czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 66

WIELKI COME BACK!!!



Było wcześnie rano gdy obudził mnie Harry.
- Em wstań już. Przyszła Pani Psycholog. – powiedział chłopak i zabrał mi kołdrę. Pośpiesznie wskoczyłam pod prysznic ubrałam się w ciuchy leżące na koszu. Nie chciałam nosić czerni i eksponować mojej żałoby. Wolałam przechodzić to wewnątrz mnie.
- Dzień Dobry- powitałam kobietę siedzącą w salonie i pijącą kawę
- Witaj Emmo- podała mi rękę i uśmiechnęła się
- To ja pojadę do mamy i po zakupy a wy porozmawiajcie- powiedział Harry po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł  domu
- Uroczy chłopak- powiedziała kobieta i spojrzała na mnie- Powiedz mi Emmo jak się czujesz?-
- Wydaje mi się, że już znacznie lepiej niż kilka dni temu- odpowiedziałam- Było mi ciężko ale za sprawą przyjaciół i Harry’ego powoli wracam do siebie-
- Rozumiem..- kobieta ciągle coś notowała- a powiedz mi…. Ty niedawno się dowiedziałaś o tym, że Lucy była Twoją mamą tak?-
- Tak.-
- I jak się czułaś gdy dowiedziałaś się o tym?-
- Cóż. Czułam i czuję ciągle do niej złość. Nie potrafię zrozumieć i pojąć dlaczego ona mnie oddała ale chyba się nie dowiem. Chciałabym móc z nią porozmawiać o tym na spokojnie a nie tak jak wtedy. Wykrzyczałam jej niepotrzebnie tyle rzeczy i ten wypadek.. to samobójstwo to przeze mnie wszystko-
- O czym Ty mówisz dziecko?- kobieta spojrzała na mnie
- No bo ona napisała mi, że zrobiła to bo bała się, że jej nie wybaczę, bała się samotności a poza tym nie chciała być ciężarem dla nas w przyszłości. No i gdyby nie moja wyprowadzka i ten cały zamęt nie doszłoby do tego.-
- Emmo, nie możesz sądzić, że Lucy odebrała sobie życie przez Ciebie. Wyniki badań krwi wskazały, że była ona pod wpływem mocnych środków uspakajających. Być może to przyczyniło się do takiej decyzji. Trudno mi stwierdzić ale wydaje mi się, że ona była niepoczytalna w tamtym momencie. Naprawdę. Jedyne co możesz pożytecznego dla siebie zrobić to nie obwiniać się. Powiedz mi czy miewasz stany lękowe?-
- Kilka razy tak miałam. Bałam się ale nie umiałam wytłumaczyć dlaczego-
- A myśli samobójcze?-
- Nie. Muszę żyć choćby dla Harry’ego-
- No właśnie. A Harry? Czy on sprawia, że czujesz się jeszcze bardziej winna jej śmierci?-
- Nie, nigdy. To właśnie dzięki niemu teraz siedzę tu z Panią i normalnie rozmawiam- powiedziałam lekko oburzona jej pytaniem
- Dobrze, dobrze…. Płaczesz często? Śpisz dobrze?-
- Ostatnio tak. Na początku nie uroniłam ani jednej łzy ale teraz to się zmieniło i to pomaga. A spać śpię dobrze. Nawet za dużo!- uśmiechnęłam się
- A powiedz mi jak ogólnie się czujesz?-
- Jak osoba, która straciła kogoś bliskiego. Czuję smutek, ból, żal, pustkę, niechęć do wszystkiego no i zmęczenie tą całą sytuacją ale powoli to ustępuje. Powoli to zastępują pozytywne uczucia. Powoli wracam normalna ja-
- Rozumiem.- kobieta zamknęła zeszyt i spojrzała na mnie- Te objawy o których mówisz wyglądają mi na początkowe stadium depresji. Przepiszę Ci tabletki, które pomogą Ci z tego wyjść i cóż. Za niedługo znów wpadnę z wizytą i ponownie porozmawiamy i zadecydujemy czy dalej je brać czy też nie dobrze?-
- Dobrze- powiedziałam i przyglądałam się jak wypisuje receptę
- Życzę szczęścia i szybkiego powrotu do zdrowia Panno Novak- powiedziała kobieta, podała mi receptę uśmiechając się przy tym i wyszła. Odetchnęłam z ulgą. Pierwsze o czym pomyślałam to lodówka.

* W tym samym czasie w domu Harry’ego*
- Harry nalegam abyś wrócił do domu!- krzyczała starsza kobieta na  cały głos
- Mamo zostaw go! On jest dorosły!- wtrąciła się jej córka
- Nie wtrącaj się smarkulo bo zarwiesz szlaban- uciszyła ją starsza- A Ty młody chłopcze masz wrócić do domu jeszcze dziś!-
- Nie ma takiej opcji. Bo co? Bo Lucy się zabiła? Dlatego jej nie nawiedzisz? A jakoś na pogrzebie potrafiłaś okazja trochę współczucia i wyrozumiałości. Coś się zmieniło?-
- A zmieniło się! Ona pogrąży Cię rozumiesz? Ona te może mieć skłonności do tego aby popełnić samobójstwo lub też ćpać jak jej matka!-
- O cym Ty mówisz?! Nawet nie znałaś Lucy a opowiadasz takie rzeczy!- krzyknął chłopak bliski łez
- Biegły przedstawił mi analizę krwi i znaleziono w niej duże ilości morfiny. Harry otrząśnij się! Ta rodzina i ta dziewczyna to zło!-
- Nie mamo. Nie będziemy w ten sposób rozmawiać. Na razie- powiedział chłopak i wychodząc trzasnął mocno drzwiami.

* Harry*
Czego ona ode mnie oczekiwała? Że porzucę marzenie o dotychczasowej miłość dla niej? Dla jej chorych wymysłów o tym, że Emma ma skłonności do samobójstwa? Pfff… Śmieszna, że aż żałosna.
Wychodząc  z domu byłem naprawdę zły na mamę. Złość a raczej agresja sięgały zenitu. Jeszcze chwila a powiedział bym kilka słów za dużo do matki a wtedy… amen w pacierzu.
Martwiło mnie to skąd mama miała opinię biegłego na temat Lucy. Wiedziałem, że jak się postara to zawsze coś wykombinuje ale nie wiedziałem, że posunie się do tego stopnia iż będzie chciała pozbawić mnie szczęścia.
Wchodząc do sklepu miałem nadzieję, że w jakiś sposób to na mnie podziała. Niekoniecznie tak jak na dziewczyny ale zawsze trochę. Kupiłem kilka puszek farb, jakieś elementy dekoracyjne do kuchni, kwiaty i doniczki w końcu mamy czerwiec więc trzeba zadbać o ogród no i oczywiście artykuły spożywcze. Emma miała swoją specjalną szafeczkę, która zawsze musiała być zapełniona słodyczami. Kilka paczek ciastek, czekolady, batoniki, Nutellę no i lody waniliowe  z polewą czekoladową i wiórkami czekoladowymi. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę i przygotować deser w postaci lodów ze wspomnianymi wcześniej dodatkami a do tego wszystkiego żelki, wafelki i syrop malinowy. Będzie w siódmym niebie!
Pełen optymizmu zapłaciłem za zakupy i jechałem do domu.

* Emma*
Chwyciłam szklankę  z sokiem i wyszłam usiąść na ławeczkę przed dom. Musiałam w jakiś sposób odreagować ten stres a pobyt w nasłonecznionym miejscu wydawał się idealny. Na ulicy bawiło się mnóstwo dzieci. Ich krzyki unosiły się w powietrzu, które pachniało dziecięcą fantazją.
Przypomniały mi się lata gdy niegdyś sama biegałam po ulicy przed domem podśpiewują wyliczanki, bawiąc się do późnego wieczora w berka lub też grać w klasy przed domem. Teraz patrzę na to wszystko z innej perspektywy. Ludzie, którzy wychowywali mnie byli dla mnie całkowicie obcy ale to oni dali mi szansę na normalne, szczęśliwe dzieciństwo, to oni sprawowali opiekę nade mną gdy byłam chora, nie spali całe noce czuwając nade mną a teraz ich nie ma. Nie mam jak im podziękować za to wszystko co zrobili dla mnie. Właściwie to już nie pamiętam jak wyglądali. Zamykając oczy widzę tylko zarys sylwetki ale żadnych szczegółów nie mogę ujrzeć.
- Sąsiadeczko szkoda czasu na smutki!- krzyknął James celując we mnie wężem ogrodowym  którego leciała woda. Chłodne krople spowodowały, że wyrwałam się z zamysłu i spojrzałam na chłopaka.
Stał przed domem w krótkich szortach. W jednej ręce trzymał spienioną gąbkę a w drugiej węża. Mył auto.
- Nie jestem smutna tylko zamyśliłam się- powiedziałam uśmiechając się przyjaźnie- soku?- zapytałam machając szklanką
- Jeśli to nie problem- odpowiedział. Weszłam do domu nalałam pomarańczowego soku do szklanki i wrzuciłam kilka kostek lodu. Następnie idąc do chłopaka uważałam aby nie wylać tego jakże cudownie chłodnego płynu
- Do rąk własnych- powiedziałam i podałam mu szklankę. Chłopak przerwał mycie auta i wypił kilka łyków soku robiąc rozmarzoną minę.
- Jak się czujesz?- zapytał w końcu a ja usiadłam na krawężniku. Słońce paliło moją twarz ale nie było to męczące, było to dosyć przyjemne. Wiał chłodny wiatr a moje włosy falowały wokół głowy.
- Dobrze, już dobrze. Dzięki, że pytasz.- powiedziałam wymuszając lekki uśmiech
- Nie Emmo nie uśmiechaj się na siłę. Nie musisz tego robić jeśli nie chcesz. Chciałem Cię przeprosić za to, że nie było mnie na pogrzebie. Nie wiedziałem co i jak Ciebie nie chciałem pytać bo podobno źle się czułaś. A ja jak to ja… Jestem uczulony na ludzką krzywdę.-
- Nic się nie stało. Nie szkodzi James, nawet lepiej, że Cię nie było. – powiedziałam i spojrzałam na niego. Miał piękne miodowe oczy, które połyskiwały w blasku powoli zachodzącego słońca. Spoglądał gdzieś przed siebie powoli pociągając sok. Jego delikatny zarost ,, drapał ’’ szklankę a zamyślenie nie schodziło mu z twarzy. Włosy koloru brąz delikatnie opadały mu na czoło a reszta tworzyła coś w stylu artystyczny nieład.
- Chyba przerwałam Ci prace z tego co widzę- przerwałam mu rozmyślanie i spojrzałam na zapieniony samochód.
- Właśnie myślałem nad karą dla Ciebie i chyba wymyśliłem- powiedział i chwycił węża ogrodowego. Po chwili popłynęła z niego woda a ja mogłam śmiało startować w wyborach miss mokrego podkoszulka. Zaczęłam powoli zmierzać do domu aby się przebrać gdy zostałam polana kolejną partią wody
- Nie daruje Ci tego!- wrzasnęłam i podbiegłam do chłopaka i zaczęłam  nim walczyć o wodę. Po chwili gdy już przechwyciłam owego węża role się odwróciły i zaczęłam polewać chłopaka lodowatą wodą. Jej krople mieniły się różnymi kolorami na jego idealnie wyrzeźbionej klatce piersiowej. Gdy tak stałam i wpatrywałam się w niego on chwycił mnie w pasie a my znaleźliśmy się byt blisko siebie. Stanowczo zbyt blisko.
- I co teraz Panno Zuchwała?- zapytał mnie ukazując rząd białych zębów w idealnym uśmiechu
- A nic. Właśnie o to chodzi, że nic. Idę do domu się przebrać ale obiecuję, że zemsta będzie słodka-
- A co jeśli Cię nie puszczę?- zapytał i przybliżył się jeszcze bardziej. Mogłam praktycznie poczuć jego oddech na chłodnej skórze
- To…..- powiedziałam ale nie mogłam wymyślić sensownego argumentu. On najzwyczajniej w świecie mnie podrywał!
- Przepraszam, że przerywam wam ten jakże niesamowity moment ale Em muszę prosić Cię na słówko- usłyszałam za sobą głos Harry’ego. Przymknęłam oczy, policzyłam do pięciu i odetchnęłam głęboko
- Nic się nie stało. I tak już miałam iść do domu przebrać się prawda?- spojrzałam na chłopaka i wyrwałam się z uścisku.- Do zobaczenia- powiedziałam rozbawionym głosem i udałam się za Harrym. Chłopak miał nie a wesołą minę i nie wróżyło to nic dobrego.

* Harry*
- Możesz mi coś wyjaśnić?- zapytałem ją od razu gdy usłyszałem szczęk zamka w drzwiach
- Tak?- zapytała wyciskając wodę  z włosów
- Co Ty robisz? Ty go podrywasz czy co? Chcesz abym był zazdrosny?- wypowiedziałem ciąg pytań do niej. Ona spoglądała na mnie zdezorientowanym wzrokiem
- Nie wiem dlaczego krzyczysz ale to stanowczo nie jest do tego powód. Ja i James jesteśmy dobrymi sąsiadami i nic w tym dziwnego, że próbował mnie zabawić w jakiś sposób- powiedziała spokojnym i opanowanym głosem. Jej dolna warga zaczęła lekko drgać. Zaczynała się denerwować. 
- A może chciałabyś się z nim zabawić w nieco inny sposób?- wypaliłem nim zdarzyłem się zorientować co mówię. Ujrzałem tylko zbierające się łzy pod jej powiekami a potem TRACH! Dostałem zasłużony policzek. Emma pobiegała na górę trzaskając mocno drzwiami.
***
- Em proszę otwórz. Ja nie chciałem tego powiedzieć. Przecież wiesz, że ja najpierw mówię a potem myślę- prowadziłem monolog pod drzwiami do naszej sypialni. W odpowiedzi usłyszałem szloch. – Em proszę. Porozmawiajmy. – usłyszałem delikatny szczęk zamka.
- Czego chcesz? – zapytała a z jej oczu popłynęły olbrzymie łzy. Była lekko zapuchnięta i czerwona.
- Nie chciałem tego powiedzieć. Wiesz, że jestem zazdrosny o Ciebie i boję się, że taki chłopak jak James może mi Cię odebrać. Przecież znasz mnie i wiesz, że nie jestem taki. Po prostu pokłóciłem się z mamą a potem to no i wybuchłem.-
- Jak to się pokłóciłeś z mamą?- zapytała mnie a łzy ustały, chociaż na moment
- Po prostu coś jej odwala i karze mi się z powrotem do domu wprowadzić. Nie wiem co ona sobie wyobraża tak mówiąc ale ja na to nie pozwolę. Wymyśliła sobie, że skoro Twoja mama popełniła samobójstwo to i Ty też możesz mieć takie skłonności- Emma zdusiła krzyk przyciskając do ust rękę- Em ja wiem, że ona jest nienormalna ale ja ciągle Cię kocham i nie wierzę w to, że masz skłonności samobójcze. To bezsens.- chciałem ją przytulić ale ona odskoczyła
- Nie Harry. Ona ma rację. Musisz wrócić do domu, do mamy, do normalności. Spójrz do jakiego stanu Cię doprowadziłam. Ja Cię psuję, ja nie mogę być dłużej z Tobą…-
- Em przestań! To boli! To mnie rani! Nie zostawię Cię dla jakiegoś wymysłu starej matki, nie zostawię cię bo mnie potrzebujesz a ja kocham Cię taką jaką jesteś! Kij mnie obchodzi czy masz skłonności do samobójstwa, narkomanii, alkoholizmu. Każdy z nas jest na to podatny i jesteśmy tylko ludźmi więc nie świruj tylko chodź tu- przygarnąłem do siebie kruchą postać i poczułem łzy, które zmiękczyły moją koszulkę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Dom, INTERNET, blogi! Och kochane blogi!
Uwierzcie nie wypoczęłam. No może troszeczkę ale mało :)
Nadrobiłam rozdziały na wszystkich blogach i cóż.... Jestem do kitu. Każda z was jest ode mnie o niebo lepsza i chyba trzeba powoli to kończyć... Prawda?
A ile komentarzy *.*
Camille jedzenia od babci się nie odmawia co? Jednak ja byłam na tyle nie miła, że odmówiłam ale nie bój się. Powoli wszystko wraca do normy :)
Kocham, kocham, kocham!!! xoxo
Pozdrawiam, Magda
P.S mam nadzieję, że was nie zawiodłam tym rozdziałem.

11 komentarzy:

  1. Zawiodłaś? Ty sobie chyba żartujesz rozdział jest po prostu świetny, a koniec? Przecież to zależy tylko od ciebie kocham to opowiadanie i na pewno brakowałoby mi go no, ale cóż... Jedno wiem, gdybyś kończyła to koniecznie musisz otworzyć nowy blog! Słyszysz?! O nie, bez niczego na pewno mnie nie zostawisz. Świetny rozdział smutno mi się robi kiedy Em i Harry się kłócą, ale mimo wszystko ta ich miłość jest urocza. Dziwię się, że udało mi się napisać taki "długi" komentarz z komórki, ale w sumie twój blog zawsze mnie motywuje. Dziękuję za wszystkie komentarze u mnie, jesteś chyba jedyną osobą która nie opuściła mnie jako "autorki". Dziękuję Ci za wszystko i oczywiście czekam na next. xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie jesteś do kitu! Nie pleć bzdur. Jesteś świetna, piszesz niesamowitego bloga, masz wielki talent, którego ci zazdroszczę. Szkoda, że już kończysz opowiadanie i mam nadzieję, że zaczniesz pisać nowe.
    A co do rozdział€ to jest świetny, zresztą jak każdy na twoim blogu. Czekam z niecierpliwością na następny:)
    Pozdrawiam
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to tak sądzę, że na 100 rozdziałów się skończy więc jeszcze nie odchodzę :)
      Zabieram się powoli za pisanie nowego bloga więc pozostanę przy was cały czas :D
      Mam jeszcze dużo rozdziałów, które napisałam u babci więc póki co będą pojawiać się nowe :)

      Usuń
  3. Co ? Ty to na prawdę masz poczucie humoru. Cały czas czekałam, aż dodasz nowy rozdział i tak mogę otwarcie powiedzieć, że jest to mój jeden z najbardziej ulubionych blogów z opowiadaniem o 1D. Wow. Dziewczyno, ty masz talent do pisania. Zazdroszczę Ci, bo ja niestety go nie posiadam. Serio. Chciałabym pisać tak jak ty. Zaciekawić i zainteresować czytelnika. I jeszcze jedno. Ani waż mi się usuwać, lub kończyć tego bloga. A co do rozdziału. Co tu dużo mówić. Jak zawsze cudowny. I tak końcówka. Omg. Słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto!
      Ty nie masz talentu? Hahaha:D
      Jesteś przecudowna, że tak mówisz. Jest mi niezmiernie miło *.*
      Och... nawet nie wiesz jak bardzo :)
      Na Twoje polecenie nie usunę :)

      Usuń
  4. Rozdział jak zwykle świetny:) cieszę się że troche wypoczełaśś bo u mnie urwanie głowy z robotą:/ Czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział mi się bardzo podoba. *_*
    tylko, że Harry musi zostać przy Em. nie może się wyprowadzić
    ! oni muszą być razem.. ; ))

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam się czy nie odebrać Emmie tego cudownego chłopaka. Harry jest taki kochany, na każdym kroku myśl o niej, wyprowadził się z domu a nawet buntuję się własnej matce w obronie tej kruchej, pięknej dziewczyny. Ah, skoro Em ma problemy, a ja na pewno znajdę sobie drugą połówkę-odpuszczę. Widząc tak idealną parę szkoda ich rozdzielać, może że pewien umięśniony sąsiad ich rozdzieli.
    A co do informacji umieszczonej pod postem. JAK MOŻNA ODMÓWIĆ BABCI? Jak przyjechałam na noc do babci, na śniadanie zrobiła hot-dogi nafaszerowane różnymi specyfikami. Zjadłam 7. Starsza kobieta oburzyła się że powinnam zjeść jeszcze 3 które dla mnie przygotowała, a potem się dziwi, że ciężko mi zjeść drugie danie z obiadu. Dzięki że mam chociaż dobrą przemianę materii, w innym wypadku skończyłabym marnie:)
    Ps. Twoje działy zawsze są świetne!

    OdpowiedzUsuń
  7. nowy rozdział na www.closedindreams.blogspot.com
    zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję ci za ten rozdział.
    No trochę się naczekałam, ale warto było.
    Jest świetny! Harry pokłócił się z własną matką.
    Dla Niej. Tak do siebie pasują, dobrze, że pod koniec rozdziału mu wybaczyła. Należało mu się.
    Czekam na nn i zapraszam do mnie :)
    niallerx3.blogspot.com

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiście piszesz *-*
    Jakie lepsze ja się pytam ? ; o
    Chyba mocno się o coś uderzyłaś ;c
    Ty mnie motywujesz ♥

    Mam nadzieję , że wszystko będzie dobrze i że Em nie zdradzi Harrego ; o !

    Pozdrawiam :
    http://lovetaughtmetoliee.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń