sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 50

KLIK przed przeczytaniem

Wszystko co dobre to kiedyś się kończy? Chyba to są najtrafniejsze słowa opisujące ten moment. Stoję i trzymam w ręku zdjęcia Louisa. Nie byłoby nic w tym dziwnego gdyby nie był na tych zdjęciach z Eleonorą… No i gdyby się nie całowali. Em zamknęła się w łazience i płacze. Przez tego dupka. Co z nim nie tak?! Czy naprawdę wszyscy muszą tak tę dziewczynę ranić?! Czy to musiał być akurat on? Temu, któremu zaufała, obdarzyła go miłością tak silną, że gotowa byłaby poświęcić dla niego życie. Ciskam zdjęciami o podłogę i wychodzę trzaskając drzwiami.
- Co się stało?- pyta mnie Zayn stojący na korytarzu, zaciągający się papierosem
- Louis już nie żyje!- krzyczę wchodząc do swojego pokoju. Otwieram drzwi balkonowe i wdycham mroźne powietrze. Jestem w szoku. Kiedy w ogóle to się zdarzyło? Ja k długo żył w tych kłamstwach? Nienawiść rodzi się w moim sercu gdy o nim pomyśle. On już dla mnie nie istnieje! Najbardziej mi jest szkoda Em..
-Boże Em!- krzyczę i pędzę do jej pokoju. Całkowicie zapomniałem o niej. Zamknęła się w łazience i płacze tam.
- Em otwórz proszę.-
- Odejdź! Nie chcę was znać!- krzyczy głosem przepełnionym bólem
- Em proszę, to ja Harry. Proszę otwórz- błagam ją stojąc pod drzwiami jak idiota. Chyba w końcu miała mnie dość bo po 10 minutach snucia monologu otwiera mi drzwi. O dziwo jest uśmiechnięta, nie widać, że płakała. Zachowuje się jakby nic się nie stało.
- Może spacer?- pyta mnie a ja lekko zdziwiony jej postawą przytakuję głową. O co tak naprawdę chodzi? Nie mam pojęcia.
* Emma*
Ból rozdzierał moje serce. Jak on mógł? Jak on mógł z nią cokolwiek robić? Gdy o tym myślę robi mi się niedobrze a moim ciałem wstrząsa fala płaczu.. Nie potrafię pohamować płaczu. Łzy sączą się z paczydełek a  ja na to nie mam wpływu. Mój Louis… Nie… On już nie jest mój. Teraz jest z Eleonorą w Liverpool’u i bawią się w najlepsze. Zachciało mu się romansu? Może się spodziewać, że ja nie pozostanę mu dłużna. Może nie zrobię tego w taki sposób jak on ale… nie chcę się tym przejmować i psuć zabawy. Przyjechałam tu z zamiarem bawienia się do białego rana z moimi przyjaciółmi i też tak będzie.
Harry nie mógł znieść tego, że płaczę przez Louisa. Dobijał się do mnie przez dobre 10 minut i w końcu ustąpiłam mu. Ślady po łzach były znikome a ja, jak to ja. Uśmiech na twarz i zero smutku. Przynajmniej teraz.
- Może spacer?- zapytałam chłopaka wpatrującego się we mnie. Jego mina wskazywała zdziwienie, jednak pokiwał głową na znak zgody i po chwili szliśmy oświetlonym korytarzem ku wyjściu.
- Jak podoba się hotel?- pytam go gdy idziemy wąską uliczką. Światło księżyca pada na jego i tak bladą twarz. Na niebie widać tysiące malutkich, świecących punkcików.
- Bardzo ładny.- odpowiada chłopak patrzący przed siebie. Nawet nie spojrzał na mnie. Podążamy ciągle przed siebie mówiąc niewiele. Nagle chłopak staje i łapie mnie za rękę. Zdziwiona jego gestem pytam
- o co chodzi?-
Mogę zadać Ci pytanie?- jego oczy błyszczą niczym gwiazdy na niebie
- Jasne- mówię i wyczekuję owego pytania
- Co teraz? Co dalej? Oddzielisz od siebie Louisa ot tak?-
- Nie… Przecież jesteśmy parą- mówię
- Ty chcesz nadal z nim?!- niemal wykrzykuje chłopak
- A czy ja wyglądam na desperatkę? Oczywiście, że z nim już nie będę. Nie chcę teraz o tym myśleć bo przyjechaliśmy się tu bawić, cieszyć swoją obecnością a nie przejmować się jakimś idiotą, który nie potrafi być wierny jednej dziewczynie. Boli mnie to tak bardzo, że najchętniej pogrążyłabym się teraz w ciemnym pokoju z pudełkiem lody, wypłakując łzy ale po co? Jestem teraz szczęśliwa mogąc iść z samym Harrym Styles’em i jest mi dobrze.- mówię spokojnym i opanowanym głosem
- Czyli co? Zemsta w Londynie?-
- Oczywiście- mówię i uśmiecham się zadziornie. Harry obejmuje mnie i ruszamy przed siebie.
* Zayn*
Harry wybiegł z pokoju Emmy jak poparzony. Krzyczał coś o tym, że zabije Louisa a ja stałem i wpatrywałem się w niego niczym osoba na którą rzucono urok. Nie minęło kilka minut a on biegł z powrotem do jej pokoju. Wolałem nie słyszeć ich kłótni lub coś w tym stylu więc schowałem się do swojego pokoju. Po chwili usłyszałem jak gdzieś wychodzą. Ostrożnie wystawiłem głowę z pokoju i zobaczyłem ich oddalające się sylwetki. Po cichutku niczym myszka wkradłem się do pokoju mojej sąsiadki. Zapaliłem światło i zobaczyłem na podłodze porozrzucane fotografie. Widniały na nich twarze Louisa i Eleonory… Całujących się.. Przełykając ślinę poczułem rosnącą gulę w gardle. Czy ona to widziała? Co za dziwne pytanie. Oczywiście, że tak. Już teraz wiedziałem co było powodem frustracji Hazzy. Wziąłem kilka najlepszych zdjęć i pognałem do Liam’a. Jak zwykle u niego siedział Niall i wcinał jakieś przekąski.  Dobrze się składało bo chciałem im przekazać te wiadomości.
- Louis zdradza Em!- wykrzyknąłem gdy domknąłem drzwi
- O czym Ty mówisz?- zapytał mnie Liam podnoszący się z łóżka. Niall jak nigdy przerwał jeść.
- No o tym, że nasz Boo Bear leci na dwa fronty-
- A, że niby z kim?- zapytał Niall
- A, że niby z Eleonorą- powiedziałem i z tryumfem pokazałem im zdjęcia. Chłopcy uważnie studiowali każdy szczegół zdjęć i w końcu głos zabrał Niall
- A to śmieć! Co on widzi w tej El?-
- No właśnie nie wiem. Nie możemy dopuścić aby Em zobaczyła te zdjęcia- powiedział Liam i pośpiesznie zaczął szukać kryjówki
- Stary za późno, ona je dostała- powiedziałem i coś sprawiło, że nagle posmutniałem. Zaczęła się rodzić we mnie swego rodzaju nienawiść do Louisa.
- Jak to wiedziała?- krzyknął Niall- Gdzie ona jest teraz?-
- Poszła gdzieś z Harrym. Spokojnie. -
- Jak mamy być spokojni? Możemy i na pewno stracimy Em. Na zawsze!- powiedział z rozpaczą w głosie blondasek
- Ja tego chłopaka chyba rozszarpię- powiedział wściekły Liam i wyszedł z pokoju. Niall był okropnie smutny.
- Niall nie stracimy jej. To, że jeden z nas okazał się dupkiem nie oznacza, że utracimy Em! Ona jest dla nas jak siostra….-
- Tak wiem. Kurde nie mogę sobie wyobrazić życia bez jej kanapek- powiedział Niall i również opuścił pokój. Zostałem sam, bijąc się z własnymi myślami.
* Liam*
Co teraz robić? Najchętniej obiłbym mu tę śliczną buźkę za coś takiego ale swoją drogą dobrze, że tak się stało. Em nie musi się już z nim męczyć. To stanowczo nie jest chłopak dla niej. Bardziej do niej pasuje nasz lokowaty kolega. Chyba mają się coraz bardziej ku sobie. A Louis? Niech szuka szczęścia z El.
* Harry*
Szliśmy tak przed siebie nie zważając na spadającą coraz niżej temperaturę. Podeszliśmy do jakiegoś sklepu i kupiliśmy sobie po kubku kawy. Em wydawała mi się jakaś inna. Jakby pozbawiono jej swego rodzaju ciężaru. Czy tak było? Nie wątpliwe. Bo niby co takiego ciekawego jest w Louisie? Chyba nic. Zastanawiały mnie dalsze losy zespołu i naszej znajomości z Em.
- Będziesz nadal się z nami spotykać?- Zapytałem jakbyśmy mieli się na bardzo długi czas
- Oczywiście! W miarę możliwości i czasu zawsze będę pędzić na spotkanie z moimi przyjaciółmi- uśmiechnęła się do mnie promiennie
- Cieszy mnie to, że ten kretyn i jego dziunia nie będą mieli żadnego wpływu na naszą znajomość.- doszliśmy do jakiegoś tarasu widokowego. Okolica widziana z tej perspektywy wyglądała jak zaczarowana, jak wyciągnięta z jakiejś bajki. Usiedliśmy na ławce. Dziewczyna spoglądała na miasteczko położone u naszych stóp. Z kubka z kawą wydobywała się strużka pary. Niesforne loki opadały jej na czoło ale to tylko dodało jej uroku. Policzki zabarwiły się na czerwono, zapewne od niskiej temperatury. Nie miałem pojęcia ci się dzieje w jej głowie, w jej sercu ale wiedziałem na czym ja teraz stoję. Kochałem ją. Ostatnimi czasy stała mi się bardzo bliska. Wiedziałem, że dla reszty zespołu była jak siostra no może poza uczuciami Zayn’a ale teraz kiedy zabrakło Louisa ona stała się tak jakby bardziej otwarta, bardziej dostępna dla nas wszystkich. Kiedyś tak często się nie uśmiechała, nie mówiła tylu słów a teraz? Jest jak nowo narodzona. Ale co z tego, że ja ją kocham? No właśnie nic.
* Emma*
Zastanawiałam się co ma teraz robić. Nie uda mi się oddzielić od siebie Louisa, uczuć wobec jego osoby i tego ile szczęścia przyniósł mi związek z nim. Harry siedział zadumany. Och.. Gdybym mogła tylko umieć czytać w jego myślach! Chciałabym wiedzieć o czym tak uporczywie rozmyśla.
Siedziałam i chamsko gapiłam się na jego lewy profil. Dopiero teraz zauważyłam jaki był przystojny. Kiedy on się stał taki męski, emanujący radością i troską o innych? Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie znam chłopaka siedzącego obok mnie. ,,Rozstanie”
z Louisem pozwoliło mi spojrzeć na tego chłopaka z innej strony niż się patrzy na przyjaciela. Burza loków znajdująca się na jego głowie dodawała mu tajemniczości, swego rodzaju słodkości i… cóż dodawała mu wdzięku. On chyba przy Lou udawał kogoś innego…
- Kiedy  Ty stałeś się taki przystojny?- wypaliłam bez wcześniejszego przemyślenia mojej wypowiedzi. Cała ja. Co on sobie o mnie pomyśli? Ledwo co dowiedziała się, że chłopak ją zdradza a już podrywa jego przyjaciela.
- Mogę się zapytać Ciebie o to samo- odparł i odwrócił twarz w moją stronę. Jego uśmiech był lekiem na całe zło tego świata.
- Ja? Ja nie…- zaczęłam się jąkać i poczułam, że robię się czerwona. Dobrze, ze dookoła nas panował mrok a jedynym źródłem światła był księżyc.
- Daj spokój Em. Przecież każdy to widzi i wie, że jesteś śliczna. Nie oszukasz sama siebie. – odparł chłopak a mnie najzwyczajniej w świecie odebrało mowę. Czy on nie patrzył na mnie jak na siostrę?
- Podobam Cię się?- zapytałam znów nie panując nad myślami
- Ty mi? Cóż… Tak, bardzo mi się podobasz- chłopak odwrócił wzrok i uśmiechnął się pod nosem. Czyżby on wstydził się tego co powiedział? Przysunęłam się do niego i położyłam rękę na policzku. Mimo temperatury panującej dookoła nas był on dosyć ciepły, można było powiedzieć, że gorący. Odwróciłam jego twarz w moją stronę. Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział:
- Cieszę się, że mogłem to powiedzieć.- powiedział nie zdradzając żadnych emocji. W moim brzuchu od tak dawna pojawiły się motylki. Żołądek fikał koziołki w każdą stronę a ja nie mogłam pozbyć się uśmiechu z twarzy.
- Harry, czy Ty mnie kochasz?- zapytałam teraz już świadoma tego co mówię
- A co chciałabyś usłyszeć?- zapytał a jego twarz również przyozdobił bananek.
- Chciałabym usłyszeć, że tak- powiedziałam pewna swoich słów
- No to powiem Ci moja droga, że tak. Kocham Cię- gdy mówił mi to wszystko jego oczy zabłysły. Poczułam ścisk w żołądku. Takie uczucie towarzyszyło ma naprawdę bardzo dawno temu i nie wiedziałam, że jest ono takie przyjemne. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Louis nie może się z nim równać. Wiem, że jest to nieco zakręcone ale Harry… On jest całkowicie inny.
- Nie patrz tak na mnie- powiedział Harry i zaśmiał się- Wiem, że jest to niestosowne ale co ja poradzę? Nie mogę sobie wybrać tego co czuję- powiedział ze skruchą w głosie. Czy on naprawdę czuł coś więcej do mnie niż przyjaźń?- Może Ci się  wydawać to dziwne, ale Em… Ja nie to, że chcę wykorzystać jakoś teraz Ciebie i to, że jesteś sama. Nic z tych rzeczy. Ja po prostu kocham Cię od zawsze. Czekałem tyle na Ciebie i gdy w końcu już się pojawiłaś wybrałaś Louisa. Starałem się jakoś to wszystko ułożyć ale jak? Gdy widziałem Ciebie w jego objęciach marzyłem aby być na jego miejscu. I w końcu zaczęłaś mi poświęcać trochę więcej czasu i zaczęliśmy się do siebie zbliżać i nawet zacząłem myśleć, że coś do mnie czujesz. I to wszystko na tym weselu i tuż po nim… Przepraszam, że tak wyszło- powiedział i po raz drugi odwrócił swoją twarz w stronę mroku.
- Harry masz rację. Ja też zaczęłam czuć nieco więcej niż powinnam. Tym bardziej, że ja byłam w związku.
- Ale co to oznacza?- spojrzała na mnie a w jego oczach pojawiła się dezaprobata
- Ja.. Ja sądzę, że lubię Cię inaczej… Może nie jest to jeszcze miłość ale są już niezłe podstawy. Budowaliśmy to uczucie od początku… i teraz czas na finał.-
* Harry*
Co mogłem jej powiedzieć? Nie mogłem być taki jak Louis, już troszkę za dużo kłamstw w jej życiu. Powiedziałem jej prawdę a ona wyraźnie się cieszyła z tego. Ba! Nawet powiedziała, że zaczęła coś do mnie czuć. OMG! Nie mogłem opanować uczucia ,,motylków’’ w żołądku. To było takie niesamowite! Próbowałem nie szczerzyć się jak głupi ale nie mogłem. W końcu zacząłem czuć się szczęśliwy! O jakim finale ona myślała? Co jej chodziło po tej ślicznej główce? Popatrzyłem na nią. Przypomniał mi się smak jej ust. To była ta chwila. Chwila na nasz pierwszy pocałunek.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miałam mały problem z dodaniem muzyki ale u góry jest link:D
Ach już 50 rozdziałów! sama w to nie wierzę :D
Dzięki wam za te cudowne komentarze, wejścia na bloga i uważne śledzenie losów Em. Jestem wam wdzięczna!
Dzisiaj trzymajmy kciuki za POLSKĘ! Miłego czytania :D
( chociaż z okazji 50 rozdziału niech każdy zostawi komentarz ) xoxo

6 komentarzy:

  1. Kocham twoje opowiadanie i nie moge sie doczekac nastepnego rozdziale ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział jak każdy kolejny :P
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :D

    Pozdrawiam : http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Harry, Harry Styles i nasza Em? Lepszego zwtrotu akcji nie można było się spodziewać i pomyśleć, że jeszcze jakieś dwa rozdziały temy wszystko kręciło się w okół Louisa. Nie wiem co mogę ci powiedzieć, jesteś po prostu świetna, kocham tego twojego bloga. I'm yours forever! xxx

    theychangedmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka miła niespodzianka na 50 rozdział ! Harry i Em ♥ A tak poza tym , kiedy zleciało te 50 rozdziałów ? Nie mam pojęcia ;) Życzę Ci moja droga kolejnej 50 co raz to i lepszych rozdziałów. Buziaaki ! ;*

    + muzyka jest cudowna , idealnie dobrana

    OdpowiedzUsuń
  5. piękna muzyka, piękny dział. Też chciałbym być traktowana jak księżniczka u boku chłopaka. Najgorsze w związku? Kłamstwo. Jeśli nie będziemy wobec siebie szczerzy, nie utrzymamy się razem. 50! Najlepszy blog pod słońcem!

    OdpowiedzUsuń
  6. jesteś wspaniała, super piszesz!! czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń