piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 53

All I Ever Wanted
Wracając do Londynu nie wiedziałam, że będzie to aż tak bolesne. Właśnie Cris zajechał przed dom Harry’ego. Reszta naszej grupki postanowiła zostać w Leeds i odpocząć trochę od szarej rzeczywistości.  Wysiadałam tuż zaraz za chłopakiem z auta i pożegnałam go buziakiem w policzek oraz przytulaskiem. Spoglądając w tylną szybę auta widziałam jak chłopak nam macha a następnie całkowicie straciłam go z oczu.
Spoglądam na ulice Londynu, które wydają mi się teraz tak obce. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać moje spotkanie z Louisem. Nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy do domu.
- Jesteśmy!- krzyknęłam otwierając frontowe drzwi.
- Moi kochani!- przywitała nas Lucy. Po chwili poczułam pulchną sylwetkę kobiety na sobie.- Em masz gościa w salonie- rzekła ciocia i naparła na Cris stojącego tuż za mną. Serce podeszło mi do gardła. Kogo mogłam się spodziewać? Mam nadzieję, że to nie był Louis.
* Liam*
- Pojechali!- poinformował mnie blondasek stojący w oknie i machający odjeżdżającym przyjaciołom. Do pokoju wszedł Zayn niosący kolorowe kartki papieru, brystole i jakieś markery. Nie obyło się bez kanapek i gorącego kakao. Niall czujący zbliżające się jedzenie od razu przerwał machanie i zatopił zęby w kanapce z serem. Nie rozumiałem tego chłopaka.
- Cóż.. Który dzisiaj mamy? – zapytałem stojących obok mnie kolegów. Jeden z nich rozkładał brystol i rysował coś co miało przypominać kalendarz a raczej plan działań.
- 3 styczeń – odparł przeżuwający Niall
- Kiedy Em ma występ?-
- 20 – tym razem odezwał się Zayn
- Czyli 17 dni mamy na to aby wszystko było gotowe na czas. Wydaje się, że to dużo czasu ale ma mowy aby się opierdzielać. Skoro Lou już wyszedł z obiegu musimy sami o wszystko zadbać. Wszystko ma być jak najlepiej wykonane, zrozumiano?- zapytałem spoglądając na chłopaków stojących obok. Obaj przytaknęli i zabraliśmy się do pracy. Urodziny Emmy to nie taka banalna rzecz. Impreza miała być urządzona jako bal przebierańców. Maski, stroje i wszystko co kojarzy się elegancją. Zaczęliśmy przygotowywać plany Sali, rozmieszczenia różnego rodzaju rzeczy itd. Niby mieliśmy odpocząć ale co nam szkodzi. Niech dziewczyna wie na kogo może liczyć.
* Emma*
Serce zaczynało mi coraz mocniej bić gdy zbliżałam się do salonu. W końcu z mocno zaciśniętymi pięściami weszłam do salonu i…
- Char! Co Ty tu robisz?- zapytałam podbiegając do siostry Louisa i tuląc ją do siebie.
- Musimy porozmawiać Em. Jak najszybciej i lepiej na osobności- powiedziała spoglądając na Crisa i Lucy patrzących na nas.
- Jasne, chodź do mnie- powiedziałam i pokierowałam się na górę do siebie. W pokoju jak zwykle pachniało lawendą.
- No to teraz mów co się dzieje- zagadnęłam dziewczynę siadając na kanapie
- Chodzi o Louis’a i Ciebie.. Bo… Bo to ja wysłałam Ci te zdjęcia jego z Eleonorą.- powiedziała w końcu dziewczyna. W moich oczach stanęły łzy na samo wspomnienie tego dnia
- Dlaczego to zrobiłaś?- zapytałam próbując powstrzymać łzy
- Bo ja Em go znam i nie chciałam abyś cierpiała potem przez to, że dowiesz się z prasy o jego zdradzie. Wiem, że nie postąpiłam dobrze wtrącając się w Twoje życie ale zbyt Cię polubiłam i widziałam jaka jesteś w nim zakochana i….-
- Nie szkodzi- wtrąciłam się- Dobrze, że to zrobiłaś. Masz rację. A kiedy to się stało?-
- Na weselu…- wydobyłam z siebie lekki i zgłuszony dźwięk. – spotykał się  z nią od dawna. Nawet przed weselem- mówiła Char- chcesz mu utrzeć nosa?- zapytała
- No pewnie- uśmiechnęłam się do niej a łzy odeszły w niepamięć.
- To zbieraj się- powiedziała i zaczęła wychodzić z pokoju. Poszłam za nią a ona po drodze wytłumaczyła mi co zrobimy. Z tego co jej było wiadomo Louis miał być w Londynie już o 12.00 a że była dopiero 11.30 miałyśmy czas na to aby wytłumaczyć Jay całą akcję. Miałam siedzieć w jego pokoju i nic się nie odzywać. One też miały nic nie zdradzać, że jestem tam w pokoju a potem… no właśnie… Potem musiałam jakoś z nim zerwać? Bolało ale cóż mogłam poradzić.
- Mamo! Jestem w domu!- krzyknęła dziewczyna otwierając mi drzwi. Zobaczyłam Jay wbiegającą do przedpokoju.
- Em?!- zapytała zdziwiona jakby zobaczyła ducha
-  Dzień dobry.- powitałam kobietę
- Co Ty tu robisz? Już wróciliście z Lou?- zadawała mnóstwo pytań.
- Mamo powoli. Chodź do salonu. Musimy Ci coś wyjaśnić. – powiedziała stojąca za mną dziewczyna i zaciągnęła matkę do salonu. Tam wyjaśniłyśmy jej o co chodzi a ona była w szoku.
- Mój Louis? Z tą Eleonorą? Znów? I jeszcze zdradził Em? To niemożliwie- kobieta załamała się słysząc całą historię. Nie wierzyła jej syn jest zdolny do czegoś takiego. Spojrzałam na zegarek. 12.10!
- To ja idę na górę! On w każdej chwili może tu wejść- powiedziałam i pognałam do jego pokoju. Słyszałam z dołu jak Char mówi mamie, że ma się normalnie zachowywać.
W pokoju unosił się znajomy zapach. Wróciły wszystkie wspomnienia. To będzie takie trudne! Nie wiem jak ja podołam temu. To wymagało ode mnie dużego opanowania.  Nie mogłam już wierzyć Louisowi w jego zapewnienia, że jestem tę jedną i jedyną. Musiałam się wziąć w garść i być silna.
* Louis*
Dokładnie o 12.00 wylądowaliśmy w Londynie. Mieliśmy świetne humoru bo w końcu spędziliśmy ze sobą tyle wspaniałego i cudownego czasu. Nie musieliśmy się bać, że ktoś nas razem nakryje i tym samym nie musieliśmy ukrywać uczuć wobec siebie. Rozstaliśmy się w samolocie.
- Spotkamy się niebawem prawda?- zapytała mnie El trzymająca moją dłoń
- Tak- powiedziałem i pocałowałem ją najmocniej jak potrafiłem. Po chwili opuściła pokład a niedługo po niej ja zrobiłem to samo.
Wjeżdżając na swoją posesję poczułem, że ten dzień przyniesie ogromne zmiany. Miałem ochotę zadzwonić do Em i się z nią umówić ale zdecydowałem zrobić to później. Wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał jej powiedzieć o Eleonorze. Ale jeszcze nie teraz. Przekręcając klucz w drzwiach krzyknąłem:
- Jestem!- zdjąłem ubranie i skierowałem się do salonu. Gdy bliźniaczki mnie ujrzały od razu rzuciły się na mnie a ja je wyściskałem.
- Jak podróż?- zapytała całująca mnie mama
- Bardzo dobrze. Bawiliśmy się bardzo dobrze- odparłem
- A jak Emma?- głos mamy drżał? Nie.. Musiało mi się wydawać.
- A dobrze. Przed chwilą odwiozłem ją do domu. A teraz wybaczcie ale idę się wykąpać.- powiedziałem i wyszedłem z salonu. Dziwna była ta atmosfera w domu. Jakaś nerwowa, napięta… Taka nieswoja. Jakoś za specjalnie nie przejmowałem się tym bo teraz głowę zaprzątała mi moja El. Jej ciało, jej usta i te oczy mówiące jak bardzo mnie pragnie.
Chwyciłem torbę i ruszyłem do swojego pokoju.
* Emma*
Serce biło mi jak nie wiem. Słyszałam jego głos i to jak mówił, że przed chwilą mnie odwiózł. Zrodziła się we mnie nienawiść. Jego kroki były coraz bliżej. W końcu ujrzałam poruszającą się klamkę. Zobaczyłam tył jego głowy
- Witaj Louis- powiedziałam a chłopak wrzasnął jakby ujrzał ducha.- Jak minęła podróż?- mój głos był o dziwo spokojny i nie zanosiło mi się na płacz.
- Em do jasnej cholery co Ty tu robisz?!- zapytał ze strachem w głosie
- A cóż mogę robić?- wstałam z łóżka- przyszłam odwiedzić mojego chłopaka- chłopak był wyraźnie zaskoczony tą wizytą. W końcu wyrwał się z zaskoczenia i zamknął za sobą drzwi.
- Oni myślą, że byłem z Tobą w Liverpool’u- powiedział już normalnie chłopak
- Och tak? Ze mną? Dziwne.. Bo ja ciągle myślałam, że byłeś z rodziną właśnie tam-
- Och Em.. Byłem z kolegami. Wiem, że Cię okłamałem ale inaczej nie mogłem. Przepraszam- powiedział chłopak i zbliżył się do mnie
- Nie pogrążaj się już bardziej. Zła odpowiedź kotku. Okłamywałeś mnie, rodzinę i swoich własnych przyjaciół….-
- Ale jak Ty….-
- Dlaczego zamknąłeś drzwi? Oni i tak już znają prawdę- powiedziałam otwierając drzwi- Jay! Jay! Chodź tu na chwilę!-
- Co Ty robisz? Odbiło Ci?- wrzasnął chłopak chcąc zamknąć drzwi.
- Louis… Niby jesteś taki niewinny i kochany a tu proszę….- powiedziałam i zauważyłam Jay i drzwiach.- Och dobrze, że jesteś. Wiesz co Louis? Spójrz na swoją mamę. Płacze przez Ciebie bo nie tak Cię wychowała. Chciała byś był dobrym chłopakiem, dobrym mężem a nie tym kim się stałeś- chłopak chciał coś powiedzieć ale uciszyłam go jednym gestem- Co słychać u Eleonory?- zapytałam chłopaka. Widziałam jak spuszcza głowę. Już koniec tych kłamstw- Powiedz mi Louis- sięgnęłam do torebki po zdjęcia- dobra jest w łóżku? To dlatego zrobiłeś skok w bok bo ja nie chciałam kochać się z Tobą? Tak? A dobrze całuje? Bo z tego co widzę to nie najgorzej..-
- Przestań! Jak możesz!- wrzasnął chłopak
- Jak ja mogę?! A jak Ty mogłeś?! Nie tak wyobrażałam sobie mój kolejny związek! Jak w ogóle mogłeś mnie tak potraktować wiedząc, że straciłam niedawno wszystkie bliskie memu sercu osoby?! Ja zaufałam Tobie, pokochałam każdą Twoją wadę i słabość a Ty nie mogłeś żyć bez seksu?! Jesteś świnią i największym błędem mojego życia!- cisnęłam mu zdjęcia pod nogi- Nie chcę Cię znać! Dla mnie już nie istniejesz. Między nami koniec! A teraz biegnij o niej. W końcu Ci się z nią tak dobrze układa.- odraziłam się i powiedziałam do Jay- Nie płacz. Przykro mi, że jesteś świadkiem tego ale to nie Twoja wina, że masz syna idiotę. A Tobie Cher- zwróciłam się do stojącej za Jay dziewczyny- dziękuję, że otworzyłaś mi oczy.- pocałowałam ją w policzek i ruszyła na dół.
- Em! Em! Poczekaj!- krzyczał za mną Lou- daj mi to wyjaśnić!-
- Dla mnie jest już wszystko jasne. – powiedziałam i wyszłam na zewnątrz. Dopiero teraz dotarło do mnie to co się stało. Wsiadłam do auta i odjechałam z piskiem opon.
* Harry*
Minęło ok. 2 godzin odkąd przyjechaliśmy. Zdążyłem zjeść, wykapać się i nawet wstawić pranie. Już miałem zamiar położyć się i pooglądać telewizor gdy zadzwonił mi telefon
- Halo?-
- Harry błagam Cię przyjedź do mnie-
- Emma?!- podniosłem się gwałtownie z łóżka- Co się stało? Czemu płaczesz?-
- Louis.. On…-
- Dobra zaraz będę- powiedziałem i pobiegłem po kluczyki. Nawet nie zakładałem płaszcza. Po chwili byłem już w drodze.
O tej porze w Londynie są niesamowite korki. Stojąc w jednym z nich nerwowo ściskałem kierownicę. W końcu gdy auta przede mną zaczęły jechać ruszyłem jak najszybciej mogłem. Po ok. 30 minutach byłem już przed domem Em. Zadzwoniłem do drzwi i otworzyła mi Lucy
- Jest..-
- Jest u siebie- powiedziała i wpuściła mnie do środka. Ściągnąłem szybko buty i pognałem do jej pokoju.
- Em?- zapytałem ale nikt mi nie odpowiedział. Usłyszałem stłumiony szloch na górze. Od razu tam pognałem- Och Em!- powiedziałem gdy zobaczyłem dziewczynę leżącą zwiniętą w kłębek na łóżku. Gdy mnie zobaczyła od raz rzuciła się i przytuliła mnie bardzo mocno.- Już wszystko dobrze, już wszystko dobrze- powtarzałem gładząc ją po włosach. Dziewczyna szlochała w mich ramionach ale wiedziałem, że już się uspokaja. – już dobrze?- zapytałam po kilu minutach. Pokiwała głową na znak zgody. Chciałem się odsunąć od niej ale ona powiedziała:
- Harry nie opuszczaj mnie, proszę.- i znów przytuliła się. Usiadłem na łóżku a ona rozciągnęła się i położyła głowę na moich kolanach. Bawiąc się jej włosami zapytałem:
- Co się stało?-
- Byłam u Louisa i… zerwałam nim- byłem w szoku. Ona zerwała z nim?? Emma opowiedziała mi jak to było i byłem naprawdę z niej dumy. Musiała być naprawdę odważna skoro zdobyła się na taki krok.
- I tak to właśnie było. Dziękuję, że tak szybko do mnie przyjechałeś- powiedziała a ja się uśmiechnąłem. Nachyliłem się aby pocałować ją w policzek i rzekłem:
- Od tego są przyjaciele.-
- Przyjaciele?- zapytała mnie z miną wyrażającą zdziwienie.
- Już nie??- zapytałem również zdziwiony
- Ja myślałam, że jest między nami stanowczo coś więcej niż przyjaźń…- podniosła się z moich kolan i podeszła do okna. Ja również wstałem i objąłem ją w pasie.
- Tak Em jest między nami coś więcej ale mi się nigdzie nie spieszy… - powiedziałem a dziewczyna odwróciła twarz w moją stronę i powiedziała
- Ale ja chcę tego Harry. Między nami jest dobrze a chcę aby było lepiej..  Wiem, że czujesz do mnie coś ogromnego więc po co udawać, że nie ma nic? – jej oczy były duże a źrenice szerokie. Wiedziałem, że mówi prawdę. Była tak blisko, że czułem jej oddech na mojej skórze gdy przytuliła się do mnie. Spojrzałem na nią i wtedy nasze usta się spotkały. Były takie delikatne, słodkie i tak nieśmiało całowały. Czułem, że się uśmiecha. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Nigdy nie śniłem o takim pocałunku. Był taki niesamowity. W końcu gdy Em odsunęła się kawałek ode mnie zobaczyłem, że jej policzki płoną.
- Ktoś tu się zawstydził…- powiedziałem z uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na mnie i rzuciła poduszką. Upadłem na łóżko a ona korzystając z okazji zbiegła na dół i schowała się za kanapą
- Myślisz, że Cię nie znajdę?- prowadziłem monolog. Widziałem, że firanka porusza się i Em na pewno tam jest ale specjalnie spowalniałem ten moment, w którym tam zajrzę.
- Bu!- krzyknąłem odchylając firankę. Em zaczęła uciekać krzycząc jakieś niezrozumiałe słowa. W końcu gdy miałem już ją w rękach powiedziałem:
- To będą teraz tortury w postaci łaskotek- dziewczyna usiłowała się wyrwać ale nie mogła. Piszczała, śmiała się a ja byłem nieubłagany
- Harry! Harry proszę! Miej litość! Dostaniesz wszystko co chcesz ale proszę przestań!-
- Wszystko?- zapytałem zaprzestając torturowania dziewczyny
- Tak! Wszystko co chcesz!-
- To ja chcę…- przejechałem palcem po jej ciele. Czułem jak jej serce mocno bije- to ja chcę Twoje słodki usta.- jej usta były niesamowite! Mógłbym tak trwać całymi godzinami, błądząc po jej ciele ustami ale…
- Em masz mój Atak Ob..- Cris wpadł do pokoju bez pukani- ooo…. Gorąco. To może trójkącik?- uniósł znacząco brwi
- Haha, bardzo śmieszne- powiedziała Em opadając na podłogę. – Czego chcesz?-
- To wy tak już na poważnie?- drążył chłopak
- Czego chcesz?!- wrzasnęła Em
- Oj nic. Przyjdę później!- powiedział chłopak wychodząc z pokoju. Wybuchłem śmiechem.
- A Ty z czego się śmiejesz?- zapytała lekko poirytowana Em podnosząc się z podłogi
- Bo tak słodko wyglądasz gdy się złościsz…- odpowiedziałem jej siadając na sofie. Po chwili Emma usiadła obok mnie z kotem na nogach i jak zwykle zaczęliśmy oglądać jakiś film.
* Louis*
Co ja sobie w ogóle myślałem? Byłem taki głupi i naiwny. Przez jeden skok w bok straciłem kobietę mojego życia. Ona miała rację.. Byłem idiotą. Uderzyłem nogą w drzwi i usiadłem na skraju łóżka. Ale niby jakim cudem Em się dowiedziała o tym wszystkim? Przecież zawsze uważaliśmy aby nikt nas nie zobaczył i nagle Em rzuca mi zdjęciami pod nogi… Zaraz, zaraz…. Charlotte! Wiedziałem! Podła smarkula!
- Co Ty sobie wyobrażasz!- krzyknąłem otwierając drzwi do jej pokoju- Nie masz swojego życia tylko musisz wtrącać się do czyjegoś?!-
- Najwyraźniej musze skoro Ty nie potrafisz sobie sam jego ułożyć!-
- Ty podła smarkulo, jedna Ty! Zrujnowałaś mi życie wiesz? Przez Ciebie osoba, którą kochałem odeszła ode mnie! -
- To trzeba nie było posuwać innej, którą rzekomo kochasz!- powiedziała mi prosto w twarz a ja wymierzyłem jej siarczysty policzek. Char wydobyła z siebie zduszony krzyk. Po chwili do jej oczu napłynęły łzy
- Boże Charlotte przepraszam! – krzyknąłem zdając sobie sprawę z tego co zrobiłem
- Nie ważne.- szepnęła i wyszła z pokoju. Uderzyłem własną siostrę. Wróciłem do siebie i wybrałem numer do Em.
* Emma*
Siedzieliśmy i oglądaliśmy z Harrym film. Udało nam się wymyślić imię dla kotka. Od tej pory nazywał się Marley.  Nie mogłam skupić się na filmie bo ciągle po głowie chodziło mi zdarzenie sprzed kilku godzin. Czy aby nie za mocno potraktowałam Louisa? Może trzeba było załatwić to na spokojnie a nie poprzez krzyk i łzy. Nie miałam pojęcia jak zachować się w takiej sytuacji bo Louis był moim drugim chłopakiem. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji w której muszę zerwać kontakt z kimś kogo kocham. To było trudne. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefony.
- To Louis- powiedziałam na głos a Harry spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem
- Odbierz ale weź na głośnomówiący- jak powiedział tak zrobiłam
- Czego chcesz? Przecież mówiłam Ci, że nie masz po co dzwonić- zaczęłam rozmowę
- Em proszę spotkajmy się. Wiem, że popełniłem błąd i chcę go naprawić! Ja nie mogę żyć bez Ciebie, ja Cię za bardzo kocham!-
- Louis skończ! Już ci powiedziałam! Między nami już nic nie ma. -
- To tak po prostu odejdziesz? Już przestałaś mnie kochać? -
- Za 15 minut w Hyde Park. Będziesz mieć 5 minut- powiedziałam i rozłączyłam się.
- Co Ty Em robisz?- zapytał zdziwiony Harry- Chcesz się z nim spotkać? Po tym co Ci zrobił?- widziałam strach w jego oczach
- Nie bój się. Nie wrócę do niego. Jak chcesz to chodź ze mną. – powiedziałam i zaczęłam się zbierać. Chłopak zrobił to samo. Po chwili wychodziliśmy już z domu.
- Ładna noc dzisiaj- zagadnęłam chłopaka, który stanowczo nie był zadowolony z tego, że idę spotkać się z Louisem.
- Em po co to robisz?- zapytał mnie Harry
- Harry ja już mam dosyć tego ciągłego bólu. Chcę zacząć normalnie żyć, zamknąć za sobą stary dział, cieszyć się Tobą i zerwać z nim raz na zawsze. Rozumiesz? -
- Tak, rozumiem. Po prostu boję się…-
- Boisz się samotności, wiem. Ale tym razem będzie inaczej. Tym razem będzie szczęśliwe zakończenie tej historii. – powiedziałam i posłałam mu jeden z tych uśmiechów zarezerwowanych dla wyjątkowych osób. Tak niegdyś uśmiechałam się do Louisa.
- Em coś czuję, że będą niemałe kłopoty- odezwał się Harry. Spojrzałam na niego a potem w miejsce na które on patrzył. No tak. Kłopoty. Przed nami stała grupka osób, które dziwnie wskazywały na nas. Jak mniemam fanki i fotoreporterzy. Zaczęli iść w naszą stronę. Wiedziałam, że wokół osoby Harry’ego narobi się zamieszania. Błysk fleszy, pytania fotoreporterów, płacz i pisk dziewczyn to wszystko naraz potrafi zrobić mętlik w głowie.
- Co robisz  o tak później porze z dziewczyną Louisa sam na sam?-
- Dlaczego nie ma go z wami?-
- Macie romans?-
- Jest pomiędzy nami coś więcej niż przyjaźń?- te i setki innych pytań padały w nasza stronę a mnie najzwyczajniej w świecie to wszystko przerosło.
- Em idź sama. Potem Cię dogonię- szepnął mi Harry na ucho. Jak kazał tak zrobiłam
- Harry jesteś w związku?- zadała pytanie jakaś fanka. Nagle zrobiło się cicho a moje serce zamarło.
- Tak, jestem w związku- odpowiedział Harry puszczając mi oczko. Zaczęłam biec przed siebie.
* Louis*
Czekałem na nią w naszym ulubionym miejscu. Kupiłem jej ulubione róże i szczerze powiedziawszy liczyłem na cud. Cud to dobre słowo bo nie oszukujmy się, zawaliłem sprawę. W końcu ujrzałem sylwetkę na słabo oświetlonej ulicy. Wiedziałem, że to ona. Podeszła do mnie i powiedziała:
- Czego Ty nie rozumiesz Louis? Ja już nie chcę być z Tobą. Brzydzę się po prostu taką osobą jak Ty. Nie chce, nie chcę rozumiesz?-
- Em ale co ja na to poradzę, że Cię kocham? Wiem, że zraniłem Cię i to boli ale nie mogę dostać drugiej szansy?-
- Drugiej szansy? Na co? Na ponowną zdradę mnie? Eleonora jest przecież bliższa Tobie i Twojemu ciału więc spróbuj z nią budować szczęście-
- Mam dla Ciebie kwiaty- podałem jej bukiet róż ale ona nawet nie wyciągnęła ręki
- Myślisz, że jak przyniesiesz mi kwiaty to zmienię zdanie? Louis ja nie chcę już Cię znać, patrzeć na Ciebie, słuchać Cię. Mam dość. Więc bardzo cię proszę nie dzwoń, nie pisz, nie szukaj kontaktu bo to do niczego nie doprowadzi. Kocham Cię i to aż za mocno ale sam sobie narobiłeś biedy. Potrzebna aż tak Ci była zdrada? Lepiej by było jakbyś poszedł do burdelu i tam zaspokoił swoje potrzeby a nie z nią. -
- Ona ma imię- usłyszałem za sobą dziewczęcy głos. Jeszcze jej tu brakowało.
- El co Ty tu robisz?- zapytałem dziewczynę.
- Nie pamiętasz? Mieliśmy się spotkać.- zaczęła kłamać i pocałowała mnie w usta. Nie mogłem jej nie odpowiedzieć tym samym.
- No więc wszystko jasne. Między nami koniec. – powiedziała Em, odwróciła się i zaczęła biec.
- Em zaczekaj!- krzyknąłem za nią ale ona tylko przyspieszyła kroku. Po chwili straciłem ją z pola widzenia.
- Jakaż dramatyczna scena… - zaczęła El swoim mocno przesłodzonym głosem.
- Daruj sobie ok.?- spojrzałem na nią
- Co się dzieje z Tobą? Spójrz. Teraz jest dobrze, nie musimy się ukrywać a ona już nie stanowi żadnej przeszkody. Może i wieczór nie zaczął się zbyt przyjemnie ale zawsze można to nadrobić prawda?- skinąłem jej głową na znak zgody i skierowaliśmy się do jej mieszkania.
* Harry*
Nienawidzę takich dnia jak dziś! Co za ludzie w ogóle z tych reporterów! Za grosz szacunku do innych. Pozostała przy mnie jedna młoda prezenterka.
- Przepraszam Cię ale mógłbyś odpowiedzieć mi na kilka pytań? Potrzebuję tego wywiadu.-
- Początkująca?- zagadnąłem
- Tak, jeszcze ostatni rok mi został. To co? Pomożesz?- uśmiechnęła się do mnie.
- Jasne, pytaj- no i posypały się pytania o plany na przyszłość, dziewczyny, zespół, szkołę, rodzinę i takie tam. W pewnym momencie zobaczyłem Em biegnącą w moją stronę. Nawet nie patrzyłem na to, ze kamera jest włączona tylko ją przytuliłem. Była roztrzęsiona, płakała.
- A ona kim jest?- zapytała reporterka
- To moja przyjaciółka. Sądzę, że na dzisiaj wystarczy.- powiedziałem i oddaliliśmy się stamtąd. Gdy już za nami nie było widać faceta z kamerą zapytałem:
- Co się stało? Tak strasznie mi przykro, że nie mogłem być tam z Tobą!-
- Wszystko było dobrze dopóki ona się nie zjawiła i nie zaczęła go całować. On nie pozostawał jej dłużny i.. och oni się całowali na moich oczach! Mimo wszystko to boli!-
- Wiem kochanie, wiem. Ale skończyliście już to tak?-
- Tak. Powiedziałam mu, że między nami koniec. – otarła łzy ręką i powiedział- Chodźmy do domu. Zimno mi a tam czeka na nas gorące kakao. Zostaniesz na noc prawda?-
- Jasne. – objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy prosto przed siebie.
* Zayn*
I nastał wieczór. Siedzimy i planujemy co można by tu robić w taką noc jak dziś? Ja to bym poszedł gdzieś potańczyć, napić się.
- To co robimy?- pyta znudzony Niall
- Chodźmy na jakąś dyskotekę, do klubu, cokolwiek.-mówię
- Czy ja wiem? Jutro czeka nas trochę pracy- mówi Liam
- oj stary. Jeden wieczór nikomu nie zaszkodził. Może akurat poznasz miłość swojego życia?-
- Przekonałeś mnie, idziemy.- mówi i podnosi się z fotela- za 20 minut na dole- i każdy z nas rozchodzi się w swoją stronę. Nie idę tam, by kogoś poznać tylko aby się napić. Uchlać do nieprzytomności jak gdyby nigdy nic. Nie mam pojęcia co dzieje się w Londynie ale wiem co teraz przechodzi Em. Jutro do niej zadzwonię o ile będę w stanie. Liam jest jakiś dziwny. Jakby cieszył się z Emmy nieszczęścia. Ja rozumiem, że różnie bywa ale żeby się cieszyć?
Biorę szybki prysznic i ubieram się na luzie. Zresztą nie bardzo mam czas przeszukiwać szafę bo czas się już zbierać. Po chwili wędrujemy w poszukiwaniu klubu.
* Liam*
Nie miałem najmniejszej ochoty na to aby się ruszać z hotelu ale gdy Zayn powiedział, że może spotkam miłość mojego życia jakoś nabrałem ochoty. Chciałem się w końcu zakochać, poczuć motyle  w brzuchu i być kochanym.
Wchodząc do ciemnego i dusznego pomieszczenia od razu skierowałem się do baru. Usiadłem i zamówiłem małe piwo. Wiedziałem, że nic nie wydarzy się dzisiaj ale cóż…
W pewnym momencie zobaczyłem jak jakiś chłopak szarpie bardzo ładną dziewczynę. Bez wahania podniosłem się i od razu postanowiłem jej pomóc.
- Gościu nie widzisz, że dziewczyna nie ma ochoty na coś więcej z Tobą?- zapytałem szarpiącego ją chłopaka
- Tobie nic do tego. Spadaj- odpowiedział a z jego ust wydobyły się opary alkoholu. Dziwne, że jeszcze trzymał się na nogach.
- To Ty spadaj. – chwyciłem jego ręce i odsunąłem go od dziewczyny.
- Wiesz co? A weź sobie ją. To i tak jakaś cnotliwa panienka- odpowiedział i znikł w ciemnej Sali.
- Nic Ci nie jest?- zapytałem podchodząc do dziewczyny.
- Nie. Dziękuję, że mi pomogłeś. Sama sobie bym nie poradziła.- westchnęła i za pomocą mojej dłoni podniosła się z ziemi.
- Nie masz za co dziękować.- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
- Pozwól, że chociaż postawię Ci drinka za taki bohaterski czyn.-
- Właściwie to mam… rozejrzałem się po blacie- miałem piwo przy barze ale ok. Niech Ci będzie- powiedziałem i usiedliśmy przy barze.
- Jestem Marry.- powiedziała i podała mi jasną dłoń
- Liam- uścisnąłem ją ale nie za mocno bo obawiałem się, że mogę ją połamać. Była taka delikatna. Resztę wieczoru spędziliśmy na powznawianiu siebie. Jej osoba bardzo mnie zaciekawiła. No i była taka ładna. Gdy powiedziała, że będzie się zbierać bo zamkną jej hotel odprowadziłem ją i wymieniliśmy się numerami. Co za wieczór.
* Harry*
Dom był pusty i cichy. Na kuchennym blacie odnaleźliśmy kartkę na której Lucy poinformowała nas, że odnaleźli dziadków Crisa i Jess i, że musieli natychmiast wyjechać.
- Harry czy my jesteśmy razem?- zapytała mnie Em siadając na blacie i wgryzając się w jabłko.
- A jak sądzisz? Dla mnie wszystko jest jasne.- powiedziałem kładąc jej ręce na uda. Teraz nasze oczy były na równej wysokości.
- Czyli jestem Twoją dziewczyna?- zapytała mnie ponownie z uśmiechem na twarzy
- Tak Panno Novak. Udało się Pannie okiełznać serce niepoczciwego Harry’ego Stylesa. I cóż to będzie?- zapytałem teatralnym głosem
- Harry nie mów tak- powiedziała dziewczyna odkładając jabłko na bok
- Dlaczego?- zapytałem
- Bo zbyt działasz na moje zmysły…- o tym to mnie zadziwiła. Ona i takie rzeczy?
- A teraz?- zapytałem i zacząłem delikatnie całować ją po szyi
- Chodźmy może na górę?- zapytała mnie dziewczyna patrząc na mnie oczami, które mówiły ,, Weź mnie tu i teraz”
- Czy to ma być jakaś propozycja?- zapytałem
- Chodź a się przekonasz- powiedziała i pognała na górę a ja za nią. Przyciemnione światło pokoju oddawało intymny nastrój. Dziewczyna patrzyła na mnie takim wzrokiem, że po prostu serce o mało mi nie wyskoczyło z piersi.
- Zamknij drzwi- szepnęła  a ja posłusznie wykonałem rozkaz. Podszedłem do dziewczyny i zacząłem ją całować. Wyobrażam sobie minę Louisa jakby zobaczyła nas w takiej sytuacji. Od razu odrzuciłem tę myśl i skupiłem się na ciele dziewczyny.
Jej palce błądziły po moich plecach, koszuli aż w końcu trafiły na guziki. Powolutku rozpinała jeden po drugim.
- Em nie musimy tego robić… Możemy poczekać- powiedziałem ale on tylko rzekła:
- Ciiii…. Nie psuj momentu- i zaczęła kontynuować zajęcie. Gdy zdjęła ze mnie koszulę ja zrobiłem to samo. Nie powiem, że nie miała czym oddychać. Niech Louis żałuje… Takie widoki..
Moje usta schodziły coraz niżej w końcu zatrzymałem się na brzuchu. Em patrzyła na mnie śmiejąc się
- No co?- zapytałem zdziwiony
- Nic nic.. po prostu cieszę się, że akurat z Tobą przeżyję swój pierwszy raz. – Uśmiechnąłem się i poczułem ogromną dumę. Delikatnie rozpiąłem guzik jej spodni i zobaczyłem koronkową bieliznę. Och! Czemu ona musi być taka pociągająca! Gdy Em pozostała w samej bieliźnie przejęła inicjatywę. Z takiej strony jej jeszcze nie znałem. Z jednej strony delikatna i niepozorna a z drugiej dzika i nieokiełznana. Nim się zorientowałem zostałem w samej bieliźnie. Szybka jest nie ma co.
Potem wszystko poszło jak z górki. Nasze nagie ciała stanowiły jedność. Okryłem Emmę kocem bo widziałem, że drżała i przypieczętowaliśmy nasz związek miłosnym aktem. Bałem się aby Em nic nie zabolało bo nie chciałem aby swój pierwszy raz wspominała jako ból i cierpienie. Jednak nic takiego nie nastało bo Em była zadowolona jak nigdy dotąd. Może i nasz pierwszy stosunek nie był najdłuższy ale zdecydowanie był najlepszy.
 Jeszcze takiej kobiety nie spotkałem. Potrafiła jednym spojrzeniem sprawić aby facet był jej i na dodatek potrafiła zaspokoić mężczyznę. Ideał.  
Leżeliśmy przykryci kocem, patrząc na siebie z uśmiechami na twarzy. Jej sylwetka wydawała się jeszcze bardziej pociągająca niż parę sekund temu.
- Byłaś genialna. W każdym calu.- powiedziałem i pocałowałem jej nos. Ona odgarnęła mi włosy z czoła i powiedziała:
- Nie mogłam trafić na lepszego partnera. Dziękuję za wszystko- po chwili przytuliła się do mnie a ja poczułem się najszczęśliwszym facetem na ziemi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Och... Ale rozdział! Proszę, proszę... Jaka akcja :)
Zastanawiam się czy nie zawiesić bloga na wakacje... Bo pewnie mało osób będzie go czytało więc po co pisać?
No i jak wam się podoba nowa parka? Emma i Harry?
Buziaki xoxo

9 komentarzy:

  1. Cudowne .. Coś ty NIE ZAWIESZAJ !!!
    Ja będę czytać i obiecuję, że również komentować :D
    Pisz, proszę xD

    Pozdrawiam : http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawieszaj bloga, proszę, proszę, proszę! Będę zaglądać, czytać, komentować tylko nie rób mi tego. A co do Em i Harrego to po prostu cudo. Nie myślałam, że będzie aż tak ale wyszło ci to mistrzowsko. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. I'm yours forever! xxx

    theychangedmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww.... Em i Hazza <3 Nie zawieszaj bloga na wakacje ewentualnie bedziesz zadziej dodawac rozdzialy:) Czekam na nastepny^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie możesz zawiesić bloga! Ja dopiero wczoraj zaczęłam czytać i uważam że jest świetny. Pisz dla tych którzy czytają i komentują. Rozdział cudowny. Emma i Harry strasznie do siebie pasują. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Skąd Ty czerpiesz takie pomysły? Masz talent i niesamowitą wyobraźnię. Czekam na kolejne posty.

    BUZIAKI Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd? Jak się siedzi tyle w domu i szpitalu to pomysły same wchodzą do głowy :)
      Czytanie książek również pomaga a o filmach nie wspomnę.
      Zbyt bujna wyobraźnia :)

      Usuń
  5. Ja pisze książkę i tak samo czerpie pomysły z filmów ale najbardziej z książek. W domu mnie prawie nie ma bo codziennie jestem w szkole muzycznej. A co do szpitali to jestem tam co pół roku i podczas kilku dniowego pobytu lub nawet tygodniowego mam czas na napisanie paru rozdziałów :). Życzę ci powodzenia w dalszym pisaniu. Kocham Twoje opowiadania!

    Pozdrowienia Edyta

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego nie piszesz? Czekam z niecierpliwością. Brakuje mi twoich cudownych wpisów BAAAAAAAAARDZO!!!!! Mam nadzieje że nie zawiesiłaś bloga bo uważasz że będzie mało wejść. Rób to dla twoich wiernych czytelników i komentatorów (w tym mnie :)) nie marnuj swojego talentu i pisz dalej bo mi smutno bez twoich wpisów. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Zaskocz mnie. Proszę dodaj jak najszybciej kolejny rozdział!!

    BUZIACZKI Edyta

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej , prooooszę cię , nie zawieszaj pisania ! No pięknie , moje guru chce mnie wpędzić w deprechę ;) Nie ładnie , nie ładnie ..

    Jak mi się podobają ? Jest świetnie ! Do samego końca nie byłam wystarczająco przekonana co do Em i Hazzy , ale właśnie tym oto rozdziaem udowodniłaś mi , że tych dwoje jest sobie przeznaczonych ♥ Kurczę , życzę im szczęścia ;D

    Buziaki xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. ale goooorąco! Harry i Em to idealna para, Lou nie jest tego wart. Czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń