niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 1

- Halo! Słyszysz mnie? Jeśli tak to dotknij mojej dłoni-  Tak też robię. Delikatnie musnęłam palcem po dłoniach. Były to dłonie starszej już osoby, pokryte bruzdami. Były jak dłonie mojego dziadka. Na początku pomyślałam, że to on ale fakt, że zmarł 2 lata temu wyklucza to. Otwieram oczy. Widzę dookoła siebie mnóstwo ludzi. Rozpoznaję wśród nich tylko ,, najukochańszą" ciocię Lucy. Nie widziałam jej od 4 lat. Niby skąd ona się teraz tu wzięła? Przecież mieszka w Londynie i wiecznie jest zapracowana. To dopiero się zdziwi mama jak tu przyjdzie. A tak właściwie to gdzie ona jest? Zaraz... Nie.. To nie może być prawdą...
- Czy będzie z nią wszystko dobrze? - pyta kobiecy głos
-Tak. Jej stan jest stabilny. Miała bardzo dużo szczęścia. Dobrze, że skończyło się tylko na złamanej ręce i kilku głębszych ranach. Jak wszystko będzie dobrze wypiszemy ją za 2 dni.-
Mój stan jest stabilny? Miałam bardzo dużo szczęścia? Co tak właściwie się tu dzieje? Tylko złamana ręka? Halo... Ja mam za 2 dni przesłuchanie do szkoły baletowej..  Ktoś usiadł na rogu łóżka.
- Emmo.. Powiedz mi czy wiesz gdzie jesteś?-
-Tak. Jestem w szpitalu tylko nie mam pojęcia dlaczego.- mój głos jest jakiś inny- Gdzie jest mama? Gdzie jest tata? Przecież oni powinni tu teraz być przy mnie-
-A powiedz mi czy wiesz co się wczoraj stało?-
- A czy może Pani nie zadawać mi tych pytań tylko zadzwonić do moich rodziców?- kobieta doprowadza mnie już do szału tymi pytaniami- Nie, nie mam pojęcia co się stało.-
- Posłuchaj mnie. Rozumiem Twoje rozgoryczenie w tym momencie..-
- Że co proszę? Rozgoryczenie? Gdyby Panią tak wszystko bolało jak mnie ciekawa jestem jakby Pani reagowała na takie pytania-
- Bardzo dobrze Cię rozumiem. Sama miesiąc temu miałam wypadek. Emmo musisz wiedzieć, że Ty również wczoraj też coś takiego przeżyłaś. Twoi rodzice, rodzeństwo i chłopak też.-
Łzy napływają mi do oczu. Mam czarny scenariusz przed oczami ale to nie prawda. Oni zaraz tu wejdą...
- Słucham?- mówię a głos mi się załamuje- co się stało?-
- Wracaliście do domu wczoraj wieczorem. Deszcz padał bardzo intensywnie. Twój tata  stracił panowanie nad kierownicą. Uderzyliście w wiadukt. Nikt nie przeżył oprócz Ciebie. Tak bardzo mi przykro.-
W tym samym momencie wchodzi do sali pielęgniarka. Wbija mi igłę w rękę.. Po chwili zasypiam ze świadomością, że nie mam na tym świecie już nikogo.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powoli będzie się wszystko rozkręcać.. Zapraszam do komentowania i w ogóle:) Postaram się dodawać codziennie po jednym dłuższym rozdziale lub 2 krótsze. Tylko muszą znaleźć się osoby do czytania:) Będę pisać choćby dla 1 osoby. Dobranoc..

3 komentarze:

  1. Trochę to smutne, ale zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej. Już czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to smutne. Zastanawiam się gdzie ona teraz będzie mieszkać? Jak ja bym wszystkich straciła to od razu bym się zabiła.
    PS : w prologu podpisałam się Edyta ale teraz będę się podpisywać Edzia. Blog strasznie mnie zaciekawił. Będę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń