Moje kochane. Pisząc ten rozdział zamieściłam w nim swoje prywatne wspomnienia. Tak, te pisane kursywą należą do mnie. Bądźcie wyrozumiałe.
Zapraszam....
Każdy kolejny dzień był taki sam. Powtarzałam wszystko schematycznie jakbym była zaprogramowana tylko do owych czynność. Rano pobudka, prysznic, zakupy, śniadanie, odwiezienie chłopaków do studia, popołudnie spędzone w samotności na sprzątaniu bądź wkładaniu zdjęć do albumów. Następnie przyrządzenie obiadu i jazda po Niall’a. Chłopaki nie mieli czasu na to aby mnie odwiedzać. Wcale się im nie dziwię no bo w końcu kto nie byłby zmęczony po całym dniu pracy?
Sprawdzałam samoloty do Wrocławia i jak dobrze pójdzie to za dwa tygodnie wylecę na wakacje. Oczywiście nie sama- z Zayn’em.
Mam małą nadzieję, że do tego momentu sprawy między mną a Harry’m ulegną zmianie, na lepsze.
Dzisiaj jest sobota. Wczoraj Niall opuścił mnie na rzecz rodziny i ukochanej babci. W gruncie rzeczy sama namówiłam go do tego aby pojechał bo chciałam spędzić trochę czasu sam na sam. Nie to, że Niall mi przeszkadzał ale on musi dbać o poprawne stosunki z rodziną.
Powoli budziłam się z niespokojnego snu. Była dopiero 9.00 a ja już miałam dosyć dzisiejszego dnia. Czułam się źle żeby nie powiedzieć okropnie. Nim Niall odleciał powiedział mi, że jestem dla niego niczym siostra i nie mogę popełniać żadnych głupstw podczas jego nieobecności. Życzył mi szybkiego pogodzenia się z Harrym i odszedł do bramki. Rzuciłam w jego stronę ostatnie spojrzenie i wyszłam z lotniska. Poczułam, że zaraz wybuchnę płaczem bo to on był przy mnie przez cały ten czas i opiekował się mną niczym najlepszy przyjaciel.
Nie chciałam marnować tego dnia na smutki i jakieś głębsze refleksje życiowe. Energicznym ruchem ściągnęłam kołdrę z własnego ciała i ruszyłam do łazienki aby przygotować sobie aromatyczną kąpiel. Czyżby mi się wydawało czy na dworze było ciepło? Dziwne tym bardziej, że ostatnimi czasy pogoda dawała nam do zrozumienia, że Londyn to miasto odwiecznie skazane na deszcz.
Gdy już miałam w planach wskoczenie do wanny usłyszałam dzwonek do drzwi. Ubrałam się pośpieszne w jakąś rozciągniętą koszulkę i zbiegłam na dół. Za drzwiami stał listonosz.
- Polecony do Pana…- spojrzał na list- Harry’ego Styles’a.-
- Niestety nie ma go ale mogę odebrać- powiedziałam, podpisałam gdzie trzeba i żegnając się spojrzałam na list. Zwykła biała koperta, logo firmy, której nie znałam i tyle. Położyłam go na parapecie i wróciłam do nieco przyjemniejszego aktu dzisiejszego dnia czyli kąpiel.
Jak zwykle podczas takich dni zebrało mi się na małe podsumowanie tego roku. To właśnie dziś był ten dzień w którym wymknęłam się śmierci z rąk, to właśnie dziś był ten dzień w którym straciłam sens mojego życia. Leżałam tak i wspominałam każdą chwilę spędzoną z Patrykiem:
- Chyba nie chcesz okaleczyć tego drzewa tylko po to aby napisać na nich nasze inicjały- powiedziała dziewczyna oburzona zachowaniem chłopaka
- A dlaczego nie? Przecież to nic takiego. Drzewo zrozumie. Pomyśl, kiedyś to będzie dla nas dowód naszej miłości, wspomnienie tych lat kiedy byliśmy młodzi i piękni. Jako staruszkowie będziemy odwiedzać ten zagajnik trzymając się za ręce i śmiać się ze wszystkich lat spędzonych razem- chłopak spojrzał na dziewczynę, która siedziała gałąź wyżej. W blasku zachodzącego słońca jej twarz promieniała
- Patryk… Ty nie masz za grosz romantyzmu..- uśmiechnęła się a chłopak pocałowała ją delikatnie w usta
- Ja nie mam romantyzmu? A kto kichnął gdy chciałem pocałować Cię pod jemiołą?!- dziewczyna zaśmiała się cicho i pacnęła chłopaka książką w głowę. Chłopak dopiero teraz zauważył co czytała
,, Wichrowe Wzgórza’’.
- To ta książka?- zapytał wskazując na nią
- Zależy co mam rozumieć pod słowem ,, ta’’- powiedziała i spojrzała mu głęboko w oczy
- No tak, która ma pomóc Ci zrozumieć sens miłości i to dlaczego mnie kochasz. W sumie ja nie wiem dlaczego Ty nie rozumiesz swojej miłości. Jestem przystojny, zabawny, jak trzeba to i inteligentny, potrafię Cię zaskoczyć, mamy urocze randki i….-
- I nie masz za grosz skromność ot co Panie Patryku- zeskoczyła z wierzby na której spędzili dobre kilka godzin, kłócąc się niczym stare dobre małżeństwo. Chłopak zrobił to samo i przycisnął dziewczynę do drzewa.
- Boisz się?- zapytał ją niskim i seksownym głosem
- Nie- odpowiedziała z pewnością w głosie
- To dlaczego tak szybko oddychasz? Dlaczego tak szybko bije Ci serce?-
- Dlatego, że Cię kocham- powiedziała dziewczyna i przytuliła się do chłopaka.
Wydawało mi się, że to wszystko zdarzyło się zaledwie kilka dni temu. Otworzyłam oczy i znów znalazłam się w łazience mojego domu. Mam dopiero 17 lat… Potrzebuję przeżyć kilka romantycznych chwil, które sprawią, że moje serce będzie chciało bić mocniej. Chciałam spędzać takie chwile z Harrym do końca mojego życia. Chciałam poświęcić mu mój czas, ofiarować mu moja miłość i trwać przy nim… Trwać do końca.
I znów jestem dziewczyną mającą 15 lat. Siedzę z Patrykiem w jednej z przytulnych kawiarni na ul. Świdnickiej. Kelnerka przynosi nam ciepłe a nawet gorące gofry z Nutellą, bitą śmietaną i mnóstwem owoców do tego owocowy koktajl i patrzy na nas z radością w oczach. Nie zważając na nic śmiejemy się i obgadujemy ludzi ze szkoły. Jest nam ze sobą dobrze.
To nasza pierwsza prawdziwa randka. To właśnie tego dnia podczas ogromnej śnieżycy jaka nawiedziła nasze miasto pokazaliśmy się publicznie po raz pierwszy. To właśnie wtedy zdecydowaliśmy się uwolnić nasze uczucia i spróbować czegoś więcej niż przyjaźni.
- Masz nos upaćkany w Nutelli – mówi dziewczyna do chłopaka zanosząc się śmiechem. Chłopak odrywa kawałek gofra i trafia nim prosto w twarz dziewczyny
- Och… A Ty masz twarz upaćkaną w Nutelli- mówi chłopak z miną cwaniaka. Obydwoje wybuchają śmiechem a ludzie patrzą na nich z rozbawioną miną.
Wychodząc z kawiarni chłopak pomaga dziewczynie założyć jej ulubiony szary płaszcz w niebieskie kotki. Oczywiście płaci rachunek i pozostawia kelnerce nieduży napiwek.
Idąc poprzez zaspy dziewczyna niejednokrotnie próbuje uniknąć upadku ale zazwyczaj kończy się to głową w śniegu.
- Poczekaj chwilę- mówi chłopak do niej i wchodzi do budynku. Po chwili wychodzi z niego z czerwoną różą. Oczy dziewczyny lśnią z radości. Na kogoś takiego czekała swoje całe marne życie. Wszyscy będą im zazdrościć tego uczucia. Normalnie wszyscy (…)
- Lubię park zimną. Wtedy wszystko wygląda tak jakby był całkowicie nie z tego świata, jakby to nie był Wrocław.- odzywa się rudowłosa po chwili milczenia
- Wiesz… Ja to lubię Ciebie. Ty też jesteś jakby całkowicie nie z tego świata. Taka dobra, piękna, wyrafinowana, zawsze potrafisz odnaleźć w człowieku to czego on sam nie jest w stanie w sobie odnaleźć. Dlatego Cię uwielbiam i dlatego zabrałem Cię na ten spacer bo chciałem Ci powiedzieć jak bardzo Cię kocham- chłopak odwraca wzrok i patrzy jej prosto w oczy. Jakie ona ma piękne oczy…
- To zadziwiające…..- dziewczyna przytula się do blondyna- Bo ja też Cię kocham i to bardzo mocno-
Wynurzyłam się spod wody i spojrzałam na zegarek. 11.00. Przesiedziałam dwie godzinny w wannie a woda ciągle była ciepła… Wyszłam z wanny i poszłam do sypialni wybrać jakieś ubrania. Chciałam zrobić się na bóstwo, poczuć się ładną i… samotną. W końcu z szafy wygrzebałam jakąś spódnicę i bluzkę, które połączyłam w zestaw, delikatnie się pomalowałam i zeszłam na dół.
Czyli kolejny dzień spędzony na siedzeniu i wyglądaniu Harry’ego. Wyszłam na taras, który stracił sens… tak samo jak i wszystko inne w moim życiu.
Weszłam z powrotem do domu i ułożyłam się na kanapie w salonie przytulając do siebie Marleya. Podzieliłam się z nim wszystkimi moimi smutkami, przemyśleniami i pomysłami na nowe życie. Czas chyba pomyśleć nad przyszłością. W Londynie już jej nie mam. Czas na powrót do Polski na zawsze pomyślałam i zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk telefonu. Nie otwierając oczu odnalazłam go gdzieś na kanapie i zaspanym głosem powiedziałam:
- Halo?-
- Em? Co Ty śpisz?- zapytałam mnie osoba z która rozmawiałam. Musiała
minąć chwili zanim zorientowałam się, że to Gemma.Zapraszam....
Każdy kolejny dzień był taki sam. Powtarzałam wszystko schematycznie jakbym była zaprogramowana tylko do owych czynność. Rano pobudka, prysznic, zakupy, śniadanie, odwiezienie chłopaków do studia, popołudnie spędzone w samotności na sprzątaniu bądź wkładaniu zdjęć do albumów. Następnie przyrządzenie obiadu i jazda po Niall’a. Chłopaki nie mieli czasu na to aby mnie odwiedzać. Wcale się im nie dziwię no bo w końcu kto nie byłby zmęczony po całym dniu pracy?
Sprawdzałam samoloty do Wrocławia i jak dobrze pójdzie to za dwa tygodnie wylecę na wakacje. Oczywiście nie sama- z Zayn’em.
Mam małą nadzieję, że do tego momentu sprawy między mną a Harry’m ulegną zmianie, na lepsze.
Dzisiaj jest sobota. Wczoraj Niall opuścił mnie na rzecz rodziny i ukochanej babci. W gruncie rzeczy sama namówiłam go do tego aby pojechał bo chciałam spędzić trochę czasu sam na sam. Nie to, że Niall mi przeszkadzał ale on musi dbać o poprawne stosunki z rodziną.
Powoli budziłam się z niespokojnego snu. Była dopiero 9.00 a ja już miałam dosyć dzisiejszego dnia. Czułam się źle żeby nie powiedzieć okropnie. Nim Niall odleciał powiedział mi, że jestem dla niego niczym siostra i nie mogę popełniać żadnych głupstw podczas jego nieobecności. Życzył mi szybkiego pogodzenia się z Harrym i odszedł do bramki. Rzuciłam w jego stronę ostatnie spojrzenie i wyszłam z lotniska. Poczułam, że zaraz wybuchnę płaczem bo to on był przy mnie przez cały ten czas i opiekował się mną niczym najlepszy przyjaciel.
Nie chciałam marnować tego dnia na smutki i jakieś głębsze refleksje życiowe. Energicznym ruchem ściągnęłam kołdrę z własnego ciała i ruszyłam do łazienki aby przygotować sobie aromatyczną kąpiel. Czyżby mi się wydawało czy na dworze było ciepło? Dziwne tym bardziej, że ostatnimi czasy pogoda dawała nam do zrozumienia, że Londyn to miasto odwiecznie skazane na deszcz.
Gdy już miałam w planach wskoczenie do wanny usłyszałam dzwonek do drzwi. Ubrałam się pośpieszne w jakąś rozciągniętą koszulkę i zbiegłam na dół. Za drzwiami stał listonosz.
- Polecony do Pana…- spojrzał na list- Harry’ego Styles’a.-
- Niestety nie ma go ale mogę odebrać- powiedziałam, podpisałam gdzie trzeba i żegnając się spojrzałam na list. Zwykła biała koperta, logo firmy, której nie znałam i tyle. Położyłam go na parapecie i wróciłam do nieco przyjemniejszego aktu dzisiejszego dnia czyli kąpiel.
Jak zwykle podczas takich dni zebrało mi się na małe podsumowanie tego roku. To właśnie dziś był ten dzień w którym wymknęłam się śmierci z rąk, to właśnie dziś był ten dzień w którym straciłam sens mojego życia. Leżałam tak i wspominałam każdą chwilę spędzoną z Patrykiem:
- Chyba nie chcesz okaleczyć tego drzewa tylko po to aby napisać na nich nasze inicjały- powiedziała dziewczyna oburzona zachowaniem chłopaka
- A dlaczego nie? Przecież to nic takiego. Drzewo zrozumie. Pomyśl, kiedyś to będzie dla nas dowód naszej miłości, wspomnienie tych lat kiedy byliśmy młodzi i piękni. Jako staruszkowie będziemy odwiedzać ten zagajnik trzymając się za ręce i śmiać się ze wszystkich lat spędzonych razem- chłopak spojrzał na dziewczynę, która siedziała gałąź wyżej. W blasku zachodzącego słońca jej twarz promieniała
- Patryk… Ty nie masz za grosz romantyzmu..- uśmiechnęła się a chłopak pocałowała ją delikatnie w usta
- Ja nie mam romantyzmu? A kto kichnął gdy chciałem pocałować Cię pod jemiołą?!- dziewczyna zaśmiała się cicho i pacnęła chłopaka książką w głowę. Chłopak dopiero teraz zauważył co czytała
,, Wichrowe Wzgórza’’.
- To ta książka?- zapytał wskazując na nią
- Zależy co mam rozumieć pod słowem ,, ta’’- powiedziała i spojrzała mu głęboko w oczy
- No tak, która ma pomóc Ci zrozumieć sens miłości i to dlaczego mnie kochasz. W sumie ja nie wiem dlaczego Ty nie rozumiesz swojej miłości. Jestem przystojny, zabawny, jak trzeba to i inteligentny, potrafię Cię zaskoczyć, mamy urocze randki i….-
- I nie masz za grosz skromność ot co Panie Patryku- zeskoczyła z wierzby na której spędzili dobre kilka godzin, kłócąc się niczym stare dobre małżeństwo. Chłopak zrobił to samo i przycisnął dziewczynę do drzewa.
- Boisz się?- zapytał ją niskim i seksownym głosem
- Nie- odpowiedziała z pewnością w głosie
- To dlaczego tak szybko oddychasz? Dlaczego tak szybko bije Ci serce?-
- Dlatego, że Cię kocham- powiedziała dziewczyna i przytuliła się do chłopaka.
Wydawało mi się, że to wszystko zdarzyło się zaledwie kilka dni temu. Otworzyłam oczy i znów znalazłam się w łazience mojego domu. Mam dopiero 17 lat… Potrzebuję przeżyć kilka romantycznych chwil, które sprawią, że moje serce będzie chciało bić mocniej. Chciałam spędzać takie chwile z Harrym do końca mojego życia. Chciałam poświęcić mu mój czas, ofiarować mu moja miłość i trwać przy nim… Trwać do końca.
I znów jestem dziewczyną mającą 15 lat. Siedzę z Patrykiem w jednej z przytulnych kawiarni na ul. Świdnickiej. Kelnerka przynosi nam ciepłe a nawet gorące gofry z Nutellą, bitą śmietaną i mnóstwem owoców do tego owocowy koktajl i patrzy na nas z radością w oczach. Nie zważając na nic śmiejemy się i obgadujemy ludzi ze szkoły. Jest nam ze sobą dobrze.
To nasza pierwsza prawdziwa randka. To właśnie tego dnia podczas ogromnej śnieżycy jaka nawiedziła nasze miasto pokazaliśmy się publicznie po raz pierwszy. To właśnie wtedy zdecydowaliśmy się uwolnić nasze uczucia i spróbować czegoś więcej niż przyjaźni.
- Masz nos upaćkany w Nutelli – mówi dziewczyna do chłopaka zanosząc się śmiechem. Chłopak odrywa kawałek gofra i trafia nim prosto w twarz dziewczyny
- Och… A Ty masz twarz upaćkaną w Nutelli- mówi chłopak z miną cwaniaka. Obydwoje wybuchają śmiechem a ludzie patrzą na nich z rozbawioną miną.
Wychodząc z kawiarni chłopak pomaga dziewczynie założyć jej ulubiony szary płaszcz w niebieskie kotki. Oczywiście płaci rachunek i pozostawia kelnerce nieduży napiwek.
Idąc poprzez zaspy dziewczyna niejednokrotnie próbuje uniknąć upadku ale zazwyczaj kończy się to głową w śniegu.
- Poczekaj chwilę- mówi chłopak do niej i wchodzi do budynku. Po chwili wychodzi z niego z czerwoną różą. Oczy dziewczyny lśnią z radości. Na kogoś takiego czekała swoje całe marne życie. Wszyscy będą im zazdrościć tego uczucia. Normalnie wszyscy (…)
- Lubię park zimną. Wtedy wszystko wygląda tak jakby był całkowicie nie z tego świata, jakby to nie był Wrocław.- odzywa się rudowłosa po chwili milczenia
- Wiesz… Ja to lubię Ciebie. Ty też jesteś jakby całkowicie nie z tego świata. Taka dobra, piękna, wyrafinowana, zawsze potrafisz odnaleźć w człowieku to czego on sam nie jest w stanie w sobie odnaleźć. Dlatego Cię uwielbiam i dlatego zabrałem Cię na ten spacer bo chciałem Ci powiedzieć jak bardzo Cię kocham- chłopak odwraca wzrok i patrzy jej prosto w oczy. Jakie ona ma piękne oczy…
- To zadziwiające…..- dziewczyna przytula się do blondyna- Bo ja też Cię kocham i to bardzo mocno-
Wynurzyłam się spod wody i spojrzałam na zegarek. 11.00. Przesiedziałam dwie godzinny w wannie a woda ciągle była ciepła… Wyszłam z wanny i poszłam do sypialni wybrać jakieś ubrania. Chciałam zrobić się na bóstwo, poczuć się ładną i… samotną. W końcu z szafy wygrzebałam jakąś spódnicę i bluzkę, które połączyłam w zestaw, delikatnie się pomalowałam i zeszłam na dół.
Czyli kolejny dzień spędzony na siedzeniu i wyglądaniu Harry’ego. Wyszłam na taras, który stracił sens… tak samo jak i wszystko inne w moim życiu.
Weszłam z powrotem do domu i ułożyłam się na kanapie w salonie przytulając do siebie Marleya. Podzieliłam się z nim wszystkimi moimi smutkami, przemyśleniami i pomysłami na nowe życie. Czas chyba pomyśleć nad przyszłością. W Londynie już jej nie mam. Czas na powrót do Polski na zawsze pomyślałam i zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk telefonu. Nie otwierając oczu odnalazłam go gdzieś na kanapie i zaspanym głosem powiedziałam:
- Halo?-
- Tak spałam ale już nie śpię stało się coś? Coś z Harrym?- zapytałam przerażona. Ona nigdy do mnie nie dzwoniła, na pewno coś się stało.
- Nie, spokojnie wszystko z nim dobrze. Niedawno dowiedziałam się o waszej kłótni i cóż… przykro- słyszałam w jej głosie, że zawiodła się na bracie
- Daj spokój. Było minęło. Każdy z nas ma swoje życie- odparłam i wzięłam głęboki wdech przy okazji wachlując sobie dłonią przed oczami aby odgonić łzy
- I właśnie dlatego muszę z Tobą porozmawiać. Proszę zgódź się wyjść gdzieś ze mną dzisiaj- jej błagalny ton sprawił, że nie mogłam odmówić
- Jasne. Z chęcią gdzieś wyjdę. Tylko kiedy i gdzie? – zapytałam
- Powiedzmy, że o 20 przyjadę po Ciebie. Tylko proszę! Zrób się na bóstwo! Będzie warto- tym optymistycznym akcentem zakończyła naszą rozmowę. O 20 tak? No to cóż… Mam cztery pełne godziny by zrobić się jak to Gemma powiedziała na bóstwo.
Tym razem nie brałam już długiej kąpieli tylko szybki prysznic. Włosy lekko wyprostowałam tak aby tworzyły romantyczne fale, pomalowałam rzęsy, oczy podkreśliłam kredką i brzoskwiniowym cieniem. Usta pociągnęłam cielistą szminką a policzki musnęłam różem.
No i przyszła największa zmora każdej z dziewczyn. W co się ubrać?
Przekopałam szafę wzdłuż i w szerz. Nie zauważyłam nic co przykułoby moją uwagę na dłużej niż pięć przysłowiowych minut.
W końcu w akcie desperacji zaczęłam jeszcze raz przeszukiwać wszystko i w moje ręce wpadła piękna sukienka. Od razu odłożyłam ją na bok i zaczęłam szukać czegoś do niej. Napatoczyła się Czerna, skórzana kurtka więc będę zarówno rozważna jak i romantyczna. To jest to. Na zegarku była już 19.00. Ja nie wiem dlaczego ten czas dzisiaj tak pędzi. Przed chwilą był ranek a tu już wieczór. Usiadłam i wyjęłam album ze zdjęciami, który ostatnimi czasy zaczęłam uzupełniać i tworzyć. Zdjęcia były poukładane w kolejności chronologicznej. Najpierw te, które niegdyś trzymałam w pudełku pod łóżkiem. Rodzina, ja i Patryk, następnie pierwsze zdjęcie z całym One Direction, potem już tylko zdjęcia moje i Louisa. Och jacy my byliśmy wtedy szczęśliwi. Od czasu do czasu znajdowałam zdjęcia z którymś z chłopaków. Kolejnym okresem był Sylwester i zabawa do białego rana. Było tu moje zdjęcie i Harry’ego gdy śpiewaliśmy, staliśmy objęci na moście, nawet zdjęcie moje i Zayn’a gdy tłumaczyłam mu, że tak będzie dla nas lepiej, że przyjaźń jest OK. Moje urodziny, Liam z Marry, Niall z kanapką, Zayn z Jenną, Zayn ze mną, ja i Harry, ja i Lucy, ja i Cris oraz Jess, ja i Lucy…. Moja mama. Chwyciłam kawałek papieru i napisałam na nim: ja z mamą podczas świętowania moich 17. urodzin. Włożyłam papierek pod zdjęcie i zamknęłam album bo ktoś uporczywie do mnie dzwonił. Z telefonu uśmiechała się do mnie mordka Zayn’a
- Cześć wariacie! Co słychać?- przywitałam się z przyjacielem
- Cześć cześć! Słuchaj chciałem się Ciebie zapytać czy nie chcesz czasem iść do kina. Miałem iść z Jenną ale nie może, coś jej wypadło. Mam jeden bilet wolny a szkoda nie wykorzystać takiej okazji. Co Ty na to?- zapytał mnie chłopak
- Przepraszam Cię Zayn ale ja już mam zorganizowany wieczór. Idę z Gemmą porozmawiać i wiesz… taki babski wieczór. Może zaproś jakąś fankę? Będzie w siódmym niebie- powiedziałam
- Och..- słuchać było, że posmutniał- Wiesz to dobry pomysł. Tak zrobię. Baw się dobrze!-
- Zayn!- krzyknęłam gdy już chciał się rozłączyć- Następnym razem. Przepraszam, że tak wyszło- powiedziałam i usłyszałam:
- Nie ma o czym gadać. Jest ok. Do zobaczenia- i tyle go słyszałam. Zawiodłam go, to jasne jak słońce ale nie mogłam rzucić wszystkiego i iść z nim na ten film. Nie mogłam tak wykiwać Gemmy. Nie chciałam tak postępować z przyjaciółmi.
Kilka minut po ósmej usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to na pewno ona. Ostatni raz spojrzałam w lustro, poprawiłam włosy i zbiegłam na dół.
- Wchodź- powiedziałam otwierając drzwi i od razu idąc do kuchni. Nawet nie spoglądałam kto za nimi stoi. Byłam pewna, że to Gem.
- Mhm!- usłyszałam za sobą. Moje serce zamarło. Odkręciłam się powoli na pięcie i stanęłam twarzą w twarz z Panem Harrym Styles’em.
- A co Ty tu robisz?- zapytałam nie mogąc uwierzyć w to co widzę. Przede mną stał Harry z wielkim bukietem czerwonych róż
- To dla Ciebie- powiedział i podał mi kwiaty. Wiedział, że nie cierpię czerwonych róż ale to nic… W tej chwili to było nie ważne. Moje serce skakało z radości i krzyczało no wreszcie!
- Myślisz, że jak podarujesz mi kwiaty to wszystko nimi załatwisz? Gdzie jest Gemma?- zapytałam wyglądając przez niego na wciąż otwarte drzwi wejściowe
- Ona… To tak naprawdę ona zaaranżowała to nasze spotkanie. Proszę Cię zgódź się pojechać ze mną w jedno miejsce- powiedział chłopak łamiącym się głosem
- Niby po co?- zapytałam bardziej zdziwiona niż zła
- Bo chcę Ci wszystko wyjaśnić. Chociaż tyle jestem Ci winien- powiedział chłopak a ja się zgodziłam. A ja się głupia zgodziłam.
W samochodzie panowała niczym niezmącona cisza, którą przerywały ciche pomruki silnika. Żadne z nas nie siliło się by zacząć rozmowę. Osobiście byłam przekonana, że to on powinien przejąć inicjatywę. To w końcu on był tym winnym.
W pewnym momencie mając już dość tej ciszy wyciągnęłam rękę aby włączyć radio. Harry zrobił to samo i o dziwo w tym samym momencie. Ku mojej wielkiej i bezgranicznej radości nasze palce dotknęły się.
- Przepraszam- odezwał się chłopak i cofnął rękę. Zaśmiałam się, naprawdę chciało mi się śmiać z tego wszystkiego. To było żałosne. Czy tak zachowuje się para dorosłych ludzi, których łączy coś więcej niż szczenięca miłość?
- Nie to ja przepraszam- powiedziałam lakonicznym głosem- Czyń powinności w swoim aucie- spojrzałam w jego kierunku i przyłapałam go na gapieniu się na mnie. Po chwili w radiu usłyszeliśmy cichą melodię Better In time- Leony Lewis. Uwielbiałam tę piosenkę więc nie patrząc na to czy jestem zła na niego czy też nie zaczęłam śpiewać i o dziwo wydobywać z siebie coraz czystsze dźwięki.
Chłopak zjechał na pobocze a ja patrząc się mu w oczy śpiewałam:
Thought i couldn't live without you
It's going to hurt when it heals too
Oh yeaah (It'll All get better in time)
Even though i really loved you
I'm gonna smile because i deserve too
Oooh(It'll all get better in time)
Ciągle spoglądał w moje oczy a ja nie mogąc się powstrzymać zaśpiewałam:
Since there's no more you and me (No more you and me)
This time i let you go so i can be free
And Live my life how it should be(No No No No No No)
No matter how hard it is
I will be fine without you
Yes i Will
Piosenka dobiegła końca a my ciągle niczym zaczarowani spoglądaliśmy na siebie.
- Może jedź już bo Gemma się będzie niecierpliwić- powiedziałam odwracając twarz w drugą stronę. Źle zrobiłam, dałam mu zbyt wiele do zrozumienia.
Chłopak odpalił samochód i ruszył. Po 15 minutach byliśmy na miejscu a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Hello my dear!:)
Jestem straszna, skończyć rozdział w tym momencie ale Magda ma wenę i napisała już prawie 20 rozdziałów w przód! Hura!
24 KOMENTARZE! Jesteście taaacy kochani:)
Wiecie, że za 15 dni minie całe pół roku od kiedy dla was piszę? Całkowicie w to nie wierzę. Nie wierzę też w to, że mam ponad 20 tys. wyświetleń... Maskara... :)
Całkowicie mnie ta historia pochłonęła, zmieniła... Na prawdę.
Nie nudzi ona was?
Madzia zrobiła dzisiaj ciasto! Malinowe! :) Nie wiem po co to piszę ale czuję się dumna bo jeszcze nikt się nim nie zatruł :P
Jej... Jak ja nie chcę iść do szkoły... Wam też się tak nie chce czy tylko ja taka jestem?
A no i póki co hormonogram na rok szkolny wygląda następująco: Rozdziały pojawiają się co 2 lub 3 dni czyli 2 lub 3 razy w tygodniu. Sądzę, że będzie tak najlepiej bo u mnie zapewne będzie krucho z czasem i zapewne u was też ale wierzę, że jakoś znajdziecie czas na przeczytanie i ewentualne skomentowanie.
No to cóż miśki moje... Kończę. Pamiętajcie głosujcie na 1D! Nie możemy przegrać!
Pozdrawiam, Magda:)
P.S nowości Ty: http://do-you-think-you-are-doing-well.blogspot.com/
No i jak wam się podoba nie tak już nowy wystrój?
A! holidays with angels nie, nie mieszkam we Wrocławiu aczkolwiek mieszkałam tam kilka lat. Obecnie mieszkam w okolicach Lublina. Mieszkasz w Belgi? Tym bardziej mi miło, że ktoś spoza granic Polski czyta mojego bloga.
Ty...ty...JAK TY MOŻESZ KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?!
OdpowiedzUsuń20 rozdziałów na przód? To nic jak tylko dodawać, bo taka jedna Andżelika z pod Krakowa się niecierpliwi :D :P
Nawet nie przypominaj o szkole -.- Kurwa, jak mi się nie chcę! :/
A i ciastem się podziel! :]
Z.A.J.E.B.I.S.T.Y.!.!.!
Właśnie, jesteś straszna bo przerwałas w takim momencie, ale tobie się nie da nie wybaczyć przecież :) ciekawa jestem ci będzie dalej z Em i Harrym. I... Wow, naprawdę musiałaś mieć meta wenę, że udało ci się tyle wyprzedzić!
OdpowiedzUsuńCiasto jest, lub może i już było pyszne, uwielbiam maliny!
w Belgii mieszkam pół roku, na początku myślałam że fajnie będzie, że języka da się nauczyć i że jest prosty, a za 3 dni idę do szkoły dla obcokrajowców gdzie będą mnie męczyć 29 godzin w tygodniu niderlandzkim i po prostu już nie mogę się doczekać następnych wakacji. Jest i nadzieja że będę chodziła do szkoły, a może i nawet klasy z kimś z Polski, bynajmniej bardzo bym chciała.
Ok, nie będę zanudzać ciebie moją historią, bo to nudne.
Pozdrawiam,
Natalia :)
No coś Ty... Ty i nuda? Nie... Bardzo ciekawi mnie Twoja osoba...
UsuńNiderlandzki? Strasznie Ci współczuję. Ładny język ale podobno strasznie trudny :/ Ja sama musiałam uczyć się niemieckiego na gwałt więc wiem co to znaczy 29 godzin tygodniowo :P
Ja też już odliczam dni do końca roku.... Mam nadzieję, że sobie jakoś poradzisz :)
Wierzę w Ciebie :)
Cudowny, ale ty nas rozpieszczasz takimi rozdziałami. Czytam czytam, a tu nagle koniec i moja mina : :(
OdpowiedzUsuńAle piszę to i się uśmiecham, bo tak strasznie cię kocham, jesteś tak cholernie sympatyczna, że nie trzeba cię znać żeby to stwierdzać. Czytając każdy twój rozdział, jak i notki pod nimi szczerzę się jak głupia, mówię w 100% serio, a każdy kto widzi mnie z laptopem od razu zagląda na ekran i sprawdza co na nim robię że się tak szczerze :). 20 rozdziałów na przód ?? :O Ja mogę powiedzieć że jestem 20 rozdziałów w tył :P Niestety z moją weną krucho. No i oczywiście nie gniewam się na ciebie że skończyłaś w takim momencie, za to jakie będą emocje przy czytaniu następnego rozdziału. A co do ciasta, to dlaczego ktoś miałby się otruć??, taka utalentowana pisarka na pewno umie też pysznie gotować ;). No i kończę mój esej, bo limit przekroczę ;)Dalej takiej weny życzę kochanie
Kocham bardzo bardzo mocno
Emily <3
Dlaczego mogłabym kogoś otruć?
UsuńCóż... Ostatnio robiłam szarlotkę i zamiast cynamonu dodałam pieprzu więc wyobraź sobie jej smak :D Ciasto nie było najgorsze... właśnie- było. Już go nie ma ale tak jest jak ma się w domu jedyną zdolną osobę do pieczenia :P i aż 10 brzuchów do wykarmienia:P ( ależ jestem skromna) Ale szczerze uwielbiam piec i nawet zaproszę was kiedyś na ciasto! O!
Wiesz.. Co do tego talentu to ja jestem całkowitym przeciwieństwem. Jestem umysł ścisły a nie humanistka. Kocham matmę a za to polskiego szczerze nienawidzę ;/ więc ten talent jest wątły i widać to po tym jak piszę :P
A pisz mi takie eseje lubię takie wasze wypracowanka :)
No i zawsze się będziesz ze mną sprzeczać?? A sprzeczaj się za to cię kocham :). Po raz kolejny piszę ci że masz talent, postaram się pisać to w każdym moim komentarzu od dzisiaj, żebyś w końcu uwierzyła. 10 brzuchów do wyżywienia?? :O
UsuńA z chęcią przyjdę, jeśli oczywiście mnie zaprosisz :)
Emily <3
No niestety tak. Dom duży więc ludzi też dużo :P
UsuńNo i jeszcze nie zapominajmy o zwierzątkach także dom liczy kilkanaście żywych istot.
Przepraszam Cię ale taki mój urok, że z każdym się sprzeczam :P
Ja wierzę wam na słowo,że mam ów talent ale moje oceny z polskiego mówią całkowicie co innego....
Także wiecie :D
A zaproszę, oczywiście, że zaproszę:)
AAAAAww..
OdpowiedzUsuńJaki Harry jest słodki ;))
Ja cem takiego chłopaka... ejj :C
Przez to wszystko czuję się jeszcze bardziej samotna :C
Oczywiście cudowny rozdział.
Przeczytałam już ten tu i ten tam i czuję niedosyt. i tu i tu kończysz tak szybko .. :C ehh ..
Czekam na kolejne rozdziały ;p
Ja zawsze znajdę czas na twoje opowiadania, kochana :*
Pozdrawiam :
youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com
wewereone-wewerefree.blogspot.com
Jak to czytałam to jadłam ciasto i z wrażenia upaćkałam się oczywiście kremem :D Cała ja ;)
OdpowiedzUsuńUgh.. jak mogłaś przerwać w takim momencie? Osz ty cwaniaro :P Wybaczam, wybaczam.
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że masz wenę i nie wierzę, że napisałaś 20 rozdziałów w przód! Jacie... podziwiam Cię. Więc nie czekaj tylko dawaj kolejny, bo ja tu umrę!
Trzymaj się,
Alex ;* xx
Z działu na dział piszesz coraz bardziej magicznie, uwielbiam to :3. U, zrobiłaś ciasto? Zaproś mnie, bo jadłam tylko 2 kanapki na śniadanie :< malinowe? Jejku jak ja dawno nie jadłam malin, wredoto, przez Ciebie mam malinowy zawrót głowy.
OdpowiedzUsuńA co do tekstu, to super, że Harry zgodził się na plan Gemmy. Oby było jak najlepiej, ale nie przerywaj w takim momencie :<
:P
UsuńMam malin na działce bardzo dużo także siedzę i je wykorzystuję:) A to ciasto a to dżem a to wino.. Nie jest źle.
Przepraszam ale no muszę jakoś was zachęcić do dalszego czytania...
musisz jeść dużo Kamilko! Nie bierz przykładu ze mnie!
rozdział jest świetny... i piosenka do niego także też ją kocham :) tylko dlaczego kończysz w takim momencie? ciekawe gdzie ją zabrał Styles? jestem pewna, ze to miejsce bedzie magiczne... i wreszcie się ten kochany idiota pozbierał i działa!!! :))) mam nadzieję, że oni jeszcze beda razem :P hhaa 20 rozdziałów na przód? nieźle... ja nie mam pomysłu na kolejny a ty 20!! to tylko potwierdza moje słowa pod ostatnim rozdziałem (myślę że przeczytałaś :P) a jeeśli nie to mam nadzieję, że przeczytasz :)) aha i jeśli tak pisze osoba o umyśle ścisłym to ja się boję jak ty liczysz... :P pozdrawiam i czekam na zaproszenie na ciasto, albo jeszcze lepiej wino :)) http://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak liczę? Liczę w pamięci :P
UsuńNie no z matmą nie mam problemu, jest to dla mnie bardzo przyjemny przedmiot. Tak samo jest z fizyką- lubię ale nie zawsze rozumiem :P
Biologia, chemia? Boże uwielbiam i po stokroć kocham :D
Chemia dla mnie to banał. Lubię a wręcz kocham.
Ale za to polski... historia... Ludzie, czarna magia:D
Zapraszam, zapraszam :)
Nowy rozdział na http://blog1dlovestory.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńwiesz ty co?!
OdpowiedzUsuńjak mogłaś zakończyć rozdział w takim momencie?!
czekam na nn !!!!