czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 5

Pokój wygląda jak typowy pokój nastolatki. Jest wykończony w stylu lat 90., na ścianach wiszą płyty winylowe, w rogu stoi włączony komputer a wszędzie dookoła porozrzucane są ubrania. Coś mi tu nie pasuje... Przecież cioci sypialnia jest na dole a jej nie ma w domu więc komputer nie byłby włączony. Słyszę otwierające się drzwi. Odwracam się powoli a widzę że patrzy na mnie nie kto inny jak blondynka. Tak. Właśnie blondynka o pięknych długich nogach, płaskim brzuchu, dużych bodajże zielonych oczach i do tego te czerwone usta.
- Co Ty tu robisz?- pyta się mnie a jej wzrok omiata całą moją sylwetkę w ciągu kliku sekund.
- Mogę Cię zapytać o to samo- odpowiadając robię to samo co ona.
- Sorry ale to ja pierwsza zadałam Ci pytanie. A poza tym kim jesteś?!-
- Jestem Emma. Mieszkam tu.-
- Mieszkasz tu? To ciekawe.. Bo od kiedy pamiętam ten dom liczył tylko 3 domowników. Mnie, babcię i Crisa- odpowiedziała, i jak to robią plastikowe laleczki zarzuciła do tyłu swoimi włosami
- Babica? Cris? To ciocia Lucy jest Twoją babcią?!- moje ciało było w tym momencie kłębkiem nerwów. Jak ona nie mogła mi powiedzieć, że będę mieszkać w domu z taką lalą i jakimś chłopakiem?
- Tak Lucy to moja babcia.. A niech pomyśle.. Tak coś wspominała o ubogiej bratanicy, która straciła rodziców tak? No faktycznie na za bogatą to Ty mi nie wyglądasz. A tak w ogóle to jestem Jessica i w moim pokoju nie ma miejsca na nas dwie... Więc cóż? Wyjdziesz czy Ci pomóc?- jestem w całkowitym szoku i nie potrafię nic zrobić. Jessica wypycha mnie chamsko z pokoju i zamyka przed nosem drzwi. Uboga bratanica? Na za bogatą jej nie wyglądam? Co za podła dziewczyna! Nie potrafię zrobić nic innego tylko wbiegam do pokoju kładę się na łóżku i zanoszę łzami.
Rano budzi mnie telefon. Patrzę na wyświetlacz nie kto inny jak Lou. Jeszcze jego tu brakowało.
- Halo?- mówię nie przytomnym głosem
- Cześć Em, tu Lou. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem.- mówi zdenerwowany głos
- Cześć Lou! Nie, nie obudziłeś mnie  - kłamię jak z nut
- O to kamień z serca. Słuchaj chciałem Cię za wczoraj prze..-
- Daj spokój. Nie ma o czym mówić. - przerywam mu w połowie zdania
- No jak to nie ma- mówi oburzonym głosem- jest i to dużo. Co Ty na to aby się spotkać dzisiaj o 16.00?
- Dobrze, spotkajmy się to porozmawiamy. Gdzie mam być?- pytam ziewając przy tym
- Powiedzmy, że masz być przy swojej bramie a ja po Ciebie przyjadę- odpowiada
- Dobrze. W takim razie do zobaczenia-
- Do zobaczenia, dobranoc.-
- Dobranoc?!- pytam zdziwiona
- Tak dobranoc. Przecież słyszę jak ziewasz. - odpowiada a w jego głosie słychać śmiech. Po chwili słyszę dźwięk odkładanej słuchawki. No tak, kłamstwo ma krótkie nogi a ja nie potrafię kłamać.
Zamykam na chwilę oczy i nawet nie zauważam, że już śpię.
Budzi mnie słońce. Jest godzina 12.00. W końcu czas wstać myślę i robię to co mówię. Włączam płytę 1D, w końcu trzeba ją przesłuchać. Po kilku piosenkach stwierdzam, że na prawdę są dobrzy. A głos Harrego? Sama słodycz.
Przyglądam się w lustrze i przypomina mi się wczorajsza rozmowa z tą wiedźmą. Co ona ma czego ja nie ma? Pomyślmy.. Ona ma długie, proste, blond włosy a ja? Rude fale.. Ot co. Spoglądam na biust.. Tu mam lekką przewagę, od razu robi się weselej. Do swojego brzucha nie mam nic ale te nogi. Maskara... A twarz? No cóż.. Mam orzechowe oczy, jasną cerę, duże wiśniowe usta... Trzeba cieszyć się z tego co się ma.
Schodzę na dół i kogo widzę? Samego diabła w kobiecej skórze.
- O witaj.. Jak Ci tam?? Esma?- pyta i robi przy tym kaczy dzióbek
- Emma jak już.- odwarkuje
- A! No tak!- odwraca się ode mnie i idzie w swoją stronę. Co za ulga. W drodze do kuchni słyszę jak mówi coś do kogoś i słyszę nawet swoje imię. Chyba jej nie polubię. Otwieram lodówkę i patrzę co dobrego można zjeść. W końcu decyduje się na gofry z dżemem ananasowym i czekoladą a do tego sok z pomarańczy. Nie mija wiele czasu a zapach gofrów czuć w całym domu. Gdy siadam do stołu widzę męską sylwetkę zmierzającą w moją stronę. Nie widzę go całkiem dokładnie ale jest bardzo dobrze zbudowany bo jest bez koszulki. Ma brązowe krótkie włosy i ciemną karnację.
- O cześć! Ty musisz być Emma tak?- wita mnie dosyć serdecznie- jestem Cris i mieszkam tu wraz z Lucy i siostrą. Z tego co słyszałem już się poznaliście i wyglądasz o wiele lepiej niż Cię opisała. A co tak pięknie pachnie?- zagląda mi do talerza- Gofry? jejciu jak ja dawno nie jadłem gofrów! Mogę prosić o jednego?- robi maślane oczka i nie mam serca aby nie zrobić mu tych gofrów. Po chwili dostaje to co chciał a ja postanawiam dokończyć śniadanie.
- Na prawdę pyszne. W końcu w tym domu będzie tak jak powinno być. Prawdziwe jedzenie. - uśmiecham się bo to miłe co mówi. Jest na prawdę miły a do tego przystojny. Oczywiście nie tak przystojny jak Lou ale zawsze coś.
- Może powiesz mi coś o sobie?- pyta patrząc na mnie.
- Cóż mogę Ci powiedzieć. Zapytaj swojej siostry ona wie wszystko najlepiej.- mówię ze złością
- Co ona Ci takiego powiedziała, że jesteś taka zła?-
- Co mi powiedziała? Niech pomyślę... - gdy chcę już coś powiedzieć przerywa mi jej głos
- O Cris! Widzę, że już poznałeś naszą ubogą krewną.- posyła mu olśniewający uśmiech
- Ubogą krewną?! Dziewczyno opanuj się i myśl czasem co mówisz. To, że Ty nie masz uczuć nie znaczy, że musisz ranić inne osoby- wygarnia jej Cris wszystko to co tak bardzo chciałam jej powiedzieć
- Wrzuć na luz ok? Spójrz tylko na nią a potem na nas. Ona nie pasuje całkowicie do naszego życia. Jest jak ta przybłęda, którą przygarnia się z litości.-
- Co Ty w ogóle mówi Lucy nas przygarnęła? Byliśmy dla niej całkowicie obcy a ona co dla nas zrobiła? Więc czasem myśl kobieto co mówisz dobrze?- Cris trafił chyba w jej czuły punkt bo nagle zamilkła i stała się czerwona.
- Więc ciocia Lucy wcale nie jest waszą babcią?- pytam zdziwiona
- Ależ skąd! Pewnie Jess znów wymyśliła bajkę. - odpowiada Cris
To dla mnie już za wiele. Niewiele myśląc odchodzę od stoły i idę do siebie aby to wszystko przemyśleć. Słyszę za sobą tylko głos Crisa
- I widzisz co zrobiłaś! Jesteś chyba bez serca! Jak mogłaś Jess?! Emmo! Emmo poczekaj!-
Wcale nie chcę czekać ani na niego ani na nią. Czuję się zraniona a jednocześnie zadowolona. Zamykam za sobą drzwi.
Po 15 minutach słysze ciche pukanie do drzwi.
- Tak?- Pytam
- To ja Cris mogę?-
- Tak oczywiście, wchodź. - odpowiadam
- Emmo. Tak bardzo chcę Cię przeprosić za jej zachowanie. - zaczyna Cris
- Hej. Na prawdę nic się nie stało. Co prawda lekko mnie to zabolało ale tylko tyle.- i znów kłamię
- Na pewno? Nie wyglądasz za dobrze- mówiąc to wyciera dłonią łzę z mojego policzka
- Tak. Wszystko ok.- spoglądam na zegarek. Cholera! za 2 godz. jestem umówiona z Lou a nawet nie zaczęłam się szykować- Mogę mieć do Ciebie prośbę?-
- Jasne! Zawsze i wszędzie!- odpowiada chłopaka. Napięcie powoli opada.
- Pomożesz mi wybrać coś ładnego i skromnego? Idę na spacer z kimś ważnym dla mnie- nie wierzę, że to mówię. Kiedyś nie wyobrażałam sobie kogoś na miejscu Patryka a teraz? Idę na randkę ze sławny chłopakiem. W czasie gdy ja się kąpałam Cris szukał ubrania. W końcu wybrał, delikatną beżową sukienkę z koronki a do tego botki na małym obcasie. Bardzo mi się to spodobało więc postanowiłam to założyć. Była już 15.30! Musiałam jeszcze ułożyć włosy i zrobić makijaż. Poszło mi to w miarę sprawnie.
- Zamknij oczy! - krzyczę z łazienki
- Dobrze!- słyszę jego głos. Wychodzę z łazienki i staję tuż obok niego.
- I jak?- pytam się. Chłopak otwiera oczy i przez dłuższy czas nic nie mówi.
- Dobra, wybieramy co innego.- mówię i już to widzę jak Lou patrzy na mnie spod byka, że spóźniam się na pierwszą randkę.
- Nie! Nie mówiłem nic bo jestem w szoku. Nigdy nie widziałem tak pięknej dziewczyny. Wyglądasz cudownie. - nie wierzę w to co słyszę ale chyba mówi prawdę bo się rumieni
- Dziękuję Ci za pomoc!- daję mu buziaka w policzek - a teraz lecę bo się spóźnię!Ostanie spojrzenie w lustro, ostatni uśmiech do Crisa i już mnie nie ma. Nie czekam zbyt długo bo nagle podjeżdża Lou. Wysiada z auta i jego oczy mówią wszystko. Udaje mu się wyszeptać tylko WOW. Podchodzi i patrzy się na mnie tymi cudownymi oczami.
- Będziemy tak stać czy działamy coś?- pytam uśmiechnięta
- Tak, tak oczywiście!- otwiera drzwi a ja wsiadam. Po chwili jest już Lou- Przepraszam, że tak chamsko się gapiłem ale wyglądasz rewelacyjnie! - nie wiem co powiedzieć więc tylko się uśmiecham . Rzucam ostanie spojrzenie na dom i widzę, że całej sytuacji przyglądała się Jessica.
- To dokąd mnie porywasz?- pytam zadowolona z siebie
- Niespodzianka- odpowiada Lou i uśmiecha się tajemniczo.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to na dzisiaj tyle dobrego.Nie ma rewelacji ale.... Martwi mnie to, że tak mało osób to czyta więc rozważam to czy tego bloga nie zamknąć. Jeśli będziecie go czytać to piszcie... Czekam na komentarze :)

5 komentarzy:

  1. Super, super, super! Świetny rozdział, już jestem ciekawa co Loui przygotował.

    OdpowiedzUsuń
  2. spo, będziemy czytać :D nie kończ tylko dlatego, że masz mało czytelników. z czasem ich przybędzie ;) a rozdział serio dobry ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie ! nie kończ , z czasem zainteresowanie wzrośnie , zobaczysz ;) no i nie mów za każdym razem , że rozdział ci się nie udał , bo tak nie jest ! Z każdym dniem jesteś coraz lepsza . ;D

      Emila

      Usuń
    2. Ojej... bardzo wam dziękuję... każde słowo wiele dla mnie znaczy..
      wczoraj pisałam ten rozdział na zajęciach z chemii więc wydawał mi się okropnie nudny.. a jeżeli mówicie, że są na prawdę fajne to bardzo mnie to cieszy :D

      Usuń
  3. Ta Jessica to straszna jędza. Nie mogę się doczekać niespodzianki. Rozdział jak zawsze świetny.
    Edzia :)

    OdpowiedzUsuń