wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 65



Natchnienie na dzisiejszy rozdział *.*
- Ale jak to nie żyje? Co się stało?- zapytałem. Przerażenie mieszało się ze smutkiem i bólem.
- Po prostu umarła. Wszyscy kiedyś umrą. A teraz idź zjeść śniadanie i jedziemy. Muszę zorganizować pogrzeb- powiedziała Em wciąż patrząc w okno. Jej wzrok błądził gdzieś po ścianie ale za nic nie chciała spojrzeć na mnie
- Em niegdzie nie jedziesz. Jak już to jadę sam a Ty zostajesz tutaj. To zbyt wiele jak dla Ciebie-
- Dobrze, w takim razie pojadę sama- powiedziała i wstała. W mgnieniu oka była na dole i łapała kluczyki. Nim zdążyłem krzyknąć ona już wyjeżdżała sprzed domu autem.
Pośpiesznie ubrałem się i wybrałem numer do każdego z chłopaków informując ich o zaistniałej sytuacji. Poprosiłem ich aby przyjechali do nas wieczorem. Jedynie Niall nie mógł tak szybko do nas dotrzeć. Obiecał, że przyjedzie najszybciej jak się da. Chwyciłem w biegu kanapkę i ruszyłem do domu Emmy. Bałem się tego co mogę tam zastać.

* Emma*
Rozumiałam Harry’ego. Nie chciał ze mną jechać ok. Więc musiałam sama wszystko załatwić. O dziwo nie chciało mi się płakać. Czułam wewnętrzną pustkę i coś rodzaju przygnębienia, które pogłębiało się z każdą chwilą.
Gdy dojechałam do starego domu stała tam karetka, radiowóz i samochód Crisa. Bez namysłu ruszyłam prosto do domu ale zatrzymał mnie jeden z policjantów
- Nie można tam wejść, to miejsce zbrodni-
- Panie! To moja mama!- wrzasnęłam i popchnęłam mężczyznę, który odsunął się pośpiesznie ode mnie.
- Jess! Jess!- dobiegłam do zapłakanej dziewczyny siedzącej na sofie w salonie- Co się stało?-
- Ona się zabiła! Rozumiesz to? Ona się zabiła!- dziewczyna wybuchła płaczem w moje ramię.
- Ale jak to? Co się stało?- zapytałam ponownie praktycznie nic nie rozumiejąc
- Przyjechaliśmy rano z Crisem do domu od dziadków. No i myśleliśmy, że nie ma nikogo więc Cris poszedł sprawdzić czy oby na pewno. Słyszeliśmy o Twojej i Lucy kłótni dlatego postanowiliśmy wrócić dwa dni wcześniej. I wtedy Cris poszedł do jej pokoju zobaczyć czy jej tam nie ma. Była tam. Leżała w kałuży krwi. Podcięła sobie żyły- i znów wybuch płaczu
- Ciii… Spokojnie. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.- podeszła do nas kobieta. Miała na oko 40 lat i była ubrana na czarno
- Jesteście dziećmi Pani Lucy? – kiwnęłyśmy jej głowa
- Matylda Smith, psycholog. Pragnę z wami porozmawiać.-
- Niech Pani porozmawia z Jess. Ona ledwo co się trzyma- powiedziałam
- Z Tobą też należy porozmawiać-
- Mi nic nie jest! Jest dobrze!- powiedziałam podniesionym głosem i spojrzałam w druga stronę. Funkcjonariusze wynosili na noszach ciało Lucy. Wystawało kilka palców, które były pokryte szkarłatnym płynem
- Em jedź do domu. Weź to i jedź- Jess podała mi kopertę- to od Lucy. Jedź-
- A Ty i Cris? Możecie u mnie się zatrzymać- powiedziałam chwytając kopertę
- Nie dzięki. Dzisiaj wracamy do dziadków. Cris pojechał załatwić pogrzeb. Damy Ci znać co i jak. Leć kochana- uściskałam siostrę i wyszłam z budynku. Akurat przed dom zajechał Harry
- Em! Proszę jedźmy do domu! Nie powinnaś tego widzieć- powiedział chłopak głosem pełnym bólu i żalu
- Dobrze, jedźmy- wskoczyłam do auta i odpaliłam silnik. Po chwili byłam już w drodze do domu.
Wstawiłam auto do garażu wiedząc, że przez najbliższe dni nie będę go używać.
- Em zjesz coś?- zapytał mnie Harry
- Nie, dziękuję. Pójdę się położę- powiedziałam ściągając buty i wspinając się po schodach. Kilka minut później leżałam na łóżku i rozpakowywałam list
Droga Emmo.
Wiem, że czytając teraz ten list albo jesteś w szoku albo w głębokiej rozpaczy.
Wiedz, że to co zrobiłam wymagało dużej odwagi ode mnie i nie lada wysiłku.
Zadajesz sobie pewnie pytanie dlaczego to zrobiłam? Otóż dlatego, że nie miałam
siły być sama. Ty mnie znienawidziłaś, Cris i Jess wyjechali do dziadków i pewnie już tam zostaną a jeśli nie to i tak wkrótce opuszczą ten dom tak jak Ty.
Nie chcę być na starość samotna. Nie chcę być dla was ciężarem a tym bardziej nie chcę
trafić do Domu Spokojnej Starości.
Emmo, kochałam Cię od dnia w którym przyszłaś na świat. Codziennie myślałam o Tobie i zastanawiałam się czy kiedykolwiek ujawnić prawdę. W końcu gdy tak się stało zrozumiałam jakie to było egoistyczne z mojej strony.
Kariera i możliwość bycia najlepszą pozbawiła mnie dziecka, pozbawiła mnie instynktu macierzyńskiego. Teraz gdy jestem tak blisko śmierci myślę o Tobie i o Twojej rodzinie, którą w końcu założysz z Harry’m. Pamiętaj to dobry chłopak. On zawsze chce dla Ciebie jak najlepiej.
Emmo mam do Ciebie prośbę. Wybacz mi to co zrobiłam 17 lat temu. Kiedyś było inaczej i uwierz mi, gdybym mogła cofnąć czas zrobiłabym to i nie oddałabym mojego największego skarbu jakim jesteś Ty.
Będę zawszę Cię kochać i dbać o Twoje i Twoich przyjaciół bezpieczeństwo.
Będziesz i zawsze pozostaniesz moją córką, którą kocham bezgranicznie.
Kocham, Mama
P.S w kopercie jest również mój testament. To co miałam zapisałam Tobie. Pieniądze z konta podzieliłam między was troje. Nie miej mi tego za złe.

List nie wywołał u mnie łez. Byłam obojętna wobec tego co napisała w nim. Nic nie usprawiedliwia jej czynu. Ona się zabiła! Zabiła się przeze mnie. Nie powinnam była tak jej traktować, powinnam zrozumieć ją i jej potrzeby. Po raz kolejny okazałam się bezduszną egoistką.
Testament mówił, że Lucy zapisała mi wszystko. Dosłownie. Dom, inny dom i swoje akcje. Sprzedam to bo nie pozostaje mi nic innego. Z wielkim poczuciem winy wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.

* Harry*
- Wchodźcie- powiedziałem otwierając drzwi. Do przedpokoju weszło 3 chłopaków, którzy mieli niewesołe miny
- Gdzie ona jest?- zapytał mnie Zayn. On chyba najbardziej to przeżywa
- Na górze. Nie odzywa się wcale. Nie wiem co mam robić.- powiedziałem szczerze moim przyjaciołom. Gdy zaglądałem do niej ona ciągle milczała i jak nie spała to wpatrywała się martwo w jeden punkt. Nie wiedziałem co mam robić.
- Możemy do niej pójść?- zapytał Liam
- Jasne. Chodźcie- powiedziałem i ruszyłem na górę- Em masz gości- oświadczyłem dziewczynie zapalając małą nocną lampkę w rogu pokoju. Dziewczyna znów wpatrywała się tempo w okno.
- Cześć Em- powiedzieli chłopcy o ona odwróciła się na chwilę, spojrzała na nich, blado się uśmiechnęła i wróciła do wcześniejszej pozycji
- I tak jest cały czas- powiedziałem nie mogąc znieść jej braku zainteresowania czymkolwiek. Wiedziałem, że śmierć wywiera na człowieku ogromne wrażenie, często jest tak, że popada się w depresję, nie ma się chęci żyć ale… mimo wszystko nie powinna być taka zamknięta w sobie. Wyszedłem z pokoju czując, że zaraz wybuchnę płaczem. Usiadłem w kuchni przy stole i dałem upust emocjom. Nie mogłem dłużej ich dusić w sobie bo brakowało mi miejsca na nowe.
- Nie martw się. Niedawno dowiedziała się, że Lucy nie żyje więc ona jest w szoku. Nie napieraj tak na nią- powiedziała Liam i przytulił mnie. Po chwili do nas dołączył Louis
- A gdzie Zayn?- zapytałem
- Został z nią. Wiesz… On potrzebuje chwili aby to przyswoić- powiedział Louis siadając obok mnie
- Co się właściwie stało?- zapytał w końcu Liam
- Sam nie wiem. Jak spałem to przyszli policjanci i powiedzieli jej, że ona nie żyje. Potem pojechała tam i chyba czegoś się dowiedziała bo wyszła jeszcze bardziej blada niż była. A gdy wróciliśmy do domu poszła na górę i już nie zeszła. Boję się cholernie o nią. A jak ona wpadnie w depresję i z tego nie wyjdzie?-
- Harry jakby nie było pamiętaj nie można Ci się załamywać. Możemy z wami zostać teraz, nie ma problemu. Jutro zadzwonimy do psychologa aby z nią porozmawiał i dowiedział się czegokolwiek a dzisiaj nie wiem.. Napijmy się?- zaproponował Liam
- O tak, to dobry pomysł- powiedziałem i lekko się uspokoiłem.

* Zayn*
Gdy ją zobaczyłem moje serce ścisnął ogromy ból i rozpacz. Leżała tam jakby nie było w niej życia. Jej oczy były puste a całkiem niedawno tańczyła w nich radość.
Wiedziałem, że jeśli Em będzie tak cały czas nieobecna nie wyjdzie z tego nic dobrego. Bałem się o nią bardziej niż o cokolwiek innego w tym momencie.
Gdy chłopcy opuścili pokój, obszedłem łóżko tak aby móc mieć jej twarz przed oczami.
- Em jak się czujesz?- zapytałem chwytając jej rękę
- Nie wiem. Czuję pustkę- powiedziała słabo
- Wiesz, że nie możesz dusić w sobie uczyć prawda? Musisz dać im upust. Nie chcesz chyba się od nas oddalić prawda?- zapytałem ją gładząc delikatnie chłodną dłoń
- Nie, nie chcę ale inaczej nie potrafię. To moja wina. To przeze mnie się zabiła, to ja byłam przyczyną tego co się stało. Zabiłam własną matkę- szepnęła
- Em nie wolno Ci tak myśleć! Nie wolno Ci się obwiniać jasne? To nie jest Twoja wina. Lucy się trochę zagubiła w tym wszystkim. Nie myślała o Tobie w momencie w którym robiła to co zrobiła. Emmo… Wiesz dobrze, że ona Cię kochała tym bardziej, że jesteś jej córką. Nie chciałaby abyś się obwiniała za jej śmierć. Słońce wróć do nas- powiedziałem błagalny głosem. Gdy spojrzałem na nią jej oczy były zamknięte. Spała.

* Tydzień później*
Dopisywał nam gorący czerwiec co było w Londynie dosyć dziwne ale jak najbardziej pożądane.
Emma nie potrafiła normalnie funkcjonować. Ciągle leżała w łóżku wpatrując się w jeden punkt. Doprowadzało mnie to do szału.
Szukaliśmy z chłopakami psychologa dla niej ale żaden nie mógł wcześniej złożyć wizyty niż po 20 czerwca. Dobrze, że dzisiaj był już 17. Był to dzień pogrzebu Lucy.
- Emmo musisz wstać, wykąpać się, zjeść coś i musimy jechać do kościoła- powiedziałem troskliwie do dziewczyny leżącej zwiniętej w kłębek
- Dobrze Harry. Dziękuję, że jesteś- wstała i pocałowała mój policzek. Następnie chwyciła przygotowane ubrani i poszła do łazienki. Zdziwiło mnie to, bo Em unikała kontaktu przez te wszystkie dni. Może coś się zmienia? Mam nadzieję.
Poszedłem na dół i wyjąłem śniadanie przygotowane przez mamę. Tak, mama była tu częstym gościem. Przynosiła nam posiłki ale większość z nich zjadałem ja. Em coś poskubała, poskubała i zostawiła. Nikła w oczach ja zresztą też a była to zasługa stresu, który życie zaserwowało nam ostatnimi czasy.
Gdy dziewczyna zeszła na dół wyglądała jak sto.. nawet tysiąc nieszczęść.
- Dobrze się czujesz?- zapytałem ją gdy usiadła tuż obok mnie
- Tak. Boli mnie lekko głowa ale to nic takiego. Wezmę tabletkę i przestanie. – jej głos był cichy i słaby.
- Wiesz, że we wtorek masz wizytę u psychologa?- zapytałem
- Tak wiem. Dziękuję, że się o mnie tak troszczysz- muszę stwierdzić, że dzisiaj dziewczyna była niesamowicie rozmowna. – Harry ja nie dam rady- powiedziała i spojrzała na mnie ze łzami w oczach- Nie dam rady tam pojechać, być i czuć na sobie te współczujące spojrzenia- wziąłem dziewczynę w ramiona a ona po raz pierwszy od tak dawna wybuchła płaczem. Poczułem ulgę bo wiedziałem, że teraz już pójdzie z górki. Ona powoli wracała do mnie, do chłopaków, do rodziców. Gdzieś w oddali dostrzegałem moją starą Emmę i miałem nadzieję, że razem uda nam się jakoś przez to przejść
- Chcesz zostać w domu?-
- Nie.. Ona tego chce abym tam była. Obiecaj, że gdy Cię poproszę to wyprowadzisz mnie stamtąd-
- Obiecuję- powiedziałem i spojrzałem na zegarek. 11.30
- Musimy się zbierać- powiedziałem i chwyciłem wodę oraz tabliczkę czekolady tak na wypadek gdyby zemdlała lub straciła siły.
Wychodząc z domu promienie słoneczne zalały moją twarz. Musiało minąć kilka minut abym przyzwyczaił się do tak mocnego światła. Za mną wyszła Em. Ubrana była w czarną sukienkę zakrywającą ramiona, niewysokie buty a na głowie miała czarny kapelusz.  Ku mojej rozpaczy musiałem założyć garnitur w którym po upływie 5 minut czułem, że się ugotuję.
Jadąc na cmentarz patrzyłem jak osoby w naszym wieku spacerują sobie po ulicach Londynu i beztrosko się śmieją. Chciałbym być teraz na ich miejscu. Nie mieć zmartwień, nie przejmować się tym co powiedzą inny, całować Em przy wszystkich i widzieć w jej oczach gwiazdy. Chciałbym ale rzeczywistość była zbyt brutalna.

Wokół kościoła zebrał się tłum żałobników. W oddali dostrzegłem chłopaków, Marry, Jennę,  rodziców i Gem, Jess, Crisa i kilka osób, których nie znałem. Gdy tylko zaczęliśmy iść w ich stronę mama przybiegła do nas i zaczęła przytulać Em. Płakała jej w ramię mówiąc jak bardzo jej współczuje i żałuje, że bliżej nie mogła jej poznać. Gdy w końcu odsunęła się od niej przyszli do nas chłopcy i przytulili ją pytając czy wszystko dobrze. Ona tylko przytakiwała głową i ruszyła dalej. Gdy w końcu napotkała na swojej drodze Crisa i Jess rozpłakała się. Wkrótce potem i ja poczułem łzy pod oczami. Nadszedł czas pogrzebu.

-…. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Nasza siostra Lucy zbłądziła… - tyle udało mi się zrozumieć z tego co mówił ksiądz. Emma płakała cały czas zresztą ja też nie ukrywałem łez. Gdy spojrzałem na chłopaków oni też mieli mokre oczy co wcale nie było dziwne. Nie było takiej osoby, która by nie płakała. Gdy kwestia księdza dobiegła końca rzucił garstkę piachu na trumnę i odszedł.
To co potem miało miejsce przyprawiło mnie o ciarki. Emma puściła moją rękę i podbiegła do mężczyzn, którzy spuszczali trumnę do środka
- Em stój!- zawołałem za dziewczyną i pobiegłem ile sił w nogach. Dziewczyna położyła twarz na trumnie i płakała.
- Zostawcie ją! To moja mama! Puśćcie to!- mówiła- Mamo nie opuszczaj mnie, nie teraz. Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego byłaś aż tak lekkomyślna?- krzyczała. Chwyciłem jej ramiona a ona próbowała mi się wyrwać.
- Em spokojnie. Już dobrze ciii…- tuliłem ją do siebie- Wszystko się ułoży, wszystko będzie dobrze, wszystko wróci do normy- powtarzałem w kółko te słowa. W końcu dziewczyna odwróciła się i rzuciła białą różę na jej trumnę. Po tym geście jej ciało bezwiednie opadło w moje ramiona

* Emma*
- Budzi się- usłyszałam słowa jakby przez mgłę. Powoli otworzyłam ciężkie powieki i spojrzałam przed siebie. Leżałam w samochodzie Harry’ego na jego kolanach. Jego zielone tęczówki szkliły się od łez
- Harry nie płacz. Już po wszystkim- powiedziałam cicho i dotknęłam jego twarzy. Pod ręką poczułam delikatny zarost
- Napij się- powiedział i podał mi wodę. Wzięłam kilka łyków i podziękowałam za nią- Zjedz chociaż kawałek- powiedział i podał mi czekoladę. Chwyciłam jeden pasek i zaczęłam go gryźć. Nie pamiętałam jak smakuje czekolada. Tak dawno jej nie jadłam, że teraz okazała się lepsza niż dotąd sądziłam.
- Lepiej Ci?- zapytał ktoś a ja spojrzałam do przodu. Ujrzałam niebieskie oczy Niall’a po czym uśmiechnęłam się i przytaknęłam mu. Czułam się o wiele lepiej niż wczoraj lub przedwczoraj. Łzy nie ważne czy obfite czy tez skąpe potrafią zdziałać cuda.
- Harry weź chłopaków i jedźmy do domu- powiedziałam podnosząc się z jego kolan- Mam dość cmentarzy- chłopak uśmiechnął się do mnie i pognał na siedzenie kierowcy. Po chwili byliśmy w domu.

- i jak wam się podoba?- zapytałam chłopaków siedzących w salonie
- bardzo, bardzo ale to bardzo ładny- oświadczył Liam a reszta przytaknęła-
- Cieszę się, że się podoba. – posłałam im nieśmiały uśmiech i podałam herbatę. Na stoliku postawiłam ciastka co wywołało u blondyna szeroki uśmiech i wbiłam się pomiędzy Harry’ego a Liam’a. Siedzieliśmy tak prowadząc rozmowy o niczym. Opowiadali jak było w USA, jak Harry przeżywał każdy dzień beze mnie. Chłopcy śmiali się nie mniej niż ja. Czułam, że powraca do mnie to co ostatnimi dniami zagubiło się we mgle ale niektóre uczucia nie dawały o sobie zapomnieć. Ciągle czułam się śmierci Lucy.
W końcu grupa rozeszła się i zostałam tylko ja i Harry. Gdy chłopak poszedł dać niezdarom ręczniki ja chwyciłam mój kubek i opatulona kocem wyszłam na taras siadając na małej ławeczce.
Noc była ciepła jednakowoż odczuwałam chłód związany zapewne z utratą wagi przeze mnie.
Niebo było bezchmurne więc miałam okazję popatrzeć się w gwiazdy. Już zapomniałam jakie to jest przyjemne. Gdy byłam mała tata nauczył mnie nazw gwiazdozbiorów i każdej bezchmurnej nocy kładliśmy się na trawie w ogrodzie i podziwialiśmy to co stworzyła natura.
Niegdyś gwiazdy wydawały mi się bliższe teraz są coraz dalej ode mnie.
- Tuta jesteś- powiedział cicho Harry siadając obok mnie. Spojrzałam na niego i dopiero teraz dostrzegłam jak bardzo się zmienił. Schudł, jego cera przybrała szary kolor, intensywna zieleń oczu utleniała się do brudnej zieleni a pod oczami pojawiły się cienie. Oparłam głowę o jego ramię a on objął mnie
- Przepraszam Cię za wydarzenia ostatnich dni- powiedziałam cicho
- Nie możesz mnie przepraszać za coś na co nie miałaś wpływu. Ostatnie dni nie należały do lekkich ale teraz mam będzie lepiej. Taką mam nadzieję.- powiedział i pocałował moje włosy
- Widzisz tę gwiazdę? Tam na północy, świeci najjaśniej- powiedziałam i wskazałam ręką
- Tak widzę. Co to za gwiazda?- zapytał chłopak
- Teraz policz od niej 4 gwiazdy w lewo po przekątnej-
- Mhmmm… już i co teraz?- zapytał ponownie
- To nasza gwiazda. Zauważyłam ją wtedy kiedy między nami zaczynało iskrzyć. Jest nasza a ta która była wyjściową gwiazdą to moja gwiazda. Tata zawsze opowiadał mi, że zauważył ją dokładnie wtedy gdy przyszłam na świat-
- Tani sposób na podryw Em- zaśmiała się chłopak
- Wiem, ale próbuje jakoś wynagrodzić Ci ten czas gdy byłam nieznośna a Ty rwałeś sobie włosy z głowy aby to się w końcu skończyło- spojrzałam w jego oczy- kocham Cię Harry- powiedziałam opierając twarz na jego klatce piersiowej
- Ja Ciebie też Em, kocham Cię najmocniej na świecie- powiedział i ścisnął moją dłoń.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kocham was za te 10000 wyświetleń :D Och... Moje oczy się radują gdy patrzą na statystyki :)
No i tak. Kilka spraw organizacyjnych
1. To już OSTATNI rozdział. Tak, ostatni zawieszam bloga.
2. Ha:D Jadę do babci na kilka dni i dlatego wstrzymuję pisanie. Oczywiście gdy wrócę wrzucę nowy rozdział
3. Z okazji zbliżających się moich urodzin ( 16 sierpień) to długo ale powoli się zbliżają :P będzie mały prezent w postaci kilku rozdziałów jednego dnia :D
4. Jestem zachwycona tymi, którzy czytają tego bloga od samego początku jego istnienia i tymi którzy dopiero teraz zaczynają! Przeczytać tyle rozdziałów to nie lada wyzwanie :)
5. Życzę miłego czytania i cóż... Do zobaczenia za niedługo xoxo


17 komentarzy:

  1. Smutaśny : c

    Szkoda , że tyle trzeba będzie czekać , ale rozumiem :D

    Nie mogę się doczekać twoich urodzin :DD ♥

    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspanialy, czekam z niecierpliwością :)
    Jak przeczytalam ze to juz ostatni rozdzial to troche sie przestraszylam,.ale po nastepnym zdaniu jesr ok :p

    http://one-direction-only-moments.blogspot.com/

    Wracaj szybko
    Kocham

    Emily<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    No, troszkę smutny,
    ale i tak bardzo mi się podoba.
    Tak sobie czytam, czytam i w końcu nie mogłam uwierzyć :
    "To już OSTATNI rozdział" - WTF?
    Zrobiłam wielkie oczy i
    szybko czytam dalej : "Jadę do babci na kilka dni" -
    Ty to raz umiesz człowieka wystraszyć!
    Czekam na nexta i zapraszam do mnie ^^

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  4. smuuty.. : (
    biedna Em.. :( ale wszystko się jakoś ułoży. będzie szczęśliwie żyć z Harry'm. : 3
    ale cieszę się, że na Twoje urodziny będzie kilka rozdziałów na raz. : *

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko ... Nadszedł nareszcie albo i niestety ten moment , w którym mak ogromną ochotę cię udusić.
    Tak cholernie nastraszylas mnie pisząc, iż jest to ostatni rozdzial, że mało co sir nie poplakalam.
    Już nie mgliste w takim razie doczekać się twoich.urodzin , no i oczywiście udanego wyjazdu ci życzę :)

    Zapraszam do sb na nowego rozdzial.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno mnie tu nie było i rozdziałów trochę przebyło. Każdy rozdział jak zwykle wspaniały. Zaskakujesz mnie. Oczywiście pozytywnie. Trochę przykro, że Lucy nie żyje, ale jestem zadowolona z szczęścia Harrego i Emmy. Cieszę się też, że wena tobie przybywa i już jest lepiej.
    Wracaj do nas z rozdziałami jak najszybciej.
    Trzymaj się ;)
    Alex, xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam twojego bloga:) a te kilka dni bez rozdziału to nie katastrofa każdy to przetrwa;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutny :c Ale i tak wspaniały! Co ja gadam?! Przewspaniały!
    I czekam na tą dostawę kilku w jeden dzień :D

    + Nowość u mnie :*
    http://secretlifevictorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow. Masz talent. I wracaj szybko, bo chcę następny rozdział :)
    Zapraszam do nas. Dopiero zaczynamy: http://hardconfidentsensitive.blogspot.com/ - Julie. x

    OdpowiedzUsuń
  10. super ten twój blog...masz talent do pisania...opowiadanie strasznie mnie wciągnęło i przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień:) a co do rozdziału to naprawdę ekstra:) jak reszta zresztą...czekam na kolejny który z tego co napisałaś nie pojawi się za szybko ...ale och po prostu czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny ;)
    Oczywiście czekam na nn ♥


    Zapraszam również do mnie :
    http://lovetaughtmetoliee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. dzisiaj po mojej dość długiej nie obecności mogłam w końcu "zatopić" się w czytaniu Twojego cudownego bloga !!
    rozdział? jak to każdy rozdział na Twoim blogu. cudowny, niesamowity, po prosty zajebisty :D (przepraszam za wulgaryzm, po prosty nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa, które dobrze by opisało ten rozdział)
    o ile dobrze zrozumiałam to kolejny rozdział pojawi się dopiero 16 sierpnia, tak?
    szkoda...
    no ale nic. wytrzymam, no bo w końcu muszę no nie ? ;pp
    życzę udanego wyjazdu i szalonej imprezki urodzinowej ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Ah! Wiedziałam że Twój blog kiedyś sanie się czymś! Dla mnie zawsze był cząstką mojego życia, bohaterowie, ich wspólnie przeżycia. Jestem obecnie za granicą, i gdy wyjęłam swojego laptopa z pokrowca i otwierałam "smile-its-easy.blogspot.com"
    przyłaził mój cioteczny braciszek, i musiałam z nim oglądać "Gdzie jest nemo". Nareszcie jestem w świecie internetu. Miłego pobytu u babci, mam nadzieję że cię trochę spasie, bo ostatnio masz jakieś problemy z jedzeniem. Na pocieszenie wstawiam Tobie to:
    http://fabrykamemow.pl/uimages/services/fabrykamemow/i18n/pl_PL//201111/1322330735_by_mementor_500.jpg?1322330735
    :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam że nie byłam wśród biernych czytelników, ale jestem obecnie za granicą i nie mogłam przesiadywać przy komputerze. Kiedy rozłożyłam się na kanapie, wzięłam laptopa na kolana, szklankę coca-coli w ręku i pisałam w przeglądarce "smile-its-easy.blogspot.com" mój młodszy braciszek cioteczny przyłaził do mnie chcąc oglądać ze mną "gdzie jest nemo". Jak na złość, ale przeżyłam, już jestem :)
    Wiem, że ostatnio miałaś niemałe kłopoty ze zdrowiem i spożywaniem czegokolwiek. Nie martw się, babcia na pewno nie dopuści, abyś była głodna. Na pocieszenie kotek, wstawiam takie cudo:
    http://fabrykamemow.pl/uimages/services/fabrykamemow/i18n/pl_PL//201111/1322330735_by_mementor_500.jpg?1322330735

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam dostępu do internetu, bo nie było mnie w domu. Ale teraz już jestem :). Rozdział jak zwykle wspaniały, choć smutny. Biedna Em. Dowiedziała się, że jej matką jest Lucy i że była adoptowana a teraz straciła także i ją. Mam nadzieję, że się pozbiera, bo przecież są z nią chłopaki, a przede wszystkim Harry. Słodki, kochany, czuły, nieziemski Harry. Cieszę się, że mieszkają razem. Napisałaś już bardzo dużo rozdziałów, aż 65. To chyba najwięcej rozdziałów na blogu z opowiadaniem, jakie do tej pory widziałam (nie liczę tych blogów z imaginami). Nie mogę się doczekać nexta. Mam nadzieję, że skorzystasz z rady Camille i będziesz jadła wcześniej oglądając ten niesamowity obrazek. Kocham Cię i bloga! Cały czas czekam

    buziaki Edyta xoxo

    PS. Oglądam Alvina i wiewiórki 2 chyba po raz setny, jak wszystkie części. Kocham tą bajkę, a szczególnie słodkiego Teodora. On jest taki sweet! Widziałaś to kiedyś?

    OdpowiedzUsuń