piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 60

Muzykę do rozdziału znajdziecie tutaj.

Przybiegłam do kuchni jak najszybciej mogłam. Widok który tam zastałam wywołał u mnie dreszcze. Emma leżała na podłodze a tuż obok niej zbita szklanka. Jej ręka krwawiła. Pewnie skaleczyła się którymś ze szkieł.
- Em dziecko słyszysz mnie?- zapytałam. Zero reakcji. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam po karetkę. Nie minęło nawet 10 minut a sanitariusze ponownie zabierali moje dziecko do szpitala. Byłam okropnie zdenerwowana i zestresowana ostatnimi czasy. Wizyta Emmy w szpitalu, poronienie, utrata pamięci a teraz to. To było ponad moje siły.
Zabrali ją od razu na blok operacyjny. To oznacza kolejne kilka godzin czekania na chociażby jedną informację. Zastanawiałam się czy nie zadzwonić do Harry’ego. To w końcu jej chłopak i powinien wiedzieć o tym co się z nią dzieje. W końcu stwierdziłam, że nie będę go zamartwiać telefonami gdy jest w trasie. On też musi odpocząć.
Z milionem myśli w głowie czekałam na wyniki badań i wyniki operacji. Zastanawiałam się nad reakcją Emmy na to gdy jej powiem, że jestem jej matką.
* Tymczasem w Tourbusie*
- Harry otwórz! Musimy pogadać!- krzyczał Liam stojący tuż przy drzwiach do łazienki
- Nie mam o czym z wami gadać- odburknął chłopak zamknięty w toalecie
- Harry nie wygłupiaj się! Zachowujesz się niczym małe dziecko!- odezwał się mulat z uśmiechem na twarzy- zobaczycie- dodał ciszej- zaraz wyjdzie.- i tak też się stało. Po chwili otworzyły się drzwi a za nimi ukazała się twarz zapłakanego Harry’ego. Widać było, że chce coś powiedzieć ale się powstrzymuje.
- Słuchajcie!- zaczął Liam pełniący funkcję ojca w tej grupie- Ostatnimi czasy nie jest między nami najlepiej. Wiemy jakie są tego powody Harry- spojrzał na lokowatego chłopaka- i każdy na swój sposób współczuje i żałuje tego co się stało. Ty też do końca życia nie możesz nosić urazy w sercu i ciągle mówić, że to jest wina Louisa. Każdy się w pewnym stopniu przyczynił do tego co się stało z naszą przyjaźnią, zespołem i relacjami między nami. Osobiście was przepraszam za te wszystkie głupie zachowania i kurde Harry przepraszam, że nie było mnie tuż koło Ciebie gdy było Ci tak ciężko.- powiedział chłopak a na jego policzku pojawiło się kilka samotnych łez
- Liam ma rację i ja również popieram to aby wrócić do tego co było kiedyś. Nawet teraz kanapki mi już nie smakują jak kiedyś. Brakuje mi naszych kawałów, wypadów na miasto, wygłupów lub też wspólnych rozmów. Przepraszam was za to, że byłem taki obojętny wobec was. Naprawdę mi przykro- rzekł blondyn i odłożył kanapkę na stół. Po chwili wyciągnął kubełek lodów i zaczął je wcinać.
- Louis…- odezwał się mulat- Przepraszam Cię. Przepraszam za każde słowo które padło w Twoją stronę po tych całych zajściach. Wiem, że to był wypadek i wie też to, że zrobiłeś to pod wpływem emocji. Na pewno gdybyś wiedział, że Emma nosi dziecko Harry’ego nie zdobyłbyś się na taki ruch. A moja reakcja była taka ponieważ kocham Emmę jak siostrę i bardzo wiele ona dla mnie znaczy. Przepraszam Cię.- chłopak podszedł do mężczyzny w bluzce w paski i przytulił go.
- Dzięki Zayn. To naprawdę wiele dla mnie znaczy co mówicie. Teraz wiem co Eleonora ze mną zrobiła. Chciała mnie skłócić z wami i mieć tylko dla siebie. Wiem, że zrobiłem źle zdradzając Em i bardzo tego żałuje! Gdybym tylko mógł cofnąć czas zrobiłbym to. Harry- spojrzał na zapłakanego chłopaka. Jego zielone tęczówki połyskiwały w świetle- naprawdę Cię przepraszam. Nie zrobiłem tego z zazdrości. Cieszę się, że ona jest w końcu szczęśliwa. Wiem, że Ty ją kochasz, ona kocha Ciebie i nawet utrata pamięci nie sprawi, że ona zapomni co do Ciebie czuje. Ostatnie dni nauczyły mnie co tak naprawdę jest ważne w moim życiu. Pogubiłem się lekko i teraz wiem, że takich przyjaciół jak wy należy szukać ze świecą. Harry naprawdę jest mi źle i przykro.-
- Czyżby?- odezwał się  Harry a jego głos drżał- Codziennie gdy zasypiam widzę jak Emma spada z tych schodów. Codziennie myślę jakby to było gdyby ona urodziła te dzieci i…..- zawiesił głos i rozpłakał się na dobre. Ciężkie jak ołów łzy płynęły po jego policzkach a następnie ginęły w niebieskiej koszulce. Każda z nich symbolizowała cierpienie, ból, niepewność, strach i samotność.
- Przepraszam was- zaczął chłopak – ale ja nie potrafię mu wybaczyć.- odwrócił się i odszedł. Wszyscy spojrzeli na siebie a Louis opuścił głowę w dół. Po chwili odwrócił się i również wyszedł.
- To byłoby zbyt piękne.- skomentował Liam całą sytuację i ruszył za Harrym.
* Emma*
Spowiła mnie całkowita ciemność. W głowie miałam tysiące różnych obrazów i słów. Gdzieś w oddali słyszałam głos Harry’ego mówiącego jak bardzo mnie kocha. Czy ja już umarłam? Dlaczego nie widzę światełka w tunelu? Jedyną rzeczą o której wtedy marzyłam było przypomnienie sobie Harry’ego i naszego uczucia. Tęskniłam za czymś i wiedziałam, że tęskniłam za ciepłem jego dłoni, za jego głosem, za jego pocałunkami i za jego osobą. Niby takie banalne szczegóły a potrafią dać w kość.
- Halo, halo! Słyszysz mnie?- zapytał mnie ktoś. Chciałam odpowiedzieć tak, oczywiście ale nie mogłam. Nie miałam siły otworzyć ust. Powoli, naprawdę powoli otworzyłam oczy ale natychmiast je zamknęłam. Światło jarzeniówek zaczęło mnie razić. Od razu przypomniałam sobie ten dzień gdy dowiedziałam się, że rodzice nie żyją.
- Emmo, Emmo….- mówił męski głos- otwórz oczy- zaczęłam je powoli otwierać a światło było już mniej ostre. Kształty sylwetek zaczęły łączyć się w jakiś realny i ostry obraz. W rogu stała zapłakana Lucy a obok mojego łóżka lekarz i pielęgniarka.
- Powiedz mi Emmo czy wiesz który mamy dzisiaj?-
- 20 luty- odparłam cicho.
- Tak.- uśmiechnął się- a kojarzysz Harry’ego Styles’a?- zapytał mnie
- A niby dlaczego mam go nie kojarzyć? To mój chłopak- powiedziałam nieco zdenerwowana- coś mu się  stało tak? Mieliśmy wypadek?-
- Nie, nie. Możecie nas zostawić na chwilę?- zapytał lekarz dwie kobiety. Po chwili wyszły one z pokoju- Z chłopakiem jest wszystko dobrze. Z tego co wiem to jest teraz w trasie koncertowej po Wielkiej Brytanii i wracają za tydzień. Emmo musisz wiedzieć, że miałaś wypadek. Jeden z Twoich przyjaciół niechcący zepchnął Cię ze schodów. Miałaś krwiaka na mózgu, który sprawił, że utraciłaś pamięć. Na krótko ale utraciłaś. Niedawno pękł owy krwiak i z tego co widzę odzyskałaś pamięć. Powiedz mi czy cierpiałaś ostatnio na bóle brzucha bądź podbrzusza?-
- Tak. Ostatnio tak.-
- Yhym… Te bóle było spowodowane tym, że byłaś w ciąży.- serce stanęło mi w miejscu. Ciąża? Ja i ciąża?
- Byłam?- zapytałam drżącym głosem
- Tak. Był to 8 tydzień. Bliźnięta. Jednak na skutek upadku poroniłaś. Przyczyną mogło być również to, że jesteś stosunkowo jeszcze młoda i organizm dziecka mógł nie podjąć pracy. Takie rzeczy się zdarzają. To nie będzie przeszkodą aby mieć w przyszłości dzieci. Wszystko już jest teraz dobrze- lekarz ujął moją dłoń a ja rozpłakałam się. Miałabym być matką? Przecież ja się nie nadaję do tego. Jedna noc z Harrym przyniosła nam takie zmiany. Ciekawe czy on o tym wie… - Dobrze się czujesz? Zawołać mamę?-
- Nie. Chcę zostać sama- powiedziałam i odwróciłam się na bok.- Moja mama nie żyje- powiedziała cicho a lekarz odwrócił się i powiedział:
- Bardzo mi przykro- i opuścił salę. Leżałam tak klika godzin sama nie wiedząc co myśleć o tym wszystkim. Chciałabym aby był tu Harry teraz. Chciałabym poczuć jego ciepłą dłoń i słowa jakiegokolwiek pocieszenia. Nawet chciałabym Louisa tutaj, chciałabym móc się z nim pogodzić i żyć jak dawniej ale nie było tak łatwo.
Koło 22.00 przyszła do mnie pielęgniarka aby zmienić mi kroplówkę i zapytać czy nie chcę do łazienki. Pokiwałam przecząco głową i zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam.
* Harry*
Chciałem mu wybaczyć ale nie mogłem. Nie po tym co mi zrobił. Wiedziałem, że jestem w tym momencie samolubny i w ogóle ale nie byłem gotów na taki krok. Przynajmniej nie teraz.
Położyłem się na kanapie twarzą do chłodnej szyby i leżałem tak myśląc o słowach Louisa. Wiedziałem, że są one szczere i pełne nadziei ale nie mogłem.
Brakowało mi już tych plotek o Larrym, śmiechu, zabaw i uścisków. Naprawdę chciałem ale cóż….
- Harry? Możemy porozmawiać?- zapytał Liam
- Mów- powiedziałem przykrywając się kocem
- Proszę porozmawiaj z Louisem niekoniecznie przy nas. Pogódźcie się w końcu i Niech wszystko będzie jak dawniej. Nie możesz żywić tej urazy do niego przez całe życie. To nie na tym rzecz polega. Należy umieć sobie wybaczać. Chłopak przeprosił Cię i widać było, że mówi to szczerze a Ty co? Nawet nie powiedziałeś mu nic. Tylko tchórze uciekają przed prawdą i odpowiedzialnością a nie…-
- Dobra, porozmawiam z nim.- powiedziałem dla świętego spokoju. Liam wyszedł z pokoju. Zamknąłem oczy i delektowałem się tą ciszą gdy znów ktoś wszedł
- Liam porozmawiam z Louisem ok.?- powiedziałem lekko poirytowany
- To może porozmawiamy teraz?- usłyszałem już znacznie cichszy głos, który należał do Louisa. Odwróciłem się na drugą stronę i spojrzałem mu w oczy
- Przepraszam Cię- powiedziałem a chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha i mnie przytulił. Poczułem znajomy zapach perfum i wszystko co złe odeszło w niepamięć. Cieszyłem się, że mam brata znów u swojego boku.
* Emma*
Dni przelatywały mi przez palce. Nim się obejrzałam był koniec lutego. Dzisiaj wychodziłam ze szpitala a jutro chłopcy wracali z trasy. Próbowałam się skontaktować się z Harrym ale ten nie odbierał. Zawsze gdy rozmawiałam z Zayn’em to ciągle powtarzał, że chłopaka nie ma przy nim lub gdzieś wyszedł. Było mi przykro z tego powodu. Zaczęłam nawet myśleć, że przestał darzyć mnie tym niesamowitym uczuciem. Bałam się, że zostanę sama.
- Cieszysz się, że wychodzisz do domu?- zapytał mnie lekarz. Z uśmiechem na twarzy odpowiedziałam
- Oczywiście Panie Doktorze!-
- A jak się czujesz?-
- Dziękuję, już dobrze. Jakieś zalecenia?- zapytałam
- Tak. Musisz uważać na głowę. Jakiś ból lub coś w tym stylu najlepiej zgłosić się do lekarza. Przepisze Ci leki wspomagające koncentrację i powinno być dobrze i cóż. Obyśmy się już tutaj nie zobaczyli- powiedział, dał mi wypis i wyszedł. Po chwili przyszła pielęgniarka wyjęła mi wenflon i zaczęłam się pakować. Przez te kilka dni uzbierało się troszkę rzeczy, jedzenia i zwiędłych kwiatów. Gdy kończyłam się pakować weszła Lucy i zabrała mnie do domu.
- Lepiej już?-
- Nawet nie wiesz o ile lepiej. Cieszę się, że jedziemy do domu i w końcu posprzątamy te świąteczne ozdoby!-
- Nie ma takiej potrzeby. Już wszystko usunięte. Postarałam się i już jest czysto-
- Och… To dobrze. Trzeba zmienić wystrój na trochę bardziej wiosenny co Ty na to?-
- Masz do dyspozycji cały dom a teraz może zajedźmy do sklepu aby kupić coś do jedzenia. Lodówka  świeci pustką od kilku dni!- zaśmiała się Lucy i skierowałyśmy się do jednego z tych dużych hipermarketów.
Jak zwykle ludzi w brud a my z wielkim koszykiem. Miałam wielką ochotę na coś słodkiego więc nawet się nie wahałam tylko wzięłam kilkanaście czekolad, jakieś ciastka, obowiązkowo Nutellę, dżemy i powidła, masło orzechowe, chleb tostowy, jakieś soki, chipsy no i maślane bułki.
- Chyba Cię nieźle wygłodzili w tym szpitalu- zagadnęła Lucy gdy zobaczyła mnie obładowaną artykułami
- Szpitalne jedzenie jest do niczego- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Bardzo dawno tego nie robiłam więc dziwnie się czułam z uśmiechem na twarzy. I znów w mojej głowy zawitał Harry. I znów nie odbierał telefonu.
- Nie odbiera?- zapytała mnie Lucy z troską na twarzy. Pokiwałam przecząco głową. – Daj mu czas. On też musi sobie to poukładać jakoś bo przeżył ogromny szok gdy dowiedział się o ciąży i zaniku pamięci. Powoli dziecko. Nic na siłę. – poklepała mnie po ramieniu a ja o dziwo poczułam się lepiej. Poczułam się jakby to ona była moją prawdziwą matką.
* Harry*
Dzisiaj wracamy do domu. Wcale mnie to nie cieszy. Londyn kojarzy mi się teraz z Emmą a jej brak przy moim boku zamieniał każdy dzień w tym mieście w coś potwornego.
Właśnie tego dnia się obawiałem. Obawiałem się tego, że będę musiał stanąć na wysokości zadania i zapomnieć o kimś takim jak Emma. Ona sobie mnie już nie przypomni. Byłem tego pewny. Wiem, że zbyt szybko się poddałem ale ja nie potrafiłem funkcjonować w świecie bez niej. Bolało mnie to, że teraz muszę dostosować swoje życie do czegoś całkowicie innego. Do czegoś czego nie znałem.
Za godzinę mieliśmy wracać do Londynu. Spotkanie z fanami i zapewnienie ich, że między nami wszystko jest dobrze sprawiło, że na moment poczułem się lepiej. Gdyby nie zespół to nie wiem jakbym sobie poradził. Każda piosenka którą śpiewamy, każda fanka która krzyczy, że nas kocha lub każda inna osoba, która mówi, że jesteśmy najlepsi sprawia, że uśmiech automatycznie pojawia się na twarzy.
Właśnie podpisywaliśmy płyty ostatnim 20 osobom. Byłem wykończony. Marzyłem o kąpieli w wannie, wypiciu gorącej herbaty i zjedzenia czegoś w miarę dobrego. Marzyłem o tym aby zobaczyć Emmę na przystanku i zostać przez nią wyciskanym za wszystkie czasy. Żyłem marzeniami. Póki co udało nam się naprawić zespół i przyjaźń ale czy uda nam się naprawić miłość?
* Emma*
Dochodziła 17.30 gdy dowiedziałam się, że moi chłopcy wjeżdżają do Londynu. Znałam adres ich przystanku i wiedziałam, że tam będą tłumy ale musiałam tam być i ratować moją miłość. Harry nie wiedział, że odzyskałam to co straciłam. Nie wiem jakiej reakcji mam się spodziewać. Czy ucieszy się na mój widok czy też obrzuci mnie obelgami i pójdzie w swoją stronę. Jedno było pewne, że musze się o tym przekonać.
Odstawiłam samochód 2 ulice dalej. Już tutaj było słychać jak fanki podśpiewują teksty piosenek moich chłopców. Serce zaczynało mi bić coraz mocniej. To jest naprawdę ogromny stres gdy nie wiesz czy osoba którą kochasz nadal darzy Cię takim samym uczuciem. To była dla nas wyjątkowo brutalna próba ale mi się udało ja przetrwać ale jak było z Harrym? Zaraz się dowiem.
Przeciskałam się przez owy tłum gdy nagle zza rogu wyjechał ich autobus. W górę uniosły się krzyki i płacze młodych dziewczyn. Po chwili dołączyły piski czyli zaczęli już wysiadać. Dalej dzielnie się przeciskałam aż w końcu doszłam do barierki. Przy niej stał Micke.
- Emma a co Ty tu robisz?- zapytał zdziwiony ale uradowany zarazem
- Puścisz mnie? Musze się z nim zobaczyć- powiedziałam zdenerwowana
- Jasne. Chodź!- chłopak wyciągnął ręce i przeniósł mnie nad barierkami. Po chwili byłam już po drugiej stronie i mogłam swobodnie wziąć oddech.
-No to idę- powiedziałam sobie w duchu i ruszyłam. Delikatnie wychyliłam głowę zza autokaru i zobaczyłam tę burzę loków. Serce zaczęło mi walić jakbym przebiegła dwudziestu kilometrowy maraton. W końcu zdobyłam się na odwagę i stanęłam za nim. Po chwili chłopak się odwrócił a krzyki ustały. Jego oczy powiększyły się kilkukrotnie i zapytał
- Emma?!-
- Tak Harry to ja.- powiedziałam i niepewne się uśmiechnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Nadaje się jeszcze do pisania?
Rozdział był pisany w szpitalu w poczekalni na szanowną Panią Doktor, która spóźniła się dobrą godzinę.
Myślę o tym czy nie przekazać go innej osobie. Nie wiem czy piszę to jeszcze jakoś ciekawie.... mi się wydaje, że nie.
Zresztą sami mi to powiedzcie.
Pozdrawiam, Magda :)

7 komentarzy:

  1. piszesz świetnie!!
    i nawet się nie waż przekazywać komuś innemu bloga!!
    jest może jakaś możliwość żebyś informowała mnie o nowych rozdziałach?
    bo za każdym razem gdy mam wolny czas to wchodzę tu w nadziej na nowy rozdział ;pp
    rozdział cudoooooooooooooooowny ;**
    pozdrawiam ;pp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest. Mój e-mail to enjoy17@wp.pl i możesz na niego pisać w różnych sprawach :P niekoniecznie nowych rozdziałów. Chętnie porozmawiam z kimś kto również prowadzi bloga. :)

      Usuń
  2. No hej, wiem że pewnie mnie nie znasz tak samo jak Martynę(Sthokrotkę) czy inne stałe czytelniczki, ale teraz się już ode mnie nie uwolnisz. Rozdział jest po prostu świetny... Lou... Harry... Em... Wow! Piszesz po prostu fantastycznie, a odkąd zabrałam się do pisanie tego nieszczęsnego prologu na moim blogu (www.newyearmeetnig.blogspot.com) podziwiam cię jeszcze bardziej, to na prawdę nie jest takie łatwe jak się wydaje. Z niecierpliwością czekam na następny wpis i może jakieś pozytywne rozwiązanie tej całej sytułacji? Jesteś the best! xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział! Super, że zespół się pogodził. Myślę, że Emma dalej będzie z Harry'm. Mam jednak nadzieje, że będzie się coś dziać.

    Proszę, nie przekazuj i nie zawieszaj tego cudownego bloga! Prowadzisz najlepszego bloga, jakiego czytałam. Nie możesz tego zrobić swoim czytelnikom, bo cudownie piszesz.

    Wiem, że dalsze rozdziały będą równie dobre, jak poprzednie. Z niecierpliwością czekam na 61. Uwielbiam tego bloga!

    Edyta

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, nawet mi nie myśl, żeby skończyć tego bloga! Codziennie na niego wchodzę i z niecierpliwością czekam na Twoje wspaniałe rozdziały. Naprawdę. Nie rób mi tego, to znaczy nam i pisz dalej!
    A co do rozdziału, to jest świetny ;)

    Alex ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz ciekawie! Jesteś świetna.:D Nie przestawaj pisać.! Czekam na następny rozdział. Już się nie mogę doczekać co będzie dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah, Emma odzyskała pamięć! Za chwilę zobaczy Harrego i wpadnie mu w ramiona. Uwielbiam takie pełne emocji teksty!

    OdpowiedzUsuń