Cały piątek przesiedziałam niczym na szpilkach. Chodziłam z
kąta w kąt odliczając godziny do wielkiego dnia. Zarówno Harry jak i chłopcy,
którzy przyszli z nim śmiali się ze mnie nie rozumiejąc moich nerwów.
Bezczelnie śmiali się ze mnie opowiadając jak się ubiorą. Niall powiedział, ze
chciałby założyć różowy garnitur na co posłałam mu mordercze spojrzenie.
I w końcu nastało to co tak wyczekiwałam- sobotni poranek.
- No gdzie ona jest?- wierciłam się podchodząc od okna do
okna.- Powinna już tu być z tą sukienką- powiedziałam siadając na łóżku i
nerwowo gryząc kukurydzianego chrupka.
- Jak będziesz się tak denerwowała to jeszcze nam padniesz
nim dojedziemy do kościoła- zaśmiał się lekarz wchodząc do Sali- Jak się
czujesz?-
- Nie licząc lekkiego stresu i strachu to wyśmienicie.
Naprawdę czuję jakby same myśli o tym co wydarzy się za 5 godzin i 48 minut
dodawał mi siły. Widać, że się denerwuję?- zapytałam a zarówno lekarz jak i
siedząca nieopodal mnie Gemm kiwnęli głową.
- Jestem!- wpadła nagle Rosie- Strasznie Cie przepraszam!
Korki kochana- wyjaśniła kładąc biały pokrowiec na łóżku
- Już mnie tu nie ma. Teraz to się będzie działo- mężczyzna
zaśmiał się i wyszedł
- To ona?- zapytał delikatnie rozsuwając pokrowiec- Rosie
kiwnęła głową ściągając płaszcz. Moim oczom ukazał się biały, zwiewny materiał.
W świetle lamp delikatnie połyskiwał dając wyobrażenie małych brylancików na
trenie.- Przepiękna- szepnęłam dotykając sznurków gorsetu, materiału, który w dłoniach
był niczym jedwab…. Była idealna...
- Dobra, dobra kochana. Ty się już nam tak nie rozczulaj
tylko trzeba się zacząć ubierać bo przed nami mnóstwo pracy- rzekła Gemma i
wyjąwszy suknię z pokrowca powiesiła ją na wieszaku. Następnie wyjęła buty,
kosmetyki i czego tylko dusza zapragnęła.
Po chwili stałam przed nimi w samej bieliźnie a dziewczyny
pomagały założyć mi suknię. Czy mogłam sobie wyobrazić szczęśliwszą chwilę?
Chyba nie…
- No Harry- ponaglałem chłopaka, który siedział na łóżku w
białym podkoszulku i czarnych skarpetkach- Na co czekasz? Garnitur wisi w
szafie- ugryzłem jabłko
- Boję się.- powiedział i spojrzał na mnie
- Ej chyba nie chcesz mi powiedzieć, ze masz wątpliwości.
Harry…- usiadłem na łóżku obok niego
- Nie Lou, nie. Ja po prostu…. Dopiero teraz dotarło do mnie
to, że za te kilka godzin będę miał żonę. Jak to w ogóle brzmi? Żonę?
Spodziewałbyś się czegoś takiego? Bo ja na pewno nie- nerwowo się zaśmiał
- Szczerze? Tak. Gdzieś wewnątrz mnie czułem, że to właśnie
Ty pierwszy się uspokoisz i będziesz myślał o poważnym związku. Damy radę-
położyłem mu na nodze rękę
- Ej ja nie chcę nic mówić ale przed domem jest kilku…. No
może kilkunastu dziennikarzy, którzy domagają się spotkania z Tobą.- do pokoju
wbiegł Niall który jak zwykle coś zajadał.
- To się ubieram. W końcu nie wypada spóźnić się na własny
ślub- Harry spojrzał na mnie i jego twarz rozjaśnił uśmiech.- Mam nadzieję, że
nie zemdleje- chwycił garnitur i udał się do łazienki.
- Niall. Chodź musimy im powiedzieć, że wywiadu mogą obydwoje
udzielić po całej ceremonii- powiedziałem do blondyna i po chwili zostaliśmy
zalani falą fleszy.
Czas biegł nieubłaganie. Wskazówki jakby uciekały przed
czymś, tak się spieszyły. Dziewczyny właśnie mnie czesały gdy do Sali weszła
Nancy, 9-letnia dziewczynka, która leżała kilka Sali ode mnie. Od czasu do
czasu zaglądałam do niej lub też odwrotnie to ona do mnie.
- Wow…- wyszeptała i usiadła na moim łóżku- Jesteś taka
śliczna- delikatnie dotknęła rogu mojej sukni- Jak dorosnę to chcę być taka
piękna jak Ty- podeszła i delikatne mnie przytuliła jakby bała się, że może
mnie pobrudzić
- Jesteś kochana- powiedziałam a w oczach pojawiły się łzy.
Głos lekko mi się załamał
- No nawet nie płacz! Moja praca pójdzie na marne Em!-
wrzasnęła Rosie i w przeciągu kilku sekund znalazła się obok mnie i mocno mnie
wachlowała aby łzy odeszły jak najdalej.
- No już Rosie, już już- uśmiechnęłam się czując się już
nieco pewniej pod powiekami- Nancy, otwórz tę pierwszą szufladkę i weź sobie tę
dużą czekoladę- powiedziałam na co na twarzy dziewczynki pojawił się promienny
uśmiech. Po chwili w drzwiach stanęła jej mama i uśmiechnęła się
- Przepięknie wyglądasz…- powiedziała a jej córka chwyciła
jej rękę - Nancy pożegnaj się bo idziemy na badania
- Pa Emmo!- podeszła i jeszcze raz mnie przytuliła- Tylko
nie szalej!- zaśmiałyśmy się kobieta wraz z dzieckiem opuściły salę.
- No w końcu!- powiedziała Gemma i wraz z Rosie usiadły na
łóżku.- Harry jeszcze Cię takiej nie widział. Chłopakom oczy wyjdą z orbit jak
Ciebie zobaczą- uśmiechnęła się
- No właśnie. A kiedy oni będą?- zapytałam podnosząc się
- Właściwie to mogą już zaraz przyjechać ale umawialiśmy się
na 15.00 wiec mamy godzinę dla siebie Gemm- uśmiechnęła się Rosie.
Poszłam do łazienki i nie mogłam uwierzyć, ze ta dziewczyna,
którą widzę w lustrze to ja. Miałam delikatny makijaż powiększający moje oczy.
Nie był w żaden sposób za mocny, nie miałam wielu kolorów na powiekach ani też
tony podkładu. Dla mnie makijaż był wykonany perfekcyjnie. Fryzura? Tu Gemma
spisała się na medal. Włosy były upięte, ale w jaki bajeczny sposób? Tworzyły
coś na kształt korony.. Nie wyobrażałam siebie tak ładnej i w pewien sposób
pociągającej tym bardziej w takim stanie w jakim obecnie się znajduję
- No i może być?- zapytała Gemma stająca w drzwiach
- Ty się mnie pytasz czy może być? Kobieto! To co ze mną
zrobiłyście to mistrzostwo!- powiedziałam i przytuliłam obydwie naraz- No a
teraz chwila dla was. Ubierajcie się, róbcie co macie robić i jedziemy do
kościoła!- wypowiedziałam entuzjastycznie i ciągle patrząc na suknię usiadłam
na łóżku.
- No Harry! Wychodź z tej łazienki bo i my chcemy się ubrać-
zajęczał pod drzwiami Liam. Założyłem marynarkę i poprawiłem włosy. Spojrzałem
w lustro i ujrzałem niezbyt pewnego siebie Harry’ego Styles’a. Czego ja się w
ogóle obawiałem? Przecież to nasz ślub, nic złego się stanie, nic złego nie
powiem, nic nie zrobię źle. – Harry!- wrzasnął Niall. Spojrzałem po raz ostatni
w lustro i wyszedłem z łazienki
- No już! To w końcu ja muszę wyglądać perfekcyjnie nie wy-
zaśmiałem się
- Napisałeś przysięgę?- zapytał mnie Zayn niosąc swój
garnitur
- Przysięgę?- zapytałem przestraszony
- No to co chcesz jej przysięgnąć. Wiesz w zdrowiu i
chorobie i takie tam bzdety
- Nie napisałem nic takiego. Sądziłem, że to ksiądz mówi-
powiedziałem i chwytając kartkę oraz długopis zszedłem na dół.
- Jezu a obrączki!- wrzasnąłem sam do siebie i zacząłem
klepać się po kieszeniach
- Spokojnie, wszystko jest- powiedział siedzący w salonie
James. Nawet go nie zauważyłem więc zdziwienie miałem wymalowane na twarzy.
Mimo to odetchnąłem z ulgą, nie wiem co bym zrobił bez tych małych złotych
kółek
- Co piszesz?- chłopak podszedł do mnie- Pusta kartka?
Ciekawie.- uśmiechnął się
- Wiesz… Przemówienie- powiedziałem i napisałam Emmo.- Nie
dam rady- przyznałem się
- Ty nie dasz rady? Harry, kto jak kto ale Ty dasz radę.
Pomyśl sobie, że to kolejny hit na waszą płytę, napisz wszystko od serca-
rzucił brunet a mnie olśniło. No jasne, to miało być jak piosenka. Zacząłem
pisać…..
- No gdzie oni są?- wściekała się Gemma chodząc po Sali i
niczym ja kilka godzin temu wyglądała przez okna
- Harry nie odbiera- powiedziałam- Spokojnie, zaraz będą-
powiedziałam czują lekkie mdłości i delikatny ucisk na żołądek.- Chyba zaraz
zwymiotuję- wypowiedziałam i zamknęłam się w łazience. Zamknęłam kibelek i
usiadłam na nim. Powachlowałam sobie dłońmi przed twarzą. Drżącymi rękoma
rozprostowałam małą niebieską kartkę na której miałam napisane część, w gruncie
tę większą część przysięgi. Dotknęłam brzucha i uśmiech pojawił się na mojej
twarzy. Nie mogłam w to uwierzyć że to już dziś, że to właśnie ten dzień.
- No w końcu Harry!- usłyszałam a serce podskoczyło mi do
góry i zaczęło mocniej bić- Martwiliśmy się o Ciebie. Gdzie chłopaki?
- Będą czekać pod kościołem, gdzie Emma?- zapytał wyraźnie
przestraszony chłopak
- W toalecie- usłyszałam głos Rosie. Wstałam i spojrzałam po
raz ostatni na swoje odbicie. Pierwszy raz martwiłam się o to co powie Harry
gdy mnie zobaczy. Czy właśnie o to chodziło by jemu się przypodobać? To było
dosyć dziwne szczególnie patrząc na ostatnie dnie gdy paradowałam przed nim
ubrana w szeroką, białą koszulę i nie miałam makijażu. Wzięłam głęboki wdech i
opuściłam pomieszczenie. Pierwsze co zobaczyłam to jego tył a dopiero potem
jego twarz, która mówiła mi wszystko.
Nagle usłyszałem otwierane drzwi toalety i odwróciłem się.
Przede mną stała Emma… Zaparło mi dech w piersiach. Wyglądała jak…. Jak
księżniczka wyjęta prosto z książki.. Była spełnieniem moich największych
marzeń! Ba! Nawet nigdy nie marzyłem, że taka dziewczyna może stać się moją
żoną!
- Nie podoba Ci się?- zapytała mnie wyraźnie denerwując się
- Nie! Kochanie! Wyglądasz cudownie!- przytuliłem ją mocno-
Naprawdę. Jesteś najpiękniejszą Panią młodą jaka kiedykolwiek stąpała po tej
ziemi.- dziewczyna uśmiechnęła się
- No starczy tego słodzenia. Jedźmy bo w końcu się spóźnimy-
zamruczała Gemma
- Kocham Cię- powiedziałem i delikatnie musnąłem jej usta
moimi
- Ja Ciebie również Harry- odpowiedziała i chwyciła moją
dłoń.- Jedźmy- uśmiech nie schodził jej z twarzy. Mimo wszystko ani razu nie
pomyślałem o tym, że wkrótce zabraknie jej obok mojego boku.
Gdy przyjechaliśmy pod kościół wokół pałętało się mnóstwo
ludzi z aparatami. Nie zdążyliśmy jeszcze dobrze wysiąść gdy flesze zaczynały
migać.
- Nie cierpię tego- wycedził Lou poprawiając krawat
- A kto to lubi? Kochany. Właśnie przeczytałem, że ślub
Harry’ego i Em ma być największym wydarzeniem kulturowym tego roku w całej
ANGLII.- powiedział Niall chowając swój telefon do wewnętrznej części garniaka.
- No chodźmy- powiedział Liam i otworzył drzwi. Po chwili
staliśmy już na zimnie i ślicznie uśmiechając się daliśmy kilka minut dla
wszystkich ludzi z aparatami. To wszystko było takie męczące…. Chwała Harry’emu
za to, że załatwił przejście do kościoła i postawił naszych ochroniarzy by
pilnowali jako takiego porządku.
- Harry denerwuję się- rzekła Emma i zaczęłam bawić się
dłońmi- Cieszę się jak nie wiem ale boję się. Sama nie wiem czego ale się boję.
Chce mi się śmiać i płakać, chce mi się jeść a zarazem jest mi niedobrze.
Powiedz, że Ty też się denerwujesz- spojrzała na mnie a ja w końcu ujrzałem jej
twarz. Mógłbym się na nią patrzeć całymi godzinami, dniami, latami…. Była taka
śliczna…. Jednak choroba nie odebrała jej tego co wydawało mi się oczywiste
podczas raka- nie odebrała jej urody.
- Tak Em ja też się denerwuje i znając życie to bardziej od
Ciebie ale kochanie, za chwilę będzie już po wszystkim.- uśmiechnąłem się i
pocałowałem ja w policzek. Dobrze, ze Gemma nie jedzie z nami. Zaraz
krzyczałaby, że zepsuję jej makijaż.
- Powiedz Harry, że mnie kochasz- w jej oczach pojawiło się
przerażenie i strach gdy nasza limuzyna zatrzymała się tuż przed wejściem do
kościoła, które naprawdę wyglądało imponująco
- Kocham cię kochanie moje- powiedziałem i drzwi się otworzyły.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i powoli ruszyliśmy w stronę kościoła.
Dookoła nas błyskały flesze. Ludzie krzyczeli, że wyglądamy
pięknie, że na takie śluby warto czekać, że życzą nam wszystkiego dobrego.
Gdybym wiedziała, że tak to będzie wyglądać nie powiedziałabym mu, ze chcę
ślubu z rozgłosem…. Stanęliśmy na chwilę aby nasz fotograf mógł nam zrobić
kilka zdjęć. W drzwiach kościoła ujrzałam chłopaków, którzy wyglądali jakby
mieli się zaraz popłakać. Ich widok dodał mi otuchy i po kilku minutach byliśmy
już w kościele.
- Em!- Jess podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła-
Wyglądasz, wyglądasz…- rozpłakała się- Szlag trafił mój makijaż
- Wyglądasz perfekcyjnie- dokończył za nią Cris
- o Cris!- przytuliłam mocno brata- Jak dobrze was widzieć-
pocałowałam jego policzek.
- Pozwól, że Ci przedstawię…- zza jego pleców wyłonił się
przystojny mężczyzna- To jest brat Lucy, Drake. – mężczyzna przytulił mnie. Czy
to naprawdę był brat mojej mamy? – Postanowiliśmy wziąć go ze sobą bo wiemy, że
nie ma kto Cię zaprowadzić do ołtarza.- rozejrzałam się dookoła aby zobaczyć
reakcję Harry’ego. Nie było go tutaj. Spojrzałam w kierunku wnętrza kościoła,
stał i rozmawiał z moim lekarzem.
- Dziękuję wam za to- uśmiechnęłam się- Chyba czas
zaczynać.- szczęśliwa a zrazem wystraszona chwyciłam mężczyznę pod rękę. Ksiądz
skinął głową i organista zaczął grać Marsz Mendelsona. Oczy wszystkich
zgromadzonych w kościele zostały skierowane właśnie na nas. Drake spoglądał na mnie a ja czując się najszczęśliwszą osobą na świecie starałam się każdemu to pokazać. W pewnym momencie spojrzałam na Harry'ego. Chłopak był niesamowicie przejęty tym co zaraz się ma zdarzyć. Posłałam mu ciepły uśmiech i w końcu mogłam podać mu drżącą rękę, która była oznaką mojego strachu....
- (…) Ja Harry Styles uroczyście przysięgam na świadków
biorąc gości, że kochać Cię będę mocno i dochowam wierności. Nie ważne czy w
zdrowiu czy w chorobie ja zawsze będę przy Tobie. Z każdym dniem kochać Cię
będę coraz mocniej, nigdy nie zapomnę tego ile dla mnie zrobiłaś… Każdego ranka
będę budzić Cię pocałunkiem, będę dbać o nasze dziecko, będę przy was czuwać.
Obiecuję, że zawsze w moim sercu będziesz Ty, do końca moich dni. Przyrzekam
Ci, że zawsze będę dla Ciebie, zawsze będziesz mogła ze mną porozmawiać o
wszystkim a ja, niczym najlepszy przyjaciel będę się starał pomóc Tobie. Jedyne
czego możesz pewna to, to, że nigdy Cię nie opuszczę- chłopak pocałował
obrączkę i założył mi ją na drżący palec. Spojrzałam na jego twarz a on
odetchnął z ulgą. Drżącymi rękoma otworzyłam kartkę i praktycznie na nią nie
patrząc zaczęłam mówić
- Ja Emma Novak przyrzekam Tobie, że będę kochać Cię
najmocniej jak będę potrafiła, zarówno w zdrowiu jak i w chorobie, bogactwie
jak i w biedzie, smutku lub radości. Ponadto przyrzekam Ci być wierną do końca
moich dni. Postaram się nigdy Cię nie zawieść a gdy przyjdą takie chwile
postaram się zarówno śmiać jak i płakać wraz z Tobą. Wiem Harry, że między nami
nie jest idealnie ale będę się starała o to aby nasz związek był jak najlepszy.
Będę pilnowała aby to uczucie nigdy nie zgubiło się podczas tego całego
zgiełku. Po prostu kocham Cię i chcę być z Tobą do końca- chwyciłam obrączkę i
delikatnie muskając ją ustami założyłam ją na palec brunetowi. Jego palce
ścisnęły moje i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela- powiedział
ksiądz zdejmując stułę z naszych rąk- Możesz pocałować Pannę Młodą- Harry
uśmiechnął się do mnie i już po chwili jako małżeństwo złożyliśmy symboliczny
pocałunek na naszych ustach. To było niczym magia. -Poczułam, że naszą miłość w
tym momencie mogą poczuć wszyscy znajdujący się w tym kościele. Ona była jak
perfumy. Rozchodziła się szybkim tempem w powietrzu i podobała się każdemu.
Dookoła nas rozległy się brawa. Spojrzeliśmy na ludzi. Mama
Harry’ego a właśnie również moja mama płakała. Tak samo było z Jess, Rose,
Gemmą, Jay i wieloma innymi kobietami, które tutaj były. Spojrzałam na
chłopaków. Niall wycierał chusteczką oczy… Bardzo mnie wzruszył widok
płaczącego ze szczęścia przyjaciela… Zayn tak samo jak i pozostali uśmiechał
się do mnie.
Spojrzała na Harolda. Pociągnął mnie i po chwili byliśmy już
na zewnątrz kościoła i zaczynaliśmy przyjmować życzenia na nową drogę życia.
Dlaczego ona musiała wyglądać tak idealnie? Tak
niesamowicie, tak ślicznie, tak cudownie? Nie potrafiłem tego pojąć co działo
się z moim ciałem gdy ujrzałem ją. Serce waliło mi niczym po niezwykle długim
maratonie, dłonie zaczęły mi się pocić a w oczach pojawiły się łzy.
Słuchając jej przysięgi zdałem sobie sprawę z tego, że
utraciłem ją już na zawsze…. Mimo bólu w sercu cieszyłem się, że znalazła swoje
miejsce na świecie i chociaż przez dzisiejszy dzień nie musi myśleć o tej
chorobie.
- Em…- zacząłem patrząc na nią. Dałem Harry’emu zapakowane
pudełeczko- Chcę Ci życzyć….- miałem pustkę w głowie- Chcę Ci życzyć wiary w
siebie. Chcę abyś zawsze była szczęśliwa i aby za każdym razem Twój uśmiech
dodawał mi nadziei. Życzę Ci abyś nigdy nie płakała….- pocałowałem ją w każdy
policzek
- Zayn.. Dziękuję- mocno mnie przytuliła- Jesteś najlepszym
przyjacielem pod słońcem- uśmiechnęła się do mnie a ja odwzajemniłem to. Mimo
wszystko chciałem aby była z tym naszym Haroldem najszczęśliwsza.
Około 18.00 opuściliśmy plac kościoła. Byliśmy zmęczeni
słuchaniem w kółko tego, że mamy być szczęśliwi, że mamy dbać o nasz związek i
cieszyć się miłością… Było to strasznie przejedzone i szczerze powiedziawszy
nie mogłam doczekać się chwili samotności.
- Udało się co?- zapytał mnie Harry gdy siedzieliśmy już w
aucie i jechaliśmy do domu weselnego, który wybraliśmy
- Oj udało się kochanie- chwyciłam go za dłoń
- Dobrze się czujesz?- zapytał mnie a w jego oczach pojawiła
się niebywała troska i radość
- Harry… Jestem lekko zmęczona to wszystko. Już nie musisz
się tak o mnie martwić mój mężu- zatopiłam swoje usta w jego
- Muszę o Ciebie się martwić, w końcu to Ci obiecałem moja
żono- poczułam jak się uśmiecha
- Harry…. Ja chcę z Tobą spędzić znacznie więcej czasu niż
te kilka dni, które mi zostały…- powiedziałam nagle uświadamiając sobie jak
wiele tracę.
Czy naprawdę musiało do tego dojść? Czy naprawdę musiałam go
aż tak bardzo zranić? Przecież ten ślub, to wesele będzie dla niego najgorszym
przekleństwem gdy już mnie tu nie będzie…. Kilka łez spłynęło mi po policzkach.
- Ciii… Em nie mysl teraz o tym. Żyjmy chwilą kochanie. To
jest nasz dzień.- otarł mi łzy.- A teraz chodź, czeka nas nasz pierwszy
taniec.- uśmiechnął się, podał mi dłoń i po chwili byliśmy już w lokalu.
- Witamy naszych nowożeńców!- krzyknął ktoś i muzyka
popłynęła z głośników. Jakaś kobieta podeszła do nas niosąc dwa kieliszki z
wódką. Jak się okazało w moim była woda wiec szybko opróżniliśmy szkło i
przerzuciliśmy za siebie. Rozległ się oczekiwany przez nas dźwięk. Wszyscy
zaczęli klaskać a my ruszyliśmy na środek parkietu. Podano mi mikrofon.
- Witam wszystkich. Bardzo cieszy mnie to, że jesteście i
cieszycie się razem z nami tym jakże ważnym dla nas dniem. Bardzo wam dziękuję
za piękne życzenia i za to, że jesteście dla nas…-
- Tak- zaczął Harry- Bardzo wam dziękujemy. Naprawdę dla nas
znaczy to bardzo dużo tym bardziej, że to nasz pierwszy ślub- wybuchliśmy
śmiechem- Jakbyśmy coś robili źle proszę nas poprawić- Harry oddał mikrofon i z
głośników popłynęła spokojna muzyka. Zaczęliśmy tańczyć.
Był to walc angielski. Najpiękniejszy taniec jaki nosiła
matka ziemia. Chłopak patrzył mi prosto w oczy i co więcej ani razu nie stanął
mi na stopę!
- ćwiczyłeś?- zapytałam ciągle patrząc mu z oczy
- Tak, w kuchni wraz z James’em- zaśmiał się- Nie miał
chłopak łatwo- spojrzałam i wszyscy dookoła nas tworzyli koło. Byłam dumna z
mojego męża. Sprawił, że ten dzień okazał się dla mnie pełen niespodzianek i
bezgranicznego szczęścia.
* Kilka godzin później*
Wszyscy bawili się bardzo dobrze, może nawet za dobrze.
Miałam już za sobą taniec z każdym z mężczyzn zgromadzonych na tej Sali. Kto
był najlepszym tancerzem? James i Niall. Im jako nielicznym nie brakowało rytmu
i nie uszkodzili moich biednych stóp. Orkiestra cały czas grała więc parkiet
był non stop zajęty. W pewnym momencie pojechaliśmy wraz z Harrym na sesję więc
mogliśmy odpocząć od tego zgiełku. Dochodziła pierwsza gdy Harry wraz z
chłopakami wdrapał się na scenę i zaczął mówić:
- Em… Chcieliśmy dać Ci w prezencie naszą nową piosenkę, Little Things. Chłopcy…- zaczęła lecieć muzyka.
Słowa tej piosenki wyjątkowo trafiały do mojego serca. Były
tak niesamowicie trafne, pełnie miłości i pozytywnego zabarwienia, że w pewnym
momencie zaczęłam płakać. Gdy Niall zaczął śpiewać moje serce zaczęło mocniej
bić. Nigdy nie przypuszczałam, że ten chłopak ma taki głos… Patrzyli wprost na
mnie i ślicznie się uśmiechali. Córcia zaczynała mnie kopać jakby w rytm granej
przez nich muzyki.
To był chyba najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek
dostałam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Macie naszego ślicznego Zayn'a:)Jej... Ten rozdział wydusił ze mnie tyle łez.
Nasza Em dorosła! Masakra jakaś :)
Wiecie zaczynam żałować, że jeszcze zostało mi tylko 4 rozdziały do publikacji...
Ale pocieszę was, mimo tych nieprzychylnych komentarzy stworzę coś nowego ale powoli, póki co mam jeszcze to i drugie opowiadanie:D
Jak wam się podoba? Mi osobiście bardzo... Aż za bardzo:P
Kolejny rozdział w środę a póki co muszę ochłonąć :)
Kocham, Magda :)
Kooocham świetny rozdział, piękna suknia no po prostu świetny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://i-will-be-back-forever-1d.blogspot.com/
http://bewithmeforever1d.blogspot.com/
http://iandmyworldwithonedirection.blogspot.com/
ONA MUSI PO PROSTU MUSI ŻYĆ, ROZUMIESZ?
OdpowiedzUsuńA poza tym - rozdział jak zwykle genialny - popłakałam się... ;)
Czekam na nn
Jeju... Jakie to piękne i jednocześnie smutne. Już kilka łez wyłoniło się z moich oczu.
OdpowiedzUsuńJa dalej nie mogę uwierzyć, że to już koniec.. Madziu, jesteś świetna!
Jak Ty to robisz to nie mam pojęcia.
Tyle wydarzeń, tyle rozterek miłosnych.. Dlaczego wszystko co jest piękne musi się kończyć? :(
Przepraszam, że nie skomentowałam ostatnich rozdziałów, ale czytałam je na komórce i zapomniałam.
Przez ten uśmiech Malika zaraz umrę! *_*
Koooocham <3
każdy twój rozdział jest pasjonujący i pełen emocji co czyni go wyjątkowym i sprawia że chcę go czytać
OdpowiedzUsuńxoxo
Brawa dla Madzi:) Jesteś super:)
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuperowy rozdział! <3
OdpowiedzUsuńMadzia, super, super! :)
+ u mnie nowość, liczę, że wpadniesz.
przepraszam za spam :)
http://secretlifevictorie.blogspot.com/
Awww.. niesamowity ślub. <3 niech ona się zdecyduję na tą chemioterapie. Harry bez Em, to nie ten sam Harry. :C
OdpowiedzUsuńA tak po za tym, to zostałaś nominowana u mnie na blogu do Liebster Awards :) Zapraszam: www.niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com
Rozdział jak zwykle świetny. Uwielbiam czytać Twojego bloga;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
xoxo
Kochana. Wzruszyłam się strasznie. Hajtneli się. Awwww <3 Masz świetne pomysły :-] jesteś moim lekarstwem na gorsze dni, jestes pocieszeniem gdy jest smutno, jesteś kimś kto daje mi radość i śmiech. Jesteś wspaniala. Nie obchodzi mnie czy inni też tak sadza. Ja mowie o sobie. Czytanie twoich dziel stało się moim zwyczjem a łzy śmiechu lub wzruszenia normalnym odczuciem. Dziękuję za te wszystkie emocje. Naprawdę dziękuję. <3 Twoja na zawsze wierna czytelniczka: Hania
OdpowiedzUsuńOjej, ojej, ojeeeej!!!!
OdpowiedzUsuńMadziuuuu!!!
Przepraszam Cię bardzo, że nie skomentowałam ostatnich rozdziałów, ale w weekend mnie nie było i dopiero teraz znalazłam czas żeby to nadrobić :)
No po po prostu się poryczałam...
To wszystko jest takie.... MAGICZNE?
Twoje opowiadanie mnie urzekło...
Dosłownie. Każdy Twój rozdział pochłaniam niczym świeże marchewki :D
Jesteś cudowna.
Po prostu...
Zaczęłam sobie wspominać te wszystkie chwile, które Emm przeszła z Harrym.
Opisałaś to wszystko tak pięknie, że czuję jakbym znała Emmę.
Jakby to ona opowiadała mi swoją historię, która zdarzyła się na prawdę.
Dobra... trochę się rozczuliłam xD
Nie moja wina że to co piszesz tak na mnie działa :P
Ehh... jak myślę, że nie długo koniec przygód Emmy to aż mi się beczeć chce.
No to ja już Ci nie przynudzam ;)
Jutro nowy rozdzialik?? :)
Mam nadzieję, bo już się doczekać nie mogę :D (uzależniasz O_o)
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/ :)
Hej, wpadłam tylko powiedzieć że zostałaś mianowana na moim blogu laureatem "Libster Award". Wejdź, zobacz notkę pod tym samym tytułem a przekonasz się o co chodzi. xxx
OdpowiedzUsuń