wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 3

Lekko otworzyłam oczy i pierwsze co ujrzałam to jego oczy. Były takie szare.. Takich jeszcze nie widziałam. Leżałabym jeszcze na tej ziemi bardzo długo gdyby ten tajemniczy chłopak się nie odezwał:
- Jejku tak strasznie Cię przepraszam. Z reguły nigdy nie wpadam na ludzi ot tak- mówiąc to posłał mi jeden z tych brytyjskich uśmiechów
- Spokojnie, nic się nie stało z wyjątkiem Twojego lunchu na mojej koszuli.- odpowiedziałam paląc buraka
- Oj co tam lunch. Można kupić drugi. Oj. Przepraszam, gdzie moje maniery. Czy zechcesz podać mi rękę?- zapytał nieśmiało chłopak. Gdy wstałam mogłam go zobaczyć w pełnej okazałości. Miał brązowe włosy ułożone w stylu artystyczny nieład, koszulka była biała w niebieskie paski a do tego czerwone rurki i szelki. Niesamowite.. Na prawdę ma wyczucie stylu! Usłyszałam za sobą delikatne chrząknięcie.
- Oj Lou. Miałeś iść tylko po lunch a nie podrywać jakieś dziewczyny.- powiedział chłopak w loczkach
- Sorki Loczek ale jak sam możesz zauważyć miałem mały wypadek- i tu wskazał ręką na moją koszulę
- Oj widzę ostro bracie Ci idzie. Od razu wszystko na biust? A gdzie Twoje maniery?!- chłopak o mało co nie pękł ze śmiechu a mój koszulkowy przyjaciel zaczął się lekko denerwować i czerwienić.
- To ja może nie będę wam przeszkadzać. Odkupię Ci ten lunch i zapomnijmy o sprawie.- powiedziałam
- Co? Nie nie.. Z nami Ci tak łatwo nie pójdzie. W ramach przeprosin daj się zaprosić na lunch.- zaproponował chłopak, którego nazwano Lou.
- No dobrze, mogę pójść tylko dajcie mi chwilę. Muszę iść kupić sobie jakąś koszulkę.-
- No i gdzie te moje maniery?- krzyknął chłopak i odbiegł od nas. Powrócił po ok. 10 min. z uśmiechem na twarzy.- Proszę. Mam nadzieję, że będzie w sam raz. - Spojrzałam do torby i ujrzałam bluzkę z napisem I love England.
- Przepraszam ale nie mogę tego przyjąć-
-Ależ oczywiście, że możesz- wtrącił się Loczek- leć się przebierz i idziemy coś zjeść
Tak też zrobiłam. Stałam w toalecie i się przebierałam gdy nagle ujrzałam drugą bluzkę z napisem I love One Direction i nie mogłam uwierzyć. Stali tam Loczek i Lou a obok nich jeszcze 3 kolesi. Nie kojarzyłam tego zespołu jakoś za specjalnie ale nie chciałam dać po sobie tego poznać. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam w ich stronę.
- Tak w ogóle to jestem Louis a to Harry- powiedział ,, koszulkowy" chłopak
- Miło mi.- podałam im rękę- jestem Emma.
- Emma? Jak ta Emma od Pottera?- zapytał Harry
- Tak, właściwie tak.- odpowiedziałam lekko speszona. Usiedliśmy w jakiejś knajpce na końcu ulicy. Był stąd piękny widok. Mieliśmy widok na London Eye. Muszę tam kiedyś pójść. Podeszła do nas młoda kelnerka, która patrzyła na chłopców jak na obrazek.
- Co podać państwu?- zapytała o mało co nie piszcząc. Bardzo mnie to zdziwiło.
- Ja poproszę.... - i tyle słyszałam. Zapatrzyłam się na Lou. Był tak bardzo przystojny. Blask świec bardzo mu pomagał bo wyglądał bajecznie. Te usta, te oczy i te dłonie. Z zamyślenia wyrwał mnie głos:
- Emmo? Emmo? A co dla Ciebie?- pytał Harry
-Yyymm.... Poproszę sałatkę z kurczakiem i do tego frytki.- odpowiedziałam. Kelnerka odwróciła się i idąc o mało co nie zahaczyła o róg kolejnego stolika. Ciągle na nas spoglądała.
- Więc Emmo...-zaczął Lou
- Wolę Em.. Jeśli to nie problem- powiedziałam. Szczerze nie znosiłam całej formy tego imienia
- Dobrze. Więc Em. Jesteś po raz pierwszy w Londynie?-
- Tak. Jestem tu pierwszy raz.-
- I jak? Podoba Ci się miasto?- pytał dalej.
- Tak! bardzo! nie sądziłam, że tu kiedykolwiek świeci słońce- Powiedziałam to i uśmiechnęłam się do chłopców.
- Oj tak. Czasami nawet nie wiesz jak bardzo świeci!- zaśmiał się Harry. W tym samym momencie kelnerka przyniosła zamówienia.
- Przepraszam Panów. Czy można prosić o autograf?- zapytała tak nieśmiało. Ale zaraz.. o autograf?!
- Och tak, oczywiście. Jak masz na imię?- zapytał Harry
- Vievien.- odpowiedziała ze świeczkami w oczach. Dostała to co chciała. chłopcy pomachali jej na odchodne a ja na nich spojrzałam chyba dosyć dziwnie bo obaj na raz zapytali  ,, Co?"
- Autograf? wiedzieliście jaka ta dziewczyna była wami podekscytowana?- zapytałam
- No to chyba normalne, prawda?- odpowiedział Lou.
- Normalne? Czy to jest normalne, że podchodzi do nas obca laska i znikąd pyta was o autograf?-
- Lou. Nie widzisz, że ona nic nie wie?- powiedział Loczek
- Em, Ty nic na prawdę nie wiesz?- zapytał Lou a ja pokiwałam głową, że tak- Oj Em. Na prawdę nie wiesz jak ranisz moje serce w tym momencie.. - zrobił skwaszoną minę
- Przepraszam Lou. Ale mogę wiedzieć o co chodzi?-
- Jasne! Jesteśmy z zespołu One Direction. Występowaliśmy w tamtym roku w programie X-Factor i zajęliśmy 3 miejsce. Stąd ta kelnerka, stąd ten autograf i stąd to wszystko. Sądziłem, że wszyscy już o nas słyszeli a tu proszę- uśmiechnął się Harry-
- Wow. Na prawdę nie widziałam. Przepraszam was- odpowiedziałam ze skruchą
- Na prawdę nie szkodzi. Nawet nie wiesz jak cudownie jest spotkać taką dziewczynę jak Ty. Zero pisków, zero płaczu, zero krzyku. Uwielbiam Cię- powiedział Lou i posłał kolejny cudowny uśmiech
Posiłek dokończyliśmy w milczeniu, chłopcy zapłacili przez co zaczęłam się kłócić ale w końcu stanęło po ich stronie.
- No to chyba pora się pożegnać- powiedziałam lekko smutna bo oni okazali się na prawdę fajni. Nie tacy jak inne gwiazdy, tylko tacy serdeczni.
- Chyba żartujesz.- krzyknął Lou- nie pozbędziesz się mnie tak prędko!-
- Oj coś Ty Lou tu już tego... To nic tu po mnie spadam!- powiedział Harry- a co do Ciebie Em, miło było Cię poznać i mam nadzieję na kolejne miłe spotkanie!- powiedział, przytulił mnie i odszedł w swoją stronę.
- Gdzie mieszkasz?- zapytał Lou
- Tuż przy Hyde Park.- odpowiedziałam mu. Już wewnętrznie się cieszyłam  bo wiedziałam, że będzie chciał mnie odprowadzić
- Mogę Cię w takim bądź razie odprowadzić?- zapytał nieśmiało z miną szczeniaczka
- Oczywiście Lou- uśmiechnęłam się na co on odpowiedział tym samym odkrywając rząd białych ząbków
- Co Cię sprowadza co Londynu?-
- Będę tu mieszkać przez najbliższe.. hmm... dajmy na to 100 lat-
-Ooo... A skąd przybyłaś piękna nieznajoma?- zapytał Lou z nutką słodyczy w głosie
- Prosto z Polski słodki młodzieńcze. Prosto z Wrocławia.- wypowiedziałam tę nazwę i wszystko wróciło. Ból rozdzierał moje serce. Starałam się to ukryć ale na darmo.
- A to Cię poniosło. Hej...- Lou zobaczył pierwszą łzę na moim policzku- Em co się dzieje?-
- Nic Lou na prawdę nic.- Akurat mijaliśmy sklep muzyczny- chodź wejdziemy do środka i kupię sobie waszą płytę-
- Dobrze.- Tak też zrobiliśmy. Po długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć ostatni album ,, Up All Night". Stojąc w kolejce do kasy zrobiło się lekkie zamieszanie, Stado fanek wbiegło do sklepu i dosłownie rzuciło się na Louisa. Nie wiem co się działo. Zapłaciłam za płytę i po prostu chwyciłam Lou za rękę i wybiegliśmy ze sklepu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało mi się to w jakiś cudowny sposób dokończyć. Leniwy ten rozdział nudy i długi. Proszę komentowac bo nie wiem czy pisac dalej czy też nie.. czy się podoba i w ogóle... Śpijcie dobrze. :)

4 komentarze:

  1. Jasne że się podoba, a to że jest długi zalicza się akurat na plus. Świetnie piszesz już nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. dobre :D zdecydowanie pisz dalej :P będę wpadać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Fajnie że to Lou bo o nim jest mało blogów jako o głównym bohaterze. Świetny blog.
    Edzia

    OdpowiedzUsuń