czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 10

Ostatnie spojrzenie w lustro i otwieram drzwi. Widzę uśmiechających się do mnie pięć mordek. Co za słodziaki!
- Cześć Em- wita się ze mną Lou i daje buziaka w policzek. - Chłopcy to jest Emma najlepsza dziewczyna pod słońcem!-
- A jaka ładna !- mówi czarnuszek- Jestem Zayn- Podaje rękę, bukiet kwiatów i przechodzi dalej
- No tak. Ta to Ci się udała bracie. Jestem Niall- blondasek obsypuje mnie buziakami i pędzi do stołu
- Cześć Emma. Jestem Liam- podaje rękę, składa delikatny pocałunek na dłoni, czaruje oczami i leci do chłopaków
- Emma!Witaj! Jestem Harry zwany potocznie Loczkiem - mówi Harry i przytula mnie jak najlepszą przyjaciółkę.
- Oj Harry przecież my się znamy!-
- No wiem wiem ale wszyscy się przedstawiają więc ja też- śmieje się Harry, zamykam drzwi i pędzę do moich gości.
- Słuchajcie!- jest tak głośno, że krzyczę głośniej- Halo! - nagle wszyscy się odwracają- No w końcu. To jest Cris a to Jess- wskazuję na rodzeństwo - można powiedzieć o nich, że to są moi współlokatorzy. I cóż. Podajemy jedzenie?- pytam a chórek chłopców odpowiada TAAAK!
- A więc... Zrobiłam dla was coś według starego rodzinnego przepisu. - zbliżam się do piekarnika i wyjmuję naczynie. Idąc na taras zapach ciągnie się za mną a chłopcy jak to chłopcy czekają w niecierpliwości- Zrobiłam lasagne ale ale....- mówię to gdy chłopcy już chcą się dobrać do naczynia- najpierw zupa krem z pomidorów-
- Em- odzywa się Niall - jak Ty tak możesz. Chcesz nas zagłodzić? -
- Już już wam podaję-  podaję zupę, która znika z talerzy w błyskawicznym tempie. Niall kończy już drugą porcję. Nie wiem jak ten chłopak zmieści jeszcze lasagne i szarlotkę. Tak jak sądziłam. Lasagne znika również szybko jak zupa.
- Kobieto ale Ty gotujesz!- mówi Zayn
- Właśnie! Gdzieś Ty Lou znalazł taka dziewczynę? Przecież to skarb- mówi Liam i  śle uśmieszek
- Co prawda to ona znalazłam mnie. A, że to skarb wiem juz od dawna- mówi Lou i daje mi buziaka. Widzę wzrok Jess, który wyraża wszystko. O co jej chodzi?
- No to chłopcy czas was troszkę rozpuścić. Prawdziwy deser prosto z Polski-
- Ciekawe co ona nam przygotowała- słyszę szepty za plecami
- Ta daaaaa!!!!- mówię i podaje każdemu z gości talerzyk z szarlotką, do tego gałeczka lodów śmietankowych a to wszystko udekorowane czekoladą i listkiem mięty.
- Jeżeli smakuje tak jak wygląda to wybacz Lou ale będę musiał Ci odbić dziewczynę- żartuje Loczek i zabiera się za ciasto. Jest na prawdę dobre, chodź może troszkę za słodkie ale widzę, że chłopakom bardzo smakuje.
- Komu dokładkę?- pytam i widzę wszystkie ręce w górze. No prawie wszystkie. Wyjątek stanowi Jess.
- Jess nie chcesz dokładki?- pytam zdziwiona
- Nie. Jakoś nie za bardzo mi smakowało- mówi ochryple
- To ja wezmę za nią deser- mówi Niall i uśmiecha się do niej a ona jak to ona. Zwrot oczami na Lou i próbuję go uwodzić.
- Lou pomożesz mi?- pytam widząc co się święci
- Jasne- wstaje i podąża za mną
Nakładam chłopcom po kawałeczku a Lou usiłuje jakoś to dekorować.
- Hej Em- zagaduje
- Tak?- pytam
- Masz tu coś- wskazuje na stopy
- Gdzie? - pytam zdziwiona bo nic nie widzę
- A tu!- mówi to i składa tak namiętny pocałunek na moich ustach jakiego nigdy nie doznałam. Upuszczam talerz z dłoni. Jego ręce błądzą po talii a ja zatapiam palce w jego włosy. Czuję jak Lou zaczyna drżeć. Tę cudowną chwilę przerywa nam głos Jess
- Hej hej.. My tu ciągle jesteśmy. No a poza tym czekają wszyscy na deser.- mówi sarkastycznie
- Jasne. Sorka- mówię i czuję się tak okropnie zażenowana całą sytuacją, że mówię Lou aby zaniósł deser chłopcom i włączył muzykę no i żeby zaczął zabawę a ja zaraz wrócę. Nogi niosą mnie do biblioteki. Mija chwila zanim mój wzrok przyzwyczaja się do półmroku. Nie wiem co tam się stało a przede wszystkim dlaczego. Siadam na parapecie. Słyszę pierwsze dźwięki muzyki i śmiech gości. Co ja tak właściwie chcę osiągnąć siedząc tu? Przecież pokazuję jej, że jestem słaba i poddaje się. Ocieram łzę z policzka, która wzięła się dosłownie nie wiem skąd. Wstaję i mówię do siebie ,, To jest mój chłopak i moje przyjęcie'' Zamykam za sobą drzwi.
                                                                        ***
Taras nie wygląda tak samo jak zostawiłam go odchodząc. Teraz na podłodze leży kilka kubków, torebek po chipsach nawet kilka butelek. Towarzystwo bawi się w najlepsze. Szukam wzrokiem Lou ale nie dostrzegam go.
- Hej Zayn- zagaduję czarnuszka
- Co tam Em?- pyta
- Nie widziałeś gdzieś Lou?-
- Lou... Hmmm- zastanawia się- ach tak. Jess powiedziała że musi coś zobaczyć u niej w pokoju. No i poszedł z nią-  nie zważam na to co dalej mówi Zayn. Wiem jedno. Ta blond dziewuch próbuje na nowo zepsuć mi życie! Co z nią nie tak! Czy ona ma syndrom ,, Odebrać komuś szczęście''? Jeśli Lou i ona coś tam w tym pokoju... Nawet nie chcę myśleć co będzie dalej z nami. Wchodzę do pokoju i udaje mi tylko się wydobyć cichy jęk
- Lou! Jak możesz! Jak możesz mi to robić?- trzaskam drzwiami wbiegam do siebie i po chwili słyszę głosy chłopaków na schodach.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
zwrot akcji :) w końcu dzieje się co nieco... Dziękuję za każdą wizytę, każdy komentarz :) Jesteście dla mnie bardzo ważni. Komentować :)

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, ale ta Jess naprawdę zaczyna mnie wkurzać. Z niecierpliwością czekam na next. Zaglądaj też czasem na mój blog momentswithonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem wiem... Codziennie wchodzę :) Uwielbiam go :D

      Usuń
  2. Ah ale napięcie. hmmm ciekawe co się stanie. Do zobaczenia jutro dobranoc. xoxo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa ! Jezu , czuję taką ekscytację , podjarałaś mnie tym zakończeniem ;D Z drugiej strony chce mi się płakać .. Biedna Em ;/
    A kiedy tak na oko pojawi się nowy rozdział ? Oby jak najszyybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta Jessica to plastik i mam jej dosyć. Ale na Lou też jestem wkurzona bo uległ tej jędzy. Mam nadzieje że się wszystko poukłada. Super super super piszesz!!!:)
    Edzia

    OdpowiedzUsuń