poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 58


Dni mijały szybko. Harry ciągle siedział obok łóżka Emmy, trzymał ją za rękę i liczył na cud. Jednak ten cud nie nadchodził. Emma ciągle leżała a lekarze wykonywali różne badania. Z tego co się dowiedziałem to miała jakąś malutką zmianę w mózgu. Być może był to krwiak a być może nowotwór. Bałem się o nią każdego dnia. Była taka blada, delikatna i taka bez życia. Brakowało mi jej uśmiechu, porad i różnych śmiesznych zdarzeń z nią w roli głównej. Louisa zatrzymali do momentu w którym Emma się  wybudzi i będzie mogła złożyć zeznania. Lekko się to skomplikowało ale cóż.. Ma za swoje. Przez tę całą sytuację powstało dużo zamieszania wokół zespołu, wokół Louisa. Nagłówki wszystkich brukowców głoszą ,,Rozpada One Direction? To już postanowione”, ,, Louis Tomlison- zabójca czy namiętny kochanek?’’, ,, Harry Styles- uwodziciel kobiet”. Gazety lekko mówiąc przesadzają. Obarczają zespół tymi wszystkimi sprawami jakbyśmy to my wszyscy byli winni temu co się stało.
Liam w ogóle już  z nami nie rozmawia. Z nami to znaczy ze mną i Harrym. Niall udziela się zarówno tu i tu. Wiem, że jest to stresująca sytuacja ale w końcu Emma jest częścią naszego życia! Przez tego pasiastego chłoptasia straciła dzieci! Straciła szansę na to aby być w końcu szczęśliwą osobą. Lucy dowiedziawszy się o ciąży Em lekko się przestraszyła ale w końcu przyjęła to do wiadomości, że będzie babcią. No ale Harry w końcu musiał jej powiedzieć, że jednak nic z tego nie będzie no i wtedy kobieta zalała się łzami. Pojechała do Jay, która jak mniemam stała się jej przyjaciółką. Tak cholernie się boję o moją przyjaciółkę, że nie wiem jak mogę funkcjonować.
* Harry*
Nie liczyłem już dni ile przesiedziałem przed jej łóżkiem. Jej oczy ani drgnęły, jej usta nie wypowiadały żadnych słów ani nie uśmiechały się do mnie, jej policzki zwykle różowe teraz były blade. Cała była blada. Czekałem na ten moment gdy chociaż ujrzę jakiś ruch jej ust bądź też oczu. Jednak nic takiego nie nastało.
- Można Pana prosić Panie Styles?- zapytała mnie któregoś dnia pielęgniarka. Poszedłem za nią do znanego mi już gabinetu i kazała czekać na lekarza. Po chwili zjawiła się osoba w białym fartuchu
- A więc mamy pewność co do tego, że zmiana w mózgu nie jest spowodowana rakiem. Najprawdopodobniej jest to krwiak, który powstał na skutek uderzenia głową o schody. Czy ma Pan może jakieś dokumenty dotyczące jej rodziców?-
- Niestety nie ale postaram się dostarczyć. A po co one są potrzebne skoro oni nie żyją?-
- Niepokoi mnie jej grupa krwi. Pani Lucy mówiła, że jej rodzice mieli grupę A i AB a Emma ma grupę 0 więc jest to niemożliwe aby ona była ich biologiczną córką. Rozumie Pan?-
- Tak, rozumiem. – powiedziałem
- A teraz niech Pan idzie do domu i troszkę się prześpi. Wygląda Pan jak cień człowieka.- i tyle było naszej rozmowy. W zasadzie miał rację. Nie spałem od kilku dni, oczy same mi się zamykały a ciuchy były brudne.
- Podrzucisz mnie do domu?- zapytałem Zayn’a
- No w końcu- powiedział i wstał. Po chwili byliśmy na dworze a wokół nas zaczęło się gromadzić sporo dziennikarzy. Zayn prowadził mnie pomiędzy tymi ludźmi. Zero prywatności i szacunku do cierpienia innej osoby. Ciekawe jakby oni się czuli gdyby ktoś ich tak śledził na każdym kroku.
Kolega wysadził mnie tuż pod drzwiami i powiedział, że zaraz wróci tylko skoczy do sklepu. Dom był pusty więc nawet nie musiałem rozmawiać z nikim o stanie Emmy. Od razu skierowałem się do łazienki aby wziąć prysznic i spłukać z siebie brud, pot, łzy i ból poprzednich dni. Ciepłe strumienie wody przyniosły orzeźwienie zarówno dla duszy jak i dla ciała. Powieki stawały się coraz cięższe z każdą chwilą. Wyszedłem pośpiesznie spod prysznica i spojrzałem w lustro. Okropnie wyglądałem. Cera przybrała kolor szary, cienie pod oczami były maksymalnie pociemniałe a oczy przekrwione. Nie mogłem pójść spać bo jak zadzwonią ze szpitala to nie będę słyszał.
Zszedłem na dół z zamiarem zrobienia sobie kawy ale tam czekał na mnie Zayn i powiedział:
- Teraz idziesz na górę spać. Nie ma kawy. Ja zostanę tu i będę pilnował telefonu a jak coś będzie się dziać to od razu budzę Cię i jedziemy jasne?-
- No dobra. Dzięki za wszystko- odparłem i skierowałem się na górę. Ostatnie co pamiętam to moment w którym mój policzek dotknął poduszki. Potem zasnąłem niczym dziecko.
* Zayn*
Chyba w końcu zaczął normalnie myśleć. Odpoczynek dobrze mu zrobi. Zawiozłem chłopaka do domu i postanowiłem zrobić mu małe zakupy. Cokolwiek do jedzenia.
Gdy wróciłem Harry brał prysznic więc przez ten czas zdążyłem rozpakować zakupy. Wiedziałem, że zaraz wróci po kawę i będzie chciał czekać na telefon ze szpitala ale raz dwa wybiłem mu to z głowy. W końcu sam doprowadziłby do tego, że leżałby w szpitalu. Po 15 minutach poszedłem na górę sprawdzić czy śpi. Spał jak małe dziecko.
Wróciłem na dół i zrobiłem sobie herbatę. Usiadłem przed telewizorem i nawet sam nie wiem kiedy z porannych godzin robiła się 20.00.
* Lucy*
Tego właśnie się obawiałam. Emma i ciąża. Początkowo poczułam złość i nienawiść do tej dziewczyny ale w końcu gdy spojrzałam na to z perspektywy bycia babcią poczułam ciepło gdzieś na dnie serca. Dwójka maluchów pełzających po domu. Był to zdecydowanie powód do radości a nie nienawiści.
Gdy Harry powiedział mi, że na skutek upadku Emma poroniła zrobiło mi się słabo. Gdzieś tam poczułam ogarniającą mnie pustkę i smutek. Było mi jej szkoda. Lekarze sami nie potrafili dokładnie określić czym jest ta zmiana na mózgu a ja nie mogłam już patrzeć na jej cierpienie. Musiałam poszukać jakiejś lepszej kliniki.
Potrzebowałam pocieszenia. Jedyną osobą na którą mogłam liczyć była Jay. Od razu do niej pojechałam i wypłakałam jej w rękaw wszystkie obawy i żale. Kobieta była zdruzgotana gdy dowiedziała się, że Louis pozbawił Emmę potomstwa. Wiem, że on tego nie chciał i na pewno o tym nie wiedział ale stało się tak i nic tego nie zmieni.
W końcu około 19.30 zadzwonił do mnie lekarz z pytaniem czy posiadam jakieś dokumenty o rodzicach Emmy. Oczywiście, że posiadałam więc pożegnałam się z Jay i ruszyłam do domu a potem prosto do szpitala.
Mężczyzna uważnie przeglądał dokumenty, które przywiozłam ze sobą.
- Tak jak myślałem.- powiedział lekarz
- Co się stało?- zapytałam zmartwiona
- Państwo Novak nie są i nigdy nie byli rodzicami Emmy.- odparł i spojrzał na mnie. Momentalnie ścięło mnie z nóg. Lekarz widząc, że zbiera mi się na płacz zaprosił mnie do swojego gabinetu i posadził na kozetce.
- Pani wie kim są jej rodzice prawda?- przytaknęłam mu. Tajemnica noszona w sercu przez tyle lat miała teraz ujrzeć światło dzienne. Było to dla mnie trudne ale w końcu i tak kiedyś bym musiała o tym powiedzieć Emmie.
- Bo to ja jestem matką Emmy- powiedziałam i zalałam się łzami.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie ma rewelacji ale robię wszystko by to jakoś miało i ręce i nogi...
Jest mi ciężko... Jeszcze jutro pogrzeb i powrót do szpitala. Co jak co ale wakacje to mam świetne.
Pozdrawiam, Magda :)

7 komentarzy:

  1. Jezu!!! Lucy matką Emmy?! Boże jak mnie zaskoczyłaś! Wiesz, uważam że Louis powinien pogodzić się z zespołem, ale najgorsze jest to że on ją skrzywdził. Mam nadzieje na szczęśliwe zakończenie. Czekam z niecierpliwością na Twój kolejny wpis. Piszesz bosko!!! Kocham tego bloga!

    BUZIACZKI

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się porobiło, uhuhuhuhuhuh. No a jednak, Lucy traktowała Em jak własną córkę, ponieważ była jej matką. Pamiętacie jak Emma była w Polsce odreagować? Znalazła tam dziennik jej byłego chłopaka, Patryka.. Ciekawe czy kiedyś do niego zajrzy.
    (Nowa szata graficzna przypadła mi do gustu :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo! Lucy jest matką Emmy?! : O hm.. to ciekawa jestem czemu mieszkała z nimi (swoimi dotychczasowymi rodzicami)..
    o właśnie, dziennik. Emma musi tam zajrzeć, bo Patryk na pewno napisał tam coś ważnego. : 3
    czekam na nn. : *

    OdpowiedzUsuń
  4. zawsze czytając kolejny rozdział na twoim blogu chce mi się... nie wiem co. po prosty tak świetnie piszesz, że nigdy nie mogę oderwać oczy od opowiadania...
    przepraszam, że ostatnio nie komentowałam ani nic, ale po prostu... jakoś nigdy nie mogłam znaleźć słów, które dobrze by zinterpretowały to co czuję... jesteś po prostu świetna w tym co robisz, więc rób to dalej!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. No mam za sobą 58 rozdziałów, przeczytałam wszystkie w ciągu 4 dni i stwierdzam, że świetnie piszesz mam nadzieje że jakoś wybronisz Louisa:( Jeszcze raz świetnie piszesz i pozdrawiam ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Lucy matką ? Oooo.. kurcze. Ale zaskoczenie :P
    Muszę stwierdzić, że kiedy masz gorszy humor piszesz o niebo lepsze rozdziały.
    Nie wiem czemu, ale ta odczuwam xD w sumie sama też tak mam .. chyba :O
    No nic .. Jestem przy tobie całym wielkim swoim serduszkiem kochana i nie zapomnij o tym.
    Musisz się trzymać i wierzę ogromnie , że sobie ze wszystkim poradzisz i jak najszybciej wrócisz tu do nas już z uśmiechem na mordce.

    Pozdrawiam : http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy będzie nowy rozdział ? : *

    OdpowiedzUsuń