Towarzystwo trzymało się dość długo na nogach. Niall
praktycznie nie pił nic wraz z Emmą i Harrym. Wypili może po dwa lub trzy
kieliszki i na tym poprzestali. Ja, Liam i Zayn postawiliśmy na ostrą zabawę
więc piliśmy do upadłego. Pamiętam, że na początku nikt nie pałał do rozmowy.
Po dwóch kolejkach alkohol rozwiązał języki i każdy zadowolony od ucha do ucha
śmiał się, rozmawiał i śpiewał.
- Zayn starczy już na dziś, chodź położysz się- prosiła chłopaka dziewczyna.
- Przykryj go. Niech śpi na dworze, nie jest zimno więc nie zmarznie- krzyknął Liam i podał jej koc. Dziewczyna zrobiła to z niebywałą troską i wróciła do swojego chłopaka siadając mu na kolana. Niegdyś to ja mogłem śmiało nazwać się jej chłopakiem ale teraz to nieaktualne. Kolejne co pamiętam to… No właśnie nic. Film się urywa.
* Harry*
- Spójrzcie. Louis już odpada- powiedział Niall i po ogrodzie potoczyła się fala śmiechu
- Zimno Ci Em?- zapytałem dziewczynę siedzącą na moich kolanach
- Nie- odparła i pociągnęła kilka łyków piwa
- Przecież widzę, że masz gęsią skórkę. Ubierz ją- zdjąłem bluzę i dałem mojej towarzyszce.
- Dziękuję- wtuliła się we mnie i odetchnęła głęboko. Po chwili Niall wyjął gitarę i zaczął grać Gotta Be You. Zacząłem cicho śpiewać a Em spoglądała głęboko w moje oczy. To był magiczny moment. Blask ognia, jej oczy, mój śpiew, Niall & gitara. Magiczne połączenie.
o czymś takim zawsze marzyłem. Śpiewać jej i spoglądać w oczy. Moja Em. W końcu mogłem ujrzeć w jej oczach to co niegdyś było nieobecne. Pałała miłością do mnie, do tego domu i była szczęśliwa. W końcu była szczęśliwa.
- Wiesz, że Cię kocham mocno, mocno, mocno, mocno?- zapytała a uśmiech nie schodził z jej twarzy
- A wiesz, że ja Ciebie kocham mocniej, mocnie, mocniej?- pocałowałem ją delikatnie
- I właśnie dlatego nie mogę siedzieć z parami. Czuję się taki samotny- zajęczał Niall
- przysuń się- powiedziała Em do Niall’a a gdy chłopak to zrobił pocałowała jego policzek
- To się rozumie- uśmiechnął się i uniósł kciuki w górę.
- Niall na gitarę wyrwiesz każdą dziewczynę. Mówię Ci. Każda będzie Twoja. Taki mały sekret o.- powiedziała Em i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Dzięki za radę. A teraz wypijmy za te moje przyszłe kobiety- powiedział chłopak i uniósł szkło do góry. Wszyscy wypiliśmy po jednym i udaliśmy się do domu .
- Wstawaj! Wstawaj leniu! Twoi rodzice przyszli!- krzyknęła mi do ucha Emma a ja natychmiast zerwałem się z łóżka i spojrzałem w lustro. Włosy, które zawsze były niesforne tym razem okazały się jedną wielką kulką włosia, oczy zapuchnięte i przekrwione, twarz blada jak kreda i na dodatek wczorajsze cuchnące dymem ubrania.
- Ale jak to rodzice? Co oni tu robią?- zapytałem lekko wstrząśnięty
- Nie wiem Harry ale leć szybko pod prysznic i doprowadź się do porządku. Ja zajmę się chłopakami i resztą. No już!- krzyknęła i zbiegła po schodach.
Wskoczyłem pod prysznic i chcąc jak najszybciej myć z siebie wczorajszy dzień a raczej wieczór zacząłem szorować całe ciało.
* Emma*
No to zrobili nam niespodziankę. Najpierw mówią Harry’emu aby się wyprowadził ode mnie, mówią mu jak to ja nie jestem mimo iż mnie nie znają a teraz ta niezapowiedziana wizyta. Cały ogród pokryty jest puszkami po piwie, butelkami po alkoholach różnego rodzaju a wśród nich leży Zayn i Liam! Zgroza!
- Zayn! Zayn! Proszę obudź się- szturcham chłopaka śpiącego na krześle. Mruczy coś pod nosem ale nawet nie śni mu się podnieść z tego krzesła. Nie mogę pozwolić aby jego rodzice pomyśleli, że mamy tu jakąś melinę lub coś w tym rodzaju więc sięgam po węża ogrodowego i polewam chłopców lodowatą wodą. Od razu przypomina mi się James i jego wczorajsze lub też przedwczorajsze polewanie mnie wodą.
- Zwariowałaś?!- krzyczą chłopcy spadając z krzeseł.
- Biegiem na górę ale to już! Tylko cicho, be żadnych wygłupów bo zabiję! Potem wam wyjaśnię, jazda!- mówię im a oni pośpiesznie kierują się na górę. W tym czasie ja chwytam worek i zbieram do niego wszystko w zasięgu wzroku. Po 20 minutach ogród lśni a ja mogę spokojnie otworzyć drzwi.
Gdy chcę już nacisnąć klamkę Harry chwyta mnie za ramię i odsyła na górę.
- Tak będzie lepiej- mówi a ja wbiegam po schodach.
- Harry no w końcu, ileż można czekać- zaczyna jego mama i wchodzi do domu. Jej obcasy stukają o płytki, którymi wyłożony jest korytarz
- Jest Emma?- pyta męski głos
- Jest ale śpi. Nie sądzicie, że wizyty powinno się zapowiadać? Może mieliśmy inne plany?-
- Harry nie mieliście planów to widać. Przed chwilą brałeś prysznic bo mas mokre włosy a na dodatek czuć od Ciebie alkohol czyli ona już zaczęła Cię sprowadzać na złą drogę- powiedziała kobieta przejętym głosem a ja miałam ochotę zejść i jej dowalić za te wszystkie głupoty na mój temat.
- Mamo! Przypominam Ci, że to jest Emmy dom i ja nawet nie życzę sobie traktowania w taki oto sposób mojej dziewczyny!- wykrzyczał Harry
- synu, mama chce Twojego dobra ale swoją drogą….. nie rozumiem dlaczego ty tak nie lubisz tej dziewczyny. Przecież było wszystko dobrze i nagle już jej nie tolerujesz. Powiesz nam dlaczego?-
- Bo ta dziewczyna to zło. Ona sprowadzi naszego Harry’ego na złą drogę! Spójrz co się stało z jej matką…-
- Zamilcz albo zaraz Cię stąd wyrzucę!- wrzasnął Harry aż podskoczyłam- Ona miała i ma trudne Zycie a ty jako moja matka powinnaś nam pomagać! Myślałem, że uda nam się stworzyć dla niej normalną rodzinę za którą zawsze tęskniła bo takiej nie miała! Myślałem, że bycie rodzicem to akceptowanie wyborów dziecka a nie krytykowanie ich na każdym kroku. W ogóle teraz zastanawiam się czy Ty aby na pewno jesteś moją matką.- usłyszałam trzask a potem ujrzałam chłopaka z zaczerwienioną twarzą. – Nienawidzę jej… nienawidzę jej – szeptał i wszedł do sypialni. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam na dół.
- Sądzę, że będzie lepiej jak już Państwo pójdą-
- Witaj Emmo- przywitał się jego tata- Zayn starczy już na dziś, chodź położysz się- prosiła chłopaka dziewczyna.
- Przykryj go. Niech śpi na dworze, nie jest zimno więc nie zmarznie- krzyknął Liam i podał jej koc. Dziewczyna zrobiła to z niebywałą troską i wróciła do swojego chłopaka siadając mu na kolana. Niegdyś to ja mogłem śmiało nazwać się jej chłopakiem ale teraz to nieaktualne. Kolejne co pamiętam to… No właśnie nic. Film się urywa.
* Harry*
- Spójrzcie. Louis już odpada- powiedział Niall i po ogrodzie potoczyła się fala śmiechu
- Zimno Ci Em?- zapytałem dziewczynę siedzącą na moich kolanach
- Nie- odparła i pociągnęła kilka łyków piwa
- Przecież widzę, że masz gęsią skórkę. Ubierz ją- zdjąłem bluzę i dałem mojej towarzyszce.
- Dziękuję- wtuliła się we mnie i odetchnęła głęboko. Po chwili Niall wyjął gitarę i zaczął grać Gotta Be You. Zacząłem cicho śpiewać a Em spoglądała głęboko w moje oczy. To był magiczny moment. Blask ognia, jej oczy, mój śpiew, Niall & gitara. Magiczne połączenie.
o czymś takim zawsze marzyłem. Śpiewać jej i spoglądać w oczy. Moja Em. W końcu mogłem ujrzeć w jej oczach to co niegdyś było nieobecne. Pałała miłością do mnie, do tego domu i była szczęśliwa. W końcu była szczęśliwa.
- Wiesz, że Cię kocham mocno, mocno, mocno, mocno?- zapytała a uśmiech nie schodził z jej twarzy
- A wiesz, że ja Ciebie kocham mocniej, mocnie, mocniej?- pocałowałem ją delikatnie
- I właśnie dlatego nie mogę siedzieć z parami. Czuję się taki samotny- zajęczał Niall
- przysuń się- powiedziała Em do Niall’a a gdy chłopak to zrobił pocałowała jego policzek
- To się rozumie- uśmiechnął się i uniósł kciuki w górę.
- Niall na gitarę wyrwiesz każdą dziewczynę. Mówię Ci. Każda będzie Twoja. Taki mały sekret o.- powiedziała Em i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Dzięki za radę. A teraz wypijmy za te moje przyszłe kobiety- powiedział chłopak i uniósł szkło do góry. Wszyscy wypiliśmy po jednym i udaliśmy się do domu .
- Wstawaj! Wstawaj leniu! Twoi rodzice przyszli!- krzyknęła mi do ucha Emma a ja natychmiast zerwałem się z łóżka i spojrzałem w lustro. Włosy, które zawsze były niesforne tym razem okazały się jedną wielką kulką włosia, oczy zapuchnięte i przekrwione, twarz blada jak kreda i na dodatek wczorajsze cuchnące dymem ubrania.
- Ale jak to rodzice? Co oni tu robią?- zapytałem lekko wstrząśnięty
- Nie wiem Harry ale leć szybko pod prysznic i doprowadź się do porządku. Ja zajmę się chłopakami i resztą. No już!- krzyknęła i zbiegła po schodach.
Wskoczyłem pod prysznic i chcąc jak najszybciej myć z siebie wczorajszy dzień a raczej wieczór zacząłem szorować całe ciało.
* Emma*
No to zrobili nam niespodziankę. Najpierw mówią Harry’emu aby się wyprowadził ode mnie, mówią mu jak to ja nie jestem mimo iż mnie nie znają a teraz ta niezapowiedziana wizyta. Cały ogród pokryty jest puszkami po piwie, butelkami po alkoholach różnego rodzaju a wśród nich leży Zayn i Liam! Zgroza!
- Zayn! Zayn! Proszę obudź się- szturcham chłopaka śpiącego na krześle. Mruczy coś pod nosem ale nawet nie śni mu się podnieść z tego krzesła. Nie mogę pozwolić aby jego rodzice pomyśleli, że mamy tu jakąś melinę lub coś w tym rodzaju więc sięgam po węża ogrodowego i polewam chłopców lodowatą wodą. Od razu przypomina mi się James i jego wczorajsze lub też przedwczorajsze polewanie mnie wodą.
- Zwariowałaś?!- krzyczą chłopcy spadając z krzeseł.
- Biegiem na górę ale to już! Tylko cicho, be żadnych wygłupów bo zabiję! Potem wam wyjaśnię, jazda!- mówię im a oni pośpiesznie kierują się na górę. W tym czasie ja chwytam worek i zbieram do niego wszystko w zasięgu wzroku. Po 20 minutach ogród lśni a ja mogę spokojnie otworzyć drzwi.
Gdy chcę już nacisnąć klamkę Harry chwyta mnie za ramię i odsyła na górę.
- Tak będzie lepiej- mówi a ja wbiegam po schodach.
- Harry no w końcu, ileż można czekać- zaczyna jego mama i wchodzi do domu. Jej obcasy stukają o płytki, którymi wyłożony jest korytarz
- Jest Emma?- pyta męski głos
- Jest ale śpi. Nie sądzicie, że wizyty powinno się zapowiadać? Może mieliśmy inne plany?-
- Harry nie mieliście planów to widać. Przed chwilą brałeś prysznic bo mas mokre włosy a na dodatek czuć od Ciebie alkohol czyli ona już zaczęła Cię sprowadzać na złą drogę- powiedziała kobieta przejętym głosem a ja miałam ochotę zejść i jej dowalić za te wszystkie głupoty na mój temat.
- Mamo! Przypominam Ci, że to jest Emmy dom i ja nawet nie życzę sobie traktowania w taki oto sposób mojej dziewczyny!- wykrzyczał Harry
- synu, mama chce Twojego dobra ale swoją drogą….. nie rozumiem dlaczego ty tak nie lubisz tej dziewczyny. Przecież było wszystko dobrze i nagle już jej nie tolerujesz. Powiesz nam dlaczego?-
- Bo ta dziewczyna to zło. Ona sprowadzi naszego Harry’ego na złą drogę! Spójrz co się stało z jej matką…-
- Zamilcz albo zaraz Cię stąd wyrzucę!- wrzasnął Harry aż podskoczyłam- Ona miała i ma trudne Zycie a ty jako moja matka powinnaś nam pomagać! Myślałem, że uda nam się stworzyć dla niej normalną rodzinę za którą zawsze tęskniła bo takiej nie miała! Myślałem, że bycie rodzicem to akceptowanie wyborów dziecka a nie krytykowanie ich na każdym kroku. W ogóle teraz zastanawiam się czy Ty aby na pewno jesteś moją matką.- usłyszałam trzask a potem ujrzałam chłopaka z zaczerwienioną twarzą. – Nienawidzę jej… nienawidzę jej – szeptał i wszedł do sypialni. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam na dół.
- Sądzę, że będzie lepiej jak już Państwo pójdą-
- Dzień dobry Panie Twist.- uśmiechnęłam się do mężczyzny
- Ty.. Ty zła dziewucho! Oddaj nam naszego syna! Od kiedy Cię poznał zmienił się!-
- Pani Anno niech Pani nie wyciąga pochopnych wniosków. Morfina, którą Pani ujrzała w analizie krwi Lucy działa uspakajająco. Dla Pani informacji nie jest to tylko narkotyk więc nie musi się Pani martwić, że jestem narkomanką. Brzydzę się tym i nie zażyję nigdy tego. Skłonność do samobójstwa? Każdy ją ma tylko nie wie o tym. Może Pani mnie nie akceptować, może Pani zabronić mi widywać się z Pani synem ale nie zmieni to faktu, że ranią Harry’ego Pani słowa. On ma rację. Powinniście akceptować jego wybory a nie krytykować. Na Pani miejscu byłabym dumna, ze macie takiego syna i ma w miarę normalne życie. Gdy Pani powiedziała, że mogę śmiało nazwać was rodzicami poczułam ciepło w sercu którego nigdy nie zaznałam. Byłam zbyt naiwna sądząc, że Pani mnie tak łatwo zaakceptuje. Jest mi teraz przykro ale to nie ważne. Powinniście teraz martwić się co z waszym synem bo Harry jest bardzo delikatny. A teraz naprawdę będzie lepiej jak Państwo pójdziecie już. Do widzenia- odprowadziłam parę do drzwi i poszłam do kuchni. Nalałam sobie szklankę soku, wypiłam ją za jednym zamachem i poszłam zobaczyć co z chłopakiem.
Siedział na łóżku i płakał. Tak, chłopak, który wystrzegał się łez siedział teraz i płakał.
Podeszłam do niego i chwyciłam za dłoń, która bezwiednie zwisała. Nie mówiłam nic bo słowa były zbędne. Nawet jakbym chciała coś powiedzieć nie wiedziałabym co bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Jasne, że gdy mieszkałam w Polsce kłóciłam się z rodzicami i to nie raz czy dwa ale w takiej sytuacji jeszcze nie była. Rodzice zawsze mówili, że człowiek uczy się na własnych błędach więc uczyłam się podejmować własne decyzje i ponosić ich konsekwencje. Rozumiałam mamę chłopaka, martwiła się o niego, jego życie, karierę ale są ważniejsze sprawy niż pieniądze! Nigdy mi ich nie brakowało ale wiedziałam czym jest bieda. Miałam w klasie chłopaka, który nie miał co do ust włożyć więc zawsze dzieliłam się z nim kanapkami a na święta robiłam paczki. Patryk też nie miał wesołej sytuacji. Musiał pracować zamiast cieszyć się życiem nastolatka. Życie nigdy nie miało dla mnie taryfy ulgowej ale zawsze jakoś sobie radziłam więc tym razem też sobie poradzę.
Chłopak ścisnął mocno moją rękę i wtulił się w kolana. Głaskałam jego wilgotne włosy i od czasu do czasu do czasu całowałam jego dłoń. Ból i żal przepełniał moje serce bo nie potrafiłam pomóc temu chłopakowi. Nie chciałam powtarzać bezsensownego słowa
,, Wszystko będzie dobrze” bo wiedziała, że nie będzie. Matka nie powinna zachowywać się w taki sposób.
- Em ja Cię przepraszam za nich. Ona nie jest sobą-
- Wiem Harry ale uwierz ona w końcu to zrozumie swój błąd i będzie chciała go naprawić. Ja porozmawiałam z nią i teraz wiem, że to wynika z troski o Ciebie. Słońce moje nie płacz bo nie mogę się patrzeć jak cierpisz. Proszę….- powiedziałam i przytuliłam go- to wszystko przeze mnie. Powinieneś teraz cieszyć się latem a nie siedzieć w domu i płakać.-
- Em to zaraz minie. Zdrzemnę się trochę i gdzieś wyjdziemy dobra?- zapytał chłopak
- Jasne. Może chcesz coś specjalnego na obiad?- zapytałam
- Zjadłbym rosołku z domowymi kluskami- chłopak zrobił błagalną minę a ja kiwnęłam na znak zgody- Śpij dobrze- pocałowałam go w czoło, przytuliłam kołdrą i wyszłam cicho zamykając drzwi.
- A co to za walizki? Co wy robicie?- zapytałam chłopaków gdy zeszłam na dół aby zrobić nam śniadanie
- Em nie możemy wam siedzieć na głowie. Macie dużo swoich spraw więc nie chcemy wam dokładać nowych. Wracamy do domu, trochę odpocząć od imprez od was- zaśmiał się Liam
- Tak Em. Tak będzie najlepiej- odezwał się Zayn a ja mimowolnie spojrzałam na jego usta.
- Zostawicie nas?-
- Oj Emmo. Nie marudź. Jeszcze się spotkamy- powiedział Louis i uśmiechnął się. Chwycił walizkę, uścisnął mnie i wyszedł. To samo zrobił Liam no i Zayn
- Jak coś to dzwoń. Zawsze przyjadę gdy będziesz mnie potrzebować- pocałował mój policzek i udał się do reszty. Pomachałam im gdy odjeżdżali i nagle zdałam sobie sprawę, że brakowało Horana.
- Myślałaś, że Cię opuszczę?- zapytał gdy weszłam do kuchni. Siedział i wcinał płatki a ja uśmiechnęłam się
- Nie. Wiedziałam, że na Ciebie mogę liczyć- uściskałam przyjaciela- ale musisz jechać ze mną na zakupy. Tego nie podaruję- powiedziałam a chłopak powiedział coś w rodzaju ,, Fuck jeah’’ i był gotowy do podróży. Pobiegłam szybko na górę zmieniłam ubrania, rozczesałam włosy, poprawiłam co nieco, chwyciłam torebkę, klucze i już byłam gotowa do wyjścia. Postanowiłam wziąć auto Harry’ego bo moje było w garażu i stanowczo nie było w stanie. Po obiedzie umyję zarówno moje jak i jego ale tymczasem jazda na zakupy. Po produkty do rosołu.
* Niall*
Nie chciałem jechać do domu. Nie opłacało mi się bo i tak za niecałe 4 dni zaczynamy wywiady, zdjęcia i nagrania na płytę. Niby potrwa to tylko dwa tygodnie a potem w końcu mamy upragnione wakacje. Do września.
Przykro było mi słuchać kłótni Harry’ego z jego mamą a potem Emmy z nimi. Nie wiem dlaczego ta kobieta tak jej nie cierpiała. Przecież Em była uczciwa, kochana, słodka, cudowna, urocza, troskliwa i śmieszna. Cierpiała zbyt wiele w swoim życiu więc naprawdę nie rozumiem jak można dobijać leżącego.
Ucieszyła mnie wiadomość, że jedziemy na zakupy bo powoli lodówka robiła się pusta a ja i mój brzuszek nie chcemy chodzić głodni.
- Robisz coś na obiad?- przerwałem ciszę trwającą w samochodzie
- Tak. Robię rosół z kluskami własnoręcznie robionymi no i może pieczone udka z frytkami i jakąś sałatką np. grecką?-
- Brzmi cudownie- odpowiedziałem uśmiechając się do zmęczonej dziewczyny. Po chwili znaleźliśmy pod supermarketem i z największym wózkiem ruszyliśmy na zakupy.
- Macie jakieś plany na najbliższe dni?- zapytała mnie Em
- To Harry Ci nie mówił? Zaczynamy nagrania do płyty, wywiady i zdjęcia. To tylko 2 tygodnie a potem wakacje.-
- Wakacje? Macie plany?- zapytała ponownie
- Chyba nie ale zawsze możemy coś zaplanować- uśmiechnąłem się do niej i ruszyliśmy na wielkie zakupy.
* Harry*
Że niby normalna rodzina? Że niby życie sławnej osoby jest łatwe? Nigdy.
Wszyscy widzą tylko nasze uśmiechnięte twarze i same zadowalające odpowiedzi. Nie wiedzą, że my też cierpimy, przeżywamy kryzysy w związkach, rodzinie. Nie zdają sobie sprawy odnośnie naszych uczuć. Wszyscy sądzą, że jesteśmy skazani na sukces i szczęście. Nie prawda. Ostatnie dni pokazały mi jak naprawdę boli życie. Śmierć Lucy, załamanie Emmy a teraz kłótnia z rodzicami.
Próbując zasnąć myślałem o tych chwilach w których żyliśmy beztrosko, nie martwiliśmy się o kolejny dzień tylko cieszyliśmy się każdą sekundą razem. Tęsknię za tymi chwilami w których mogłem cieszyć się z nią z byle czego. A teraz nawet nie widzę jej szczerego uśmiechu, nie słyszę śmiechu i śpiewu. Wszystko się zmieniło.
Kino. To przygotowałem na dzisiejszy wieczór. Zostawiamy chłopaków i pójdziemy do kina potem na kolację. Wypijemy po lampce wina może nawet po dwie i będzie dobrze. Alkohol trochę rozluźni atmosferę i będziemy się śmiać jak za dawnych lat.
Wkrótce zasnąłem ale nie powiem, że był to przyjemny sen. Czułem się przerażony i opuszczony. Nie wiedziałem co tego było przyczyną ale sen był złym rozwiązaniem. Gdy przebudziłem się od razu skierowałem się do łazienki. Cała wanna wody, sól do kąpieli która niby ma odprężać i czysty relaks.
* Emma*
- Niall pomóż mi!- krzyknęłam nie mogąc poradzić sobie z drzwiami. Chłopak od razu przybiegł i pomógł mi z siatkami. Nie lubiłam robić zakupów. Zawsze okazywało się, że coś zabrakło lub zapomniałam. Oprócz naszych zakupów znalazłam ostatnie zakupy Harry’ego. Jakieś farby, kwiaty i różnego rodzaju inne rzeczy.
- Dziękuję- szepnęłam gdy weszłam do kuchni i położyłam zakupy na stole. Zaczęłam je rozpakowywać a Niall znosił resztę. Gdy w końcu udało mu się skończyć ową robotę przyszedł do kuchni i jak gdyby nigdy nic pomagał mi.
- Nie ma radia tutaj?- zapytał
- Jest ale Harry tak podłącza, że nie może tego zrobić.- powiedziałam siłując się z papierową torbą
- A gdzie ono jest?- zapytał ponownie rozglądając się po pokoju
- Leży na parapecie o tam- wskazałam mu marchewką miejsce a on od razu tam się udał. Po kilku minutach gdy w końcu uporałam się z torbami z rogu kuchni popłynęła muzyka a chłopak zaczął śmiesznie się kręcić, wywijać nogami i rękami oraz robić śmieszne miny. Zaczęłam się śmiać bo nie potrafiła być w takiej chwili poważna. Wiem, że nie powinna czuć ani radości ani szczęścia podczas żałoby ale pozytywna energia rozsadzała mnie i moje ciało. Radość i szczęście samo cisnęło mi się na usta ale jakoś jej powstrzymywałam ale w tym momencie nie potrafiłam.
- No w końcu się śmiejesz!- krzyknął blondynek a ja wyjęłam kurczaka z lodówki i zaczęłam przygotowywać obiad. – Zostaw to. Chyba nie odmówisz mi jednego tańca prawda?- jego niebieskie tęczówki zajaśniały z radości.
- Nie mogłabym- powiedziałam odkładając drób i chwytając ręce chłopaka. Akurat repertuar zmienił się na nieco wolniejszy a ja kładąc policzek na jego barku odsapnęłam
- Radzisz sobie jakoś?- zapytał w końcu chłopak
- Jak widać. Jest ciężko ale muszę sobie radzić. Mam Ciebie, Harry’ego resztę chłopaków więc nie mogę narzekać. Wasza obecność pomaga mi nie myśleć o tym wszystkim ale boję się o Loczka. Kłótnia z rodzicami nie wpływa na niego zbawiennie. Jest naprawdę przygnębiony a ja nie potrafię mu pomóc. – szepnęłam
- Może ja z nim porozmawiam?- zaproponował
- Jakbyś mógł. W końcu jesteś jego przyjacielem i na pewno jako mężczyzna bardziej mu pomożesz niż ja ale teraz muszę robić obiad więc wybacz- odsunęłam się i dokończyłam to co zaczęłam. Po chwili w domu niósł się zapach pieczonego kurczaka, rosołu i frytek. Niall postanowił zrobić sałatkę więc miałam troszkę pracy mniej. Wkrótce gdy nakryłam do stołu na dół zszedł Harry. Wyglądał jak nowo narodzony a po porannej kłótni nie było znaku. Podałam obiad i zasiedliśmy do stołu jak jedna wielka rodzina.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Haj :)
Jak wam się podoba?
Nie wiem jak wy ale ja chciałabym być na miejscu Harry'ego (patrz obrazek obok). Moje marzenia :)
No i czy chcecie kilka informacji o mnie???
Pozdrawiam, Magda
Informacji o tobie? Jasne, nigdy za mało wiedzy o kimś kto tak zajebiście pisze. Co do tego gifa to wolałabym być na miejscu Zayna. A rozdział? Świetny, ta kłótnia z rodzicami na początku, no i ten słodki, uczynny, grający na gitarze Naillerek fajnie widzieć go w takiej rólce <3 Dzięki, że zajrzałaś do nas twoje zdanie na prawdę dużo dla nas znaczy. Z niecierpliwością czekam na next ;***
OdpowiedzUsuńhttp://likestrawberriesandchocolate.blogspot.com
Rozdział ciekawiutki :)
OdpowiedzUsuńJa tam bym wolała być na miejscu Zayna xd
co do informacji z miłą chęcią :)
Zapraszam też do mnie na http://dreams-of-forever.blogspot.com/ Dopiero zaczynam więc liczę na szczerość.
Jak zawsze super. Co ja się tutaj będę rozpisywać. I w ogóle to słodko, że Niall został. Nasz żarłoczek kochany, haha XD
OdpowiedzUsuńA myślałam , że pocałuje Niall'a xd
OdpowiedzUsuńJa to mam wyobraźnie ;D
Mam nadzieję , że wszystko się naprawi ; o
Pozdrawiam :
http://lovetaughtmetoliee.blogspot.com/ ♥
Cudowny jak zawsze, biedny Harry, dobrze że Em go wspiera, choć ta cała sprawa dotyczy jej. Wspaniały przyjaciel z tego Horanka :P. Tak też bym chciała być na miejscu Harolda, taki przytulasek od Zayna omomomomomo :P
OdpowiedzUsuńKocham
Emily <3
http://one-direction-only-moments.blogspot.com/
Mam nadzieję że wpadniesz :*
Rozdział jak zawsze suuper :) I z miłą chęcia dowiem się czegoś o tobie:*
OdpowiedzUsuńJak zwykle super! Niech jej i Harremu się układa :)
OdpowiedzUsuńnowy na closedindreams.blogspot.com
OdpowiedzUsuńliczę, że wejdziesz i napiszesz co sądzisz :)
Łooo już 68 rozdział? Nie źle. Ja pisze dopiero 34, a i tak stwierdziłam że zleciały te odcinki. A co do rozdziału to nigdy bym nie przypuszczała że pomimo długiego rozdziału będę rozczarowana kiedy dojdę do końcówki.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się że pokazujesz iż życie chłopaków nie zawsze musi być super fajne i też zdarzają się im tragedie i gorsze dni. Zwykle w opowiadaniach jest tak że jeden z chłopaków spotyka miłość, zakochuje się itp. Ty masz swoje własne oryginalne opowiadanie, które mi się mega podoba.
Zapraszam do mnie: http://onedirection-the-story.blogspot.com/
Pięknie wszystko ze sobą współgra, ah, blog w którym dzieje się wszystko w jednym, nawet drobnym rozdziale- od smutku, bólu po radość, miłość i szczęście.
OdpowiedzUsuńTak, opowiadaj nam o sobie kochana!:)