. – (…) Tak jasne, zaraz przyjadę- powiedział Harry i
odłożył telefon na stół
- Kto to był?- zapytałam upijając łyk malinowej herbaty
- Liam. Mamy być w studiu za 10 minut. W środę prócz wywiadu dla tej telewizji mamy jechać na podpisanie płyt i kolejny wywiad z radiem- powiedział lekko przygaszony- a to miał być dzień dla nas Em…- skrzywił się
- Nic się kochanie nie martw. Jeszcze przed nami tyle wspólnie spędzonych dni, że będziesz miał mnie dość a teraz dojedz to śniadanie a ja zrobię wam drugie śniadanie- uśmiechnęłam się i wstałam od stołu. Zebrałam wszystkie naczynia, które następnie umieściłam w zmywarce. Wyjęłam potrzebne produkty i zaczęłam robić chłopakom kanapki.
- kocham Cię- powiedział Harry znad gazety, którą czytał- Kocham Cię najmocniej na świecie szepnął David do Clarie, która siedziała na parapecie. Podszedł do niej i wyjąwszy małe pudełeczko zapytał ją wprost czy nie chciałaby zostać jego żoną.- przeczytał
- Ej… a ja myślałam, że to właśnie Ty jesteś romantyczny…- zaśmiałam się i spojrzałam w stronę chłopaka. Zabijał mnie wzorkiem. Pokazałam mu język po czym wróciłam do poprzedniej czynności
- Umówiłaś się z James’em?- zapytał mnie
- Tak, powinien tu być za jakieś 30 minut- powiedziałam i włożyłam do każdej z papierowej torby jabłko, muffinkę oraz dwie kanapki.- Viola!- krzyknęłam i postawiłam wszystko na ladzie tak aby chłopak miał je na oku- Och nie musisz aż tak dziękować…- powiedziałam sarkastycznie
- Dziękuję myszko, jesteś najlepsza- uśmiechnął się i pocałował mój policzek- ale teraz musze spadać, spóźnię się a ten Paul mi nie podaruje. Wiem kochanie. Miały być wakacje ale jest taka sytuacja i nic na to nie poradzimy- chwycił jedzenie
- A idź w cholerę- krzyknęłam szczerząc się- Kocham Cię- wysłałam mu buziaka w powietrzu. Harry udawał, że go łapie i przyciska do serca, znikł za ścianą.
- Lecę!- usłyszałam otwierane drzwi- Cześć James! Tak wchodź śmiało, jest w kuchni- powiedział Harry a po chwili w progu stanął brunet z lekka ociekający wodą
- James!- powitałam go- Nie musiałeś się tak śpieszyć, trzeba było się wytrzeć jak wyszedłeś spod tego prysznica- zaśmiałam się i wyciągnęłam z komody stojącej na korytarzu ręcznik. Podałam go koledze, który ucieszył się na jego widok niczym małe dziecko gdy zobaczy cukierka
- Wiesz jakbyś nie zauważyła to na dworze leje ale to tylko taka mała dygresja- wskazał ręką na okno a ja dopiero teraz dostrzegłam szare smugi za szybą
- Faktycznie…- odparłam i zebrałam resztę naczyń ze stołu- Herbaty?- zapytałam
- Tak z cytryną o ile można prosić- uśmiechnął się i zajął miejsce przy stole- No to o czym chciałaś porozmawiać?- zapytał mnie wprost gdy usiadłam obok niego
- Nie idę do szkoły James- wydusiłam czując, że robię się czerwona
- Zaraz, zaraz…- powiedział robiąc minę niczym filozof- Chcesz mi powiedzieć, że nie idziesz do szkoły we wrześniu, tak?- zapytał uważnie wymawiając każde słowo. Miałam wrażenie, że zaraz zrobi się czerwony jak czajnik, który zaczynał powoli dawać o sobie znać.
- Tak James, to właśnie chcę Ci powiedzieć.- kiwnęłam głową i przeszłam do kuchni w której woda zaczynała już wrzeć. Pośpiesznie zalałam herbatę i dodałam do niej po plasterku cytryny.
- Ale dlaczego Em? Wyprowadzacie się czy to Harry Ci nie pozwala?- zapytał lekko zmieszany i smutny chłopak
- Nie… Tu nie chodzi ani o Harry’ego ani o przeprowadzkę….- bawiłam się cukrem myśląc jakby to mu powiedzieć, że spodziewam się dziecka….
- Nie chcesz iść do szkoły publicznej? Em zapewniam Cię, że to jest bardzo dobra szko…-
- Jestem w ciąży James- wypaliłam i zatopiłam wargi w gorącym płynie myśląc, że przyniesie mi to jakąkolwiek ulgę.
- Boże ja to mam chyba jakieś problemy ze słuchem dzisiaj. Chyba ten deszcz tak na mnie działa… Czy ja dobrze usłyszałem? Czy Ty powiedziałaś, ze jesteś w ciąży?- zapytał zdziwiony. Podeszłam do wieszaka z ubraniami i wyjęłam z torebki portfel. Gdy wróciłam do kuchni wyjęłam małe, czarno- białe zdjęcie i pokazałam je chłopakowi.
- To Twoje?- zapytał przyglądając się malutkiej plamce.- Jejku Em…- spoglądał to na mnie to na zdjęcie. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. W jego oczach było takie zmieszanie, taki niepokój, taki strach…- Nie wiem co powiedzieć… Pierwszy raz spotykam się z czymś takim… Boże to cudownie Em!- wstał i przytulił mnie z całej siły- Gratuluję wam!- pocałował mój policzek
- James nie gniewasz się? Nie jesteś zły?- zapytałam
- Nie! Skąd, kochana! To jest coś tak cudownego, że nie da się gniewać z tego powodu- zaśmialiśmy się- Chłopiec czy dziewczynka?- zapytał wskazując na brzuch, który robił się coraz bardziej widoczny
- Nie wiadomo jeszcze. Właśnie chciałam Cię zapytać czy byś nie pojechał ze mną abym zapisała się na wizytę…- przygryzłam wargę
- Oczywiście! Już teraz?- zapytał
- Może idź się najpierw przebrać a ja zbiorę wszystkie potrzebne dokumenty co?- skinął głową i już go nie było. Co za wariat z tego chłopaka…
Około 11.30 byliśmy już u lekarza. Siedziałam w kolejce i spoglądałam przez szybę na krople deszczu, które po niej spływały. Po około 20 minutach na malutkim ekraniku pojawił się mój numerek. Powiedziałam James’owi, że zawołam go jak będę miała robione USG. Ten tylko skinął głową. Chłopak się z lekka przestraszył, że wiezie kobietę w ciąży a potem siedzi z nią, wśród tych wszystkich kobiet w przychodni. Jak okiem sięgnąć to właśnie on był tutaj jedynym facetem.
W gabinecie było przytulnie. Ściany było beżowe a na nich widniały kolorowe motywy z bajek.
- Cóż Panią do mnie sprowadza?- zapytała mnie miło kobieta siedząca za biurkiem
- Chciałabym aby poprowadziła Pani moją ciążę- wyjaśniłam jej. Ta tylko skinęła głową i przeprowadziła, krótki wywiad podczas, którego notowała coś na białej karcie. Potem wykonała podstawowe badania. Następnie wypisała mi skierowanie na badanie USG.
- Planuje Pani w niedługim czasie podróż?- zapytała gdy już stałam przed nią ubrana
- Tak, wraz z narzeczonym planujemy wyjazd do Irlandii- wyjaśniłam
- Ma Pani mdłości?-
- Jeszcze nie- odparłam
- To proszę się na nie nastawić o to w całkiem niedługim czasie. Dlatego odradzam Pani taki wyjazd bo szkoda i Pani i chłopaka- wyjaśniła- W domu będzie się Pani czuła o wiele lepiej- uśmiechnęła się wręczając mi kawałek papieru
- Rozumiem. Kiedy mam przyjść na następną wizytę?- zapytałam trzymając już dłoń na klamce
- Za miesiąc- powiedziała a ja nacisnąwszy klamkę wyszłam z gabinetu.
Ku mojemu nieszczęściu nie będzie mi dane zobaczyć pięknej i zabójczej Irlandii. Wiedziałam, że Harry to zrozumie ale obawiałam się tego co do Niall’a. Tak się cieszył, że jego mama w końcu mnie pozna, tak się cieszył, że w końcu jego dom będzie tętnił życiem ale cóż ja na to poradzę? Na pewno nie będzie to miłe jak tam pojadę i spędzę cały tydzień z głową w muszli klozetowej…
- Em Twoja kolej…- wyrwał mnie z zmyślenia James
- Chodź- chwyciłam go za rękę i weszliśmy do białego gabinetu.
Kobieta rzuciła okiem na skierowanie i wskazała mi miejsce na kozetce. Położyłam się i zgodnie z tym co mi powiedziała podniosłam bluzkę do góry. James chwycił mnie za dłoń, która drżała. Poczuła znajomy chłód żelu i po chwili sonda dotknęła mojego brzucha. Kobieta przyglądała się chwilę ze wzmożoną czujnością w mały ekranik tak, że zaczynałam się martwić czy wszystko jest dobrze.
- Wszystko dobrze?- zapytałam gdy kobieta nadal milczała
- Tak, tak naturalnie. Po prostu nie mogłam się dopatrzeć tego maluszka ale już go widzę- wskazała nam palcem na monitorze. Nie to, że ja coś mówię ale porównując je do poprzedniego zdjęcia to naprawdę urosło, i to sporo.
- Piękny 3 miesiąc- uśmiechnęła się- Chce Pani usłyszeć bicie serduszka dziecka?- zapytała a ja kiwnęłam głową. Czułam, że łzy podchodzą mi pod powieki. Wyjęłam telefon i włączyłam dyktafon abym mogła nagrać ten dźwięk i wysłać go Harry’emu. Po chwili rozbrzmiał dookoła nas szmer a pośród niego dało się usłyszeć cykliczne bicie małego serduszka. Spojrzałam na James’a, który siedziała niczym słup soli, nie ruszał się ani nie mrugał powiekami.
- No, wszystko dobrze z maluszkiem także nie ma powodów do zmartwień. Zdjęcie?- zapytała a ja kiwnęłam głową. Zapisałam dźwięk i od razu go wysłałam do Hazzy z dopiską:
Małe Stylesiątko. Posłuchaj jak bije serce Twojego dziecka…
i wysłałam. Po chwili wraz ze zdjęciem w ręce wychodziłam z gabinetu.
- Potrzebuje ochłonąć… - wyszeptał chłopak- Kawa i ciastko?- zapytał a ja skinęłam głową.
Siedzieliśmy w jednym z pokoi gdy nagle zadzwonił mój telefon. Oczywiście hałas był taki, że usłyszałem go w przerwie gdy Louis przestał krzyczeć a zaczął Niall. Zobaczyłem wiadomość od Em i raptownie serce podskoczyło mi do góry. Miałem dziwne wrażenie, że coś się stało, że coś stało się z dzieckiem.
- Cisza!- krzyknąłem a wszyscy zamarli- uspokójcie się na chwilę- powiedziałam znacznie ciszej
- Stało się coś? Coś z Emmą?- zapytał mnie Niall i wszyscy zbliżyli się do mnie
- Nie…- odczytałem wiadomość- posłuchajcie tylko- włączyłem nagranie. Łzy stanęły mi w oczach. Pośród szumów wychwytałem delikatnie uderzenia, które były biciem serca mojego dziecka. Uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas całego nagrania.
- Stary co to było?- zapytał mnie Lou gdy wszystko dobiegło końca
- Nie co a kto! Bicie serca mojego dziecka- uśmiechnąłem się i ścisnąłem telefon.
- A wam co tak wesoło? Zabieramy się do pracy- rzucił wchodzący do pokoju Paul. Mimo natłoku zadań i pracy miałem ciągle w głowie te malutki stukanie. Czyż było na świcie coś równie pięknego na świecie niż bicie serca własnego dziecka?
Około 15 opuściliśmy studio. Jutro o 10 mamy mieć wywiad w którym miałem skłamać na temat mojego związku wraz z Em. Powiedziałem wszystko Paulowi, który jak reszta chłopaków poparł ten pomysł i powiedział, że to będzie najlepsze wyjście.
- Ej Harry- Niall złapał mnie przed samym wyjściem- mogę dziś u was przenocować? Jeśli to kłopot to ja…-
- Daj spokój Niall, Em urwałaby mi głowę jakby się dowiedziała co zrobiłem z Tobą- zaśmiałem się i wraz z blondyn ruszyliśmy do mojego auta.
- Kto to był?- zapytałam upijając łyk malinowej herbaty
- Liam. Mamy być w studiu za 10 minut. W środę prócz wywiadu dla tej telewizji mamy jechać na podpisanie płyt i kolejny wywiad z radiem- powiedział lekko przygaszony- a to miał być dzień dla nas Em…- skrzywił się
- Nic się kochanie nie martw. Jeszcze przed nami tyle wspólnie spędzonych dni, że będziesz miał mnie dość a teraz dojedz to śniadanie a ja zrobię wam drugie śniadanie- uśmiechnęłam się i wstałam od stołu. Zebrałam wszystkie naczynia, które następnie umieściłam w zmywarce. Wyjęłam potrzebne produkty i zaczęłam robić chłopakom kanapki.
- kocham Cię- powiedział Harry znad gazety, którą czytał- Kocham Cię najmocniej na świecie szepnął David do Clarie, która siedziała na parapecie. Podszedł do niej i wyjąwszy małe pudełeczko zapytał ją wprost czy nie chciałaby zostać jego żoną.- przeczytał
- Ej… a ja myślałam, że to właśnie Ty jesteś romantyczny…- zaśmiałam się i spojrzałam w stronę chłopaka. Zabijał mnie wzorkiem. Pokazałam mu język po czym wróciłam do poprzedniej czynności
- Umówiłaś się z James’em?- zapytał mnie
- Tak, powinien tu być za jakieś 30 minut- powiedziałam i włożyłam do każdej z papierowej torby jabłko, muffinkę oraz dwie kanapki.- Viola!- krzyknęłam i postawiłam wszystko na ladzie tak aby chłopak miał je na oku- Och nie musisz aż tak dziękować…- powiedziałam sarkastycznie
- Dziękuję myszko, jesteś najlepsza- uśmiechnął się i pocałował mój policzek- ale teraz musze spadać, spóźnię się a ten Paul mi nie podaruje. Wiem kochanie. Miały być wakacje ale jest taka sytuacja i nic na to nie poradzimy- chwycił jedzenie
- A idź w cholerę- krzyknęłam szczerząc się- Kocham Cię- wysłałam mu buziaka w powietrzu. Harry udawał, że go łapie i przyciska do serca, znikł za ścianą.
- Lecę!- usłyszałam otwierane drzwi- Cześć James! Tak wchodź śmiało, jest w kuchni- powiedział Harry a po chwili w progu stanął brunet z lekka ociekający wodą
- James!- powitałam go- Nie musiałeś się tak śpieszyć, trzeba było się wytrzeć jak wyszedłeś spod tego prysznica- zaśmiałam się i wyciągnęłam z komody stojącej na korytarzu ręcznik. Podałam go koledze, który ucieszył się na jego widok niczym małe dziecko gdy zobaczy cukierka
- Wiesz jakbyś nie zauważyła to na dworze leje ale to tylko taka mała dygresja- wskazał ręką na okno a ja dopiero teraz dostrzegłam szare smugi za szybą
- Faktycznie…- odparłam i zebrałam resztę naczyń ze stołu- Herbaty?- zapytałam
- Tak z cytryną o ile można prosić- uśmiechnął się i zajął miejsce przy stole- No to o czym chciałaś porozmawiać?- zapytał mnie wprost gdy usiadłam obok niego
- Nie idę do szkoły James- wydusiłam czując, że robię się czerwona
- Zaraz, zaraz…- powiedział robiąc minę niczym filozof- Chcesz mi powiedzieć, że nie idziesz do szkoły we wrześniu, tak?- zapytał uważnie wymawiając każde słowo. Miałam wrażenie, że zaraz zrobi się czerwony jak czajnik, który zaczynał powoli dawać o sobie znać.
- Tak James, to właśnie chcę Ci powiedzieć.- kiwnęłam głową i przeszłam do kuchni w której woda zaczynała już wrzeć. Pośpiesznie zalałam herbatę i dodałam do niej po plasterku cytryny.
- Ale dlaczego Em? Wyprowadzacie się czy to Harry Ci nie pozwala?- zapytał lekko zmieszany i smutny chłopak
- Nie… Tu nie chodzi ani o Harry’ego ani o przeprowadzkę….- bawiłam się cukrem myśląc jakby to mu powiedzieć, że spodziewam się dziecka….
- Nie chcesz iść do szkoły publicznej? Em zapewniam Cię, że to jest bardzo dobra szko…-
- Jestem w ciąży James- wypaliłam i zatopiłam wargi w gorącym płynie myśląc, że przyniesie mi to jakąkolwiek ulgę.
- Boże ja to mam chyba jakieś problemy ze słuchem dzisiaj. Chyba ten deszcz tak na mnie działa… Czy ja dobrze usłyszałem? Czy Ty powiedziałaś, ze jesteś w ciąży?- zapytał zdziwiony. Podeszłam do wieszaka z ubraniami i wyjęłam z torebki portfel. Gdy wróciłam do kuchni wyjęłam małe, czarno- białe zdjęcie i pokazałam je chłopakowi.
- To Twoje?- zapytał przyglądając się malutkiej plamce.- Jejku Em…- spoglądał to na mnie to na zdjęcie. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. W jego oczach było takie zmieszanie, taki niepokój, taki strach…- Nie wiem co powiedzieć… Pierwszy raz spotykam się z czymś takim… Boże to cudownie Em!- wstał i przytulił mnie z całej siły- Gratuluję wam!- pocałował mój policzek
- James nie gniewasz się? Nie jesteś zły?- zapytałam
- Nie! Skąd, kochana! To jest coś tak cudownego, że nie da się gniewać z tego powodu- zaśmialiśmy się- Chłopiec czy dziewczynka?- zapytał wskazując na brzuch, który robił się coraz bardziej widoczny
- Nie wiadomo jeszcze. Właśnie chciałam Cię zapytać czy byś nie pojechał ze mną abym zapisała się na wizytę…- przygryzłam wargę
- Oczywiście! Już teraz?- zapytał
- Może idź się najpierw przebrać a ja zbiorę wszystkie potrzebne dokumenty co?- skinął głową i już go nie było. Co za wariat z tego chłopaka…
Około 11.30 byliśmy już u lekarza. Siedziałam w kolejce i spoglądałam przez szybę na krople deszczu, które po niej spływały. Po około 20 minutach na malutkim ekraniku pojawił się mój numerek. Powiedziałam James’owi, że zawołam go jak będę miała robione USG. Ten tylko skinął głową. Chłopak się z lekka przestraszył, że wiezie kobietę w ciąży a potem siedzi z nią, wśród tych wszystkich kobiet w przychodni. Jak okiem sięgnąć to właśnie on był tutaj jedynym facetem.
W gabinecie było przytulnie. Ściany było beżowe a na nich widniały kolorowe motywy z bajek.
- Cóż Panią do mnie sprowadza?- zapytała mnie miło kobieta siedząca za biurkiem
- Chciałabym aby poprowadziła Pani moją ciążę- wyjaśniłam jej. Ta tylko skinęła głową i przeprowadziła, krótki wywiad podczas, którego notowała coś na białej karcie. Potem wykonała podstawowe badania. Następnie wypisała mi skierowanie na badanie USG.
- Planuje Pani w niedługim czasie podróż?- zapytała gdy już stałam przed nią ubrana
- Tak, wraz z narzeczonym planujemy wyjazd do Irlandii- wyjaśniłam
- Ma Pani mdłości?-
- Jeszcze nie- odparłam
- To proszę się na nie nastawić o to w całkiem niedługim czasie. Dlatego odradzam Pani taki wyjazd bo szkoda i Pani i chłopaka- wyjaśniła- W domu będzie się Pani czuła o wiele lepiej- uśmiechnęła się wręczając mi kawałek papieru
- Rozumiem. Kiedy mam przyjść na następną wizytę?- zapytałam trzymając już dłoń na klamce
- Za miesiąc- powiedziała a ja nacisnąwszy klamkę wyszłam z gabinetu.
Ku mojemu nieszczęściu nie będzie mi dane zobaczyć pięknej i zabójczej Irlandii. Wiedziałam, że Harry to zrozumie ale obawiałam się tego co do Niall’a. Tak się cieszył, że jego mama w końcu mnie pozna, tak się cieszył, że w końcu jego dom będzie tętnił życiem ale cóż ja na to poradzę? Na pewno nie będzie to miłe jak tam pojadę i spędzę cały tydzień z głową w muszli klozetowej…
- Em Twoja kolej…- wyrwał mnie z zmyślenia James
- Chodź- chwyciłam go za rękę i weszliśmy do białego gabinetu.
Kobieta rzuciła okiem na skierowanie i wskazała mi miejsce na kozetce. Położyłam się i zgodnie z tym co mi powiedziała podniosłam bluzkę do góry. James chwycił mnie za dłoń, która drżała. Poczuła znajomy chłód żelu i po chwili sonda dotknęła mojego brzucha. Kobieta przyglądała się chwilę ze wzmożoną czujnością w mały ekranik tak, że zaczynałam się martwić czy wszystko jest dobrze.
- Wszystko dobrze?- zapytałam gdy kobieta nadal milczała
- Tak, tak naturalnie. Po prostu nie mogłam się dopatrzeć tego maluszka ale już go widzę- wskazała nam palcem na monitorze. Nie to, że ja coś mówię ale porównując je do poprzedniego zdjęcia to naprawdę urosło, i to sporo.
- Piękny 3 miesiąc- uśmiechnęła się- Chce Pani usłyszeć bicie serduszka dziecka?- zapytała a ja kiwnęłam głową. Czułam, że łzy podchodzą mi pod powieki. Wyjęłam telefon i włączyłam dyktafon abym mogła nagrać ten dźwięk i wysłać go Harry’emu. Po chwili rozbrzmiał dookoła nas szmer a pośród niego dało się usłyszeć cykliczne bicie małego serduszka. Spojrzałam na James’a, który siedziała niczym słup soli, nie ruszał się ani nie mrugał powiekami.
- No, wszystko dobrze z maluszkiem także nie ma powodów do zmartwień. Zdjęcie?- zapytała a ja kiwnęłam głową. Zapisałam dźwięk i od razu go wysłałam do Hazzy z dopiską:
Małe Stylesiątko. Posłuchaj jak bije serce Twojego dziecka…
i wysłałam. Po chwili wraz ze zdjęciem w ręce wychodziłam z gabinetu.
- Potrzebuje ochłonąć… - wyszeptał chłopak- Kawa i ciastko?- zapytał a ja skinęłam głową.
Siedzieliśmy w jednym z pokoi gdy nagle zadzwonił mój telefon. Oczywiście hałas był taki, że usłyszałem go w przerwie gdy Louis przestał krzyczeć a zaczął Niall. Zobaczyłem wiadomość od Em i raptownie serce podskoczyło mi do góry. Miałem dziwne wrażenie, że coś się stało, że coś stało się z dzieckiem.
- Cisza!- krzyknąłem a wszyscy zamarli- uspokójcie się na chwilę- powiedziałam znacznie ciszej
- Stało się coś? Coś z Emmą?- zapytał mnie Niall i wszyscy zbliżyli się do mnie
- Nie…- odczytałem wiadomość- posłuchajcie tylko- włączyłem nagranie. Łzy stanęły mi w oczach. Pośród szumów wychwytałem delikatnie uderzenia, które były biciem serca mojego dziecka. Uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas całego nagrania.
- Stary co to było?- zapytał mnie Lou gdy wszystko dobiegło końca
- Nie co a kto! Bicie serca mojego dziecka- uśmiechnąłem się i ścisnąłem telefon.
- A wam co tak wesoło? Zabieramy się do pracy- rzucił wchodzący do pokoju Paul. Mimo natłoku zadań i pracy miałem ciągle w głowie te malutki stukanie. Czyż było na świcie coś równie pięknego na świecie niż bicie serca własnego dziecka?
Około 15 opuściliśmy studio. Jutro o 10 mamy mieć wywiad w którym miałem skłamać na temat mojego związku wraz z Em. Powiedziałem wszystko Paulowi, który jak reszta chłopaków poparł ten pomysł i powiedział, że to będzie najlepsze wyjście.
- Ej Harry- Niall złapał mnie przed samym wyjściem- mogę dziś u was przenocować? Jeśli to kłopot to ja…-
- Daj spokój Niall, Em urwałaby mi głowę jakby się dowiedziała co zrobiłem z Tobą- zaśmiałem się i wraz z blondyn ruszyliśmy do mojego auta.
- Tak James, ta kawa i ciasto były dobrym rozwiązaniem- powiedziałam wstając od stolika. Chłopak zapłacił za nas i opuściliśmy kawiarnię. Ruszyliśmy na małe zakupy bo lodówka powoli zaczynała jakimś niewyjaśnionym sposobem sama się opróżniać. Niby Harry był rano na zakupach ale znając życiem brunet wróci z blondynem więc lodówka musi być pełna.
Oczywiście jak to bywa w przypadku kobiet zwiedziliśmy nie tylko sklep spożywczy ale także księgarnię, sklep obuwniczy i sklep z ubraniami dla maluchów… Nie mogłam się oprzeć i po prostu musiałam tam zajrzeć. Przy wyjściowych drzwiach wstąpiłam jeszcze do chemicznego i już byliśmy w stanie raz na zawsze opuścić ten budynek.
- Emocjonujący dzień co?- zapytałam James’a kiedy siedzieliśmy już w aucie.
- Nawet nie wiesz jak- uśmiechnął się i odpalił silnik.
- Może wpadniesz na kolację?- zapytałam
- Dzisiaj?- kiwnęłam głową, że tak
- Wiesz… Dzisiaj nie bardzo mi to pasuje bo jestem umówiony ale jutro czemu nie?- uśmiechnęłam się na znak zgody.
Milczeliśmy wsłuchując się w pomruk silnika i uderzający o szybę deszcz. Byłam zmęczona i nie miałam praktycznie na nic siły. Na zegarku dochodziła 17.00… Harry mnie zabije. 12 połączeń nie odebranych….
Gdy dojechaliśmy do domu nikogo w nim nie było. Świecił pustkami a jedyną osobą, która mnie przywitała był Marley.
- Nie ma Em?- zapytał Niall robiąc dziwną minkę
- Na to wygląda- odparłem i zdejmując buty oraz przemoczoną bluzę poszedłem do salonu. To samo zrobił mój kolega.
- No dobra Harry mów co Cię męczy- rzekł Niall i spojrzał na mnie- Nie powiesz mi że nie ma niczego takiego bo odkąd wyszliśmy ze studia jesteś nie swój, jesteś taki nieobecny…-
- Bo nie chcę jutro tego wszystkiego robić. Nie chcę tam mówić, ze się rozstaliśmy rozumiesz? Jak to będzie wyglądało? Nie jesteśmy razem a mieszkamy w tym samym domu?- zapytałem wybierając do Em numer
- Wiem Harry, że to nie tak miało wyglądać ale póki co tak
będzie dla was lepiej rozumiesz? W końcu każdy zapomni o tym i będziecie mogli
normalnie żyć. A co do tego mieszkania to może przeprowadź się na razie do
rodziców?-
- Chyba śnisz!- wrzasnąłem lekko oburzony- Nigdy nie zostawię jej, rozumiesz?- zapytałem a on skinął głową- Przepraszam, jestem lekko rozdrażniony.- powiedziałem widząc, ze tonem swojego głosu zrobiłem krzywdę mojemu koledze
- Zjedz coś, to zawsze pomaga- blondyn wskazał na lodówkę
- Niall ona stoi dla Ciebie otworem. Ja idę się położyć dobrze?- zapytałem a on tylko siknął głową i nie przejmując się moim dalszym losem ruszył atakować lodówkę.
- Chyba śnisz!- wrzasnąłem lekko oburzony- Nigdy nie zostawię jej, rozumiesz?- zapytałem a on skinął głową- Przepraszam, jestem lekko rozdrażniony.- powiedziałem widząc, ze tonem swojego głosu zrobiłem krzywdę mojemu koledze
- Zjedz coś, to zawsze pomaga- blondyn wskazał na lodówkę
- Niall ona stoi dla Ciebie otworem. Ja idę się położyć dobrze?- zapytałem a on tylko siknął głową i nie przejmując się moim dalszym losem ruszył atakować lodówkę.
W radiu leciały jakieś smęty dla samotnych. Skakałam po
stacjach co najwyraźniej zaczynało wyprowadzać z równowagi siedzącego obok mnie
bruneta.
- Możesz się w końcu na coś zdecydować?- zapytał wjeżdżając na jedną z głównych ulic
- Przepraszam- powiedziałam i całkowicie je wyłączyłam
- Nie musiałaś tego robić- spojrzała na mnie posępnym wzrokiem
zmieniając bieg. Nagle coś z dużą siłą uderzyło o przednią szybę, która
raptownie zabarwiła się na czerwono. Świat dookoła nas zawirował, auto wpadło w
poślizg...- Możesz się w końcu na coś zdecydować?- zapytał wjeżdżając na jedną z głównych ulic
- Przepraszam- powiedziałam i całkowicie je wyłączyłam
Siedziałem w salonie zajadając się zrobionymi przeze mnie kanapkami gdy nagle w telewizji pojawiły się zapowiedzi naszego jutrzejszego wywiadu. Czasami miałem naprawdę już dość tego wiecznego szczerzenia się do obiektywu, udawania, że wszystko jest dobrze, przybijania piątek z dziewczynami i te ich nachalne prośby: Pleas follow me!- A czy ja nie mogę mieć w znajomych tylko moich najbliższych kumpli? Ja wiem, że dla takiej dziewczyny byłby to powód do dumy ale nic na chama….
Lubiłem nasze fanki, ba! Nawet je kochałem ale wszystko z czasem zaczęło być uciążliwe i nie tak kolorowe jak na początku. Wszystko się z czasem odwraca przeciwko nam prawda? Nie pragnąłem niczego innego jak spokojnego spaceru po moich ulubionych zakątkach rodzinnego miasta, przebywania większej ilości czasu z rodziną i tego szczęścia z byle czego. No bo jak teraz jest? Mam wszystko to czego zapragnę. Dziewczyny mdleją na mój widok a gdy jakaś mi się spodoba to zaraz jest jedna wielka gadka o zespole. A gdzie w tym wszystkim jestem ja? No gdzie?! Przecież każdy z nas chce kochać i Harry… Harry ma naprawdę szczęście, że spotkał taką dziewczyną jaką jest Em… Liam i Zayn też mieli szczęście ale i tak jestem tego święcie przekonany, że Harry miał go najwięcej….
Zadręczałem się pytaniami odnośnie jutrzejszego dnia. Co by się stało jakbym powiedział prawdę? Co będzie jak powiem, że nie jestem już z Em? Jak zachowają się dziennikarze? Czy będą drążyć dziurę dalej czy odpuszczą sobie to wszystko? Nie miałem zielonego pojęcia i to właśnie mnie najbardziej denerwowało w tym wszystkim, ta cała moja niemożność. Nie mogłem nic zrobić bo jakby nie patrzeć to zespół był dla mnie czymś najważniejszym… Nie mogłem pozwolić na to aby chłopcy ucierpieli…
Próbowałem dodzwonić się do Em, tylko i wyłącznie po to aby usłyszeć jej głos ale ona jak zwykle nie odbierała. No bo po co się ma telefon? Lepiej zniknąć na cały dzień i nie dawać znaku życia. Co tam taki Harry siedzący i martwiący się swoją dziewczynę… Lepiej to olać i nie robić nic. W ostatnich dniach stałem się tak podły dla najbliższy mi osób, że czasami dochodziłem do wniosku, że to jednak ja jestem w ciąży a nie Em… Już ona zachowywała się lepiej ode mnie… Może to wynikało ze strachu? Ze strachu przed poronieniem? Gdzieś kiedyś słyszałem, że jeżeli kobieta raz poroniła to może to się stać i kolejny raz. Ale czy takie poronienie się liczyło? Przecież nie było ono z przyczyn naturalnych…
Głowa zaczynała mi pękać od natłoku myśli. Podniosłem się z łóżka i skierowałem się do łazienki w której włączyłem ciepłą wodę i pozwoliłem by powoli napełniła wannę. Musiałem w jakiś sposób odreagować ten cały stres.
Zaskoczone? Bo ja bardzo :)
Jak same widzicie trochę was rozpuszczam z tymi rozdziałami ale nie mogę już was tak maltretować :)
Kochane... Dziękuję, że skomentowałyście ostatni rozdział :)
To było dla mnie bardzo i oczywiście przepraszam was, że tak was okrzyczałam.. Po prostu było mi przykro, że było was tyle a tu nagle bum! I nie ma nikogo....
Ale jednak jesteście:* Dziękuję!
Chcę jak najszybciej opublikować te rozdziały do samego końca więc nie wykluczam możliwości, że za jakieś 3 godziny znów coś strzeli mi do głowy, tak samo jak teraz, i coś opublikuję :)
Dzień leniwy, oj i to jak.
Skończyłam pisać drugą piosenkę! Może wam ją opublikuje i to może nawet z moim głosem? :P
Nie no chyba aż tak to nie poświęcę się :D
A dzisiejszą piosenką zostaje Over Again... Jejku... Ta piosenka sięga do mojego serca tak bardzo, że siedzę i cały dzień ją tłukę!
Książki lekko co ruszone no ale jutro też jest dzień!
A póki co uciekam na moje wampiry, w końcu nowy odcinek!
Piszcie jak wam się podoba no i czy zaskoczyłam was czymś w tym rozdziale;)
Pozdrawiam, Magda :*
Hej, kochana!!!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę że dodajesz nowy rozdział! ;3
Jak zwykle tak cudowny że nie potrafię tego opisać :)
Czytałam na jednym tchu <3
Tylko błaaaagam Cie niech Emmie się nic nie stanie!! Niech ten poślizg będzie jakiś nieszkodliwy a ona wyjdzie z tego bez szwanku!!!
Proszę, proszę, proszę!!!
Ja się chyba załamię jak jej się coś stanie!! ;__;
Przecież tyle się już wycierpiała w życiu.... należy jej się to szczęście, które ma teraz przy Harrym... przy 1D!
Ale się przejęłam O.o xD
Ale chyba o to chodzi, nie? Żeby opowiadanie wzbudzało w czytelniku emocje. Ty zawsze je we mnie potrafiłaś wzbudzić <333
No, cóż.... pozostaje czekać aż dodasz następny... mam nadzieję że będzie to niedługo!!! ;)
Pozdrawiam, ściskam i całuję! :3
http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/
http://my-little-crazy-world-by-blue-rose.blogspot.com/ ;)
Ps. Dodałam nowy rozdział... mam nadzieję że powiesz co o nim sądzisz :)
Madziu!
OdpowiedzUsuńNo zaskoczyłaś mnie, ale w końcu to ty jestes nasza Madzią, która zawsze robi jakies zupełnie niespodziewane rzeczy. Widzisz u mnie książki tez leżą nietknięte, no ale masz rację jutro też jest dzień! Śpiew w twoim wykonaniu!? Chcę tu teraz zaraz, to by było dopiero spełnienie marzeń :) Rozdział jak zwykle przepiękny, ale jestem tak zestresowana przed następnym, po prostu bardzo boję się o Em, mam nadzieję że moje obawy okażą się niepotrzebne. Trzymaj się kotek!
Kocham
Emily<3
O matko.
OdpowiedzUsuńJakie zaskoczenie. Co z Em? Jej.. pisz tu szybko co się z nią stanie, bo umrę na tym łóżku !!
Rozdział oczywiście cudowny.. Uwielbiam Cię za to, że nigdy nie można przewidzieć co się stanie w kolejnych rozdziałach xd
Nie mogę doczekać się kolejnego <33
ydrsgfdbsyuhgdsjhgbfdsj <3. Kocham cię <3. Czytam twój blog od dawna jednakże nigdy nie komentowałam ;C . Ale teraz to się zmieni <3. Jestem taka ciekawa co dalej. Mam nadzieję że jeszcze dzisiaj coś dodasz <3 . Jak zawsze wspaniały rozdział , czekam z niecierpliwością na więcej. *_______*
OdpowiedzUsuńCZY. TY. CHCESZ. MNIE. ZABIĆ. ?. Ty ją chcesz uśmiercić? Uśmiercić dziecko? ;.; Proszę, błagam, powiedz że to opowiadanie zakończy się Happy Endem! Taaak wstawiaj jeszcze dziś! Błagam, bo ja ledwo żyje teraz! Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńxxx
boszz.. proszę tylko nie serwuj nam powtórki z rozrywki..już było tak dobrze i nagle musiało się coś wydarzyć.. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów.
OdpowiedzUsuń@between_silence
Car.