chyba tylko Liam nadal mnie tolerował no może i po części Niall ale reszta? O przyjaźni z nimi mogłem zapomnieć.
Przez cała pierwszą scenę Harry patrzył na mnie i El ukradkiem. Widziałem, że złość rośnie w nim jak ciasto drożdżowe w ciepłym miejscu. Jeszcze El chwyciła mnie za rękę.
Moje serce zabiło mocniej w tym momencie w którym ujrzałem Emmę na scenie. Teraz widziałem w niej wszystko to, czym niegdyś mnie oczarowała. Ile bym dał abym mógł cofnąć czas! Już nigdy nie spojrzał bym na El tak jak spoglądałem ostatnimi czasy. Jej delikatność i precyzja ruchu sprawiała, że serce niejednego mężczyzny zaczynało mocniej bić. Miałem to wszystko na wyciągnięcie ręki a teraz? Teraz tak naprawdę nie mam nic.
* Zayn*
Złość! Nienawiść! Złość! Nienawiść! Współczucie?
Od razu gdy zobaczyłem go z tą lampucerą pięści automatycznie zacisnęły mi się. Ile bym dał aby mógł przyozdobić tę jego twarzyczkę kilkoma siniakami. Starałem się nie myśleć o tym, że dzieli mnie od niego tylko 3 miejsca.
Dlaczego współczucie? Otóż dlatego, że teraz został sam. Sam jak palec. Założę się, że pozostali trzymają stronę Harry’ego. Tak się płaci za błędy. Sam sobie ustawił tak wysoko poprzeczkę.
Chyba będę zwolennikiem baletu. Ach te obcisłe stroje!
* Liam*
Gdy zobaczyłem tę mordkę miałem ochotę podbiec i przytulić go z całych sił. Nie rozumiałem chłopaków. Żaden nie powiedział mu cześć tylko wszyscy potraktowali go z zbyt dużym dystansem. Z mojej twarzy nie schodził bananek. Raz bo miałem przy sobie cudowną dziewczynę a dwa w końcu miałem przy sobie moich wszystkich braci.
* Niall*
Nie potrafiłem określić co odczuwałem na widok Louisa. Z jednej strony cieszyłem się, że w końcu go widzę a z drugiej jak pomyślałem o tym co zrobił Em… Miałem do niego ogromny  żal.
Starałem się skupić z całych sił na spektaklu ale nie mogłem. Mój brzuszek był pusty a Marry tak ładnie pachniała…
Czajkowski to jednak miał talent. Tak samo jak i Em. Tak tańczyć? Z taką pasją? Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Mógłbym patrzeć i patrzeć na to wszystko ale nie potrafiłem. Martwiłem się o moją rodzinę, którą był mój zespół.
* Emma*
Gdy w końcu miałam wyjść na scenę nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Dopiero gdy stojący za mną Daniel popchnął mnie ruszyłam przed siebie a blask reflektorów oślepił moją twarz. Po chwili przywykłam już do ostrego światła i dałam ponieść się muzyce.
Są! Są! Krzyczał mój wewnętrzny głos a ja panowałam na mimiką twarzy. Nie mogłam pozwolić sobie chociażby na jeden uśmiech. Musiałam być zmysłowa, pociągająca, obolała i rozdarta. I wtedy dostrzegłam Louisa a obok niego dziewczynę w ciemnej sukience. Moje serce krwawiło jeszcze mocniej niż przez te ostatni dni. Poczułam napływające łzy do oczu ale nie mogłam sobie pozwolić na choćby jedną uronioną łzę. Nie teraz. Nie w takim momencie. Szybko pozbierałam się i zaczęłam myśleć o Harrym, o tym ile szczęścia mam móc widzieć jego uśmiech, o jego spojrzeniu i bezpieczeństwu, które czuję przy nim. Starałam się nie patrzeć w ich stronę. Robiłam wszystko co w mojej mocy aby dotrwać do końca aktu. I w końcu kurtyna opadła.
Łzy poleciały po równi. Nie mogłam opanować ich napływu do moich oczu. Poczułam, że makijaż zaczyna się rozpływać. Może to i lepiej. I tak czas na metamorfozę. Miałam ok. 15 minut na to aby się przebrać, zmienić charakteryzację i fryzurę.
- Wszystko ok.?- zapytała mnie jedna z dziewczyn
- Tak, tak- powiedziałam i pobiegłam do swojej garderoby. Po chwili dołączyła do mnie charakteryzatorka i fryzjerka.
Czarny za 5 minut!- usłyszałam na za plecami. Wstałam i odważnym krokiem ruszyłam przed siebie, na scenę. Kurtyna uniosła się i…. ruszyłam. Czułam się jak w transie, muzyka, kroki, objęcia innych postaci.. Nawet nie zdążyłam się ogarnąć co wokół mnie się dzieje a to już było po drugim akcie. Trzeci równie szybko mi minął i w mgnieniu oka miałam zakończyć cały spektakl.
Tuż po upadku usłyszałam głośne oklaski, gwizdy i kwiaty uderzające na deski sceny. Kurtyna opadła w dół.
* Harry*
To było niesamowite przeżycie! Chyba zacznę częściej chodzić na tego typu przedstawienia ale tylko wtedy kiedy Em będzie grać. Dla mnie była najlepsza. Łzy, poczułem łzy gdy to wszystko dotarło do tego kulminacyjnego momentu. Niesamowite, że bez słów można przekazać takie wartości.
Gdy opadła kurtyna rozległy się gromkie brawa.  Ludzie zaczęli wstawać, piszczeć, rzucać kwiaty na scenę a ja potrafiłem się tylko szczerzyć od uch do ucha.
- Idziemy do Em?- zapytał Zayn przekrzykując tłum. Skinąłem mu głową na znak zgody i zaczęliśmy kierować się do wyjścia. Na zewnątrz budynku odetchnąłem nieco świeżym powietrzem, którego momentami na Sali brakowało.
- Możemy pogadać?- zapytał ktoś stojący za nami. Był to Louis
- Ale ja sądzę, że nie mamy o czym rozmawiać.- powiedziałem odwracając się  z powrotem
- Ale chyba jednak musimy wyjaśnić co nieco.- nalegał na rozmowę chłopak
- Słucha. Ja tam nie wiem jak inni ale dla mnie nasza przyjaźń uległa wykruszeniu przez Twój mały skok w bok z nią- mówiąc to spojrzałem pogardliwie na jego towarzyszkę- Jak w ogóle mogłeś zranić Em po tym co niedawno przeszła? Nie rozumiem Cię stary- powiedziałem i ruszyłem przed siebie. Za mną podążył Zayn. Reszta została. Chyba jednak się pomyliłem odnośnie moich przyjaciół.
* Liam*
Nie chciałem zostawić tak naszego przyjaciela. Przecież przyjaźń to coś czego nie da wykreślić z życia ot tak.
- Nie bądź zły na nich.. Oni się po prostu troszczą o Emmę. Ale swoją droga musisz wiedzieć, że takich rzeczy się nie robi, stary. Ona teraz tak cierpi… -
- Wiem ale… stało się tak? Różne są sytuacje i po prostu w moim przypadku tak musiało być-
- Ale Louis. Teraz zespół się w pewien sposób podzieli. Przyszłość 1D jest niepewna- powiedział milczący do tej pory Niall.
- Wiem. Mimo to chcę abyście kontynuowali dalej to wszystko nawet beze mnie-
- 1D to pięciu przyjaciół a nie czterech. Albo wszyscy albo nikt- powiedziałem
- Dzięki, że chociaż wy traktujecie mnie jakoś normalnie ale czas już na nas.-
- Pamiętaj, że na mnie możesz liczyć- powiedziałem i przytuliłem Louisa
- Na mnie też- rzekł Niall i zrobił to samo. Po chwili pełen obaw i dziwnych myśli wziąłem Marry pod rękę i ruszyliśmy do garderoby Em.
* Emma*
Tuż po tym jak opadła kurtyna ruszyłam do garderoby. Wiedziałam, że zaraz będę miała dużo gości więc postanowiłam się przebrać. Zmyłam makijaż sceniczny i lekko się umalowałam pod kolor sukienki. Planowałam zaprosić wszystkich do domu na jakiś poczęstunek, coś do picia i dobrą zabawę.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi i zobaczyłam 3 znajome mi mordki i jedną do tej pory nieznaną.
- Byłaś cudowna! Ja po prostu nie potrafię tego pojąć jak można tak tańczyć. Z takim oddaniem!- zaczął Zayn biegnąc i tuląc mnie do siebie. Po chwili cały świat zawirował a ja krzyczałam aby się opamiętał i postawił mnie na ziemię. Niedługo po tym poczułam grunt pod nogami. Kolejny był Liam
- Moja droga Em! Jesteś niesamowita! A to jest Marry.-
- Naprawdę byłaś cudowna. To było niezwykłe przeżycie. A tak w ogóle miło mi Cię poznać.-
- Mi również. Jesteś dziewczyną Liam’a?- zapytałam spoglądając na resztę a potem na nich
- Och! Nie my się tylko przyjaźnimy.-
- Jasne…-  puściłam oczko do chłopaków i przytuliłam tę dwójkę.
- Niall! Mój ukochany głodomór!- powiedziałam i przytuliłam szczupłą osóbkę
- Och.. Toż to prawdziwy zaszczyt dla mnie trzymać w rękach taką tancerkę.- powiedział i odwzajemnił uścisk- Musisz mnie nauczyć kilku kroków-
- Oczywiście- odpowiedziałam i przeszłam dalej.
- Harry czy Ty płakałeś?- zapytałam chłopaka tuląc go
- Nie. Po prostu to wzruszenie. Taka piękna i delikatna byłaś…-
- Przecież to tylko gra aktorska, kochany- wtuliłam się w tors chłopaka i wdychałam zapach perfum. Działał kojąco na mnie.
- To wy tak już razem?- zapytał Niall wcinający kawałek tortu. Spojrzałam na Harry’ego a on powiedział:
- Na to wygląda. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. – powiedział a ja poczułam ulgę. Niesamowitą ulgę.
- To co? Małe party?- zapytałam
- Oczywiście!- krzyknęli wszyscy i ruszyliśmy do mnie.
* Cris*
Słyszałem śmiechy i kroki w przedpokoju. Wiedziałem, że właśnie teraz będę musiał podać szklankę z proszkami bo nie będzie potem żadnej możliwości.
- Nasza gwiazda! – powitałem Emmę podając jej ową szklankę
- Tego było mi trzeba! Jedyna osoba myśląca!- krzyknęła wypijając duszkiem zawartość szklanki. Uff… I po sprawie. Hazza obserwował każdy mój ruch a ja skinąłem mu lekko głową.
Poznałem nową koleżankę Liama. Wydawała się być jakaś inna ale mimo to bardzo sympatyczna. Atmosfera zaczęła się rozluźniać gdy każdy strzelił sobie po kieliszku. Em wytrwale trzymała się na nogach. Oczywiście wszyscy pili prócz Harry’ego i Liama. Ktoś musiał nas dowieść do Leeds. Po chwili Em zaczęła odpływać. Niedługo potem zasnęła na fotelu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kurde przepraszam was, że tak długo nic nie było ale musicie mnie jakoś zrozumieć. Ja też mam życie prywatne, mam sporo kłopotów i na prawdę każdą wolną chwilę poświęcam na to aby dodać wpis na bloga...
Wczoraj nie było mnie praktycznie wcale w domu więc proszę o trochę wyrozumiałości.
Dzisiaj daję wam troszkę baletu.. Podziwiam ten taniec i uwielbiam :) Poczujcie tę magię!
I jak wam się podoba opowiadanie? Za niedługo będą zwroty akcji :)
Pozdrawiam i dziękuję za wszystko! xoxo

5 komentarzy:

  1. Super rozdział. Dodaj szybko następny, bo jestem ciekawa co się będzie działo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie. nie. nie .. u Ciebie zwroty akcji oznaczają powroty do Louisa, a ja nie chcę żeby Em była z Tomlinsonem.
    Harry vs Zayn .. tu trudno mi wybrać, ale ... to już twoje zadanie :P
    No i pewnie Marchewka rozstanie się z El, ale to mnie akurat nie martwi, bo nie przepadam za tą osobą z twojego opowiadania.
    Oczywiście cudowny rozdział i rozumiem Cię oczywiście :D
    Niektórzy dodają raz na miesiąc rozdział, więc oczywiście nie musisz się tłumaczyć :P
    Sama z resztą nie wiem jak często będą u mnie pojawiały się nowe rozdziały teraz... no chyba, że wszystko wróci do normy, w co wątpię :(
    No ale nieważne.
    Normalnie .. ahh.. nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :P

    Pozdrawiam : http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie:) Nie będzie powrotu do Louisa! Tego jestem pewna :D
      Nie bój się. Wszystko wróci do normy i będzie dobrze! Ja na pewno nie dam Ci się poddać. Co to to nie :D

      Usuń
  3. Super rozdział! A te filmiki po prostu piękne. Wzruszyłam się. Też uwielbiam balet. To jest chyba najpiękniejszy taniec. A wracając do imagina to mam nadzieje że się wszystko ułoży. Emma i Harry świetnie do siebie pasują. Czekam na kolejnego posta. Uwielbiam twój sposób pisania i pomysły.


    PS: Nie przejmuj się tym że nie pisałaś. Prawdziwe czytelniczki będą ci wierne bez względu na wszystko. To za to że tak bajecznie piszesz. Uważam że jesteś bardzo dobra w tym co robisz i pamiętaj: NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ!
    I przede wszystkim rób to z przyjemności a nie z przymusu. Po prostu rób to co kochasz!

    Pozdrawiam Edyta

    Pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, zgadzam się z powyższymi komentarzami. Tylko nie Em i Lou! Tylko Harry i Zayn są idealnymi partnerami do charakteru naszej głównej bohaterki. Ty szanujesz taniec-ja też, ale nic się nie równa z Twoim najwspanialszym blogiem. Uwielbiam cię, Twoja stała czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń