piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 63


Nie wiem co to miało być. Czy to jakieś emocje wyższe wzięły górę czy już całkowicie straciłam głowę dla tego zespołu? Nie miałam pojęcia. Pocałowałam Louisa… W zasadzie on pocałował mnie ale to nie miało znaczenia bo nasze usta i tak i tak się spotkały. Chłopak dla rozluźnienia atmosfery zaproponował zjedzenie w końcu śniadania, które czekało na nas dobrą godzinę.
Chłopak niczym mnie nie zaskoczył. Przypalone tosty, zepsuty dżem, to wszystko mieściło się w normie.
- Wiesz… Chyba jednak zjemy coś na mieście- zaśmiał się Lou i po chwili ruszyliśmy na śniadanie. W głębi duszy modliłam się abym nigdzie nie natknęła się na Harry’ego bo wtedy byłoby jednak nie za wesoło.
Weszliśmy do jednego z barów mlecznych gdzie zamówiliśmy duże kakao i ciepłe bułeczki z czekoladą. Do baru zaczęło się schodzić coraz więcej ludzi co o tej godzinie było dosyć normalne jednak ja nie przywykłam do takich tłumów i zaczęłam pośpiesznie jeść śniadanie.
- A Tobie gdzie się tak spieszy?- zapytał mnie Louis z uśmiechem na twarzy. Chciałam mu powiedzieć do domu ale zdałam sobie sprawę, że takiego już nie posiadam.
- Za dużo ludzi- powiedziałam gdy przełknęłam kęs. Chłopak śmiesznie poruszył brwiami a ja zaśmiałam się.
Coś wewnątrz mnie podpowiadało mi żebym jak najszybciej rozstała się z  Louisem i ruszyła szukać mieszkania dla siebie. Bałam się, że może mnie zobaczyć Harry i pomyśli, że do niego wróciłam albo coś takiego. Zresztą Louis powiedział mu, że mnie u niego nie było a jakby mnie zobaczył to miał dać znać. Czułam się dziwnie w obecności byłego chłopaka, którego niespełna 1,5 godziny temu widziałam nago. Jego najwyraźniej to bawiło bo nie mogłam wyczytać z jego twarzy emocji. Co jak co ale kamuflować to się umiał.
Czy to możliwe, że on się zmienił? Czy to możliwe, że ,, zawiązek” z Eleonorą nauczył go czegoś innego niż dbania o własny tyłek? Możliwe.
- Louis ja się już będę powoli zbierać- powiedziałam w końcu
- Poczekaj niech pomyśle. Teraz się rozstaniemy bo nie chcesz aby nas Harry zobaczyła razem tak?- spuściłam nisko głowę i oblałam się rumieńcem. Chłopak najwyraźniej zrozumiał to jako,, TAK’’- Nie ma sprawy Em. Ja to wszystko rozumiem. Możesz być pewna, że nie puszczę pary z ust o tym co się stało u mnie w mieszkaniu. Jesteś całkowicie bezpieczna. A gdy znajdziesz już coś do zamieszkania wyślij mi adres ok.?- skinęła głową na znak zgody i uściskałam kolegę. Gdy sięgałam po portfel chłopak złapał mnie za rękę i rzekł coś w stylu
- Chyba jaja sobie robisz. Mam jeszcze trochę klasy i ja za to zapłacę- posłałam mu jeden blady uśmiech i wyszłam z baru. W końcu mogłam zacząć racjonalnie myśleć.

Słońce było coraz częstszym gościem na niebie. Jego promyki delikatnie przypiekały twarz gdy siedziałam na ławce w parku i przeglądałam gazetę z ogłoszeniami o sprzedaży mieszkań. Zaciekawiło mnie kilka ale najczęściej okazywało się, że już ktoś mnie ubiegł. Pełna rozgoryczenia i złości cisnęłam gazetę do kosza stojącego obok ławki.
- Co ja teraz zrobię? Gdzie się podzieję? Jak dam sobie radę? Gdzie spędzę noc?- te i inne pytania krążyły mi po głowie. Ukryłam twarz w dłoniach aby chociaż trochę ochłonąć z pierwszego szoku. Czy już mogę zyskać statut bezdomnego człowieka? Chyba tak skoro nie mam gdzie się podziać.
- Tak ładny dzień a Panienka się martwi?- usłyszałam głos i spojrzałam w górę. Nade mną stała staruszka i spoglądała z troską w oczach
- Życie mnie zawiodło- powiedziałam a ona się uśmiechnęła
- Szukasz mieszkania co?- zapytała a ja od razu podniosłam głowę- widziałam jak czytasz gazetę a potem wrzucasz ją ze wściekłością do kosza. Może umiałabym Ci pomóc-
- Tak?- zapytałam z nadzieją w głosie
- Moja córka właśnie za 6 godzin wyjeżdża z Londynu. Ma do sprzedania mieszkanie z wyposażeniem ale póki co brak chętnych. Jesteś zainteresowana?-
- tak, pewnie- krzyknęłam a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech
- Proszę tu masz adres. Jest teraz w domu więc nie ma problemu.-
- Dziękuję! Z nieba mi Pani spadła!- krzyknęłam ponownie i uściskałam staruszkę. Chwyciłam moje rzeczy i czym prędzej pognałam pod wskazany adres. To jest chyba jakiś cud.


* Harry*
Nikt jej nie widział, nikt o niej nie słyszał. Rozpłynęła się czy jak? Przecież Londyn nie jest takim dużym miastem aby człowiek znikł bez śladu.
Krążyłem już po mieście dobrych kilka godzin gdy zadzwoniła do mnie Lucy z prośbą abym przyjechał. Oczywiście sądziłem, że Emma się odnalazła więc czym prędzej tam pojechałem. Na miejscu ujrzałem radiowóz. Oblał mnie zimny pot i wtrząchnęły mną dreszcze. Bałem się, że będę musiał zidentyfikować ciało Emmy lub coś w tym stylu. Przed oczami miałem same czarne myśli, które nawet nie chciały dać o sobie zapomnieć.
Podchodząc do drzwi czułem się jak skazaniec idący na śmierć. Czułem, że to będzie dla mnie wyrok, swego rodzaju sądny dzień.
- Proszę wejdź Harry- powitała mnie Lucy dosyć ciepłym głosem. Wszedłem do domu nawet nie rozbierając się. W salonie siedziało trzech policjantów. Jeden z nich zmierzył mnie wzrokiem
- Proszę usiąść- obwieścił jeden dosyć chłodnym głosem
- Imię i nazwisko-
- Harry Styles-
- Zawód?-
- Jestem piosenkarzem. Współtworzę zespół One Direction-
- Jest Pan chłopakiem zaginionej Emmy Novak?-
- Tak.-
- Czyli wszystko jasne. Mogło to być porwanie. Miała chłopaka słodką gwiazdkę więc niech Pani szykuje pieniądze-  powiedział szyderczym głosem jeden z nich
- Wypraszam sobie. Lucy chyba będzie lepiej jak już pójdę- powiedziałem patrząc na kobietę, która była na skraju załamania
- nie. Chyba będzie lepiej jak panowie już pójdą. Proszę nie wszczynać poszukiwań-
- Ale jak to?-
- Rezygnuję z tej usługi a teraz żegnam- powiedziała  silniejszym głosem i przepędziła policjantów. – Wierzyć się nie chce. Niby policjanci powinni służyć inny a oni tylko szkodzą. Odnalazłeś ją?-
- Nie, jeszcze nie ale będę szukać. Jak się Pani czuje?- zapytałem ściągając płaszcz
- Dobrze.. To znaczy źle. Nie mam już siły martwię się o nią czy jej nic nie jest. Mogłaby chociaż dać znak, że żyje, nic jej nie jest. Niekoniecznie musi wracać do domu ale chcę przestać się martwić.-
- Rozumiem Panią doskonale. Może zrobię herbatę a potem się Pani położy?-
- O tak Harry. Dziękuję. Jak możesz to przynieś mi ją do sypialni.-
- Jasne- odpowiedziałem i poszedłem do kuchni zrobić ową herbatę. Dobrze wiedziałem, że w jednej z tych szuflad Cris schował tabletki nasenne. Gdy w końcu udało mi się je odnaleźć, rozpuściłem dwie z nich i dodałem do herbaty. Musiałem jakoś pomóc tej kobiecie. Musiałem za wszelka cenę odnaleźć Em.

* Emma*
Gdy dotarłam na miejsce moim oczom ukazało się piękne osiedle. Tak, osiedle domków jednorodzinnych. Myślałam, że to mieszkanie będzie w bloku a nie dom jednorodzinny. Stanowczo nie było mnie na niego stać a tym bardziej po co dziewczynie w moim wieku taki duży dom. Jeszcze mieszkać w nim sama? Nie, dziękuję.
Jednak coś mnie podkusiło i chciałam znać cenę i wnętrze tego domu. Coś sprawiło, że zaczęłam myśleć o wspólnym mieszkaniu z Harrym. Ciekawe co by na to powiedział.
Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła je kobieta, która miała około 30 lat i była bardzo ładna. Obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem i zapytała:
- W czym mogę pomóc?-
- Witam! Nazywam się Emma Novak i Pani mama wspominała, że ma pani do sprzedania mieszkanie.- oświadczyłam na jednym wydechu
- Och ta mama! Zapraszam Cię!-
- Czy to jest to mieszkanie?- zapytałam upewniając się
- Tak. Wiesz starsi ludzie nie rozróżniają czym jest mieszkanie a czym dom.- przerwała bo podbiegł do mnie mały chłopczyk i mnie przytulił- David przestań! Puść Panią!- krzyknęła kobieta
- Nic nie szkodzi. Kocham małe dzieci- powiedziała i uśmiechnęłam się do chłopaka. On zrobił to samo i uciekł
- Przepraszam Cię. David choruje na autyzm stąd decyzja o przeprowadzce. Do tej pory przed Tobą było tu kilka osób ale nikomu nie przypadł do gustu ten dom. Mój mąż zginął 2 lata temu w wypadku i od tamtego czasu choroba Davida się pogłębia. W końcu zdecydowałam się na kupno domku poza miastem, na wsi blisko zwierząt, koni. Podobno one pomagają dzieciom taki jak on.-
- Bardzo mi przykro. Moi rodzice również zginęli w wypadku- powiedziałam a kobieta chwyciła się za twarz i zdławiła krzyk. Uścisnęła moje ramie i wyszeptała
- Tak bardzo mi przykro- ja kiwnęłam głową i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszędzie było mnóstwo kartonów
- Pakujemy się. Za niedługo przyjadą po nasze rzeczy i  musimy być gotowi. Chodź oprowadzę Cię.- poszłam za kobietą. Wskazywała mi po kolei  na paterze kuchniejadalnie, salon a następnie na górze łazienkę, toaletęsypialnie i jeden wolny pokój który jak mniemam należał do Davida. Piwnica była bardzo duża zresztą tak samo jak i garaż.
Za domem rozciągał się duży plac, który mógł spokojnie posłużyć jako ogród. Wystarczy trochę nad nim popracować.
Gdy skończyłyśmy zwiedzanie domu zaprosiła mnie do kuchni i zrobiła herbatę.
- Podoba się?- zapytała
- Tak, bardzo. Nie rozumiem dlaczego Pani chce go sprzedać-
- och nie mów do mnie Pani bo się czuję staro. Katherina-
- Emma-
- Więc chciałabyś go kupić?- zapytała w momencie w którym jej dziecko wskoczyło mi na kolana
- Bardzo bym chciała bo znalazłam się w dosyć ciężkiej sytuacji ale zapewnie nie będzie mnie na niego stać- dodałam nieco ciszej
- Nawet tak nie mów. Ten dom jest na każdą kieszeń. Nie chcę za niego więcej niż…- kobieta zaczęła myśleć- 5 tysięcy. Jesteś tak sympatyczna, że to właśnie Tobie chcę go sprzedać. Innym zaśpiewałabym 7 razy tyle ale ty wydajesz się być odpowiednia no i David Cię polubił-
- Na prawdę? Tak tanio? -
- Tak, tylko proszę kup go. Mogę rozłożyć Ci to na raty jeśli chcesz. Nie ma problemu. Dajmy na to teraz dasz mi 700 funtów a potem się dogadamy-
- Dobrze! Tylko muszę skoczyć do bankomatu. Jak ja się cieszę! O której wyjeżdżacie?- zapytałam
- O 16.30 mają po nas przyjechać. Jeśli chcesz to wtedy możesz mi dać pieniądze a ja przekażę Ci klucze-
- Ok. Umowa stoi!- krzyknęła, podpisałam umowę i ruszyłam do bankomatu. Musiałam jeszcze pojechać do domu po moje rzeczy ale to było gorsze niż przepuszczałam. W końcu musiałam kiedyś to zrobić i to był ten czas.

* Lucy*
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Pełna nadziei, że to Harry pobiegłam i je otworzyłam. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stała Emma.
- Przyjechałam po moje rzeczy- powiedziała cicho a ja o mało nie zemdlałam
- Em to naprawdę Ty!- powiedziałam nie wierząc własnym oczom- Gdzie Ty się podziewałaś?-
- Ciociu ja naprawdę nie jestem gotowa na taką rozmowę. Ciągle mam do Ciebie ból i żal o to co zrobiłaś. Znalazłam sobie mieszkanie i póki co tam będę mieszkać. Mogę wziąć moje rzeczy?-
- Tak, oczywiście- powiedziałam idąc za dziewczyną. Gdy znaleźliśmy się u niej w pokoju powiedziałam- mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Ja ciągle mam wyrzuty sumienia o to co zrobiłam jak byłam młoda.-
- Ciociu to i tak nie usprawiedliwia Cię. Jak mogłaś oddać własne dziecko za trochę popularności i karierę? Ja rozumiem, że pieniądze są ważne ale nie są najważniejsze. A właśnie- powiedziała i wyjęła kartę którą jej dałam- jest Twoja-
- Nie Em, zatrzymaj ją. Będę Ci wpłacać pieniądze na utrzymanie. Chociaż tyle muszę- powiedziałam a dziewczyna niepewnie schowała ja  z powrotem . W końcu gdy zapakowała ubrania i wszystkie inne rzeczy zaczęła je znosić na dół do auta a ja jej w tym pomogłam.
- Harry Cię szuka- powiedziałam gdy była już gotowa odjechać
- Proszę nie mów mu, że mnie widziałaś- odparła a ja zauważyłam smutek na jej twarzy
- Dobrze ale zadzwoń w końcu do niego-
- Dobrze. Żegnaj… mamo- wyszeptała Emma i odjechała z piskiem opon
- Żegnaj córeczko- powiedziałam i zdałam sobie sprawę z tego, że straciłam ją na zawsze.

* Zayn*
Harry odchodził od zmysłów. Nie mógł przestać mówić o niej gdy do mnie przyjechał. Wiedziałem, że potrzebuje teraz pocieszenia i wewnętrznego spokoju ale jemu nie dało się tego przetłumaczyć.
Gdy sięgał po kubek z gorącym kakao jego dłonie drżały
- Harry wszystko się ułoży, zobaczysz. Ona żyje i ma się dobrze.-
- A jak ten policjant miał racje i ją porwali? Jak ją zgwałcili a potem zabili? Zayn ja bez niej umrę rozumiesz?- spojrzał na mnie a jego niegdyś błyszczące od radości oczy były teraz przepełnione bólem
- O czym Ty mówisz! Zobaczysz jeszcze do Ciebie dzisiaj zadzwoni! Obiecuję Ci to- podszedłem do niego i objąłem go ramieniem. Miałem nadzieję, że nie okłamuję sam siebie.

* Louis*
Błądziłem po sklepach w poszukiwaniu odpowiednich rzeczy do mieszkania gdy dostałem wiadomość od Em:
Niegdyś bezdomna Em ma w końcu już swoje cztery kąty. Zobaczysz. Będę miała lepszy dom niż ty :P
Uśmiechnąłem się i w głębi duszy poczułem smutek. Miałem nadzieję, że spędzi znów u mnie noc.

* Emma*
Gdy dojechałam już do MOJEGO domu Katherina pakowała kartony do auta. Uśmiechnęła się na mój widok.
- Proszę- podałam jej kopertę z gotówką- Możesz przeliczyć-
- Nie trzeba. Ufam Ci- powiedziała i podała mi klucze do domu. Z radością w oczach uścisnęłam je w dłoni- Na blacie w kuchni zostawiłam Ci mój adres i telefon. Będziesz u nas miłym gościem. Oczywiście Ty i Twój chłopak- znów się uśmiechnęła a ja zaproponowałam jej pomoc z pudłami. Po kilku minutach wszystko była w aucie a ta spojrzała tęsknie na dom
- Tylko nie doprowadź go do ruiny!- pogroziła mi palcem przed nosem i serdecznie uściskała. Potem przytulił się do mnie David i odjechali. Stałam długo na podjeździe patrząc na gasnące światła na końcu ulicy. W końcu weszłam do domu i odetchnęłam z ulgą.
- Witaj w domu- powiedziałam i zabrałam się za znoszenie pudeł.

Świat spowijał mrok gdy zaczęłam taszczyć do domu pudełko za pudełkiem. Nie wiem jakim cudem udało mi się to wszystko tak upchać w tym samochodzie ale stanowczo nie jest to lekkie.
- Może pomogę?- usłyszałam za sobą głos. Gdy odwróciłam się ujrzałam w świetle ulicznej latarni twarz młodego chłopaka. Uśmiechał się przyjaźnie do mnie.
- Tak, poproszę- powiedziałam i odsunęłam się. Chłopak zręcznie wyciągnął pudełko i podał mi je- Za lekkie to ono nie jest. Skarby tam trzymasz?- zaśmiał się i ja również to zrobiłam. Był uroczy i otwarty. Podobało mi się w nim to, że nie boi się nawiązywać kontaktów- Może pomóc Ci to pozanosić do domu?-
- Tak, poproszę- powtórzyłam i chłopak zręcznie zaczął wnosić pudełka do domu. Po około 30 minutach wszystkie stały tuż obok schodów.
- Tak w ogóle to jestem James.- chłopak podał mi rękę
- Emma- odpowiedziałam i uścisnęłam ją. Była lodowata.- Może napijesz się herbaty? Chociaż tyle za pomoc- uśmiechnęłam się a ona powiedział:
- Chętnie- zapaliłam w kuchni światło i zaczęłam szukać herbaty. Dobrze, że pozostawiała mi suche produkty bo wyszłabym na wariatkę. Chłopak wszedł do kuchni i usiadł przy stole.
- Cóż…- odezwał się a jego głos brzmiał jak głos Harry’ego, przeszedł mnie dreszcz- teraz Ty będziesz tu mieszkać tak?-
- Na to wygląda- odpowiedziałam i postawiłam przed nim gorący napój, ciastka i cukier.
- Czyli mam nową sąsiadkę- posłał mi śliczny uśmiech a ja musiałam się opamiętać.
- Przecież mam Harry’ego, kocham go. Zaraz zadzwonię do niego- powtarzałam sobie w myślach
- O! a gdzie mieszkasz?- zapytałam
- Dwa domy od Ciebie. Teraz już będę miała wpadać do kogo na ploty. A nie będziesz się bała sama mieszkać?-
- Nie będę sama mieszkać. Będę mieszkać z chłopakiem-
- Ou…. To fajnie- widać było, że jego uśmiech bladnie. – A co rodzice na to?- i znów oblał mnie zimny pot
- Wiesz….- zawahałam się czy mu wszystko powiedzieć, ale poczułam chęć wyżalenia się komuś i padło na niego- Moi rodzice zginęli w wypadku niecały Rom temu. Od tamtego czasu mieszkam w Londynie i próbuje jakoś sobie życie ułożyć. Pokłóciłam się z ciotką, która się mną opiekowała i postanowiłam usamodzielnić się jako tako. Ona zrozumiała to i powiedziała, że będzie mi pomagać ale to zbyt dużo nawet jak dla mnie-
- Nie wiedziałem, przepraszam. Pochodzisz z Polski zgadza się?- zapytał a ja nie kryłam zdziwienia
- Tak ale skąd wiesz?-
- Tylko w Polsce są takie ładne dziewczyny- spojrzałam na chłopaka wymownie- no ale poza tym masz ten akcent. Kiedyś mieszkał tu Polak i opowiadał nam o tym kraju- zadźwięczał telefon- och sorki ale musze spadać. Mama czeka z kolacją. Może masz ochotę?-
- Nie, nie. Zaraz Harry przyjedzie. Dzięki za pomoc i odrobinę towarzystwa- uśmiechnęłam się i odprowadziłam chłopaka do drzwi.- Było miło mi Cię poznać-
- Mnie Ciebie również Emmo. Do zobaczenia-
- Do zobaczenia- uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi.
Wróciłam do kuchni i włożyłam kubki do zlewu. Usiadłam na krześle i drżącymi rękoma chwyciłam telefon i wybrałam numer do Harry’ego. Po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos:
- Na diabła Em gdzieś Ty zniknęła?! Wiesz jak się bałem?! Gdzie jesteś?-
- Spokojnie Harry. Ciągle żyję i nic mi nie jest. Zaraz wyślę Ci adres i jeśli możesz to przyjedź tu ok.?-
- Tak , jasne- rozłączyłam się i szybko napisałam mu adres. Po 20 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
Gdy je otworzyłam Harry dosłownie rzucił się na mnie. Jego ramiona tworzyły swego rodzaju sieć w której czułam się cholernie bezpiecznie. Gdy odsunął się ode mnie jego oczy były wilgotne od łez.
- Nigdy więcej tak nie rób. Jasne?- kiwnęłam głową i weszłam w głąb budynku. Po chwili Harry stał u mojego boku i patrzył się dziwnie
- Stało się coś Em?-
- Tak. Chciałabym aby nasz związek przeszedł na inny etap.-
- Nie rozumiem- powiedział i potrząsnął burzą loków
- Harry zamieszkasz tu ze mną?- zapytałam a chłopak spojrzał na mnie jak na wariatkę. To chyba nie wróżyło nic dobrego.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
James

Nie wiem, sami oceńcie czy nadaje się to do czegoś. Co mogłam to wymyśliłam.
Pozdrawiam, Magda
P.S dzięki za każde słowo wsparcia. To na prawdę wiele znaczy. :)

8 komentarzy:

  1. Świetny , cudowny brak słów :)
    Cieszę się , że Emma znalazła mieszkanie :p

    Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Cieszę się, że tak szybko go napisałaś. Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej i jakoś się trzymasz. Przepraszam, że nie podpisałam się pod Hello my dear... Ale dopiero teraz to zauważyłam, bo nie było mnie w domu. Naprawdę Ci współczuję i zdaję sobie z tego sprawę, że tak naprawdę Cię nie rozumiem ale staram się. W 3 klasie mój kolego stracił ojca, swego prawdziwego przyjaciela, z którym się najlepiej dogadywał, bawił. To on go popchnął w stronę sportu i pomagał w realizacji marzeń. Gdy jego tata umarł, on zamknął się w sobie. Winił o to cały świat, nawet Boga. Gdy odbywał się pogrzeb i spojrzałam w jego zapłakane oczy zobaczyłam ból, udrękę, smutek, ostatnia nadzieja zgasła w jego oczach. A przede wszystkim pretensję. Ogromną pretensję o zabranie mu ojca. Myślę, że on jeszcze się z tym nie pogodził. Było mi go tak żal, że wtedy naprawdę doceniłam, że mam rodziców, choć czasem mam ich dość, to tak naprawdę są moim wsparciem, podporą i będą mnie kochali bez względu na wszystko. Czasem, gdy się na nich zdenerwuję, śnią mi się jego oczy i siostra mi mówi, że w nocy płaczę. To głupie, ale teraz znowu płaczę... Naprawdę tak mi Ciebie szkoda, nie mogę sobie tego wyobrazić. Ty pamiętaj jednak o uśmiechu, jedzeniu, o życiu. Trzeba żyć dalej. Ale nie zapominaj o nich, wspominaj najlepsze chwile, bo pamiętaj oni zawsze będą mieszkać w Twoim sercu. Zawsze. I na pewno chcieliby abyś żyła dalej, abyś się cieszyła i śmiała. A Twój chłopak na pewno życzy Ci kogoś, kto Cię pokocha tak jak on. Znajdź kogoś takiego jak Emma znalazła Harry'ego i bądź szczęśliwa. Tego Ci naprawdę życzę. Teraz ryczę jak głupia, bo mi się strasznie smutno zrobiło... Tak się łatwo wzruszam.

    Podziwiam zaś Twoją odwagę, że się jeszcze trzymasz. Ja na Twoim miejscu bym chyba nie wytrzymała. Naprawdę Cię podziwiam. Kocham Cię, chociaż nie znam. Wiem, że jesteś bardzo wartościową osobą. Mam nadzieję, że będziesz dalej walczyć i się nie poddasz.

    ♥ ♥ ♥ Edyta ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. No wow! Ledwo zaczęłam czytać bloga uporałam się z tymi wszystkimi rozdziałami, a ty już dodajesz nowy. W życiu nie spodziewałabym się czegoś takiego Emma&Harry... Home sweet home! Tylko błagam nie mów, że on się jednak nie zgodzi... No nic, cieszę się że wpadłam na tego bloga no i łejtam na next! xoxo

    www.myownwaytofame.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, genialny rozdzial, jak każdy z reszta xd
    Już nie mogę doczekać się kolejnej części, no i coś czuje, że ten caly James trochę zamierza xd swoją droga Harry jest okropnie kochany i nie mogę się doczekać już jego odpowiedzi xd

    Pozdrawiam : youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny. : 3 bardzo się cieszę, że Em znalazła własne mieszkanie i poprosiła Harry'ego, żeby z nią zamieszkał. : ) czekam na nn. < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. No kochana.przeczytalam w jedez dzien wszystkie rozdzialy. Pp prostu cudo. Dołączam do grona czytelnikow, bo to.co piszesz jest cudowne. Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam, ale moze wpadniesz :)

    http://one-direction-only-moments.blogspot.com/

    Kocham
    Emily <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Internet w blackberry jednak na coś się przydaje. A że ominęłam parę rozdziałów no to teraz nadrobię sobie wszystko jednym hurtem. No Wow! Nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego no ale... Jest po prostu perfect! No i Harry, tylko żeby się zgodził bo jak nie to dorysuje mu wąsy na jednym z moich plakatów. A no i udało mi się na chwileczkę wkraść na komputer www.theychangedmylife.blogspot.com ! I'm yours forever! xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę! Rozszalałaś się moja droga! Ale w sumie dobrze, mam więcej do czytania. Zabieram się do czytania, może to poprawi mi humor:)?

    OdpowiedzUsuń