czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 108



Jeśli ktoś ko­go kochasz umiera i to nies­podziewa­nie, nie od­czu­wasz stra­ty na­tychmiast. Tra­cisz te­go ko­goś ka­wałek po ka­wałku przez długi czas - w miarę jak przes­ta­je do niego przychodzić poczta, jak wiet­rze­je za­pach je­go per­fum na po­duszce oraz ub­rań w szuf­ladzie i sza­fie. Stop­niowo gro­madzisz frag­menty, które odeszły właśnie wte­dy nad­chodzi ten dzień - ten dzień, gdy bra­kuje ci szczególnie jed­nej kon­kret­nej cząstki i przytłacza cię uczu­cie, że ta oso­ba odeszła na zaw­sze, a po­tem nad­chodzi in­ny dzień i od­czu­wasz szczególny brak cze­goś in­ne­go.

Tłum żałobników zbiera się pod tym samym kościołem, który był świadkiem zawarcia
przez nas związku małżeńskiego. Patrzę na swoje buty i widzę na nich topiące się płatki śniegu.
- Gemm weź małą do kościoła. Zimno jest na dworze- słyszę mame i widzę jak przez mgłę siostrę biorącą naszą córkę na ręce i kierującą się do kościoła.
Powoli i nieuchronnie łzy zaczynają spływać mi na policzkach. Ciągle nie wierzę w to, że ona już odeszła… Ciągle mam nadzieję, że wyskoczy zza rogu i krzyknie Harry to był tylko żart! Ciągle tu jestem!
Em…. Wiedziałem, że w końcu przyjdzie ten dzień gdy będę musiał ją pożegnać  ale nie sądziłem, że stanie się to tak szybko, że stanie się to w przeciągu 10 minut gdy opuszczę jej salę…
Spojrzałem na czarny karawan, który właśnie podjechał pod kościół. Poczułem, że nie dam rady, że to wszystko jest ponad moje siły. Odwróciłem się i wpadłem na Zayn’a który wcale nie krył swoich uczuć. Płakał podobnie jak wszyscy tu zebrani. Wpadliśmy sobie w ramiona. Chociaż przez chwilę dane mi było poczuć się bezpiecznie, poczuć się w miarę dobrze.
- Harry…- mama złapała mnie za rękę- pora zaczynać- powiedziała i patrząc na mnie ze współczuciem w oczach ruszyła za czarnym orszakiem.
Podszedł do mnie Lou, który kiwnął głową dając mi do zrozumienia, że tak trzeba, że tak właśnie chciałaby Em.
Nie wierzyłem w to wszystko do momentu gdy ujrzałem trumnę i tabliczkę z jej imieniem i nazwiskiem.

Nie mogłem znieść tego wszystkiego. Proszę niech to okaże się wrednym i niestosownym żartem chłopków i samej Emmy… Albo niech w końcu obudzę się z tego męczącego mnie snu… Ona przecież nie mogła umrzeć, nie mogła nas zostawić ot tak, bez słowa pożegnania. Nie mogła ot tak zostawić tego biednego chłopaka i swojej córki!
- Niall….- Liam podszedł do mnie i odciągnął mnie na stronę- Nie płacz już, ona tego nie chciała, nie chciała byśmy płakali na jej pogrzebie…- powiedział chłopak a ja wtuliłem się w niego
- Ale Liam jak nie płakać?! No jak? Przecież ona była dla mnie całym światem. Nikt nie będzie mnie tak kochał jak ona, nikt nie będzie robił takich dobrych kanapek, nikt nie będzie tak dobry dla mnie jak ona…- wyszeptałem ciągle łkając
- Spójrz, nam wszystkim tutaj jest ciężko i źle. Ona ciągle jest przy każdym z nas. Będzie obdarzała nas swoją opieką i w końcu przyjdzie taki dzień, że się z nią ponownie zobaczymy…- kiwnął głowa a ja zrozumiałem jego słowa.
- Chodźmy do kościoła- powiedziała Marry chwytając chłopaka za rękę- zaczyna się- spojrzałem w bok. Wokół nas było mnóstwo ludzi, którzy chcieli przyjść i należycie pożegnać ukochaną naszego przyjaciela.

Stałem całkowicie wyprowadzony z równowagi. Było mi słabo, moim ciałem wstrząsała raz po raz fala dreszczy a w oczach ciągle miałem łzy, które spływały na dół.
Patrzyłem na tę małą, brązową trumnę i nie mogłem pojąć za jakie grzechy to właśnie ona tam się znalazła? Dlaczego nie ja, jakaś inna dziewczyna lub którakolwiek inna kobieta na tej ziemi? Dlaczego właśnie Emma?! Z każdą sekundą czułem jakby ktoś coraz bardziej, coraz głębiej zakorzeniał we mnie poczucie winy i smutku. Jak mogłem do tego dopuścić? Powinienem siedzieć przy niej i tak długo wałkować jej o tej chemioterapii aż w końcu dla swojego świętego spokoju zgodziłaby się na to.
Jenna ścisnęła moją rękę
- Wszystko dobrze?- zapytała a ja kiwnąłem głową.
Tego dnia gdy Harry przyszedł do mnie i powiedział, że Em umarła wyśmiałem go. No  bo niby jak to możliwe? Gdy wychodziliśmy od niej czuła się wyśmienicie, nie narzekała na ból a nawet wręcz przeciwnie, powiedziała, że może Bóg zechciał dać jej jeszcze jedną szansę i sprawił że choroba zaczęła się wycofywać.
Potem…Potem czarna dziura, mgła i nic więcej. Tysiące wspomnień zalewały moją głowę i nie potrafiłem odeprzeć tego przykrego uczucia, uczucia, że cząstka Twojej duszy wypaliła się, odeszła na zawsze….
Lennie zaczęła płakać. Jej krzyk poniósł się echem po kościele. Spojrzałem w kierunku miejsca Harry’ego. Siedział i patrzył to na trumnę to na Gemmę. Serce zaczynało mi pękać w szwach ale nie miałem odwagi tego nikomu powiedzieć.

Nie wiem co tak naprawdę tu robię. Nie wiem co tak naprawdę dzieje się w tym kościele i czy trafiłem oby na pewno dobrze.
Pogrzeb Emmy. Czy oby na pewno tak miało wyglądać moje i nasze życie? Miesiąc temu śmialiśmy i bawiliśmy się na ich ślubie a dziś, znów w tym kościele siedzimy i… I tak naprawdę nie wiemy dlaczego tu jesteśmy.
Widzę brązowe, drewniane pudło w którym leżą czyjeś zwłoki. Nie dochodzi do mnie, że tym pudle jest moja Em. Łzy cisną mi się do oczu widząc Harry’ego podchodzącego do ambony i spoglądającego na nas zrozpaczonym, przestraszonym i pełnym bólu wzrokiem.
Czuję ucisk w brzuchu, który nie jest oznaka niczego dobrego… Czuję że zaraz wybuchnę płaczem prosto w ramię mamy, która sama ledwo co trzyma się kupy…. 
Gemma pośpiesznie opuszcza kościół wraz z małą na rekach. Ta dziewczynka jest lustrzanym odbiciem mojej Em… Mojej kochanej Em…
Serce łomocze mi ze strachu, ze strachu przed tym, że to jednak ona tam jest, że to jednak ona umarła.

Taka jest kolejność rzeczy. Rodzimy się po to by umrzeć. By cierpieć i przeżywać chwile radości w naszym życiu.
Wiedzieliśmy o tym, ze rudowłosa w końcu umrze. Wiedzieliśmy o tym, wmawialiśmy sobie, że tak musi być ale mimo wszystko, stojąc tu w kościele i patrząc na brązową trumnę i płaczącego Harry’ego nie potrafimy pojąć dlaczego tak szybko od nas uciekła.
Jest mi cholernie źle i przykro. Nikt z nas nigdy nie przypuszczał, że będziemy musieli spotkać się w takich okolicznościach. Nikt z nas nie wierzył w to, że miłość Emmy i Harry’ego, która była zarażając zostanie zakończona w tak brutalny sposób….

- Wszyscy dobrze wiemy jaka była Emma…- zaczynam i spoglądam na płaczących ludzi.- Ciężko jest nam pogodzić się ze….- słowa nie chcą przejść mi przez gardło. Nie umiem, do tej pory nie umiem oswoić się z tą myślą, że nie zobaczę już jej uśmiechu, że nie będę mógł jej pocałować czy tez usłyszeć Kocham Cię Harry….- Jest mi tak samo ciężko jak i wam ale Em nie chciała abyśmy płakali, przecież ciągle jest obecna wśród nas. Może nie jest to jej fizyczna postać ale jest… Jest w naszych sercach. Nigdy nie zapomnę jej jak wiele dla mnie zrobiła, jak często mnie pocieszała i służyła dobrą radą… Była idealną żoną przy której chciałem budzić się każdego ranka i spoglądać w jej cudowne oczy…- wybuchłem płaczem. Mama podeszła do mnie i tuląc mnie mocno do swojego ciała wróciła do ławki. Nie potrafiłem się w żaden sposób uspokoić.
Ona nie mogła odejść!
Ukradkiem spojrzałem na wieńce leżące dookoła jej trumny. Na jednym z nich było napisane: Kochanej żonie- Harry wraz z córeczką.
Przecież takie rzeczy nie dzieją się naprawdę… Przecież ja bez niej zginę, zginę i nie podołam wychowaniu dziecka…
- Chyba każdy się ze mną zgodzi, że nasza kochana Em była dla nas wzorem do naśladowania. Zawsze uśmiechnięta, pogodna, świetnie gotująca i wiecznie służąca pomocą i dobrą radą. Mimo tej krzywdy jaka spotkała ją ze strony okrutnego losu pokazała nam, jak mamy postępować by przeżyć nawet najcięższe chwile. I teraz my jesteśmy w takiej sytuacji. Umarł ktoś bardzo bliski naszemu sercu… Mieliśmy lekcję o tym jak żyć więc teraz czas odrobić z tego lekcje i wcielić to w życie. Emma, tak jak powiedział Harry pozostanie przy nas. Urodziła Harry’emu piękną córkę która wyrośnie na równie piękną kobietę jak jej mama a poza tym kochaliśmy ją więc w naszej pamięci ciągle będą przewijać się o niej wspomnienia…- powiedział Liam i ustąpił miejsca Louisowi
- Liam ma racje. Nie możemy się teraz załamać, poddać, zostawić wszystko i żyć w ciągłej żałobie. Ona tego nie chciała. Musimy iść do przodu, musimy dalej żyć. Dziś rozpoczyna się kolejny etap w naszym życiu… Zapamiętajmy ją taką jaka była. Zapamiętajmy ją jako wiecznie uśmiechniętą i pogodną osobę…- chłopak rozpłakał się. Liam podszedł do niego i objąwszy go ramieniem wrócili na swoje miejsca
- Nie wiem co mógłbym teraz powiedzieć. Kochałem i kocham Emmę całym sercem. Wprowadziła niemały bałagan w naszym życiu ale to właśnie dzięki niej nauczyliśmy się kochać, sprzątać po sobie, uśmiechać się nawet w ponure dni. To dzięki niej poznaliśmy polską kuchnię i piękny Wrocław. Ona zawsze pozostanie dla mnie autorytetem i nawet jeśli teraz jej już tu nie ma to życie ciągle się toczy, musimy żyć….-
- Nikt mi jej nie zastąpi. Dla mnie ona była ideałem. Była i jest ideałem piękna kobiecego. Wiem Em, że teraz widzisz i słyszysz nas i musisz wiedzieć, że to Ty jesteś tą jedyną, którą pokochałem szczerze… - Niall otarł oczy i wraz z Zayn’em wrócili do siebie.
Szala goryczy przepełniła się. Serce pękło mi z bólu…. Em, wróć do mnie…

Ksiądz rzucił grudkę ziemi na jej trumnę. Harry płakał, nie wstydził się swoich łez. Tak samo było z Niall’em. Jego policzki przybrały odcień intensywnie czerwony a oczy już dawno zapuchły. Reszta chłopaków jako tako się trzymała ale wiedziałam, że długo to wszystko nie potrwa, wiedziałam, że za moment każdy z nas wybuchnie niepohamowanym płaczem.
- Proszę nie!- wrzasnął Harry gdy czterech mężczyzn zaczęło spuszczać trumnę do dołu- Proszę nie zabierajcie jej! Ona musi tu być, ona musi tu ze mną być!- Zayn podbiegł do chłopaka klęczącego nad grobem i próbującego uchwycić chociaż kawałek drewna- Zayn, powiedz im coś! Oni nie mogą jej tak zabrać, nie mogą! Ona jest nam potrzebna, ona jest dla nas wszystkim….- wydusił z siebie po czym uderzył w tors mulata- Zrób coś! Pomóż mi!!-
- Harry… reszta chłopaków podeszła do nich- Harry pozwól jej odejść- powiedział poprzez łzy Niall. On tylko spojrzał to na nich, to na ludzi a potem na mnie. Podeszłam do niego i przytuliłam go z całej siły.
- Rosie… Rosie powiedz, że mi pomożesz….- wyszeptał trzęsący się brunet
- Pomogę Ci Harry, pomogę Ci ze wszystkim…- chłopak wziął od mamy czerwoną róże i całując ją pożegnał się na zawsze ze swoją ukochaną.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć wam wszystkim!
Słowami wstępu chcę was bardzo przeprosić za wczorajsze łzy, smutek i złość.
Wiem, że większość z was pomyślała sobie: Co ona robi? Sprawia, że umiera teraz gdy wszystko się jej układa, gdy w końcu jest szczęśliwa? No idiotka.
Przepraszam was, że wam zawiodłam ale musicie wiedzieć, że poprzedni rozdział był pisany z myślą o Lenie, kobiecie, która tak samo jak i Em poświęciła swoje życie dla dziecka.
Wiem, ze to marne wytłumaczenie ale należało się wam.
Droga Lu ma tu rację. Wraz z Emmą umarłyście wy moje czytelniczki... 
Nie spodziewałam się aż takiej reakcji na to co napiszę.
Emily Mily Twoje słowa są dla mnie na prawdę....Są dla mnie ogromnym wyróżnieniem i za to jestem Ci na prawdę wdzięczna. Zaczynając to wszystko pisać nie sądziłam, że stanę się dla kogoś tak bliską osobą. Kochanie ale ja chyba na szacunek nie zasługuję :)
Jest mi niezmiernie miło!

Zresztą słowa każdej z was, pod każdym rozdziałem były dla mnie niezwykle motywujące i powstało to co powstało:) Kupa słów, która połączona w całość daje pseudo opowiadanie.
Na prawdę miło jest usiąść po ciężkim dniu ( a taki właśnie był dzisiejszy) i poczytać te miłe słowa od was.
Nie martwcie sie. Jest jeszcze drugi blog a za niedługo powstanie trzeci! :)
Kocham was bardzo mocno, Magda

8 komentarzy:

  1. Piękny rozdział, tyle że smutny. Nie obyło się bez słonych łez,ale czy nie możesz napisać w kolejnny że to był sen Harry się obudził a obok niego leżała Emma prawie zdrowa z córką na rękach proszę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże płaczee! ;d
    piękny rozdział kochana ;**
    tak jak napisałam dziewczyna wyżej też czasami mam taką nadzieje że że będzie tylko sen Harry'ego ;dd
    no nic czekam na next'a
    Pozdrawiam Klaudiaa ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. popłakałam się. a myślałam, że ona przeżyje, że stanie się cud i nagle się obudzi. tak bardzo kocham tego bloga. mimo, że nie komentowałam od początku to i tak zawsze byłam i czytałam każdy rozdział. masz talent i mam nadzieję, że coś z nim zrobisz :)
    ~Nulka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Łzy, łzy i jeszcze raz łzy.
    Nie potrafię przestać płakać...
    Świetny, tylko czemu taki smutny? ;.;
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wcześniej mówiłam, że się popłakałam...
    Teraz wyję jak opętana i nie mogę zatrzymać łez..
    Jeszcze żadna książka, blog, film.... NIC, nie wzbudziło we mnie takich wielkich emocji jak to co Ty piszesz.
    Ręce trzęsą mi się z tego wszystkiego... :(
    Zdecydowanie zasługujesz na szacunek. Przynajmniej według mnie.
    To wszystko jest takie... smutne, a za razem piękne.
    Kiedy Harry zaczął krzyczeć żeby Emm nie odchodziła to łzy prawie mi laptopa zalały...
    Już Ci to mówiłam, ale powtórzę jeszcze raz: Jesteś jedną z trzech autorek, które są dla mnie idolkami.
    Tak, jesteś moją idolką.
    Podziwiam to jak piszesz.
    Jak doprowadzasz mnie do śmiechu, lub jak w tym wypadku łez.
    Staram się brać z Ciebie przykład.
    Po prostu... jesteś mega :)

    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    Twoja wierna czytelniczka...

    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie zawiodłaś mnie ! ;)
    właściwie pokazałaś jaka Em była mądra i dobra.. tak bardzo kochała swoje dziecko... popłakałam się to naprawdę bardzo piękne opowiadanie, umarła by jej dziecko mogło żyć, to mnie wzruszyło najbardziej...
    jejku, nie mogę uwierzyć że Em odeszła i że to opowiadanie wkrótce się skończy, przecież ja żyłam tym opowiadaniem ! ;)
    jejku to mi daje takiego kopa, takie uczucie... kurcze przecież wiele matek poświęciło swoje życie da potomka tak jak Emma... nie wiem jak to opisać ale postawa Emmy jest po prostu piękna... taka budująca i naprawdę Madziu chcę Ci za to serdecznie podziękować ;)
    jesteś wielka ;**
    no nie mogę, tak strasznie się wzruszyłam...;)
    ile ona zmieniła w życiu każdego chłopaka...
    to naprawdę cudowne opowiadanie, pamiętaj o tym !
    teraz czekam na to jak Harry poradzi po stracie tak bliskiej mu osoby i czy odpowiednio zajmie się córką ;)
    trzymaj się cieplutko <3
    pamiętaj jesteś niesamowita ! ;***
    Asia ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy czytałam ten rozdział w moich oczach pojawiły się łzy. Napisałaś to idealnie, nie przesadziłaś z rozpaczą, wszystko w umiarze. Zazdroszczę ci talentu. Zapraszam do mnie only-one-love-one-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. jak to przeczytałam to pomyślałam... nienawidzę jej, ale jesteś niesamowita... nie wiem czy zdołam przeczytać epilog i 109 rozdział, bo po tym nie mogę powstrzymać łez, które nieustannie płyną po moich policzkach. Nie komentowałam poprzednich rozdziałów, bo nie mogłam się oderwać od czytania. Jeszcze raz stwierdzam, że jesteś niesamowita! To opowiadanie niezwykle wpłynęło na moje emocje. Masz niezwykły talent :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń