poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 2

Ciągle nie dopuszczam do siebie tej myśli, że jestem już sama. No i ku mojej ,,radości" muszę zamieszkać z ciotką w Londynie. Przecież ja mam tu... Tak właściwie to nie mam już nic. Cały miesiąc zajęło mi uporządkowanie spraw rodziców, załatwienie formalności odnośnie mojego wyjazdu do Londynu i pożegnanie się z całym doczesnym życiem. Nie byłam na pogrzebie. Żadnym.. Nie dałam rady... Wczoraj poszłam na cmentarz. Złożyłam kwiaty na grobach i o dziwo nie popłakałam się. Teraz stoję przed moim domem. Wokół mnie jest mnóstwo kartonów w których zamknięte jest tyle historii. Cóż mogę na to poradzić? Nic. Takie życie. Muszę iść do przodu. Patrzę jak młoda para z dzieckiem wchodzi do
MOJEGO domu. Czuję się jakby ktoś wszedł z brudnymi butami w moje życie. Ja chcę tu zostać! Kocham to miasto, ten klimat i to w jaki sposób rozumiemy się z moim psem, którego muszę oddać... Co to za życie?! Dookoła coraz mnie kartonów a to oznacza, że odchodzę stąd na zawsze.. Wsiadam do samochodu i po raz ostatni spoglądam na mój dom, na ulicę na której wiecznie było pełno zabawek dziewczynek i na której pierwsze raz ujrzałam Patryka i dostałam od niego buziaka. Oczy zachodzą mi mgłą.. Nie chcę tego pamiętać.
                                                                             ***
Po około godzinie lotu w końcu lądujemy. Londyn nie jest taki jak sobie wyobrażałam. Nie pada deszcz, ludzie całkiem przyzwoicie ubrani. Klasyczne duże miasto. Przed nami zatrzymuje się limuzyna z której wychodzi młody chłopak i otwiera przede mną drzwi.
- Moja droga Panno. Masz zamiar wejść czy mam Cię popchnąć? - wyrywa mnie z zamyślenie głos ciotki
- Ach. Przepraszam po prostu nie sądziłam, że to po nas- odpowiadam jej czując, że oblewam się purpurą
Londyn to piękne miasto tylko za dużo ludzi. Zatrzymujemy się na światłach. Jakiś młody chłopak śle mi piękny uśmiech. Nie zastanawiając się długo odpowiadam mu tym samym.
- Widzę Emmo, że Londyn korzystnie wpływa na Twoje samopoczucie-
- Tak. Bardzo lubię to miasto, dziękuję-
Dojeżdżamy do dużej posiadłości (Ciocia jest strasznie zamożna). Przede mną otwiera się piękny, duży ogród z fontanną pośrodku. Dom wygląda tak jak sobie wyobrażałam. Klasyczny z XIX w.
- Witam Cię w moich skromnych progach. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem mieszkać- mówi ciocia. Uśmiecha się odsłaniając rząd białych zębów. Chyba nie będzie tak źle.
Pierwsze co rzuca się w oczy gdy otwiera się drzwi to duża przestrzeń. Na przeciwko drzwi są schody prowadzące na górę, po lewej stronie jest salon z bardzo dużym kominkiem i bajeczną plazmą. Dalej z salonu przechodzi się do jadalni urządzonej w nowoczesnym stylu. Jadalnia jest połączona z otwartą kuchnią za którą widzę duży taras a tuż obok basen. Idę za ciocią na górę. Idziemy do samego końca korytarza gdy ciocia się odwraca i mówi:
- Za tymi drzwiami jest Twoje małe królestwo. Szczerze powiem, że nie widziałam jeszcze tego pokoju ale mogę Cię zapewnić na pewno Ci się spodoba-
Odchodzi. Tak bez słowa po prostu odchodzi. Powoli naciskam klamkę. Strasznie się boję co mnie czeka za tymi drzwiami. Ale to co widzę przerasta moje największe marzenia. Pokój jest tak ogromny, że trudno ogarnąć go wzrokiem. Jest tu duży kominek, telewizor  i schody na górę! Niewiele czekając zostawiam wszystko i rzucam się w stronę schodów. Na górze jest łóżko. Piękne duże łóżko na którym na pewno będę mogła się wyspać. Gdy emocje już trochę opadają schodzę na dół i otwieram pierwsze drzwi. Łazienka. Takiej dużej to ja nigdy nie widziałam. Co tu dużo mówić. Wykończona jest drewnem i kamieniem, prysznic, szafeczki itp. Kolejne drzwi prowadzą do ogromnej garderoby w której o dziwo jest duża ilość ubrań i to nie byle jakich! Słyszę lekkie pukanie.
- Tak?- pytam. Patrzę wchodzi ciocia
- I jak? Podoba się?-
- Tak oczywiście!- podbiegam i przytulam ją.
-O! tego się nie spodziewałam. Jak się rozpakujesz możesz przyjść na dół?-
- Tak, oczywiście- odpowiadam zadowolona. Jestem jej tak bardzo wdzięczna za to, że mnie wzięła i się mną teraz opiekuje. Po około godzinnym rozpakowywani rzeczy schodzę na dół. Kieruję się ku kuchni gdzie siedzi ciocia i ruchem ręki wskazuje mi abym usiadła. Siadam tuż obok niej.
- Emmo. Jak wiesz mam bardzo dużo pracy i często mnie nie ma w domu. Tak też będzie przez najbliższy miesiąc. Jest mi na prawdę bardzo przykro, że muszę Cię zostawić samą w takiej sytuacji.
- Nie ciociu. Na prawdę nie musisz nic mówić. Rozumiem Cię. Bardzo dziękuję Ci, że będziesz się mną opiekować. Jestem bardzo Ci wdzięczna.- mówię spokojnym głosem
- Dziecko. Trzeba sobie pomagać. Wybacz mi kochanie ale teraz pójdę i zacznę się pakować. Za 4 godziny mam samolot. Zrób sobie coś do jedzenia. Lodówka jest pełna. Nie musisz się o nic martwić. Podczas mojej nieobecności opiekować się będzie Tobą Lilian.-
- Dobrze. A ciociu.. Mam małe pytanie. Czy mogłabym dzisiaj wyjść?- pytam nieśmiało
- Tak, oczywiści. Gdy będziesz chciała wracać do domu to zadzwoń po Josha. Tam na stoliku jest numer-
- Dziękuję- podchodzę do niej i daję jej buziaka prosto w czerwony policzek
- A! Emmo! pieniądze!- wciska mi katę kredytową do ręki i odchodzi
Wychodzę z domu ubrana w czerwoną koszulę w kratkę, czarne spodnie i conversy. Wchodząc do baru potykam się i upadam wprost na osobę wychodzącą z baru. Zamknęłam ze strachu oczy a gdy je otwieram nie mogę uwierzyć w to co widzę.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak tak wiem... Sama nuda i nuda. W kolejny będzie robić się ciekawiej. No i musicie mnie jakoś zmobilizować. Poproszę o min. 3 komentarze.. Dodajcie mi otuchy :)

2 komentarze:

  1. Nuda? To sobie chyba żartujesz, tak? No, mam nadzieję! Mnie twój blog zaciekawił już od początku, nie mogę się doczekać następnego odcinka. Więc pisz, pisz, pisz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się że to ktoś z one direction to też może być chłopak który się do niej uśmiechnął. I to nie jest ani trochę nudne! Nie oddział się tak nisko bo piszesz świetnie.
    Pozdro Edzia

    OdpowiedzUsuń