Muzyka
Serce pękało mi z bólu. Co ja narobiłem? Zraniłem, okropnie zraniłem dziewczynę, którą kocham.
Od razu gdy zamknąłem za sobą drzwi chciałem tam wrócić, przeprosić ją, chwycić w ramiona i już nie wypuścić ale nie mogłem. Jednym z tysiąca powodów było to, że zostawiłem klucze na parapecie a tych drzwi nie można otworzyć inaczej niż za pomocą klucza. Spoglądałem tęsknie w okno w którym stała ona. Trzymała rękę przyciśnięta do szyby i szeptała ,, Kocham Cię”. Łzy zaczęły przejmować kontrolę nad moim ciałem więc czym prędzej wsiadłem do auta i odjechałem stamtąd z piskiem opon.
Zatrzymałem się przy jednym z hoteli w centrum Londynu. Nie miałem gdzie pójść. Do domu mamy nie wrócę, do chłopaków nie pójdę więc jedynym sensownym wyjściem jest hotel. Pomimo iż panował sezon wakacyjny miła Pani z recepcji znalazła dla mnie pokój. Nie był on duży ale za to był przytulny. Położyłem swoje rzeczy tuż przy łóżku i wyszedłem na balkon Wiał ciepły wiatr, powietrze pachniało lipą i…. nie mogłem dłużej tłumić w sobie uczuć. Rozpłakałem się i po prostu nie mogłem uwierzyć w to, że odszedłem od niej tak po prostu. Bez żadnego wytłumaczenia, bez żadnego powodu. Odszedłem bo nie miałem siły patrzeć na nią i na jej smutek. Jaki ze mnie chłopak?! Jaki ze mnie chłopak?! I ja mam w przyszłości założyć rodzinę?! Za szybko się poddałem, za szybko dałem się ponieść emocjom.
Łzy i krzyk przyniosły ulgę. Opierałem się o barierkę i spoglądałem w dół, na ulicę. Ludzie nie przejmowali się problemami innych osób. Zawsze widzieli tylko siebie i swój czubek nosa. Pieprzeni egoiści. Zawsze należałem do takich osób do momentu w którym poznałem ją, moją dziewczynę. To właśnie ona odmieniła moje życie. Zawsze podziwiałem ją, że mimo takiej tragedii jaką ją spotkała zawsze potrafiła zdobyć się na uśmiech i słowa pocieszenia…
Po fali łez, które zalały moją twarz przyszedł ból, rozgoryczenie i wyrzuty sumienia. Bałem się o nią ale wiedziałem, że ma przy sobie Niall’a więc on na pewno jej pomoże.
Postawiłem na najstarszą formę pocieszenia- alkohol. Niewiele myśląc zamknąłem drzwi balkonowe, chwyciłem portfel i zbiegłem do baru. I tak, jak stary pijak i zakompleksiony mężczyzna opróżniałem szkło rozmyślając nad sensem życia.
* Liam*
To był ten dzień. Jeden z niewielu dni w których mam ochotę żyć i cieszyć się obecnością innych ludzi. Dzisiaj, po raz pierwszy od bardzo dawna miałem się spotkać z Marry. Najpierw szkoła i zakończenie roku, potem impreza do białego rana. W końcu tylko ona i ja. Żadnych kłopotów, przerywających romantyczne chwile chłopaków. W końcu mogę jej poświęcić cały dzień.
Obiecałem jej, że o 19.00 przyjadę po nią i pojedziemy wspólnie do szkoły. Nie za bardzo wiedziałem jak się ubrać na taką uroczystość, w końcu w szkole dawno nie byłem ale z tego co pamiętam to obowiązywał strój galowy. Koniec końców postawiłem na czarny garnitur. To nic, że się uparuję i umrę z przegrzania. Ważne aby nie narobić wstydu Marry.
Punkt 19. stawiłem się pod jej drzwiami. Otworzyła mi jej mama i aż westchnęła z radości.
- Wejdź Liam. Musisz poczekać jeszcze chwilkę bo wiesz jakie są dziewczyny- uśmiechnęła się przyjacielsko i zaprosiła do środka. Wewnątrz budynku panował przyjemny chłód. Nie to, że pierwszy raz byłem u niej w domu ale on wyglądał jakoś inaczej. Może tylko tak mi się wydawało bo byłem spięty i przejęty całą sytuacją? W końcu przyszła mama Marry, która nawet nie wiem kiedy znikła i podała mi szklankę z wodą.
- Nie bądź taki spięty! Moja córka nie gryzie- zaśmiała się. Kiwnąłem jej głową i upiłem troszkę wody ze szklanki- O wilku mowa- powiedziała i wskazała na schody. Stała tam Marry i uśmiechała się do mnie. Wyglądała przecudnie. Była niczym spełnienie snów, najskrytszych marzeń i oczekiwań. Sukienka, która miała na sobie podkreślała jej idealną sylwetkę, makijaż dodawał jej uroku i tajemnicy a całość wieńczył zapach jej perfum. Delikatna mieszanka kwiatów z cynamonem.
- Ślicznie wyglądasz- powiedziałem i przytuliłem ją. Moje serce automatycznie zaczęło mocniej bić a na uśmiech wypełzł uśmiech. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek
- Mamo my już będziemy się zbierać- zaczęła dziewczyna i ruszyła w kierunku wyjścia kiedy
- Zaraz! Pamiątkowe zdjęcie!- starsza kobieta chwyciła aparat a ja objąwszy dziewczynę ramieniem uśmiechnąłem się. Po kilku sekundach było po krzyku i ruszyliśmy do szkoły.
- Och zapomniałbym- powiedziałem w samochodzie chwytając małe pudełeczko. Podałem je czerwonowłosej dziewczynie a ta z zapartym tchem otwierała je.
- Liam to naprawdę piękne- wyszeptała i pocałowała mnie w usta. Smak jej ust to poezja… Dziewczyna wyjęła malutki bukiecik i założyła go na nadgarstek. Zadowolony odpaliłem silnik auta i w końcu ruszyliśmy do szkoły.
* Niall*
Serce pękało mi z bólu. Co ja narobiłem? Zraniłem, okropnie zraniłem dziewczynę, którą kocham.
Od razu gdy zamknąłem za sobą drzwi chciałem tam wrócić, przeprosić ją, chwycić w ramiona i już nie wypuścić ale nie mogłem. Jednym z tysiąca powodów było to, że zostawiłem klucze na parapecie a tych drzwi nie można otworzyć inaczej niż za pomocą klucza. Spoglądałem tęsknie w okno w którym stała ona. Trzymała rękę przyciśnięta do szyby i szeptała ,, Kocham Cię”. Łzy zaczęły przejmować kontrolę nad moim ciałem więc czym prędzej wsiadłem do auta i odjechałem stamtąd z piskiem opon.
Zatrzymałem się przy jednym z hoteli w centrum Londynu. Nie miałem gdzie pójść. Do domu mamy nie wrócę, do chłopaków nie pójdę więc jedynym sensownym wyjściem jest hotel. Pomimo iż panował sezon wakacyjny miła Pani z recepcji znalazła dla mnie pokój. Nie był on duży ale za to był przytulny. Położyłem swoje rzeczy tuż przy łóżku i wyszedłem na balkon Wiał ciepły wiatr, powietrze pachniało lipą i…. nie mogłem dłużej tłumić w sobie uczuć. Rozpłakałem się i po prostu nie mogłem uwierzyć w to, że odszedłem od niej tak po prostu. Bez żadnego wytłumaczenia, bez żadnego powodu. Odszedłem bo nie miałem siły patrzeć na nią i na jej smutek. Jaki ze mnie chłopak?! Jaki ze mnie chłopak?! I ja mam w przyszłości założyć rodzinę?! Za szybko się poddałem, za szybko dałem się ponieść emocjom.
Łzy i krzyk przyniosły ulgę. Opierałem się o barierkę i spoglądałem w dół, na ulicę. Ludzie nie przejmowali się problemami innych osób. Zawsze widzieli tylko siebie i swój czubek nosa. Pieprzeni egoiści. Zawsze należałem do takich osób do momentu w którym poznałem ją, moją dziewczynę. To właśnie ona odmieniła moje życie. Zawsze podziwiałem ją, że mimo takiej tragedii jaką ją spotkała zawsze potrafiła zdobyć się na uśmiech i słowa pocieszenia…
Po fali łez, które zalały moją twarz przyszedł ból, rozgoryczenie i wyrzuty sumienia. Bałem się o nią ale wiedziałem, że ma przy sobie Niall’a więc on na pewno jej pomoże.
Postawiłem na najstarszą formę pocieszenia- alkohol. Niewiele myśląc zamknąłem drzwi balkonowe, chwyciłem portfel i zbiegłem do baru. I tak, jak stary pijak i zakompleksiony mężczyzna opróżniałem szkło rozmyślając nad sensem życia.
* Liam*
To był ten dzień. Jeden z niewielu dni w których mam ochotę żyć i cieszyć się obecnością innych ludzi. Dzisiaj, po raz pierwszy od bardzo dawna miałem się spotkać z Marry. Najpierw szkoła i zakończenie roku, potem impreza do białego rana. W końcu tylko ona i ja. Żadnych kłopotów, przerywających romantyczne chwile chłopaków. W końcu mogę jej poświęcić cały dzień.
Obiecałem jej, że o 19.00 przyjadę po nią i pojedziemy wspólnie do szkoły. Nie za bardzo wiedziałem jak się ubrać na taką uroczystość, w końcu w szkole dawno nie byłem ale z tego co pamiętam to obowiązywał strój galowy. Koniec końców postawiłem na czarny garnitur. To nic, że się uparuję i umrę z przegrzania. Ważne aby nie narobić wstydu Marry.
Punkt 19. stawiłem się pod jej drzwiami. Otworzyła mi jej mama i aż westchnęła z radości.
- Wejdź Liam. Musisz poczekać jeszcze chwilkę bo wiesz jakie są dziewczyny- uśmiechnęła się przyjacielsko i zaprosiła do środka. Wewnątrz budynku panował przyjemny chłód. Nie to, że pierwszy raz byłem u niej w domu ale on wyglądał jakoś inaczej. Może tylko tak mi się wydawało bo byłem spięty i przejęty całą sytuacją? W końcu przyszła mama Marry, która nawet nie wiem kiedy znikła i podała mi szklankę z wodą.
- Nie bądź taki spięty! Moja córka nie gryzie- zaśmiała się. Kiwnąłem jej głową i upiłem troszkę wody ze szklanki- O wilku mowa- powiedziała i wskazała na schody. Stała tam Marry i uśmiechała się do mnie. Wyglądała przecudnie. Była niczym spełnienie snów, najskrytszych marzeń i oczekiwań. Sukienka, która miała na sobie podkreślała jej idealną sylwetkę, makijaż dodawał jej uroku i tajemnicy a całość wieńczył zapach jej perfum. Delikatna mieszanka kwiatów z cynamonem.
- Ślicznie wyglądasz- powiedziałem i przytuliłem ją. Moje serce automatycznie zaczęło mocniej bić a na uśmiech wypełzł uśmiech. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek
- Mamo my już będziemy się zbierać- zaczęła dziewczyna i ruszyła w kierunku wyjścia kiedy
- Zaraz! Pamiątkowe zdjęcie!- starsza kobieta chwyciła aparat a ja objąwszy dziewczynę ramieniem uśmiechnąłem się. Po kilku sekundach było po krzyku i ruszyliśmy do szkoły.
- Och zapomniałbym- powiedziałem w samochodzie chwytając małe pudełeczko. Podałem je czerwonowłosej dziewczynie a ta z zapartym tchem otwierała je.
- Liam to naprawdę piękne- wyszeptała i pocałowała mnie w usta. Smak jej ust to poezja… Dziewczyna wyjęła malutki bukiecik i założyła go na nadgarstek. Zadowolony odpaliłem silnik auta i w końcu ruszyliśmy do szkoły.
* Niall*
Opuściłem to pomieszczenie tylko po to aby oni mogli
swobodnie porozmawiać. Wiedziałem, że ta rozmowa będzie dla nich bardzo trudna
ale nie unikną jej w żaden sposób.
Martwiłem się zarówno o nią jak i o niego Widziałem jak Harry spoglądał nerwowo w inną stronę. Rozumiałem go bo ileż można wystawiać jedną osobę na próbę? A to, że Harry miał taką matkę to nie jego wina.
Zdążyłem wziąć tylko szybki prysznic gdy usłyszałem głośny płacz. Ciałem wstrząsnęły drgawki a w sercu pojawiło się dziwne uczucie. Nie chciałem tam schodzić bo to ich osobiste sprawy ale jak usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła nie zawahałem się i zbiegłem jak najszybciej po schodach.
W przedpokoju stała a raczej siedziała Em. Wokół niej leżały kawałki szkła. Zanosiła się płaczem a ja nie wiedziałem dlaczego tak było.
- Em co się stało? Dlaczego płaczesz i skąd to szkło?- podbiegłem do niej i chwyciłem w ręce. Wydawało mi się, że ona kompletnie nie kontaktuje ale po chwili odezwała się:
- To wszystko moja wina. Gdyby nie ta sprawa z pobiciem on by tu teraz był- ciągle to nowe łzy wypływały z jej oczu i opadały na poduszkę na której ją ułożyłem
- Em powiedz mi co się stało- powtórzyłem pytanie- I gdzie w ogóle jest Harry?!- zdałem sobie sprawę z tego, że chłopaka nie ma w pobliżu
- Bo on… Bo on.. –dziewczyną wstrząsał szloch, drgawki a płacz utrudniał zbudowanie chociażby jednego zdania- On mnie zostawił!- wykrzyczała dziewczyna i wtulając się we mnie zaczęła jeszcze intensywniej płakać. Nie wiedziałem czy to jest możliwe ale chyba jednak tak bo to co teraz działo się z Emmą było nie do opisania. Nie rozumiałem tylko jednego. Jak to on ją zostawił? Co ona miała na myśli mówiąc to wszystko?- Ja wiedziałam, że nie jestem dla niego od… odpowiednia i wiedziałam, że w końcu taki moment nastąpi ale nie sądziłam, że stanie się to tak szybko- mówiła dziewczyna najwyraźniej powoli się uspokajając. Trzymałem ją w ramionach i gładziłem po plecach. Podobno na niektórych to działa uspokajająca.
- Może zrobię Ci herbaty?- zapytałem po około 20 minutach
- Jeśli to nie problem. – odpowiedziała. – Ja pójdę wezmę prysznic i zaraz wrócę- nie odpowiedziałem jej nic tylko czym prędzej pognałem do kuchni i wybrałem numer do tego kretyna.
- Styles, co Ty sobie wyobrażasz?! Czy Ty wiesz coś narobił?! – nawrzeszczałem na chłopaka gdy tylko odebrał telefon
- Niall? Mój słodziaku. O co Ci chodzi?- wybełkotał kompletnie zalany chłopak
- Chodzi mi o Emmę i o to jak bardzo ją zraniłeś! Wiesz przez co ona przechodzi?! Musisz być zawsze takim egoistą?!- krzyknąłem i rozłączyłem się. Nie mogłem słuchać tego chłopaka i jego bełkotu. Postawiłem sobie za punkt honoru zadbać o Emmę a jak tylko spotkam tego lokowatego idiotę to wtedy się policzymy.
Zalałem malinową herbatę wrzątkiem i udałem się do przedpokoju zobaczyć skąd pochodziły szkła. Nie musiałem długo szukać. Okazało się, że Emma zbiła lustro stojące tuż przy ścianie.
- Przepraszam za to lustro- powiedziała a ja lekko podskoczyłem. Wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście
- Dlaczego je zbiłaś?- zapytałem ciekawy tego co powie
- Nie mogłam się patrzeć na siebie. To przez ten dzisiejszy incydent Harry mnie zostawił. Poczułam się brudna i brzydka. Chwyciłam buta i cisnęłam nim o lustro-
- To teraz muszę unikać Ciebie i butów- powiedziałem dla rozluźnienia atmosfery a Em lekko się zaśmiała. Pozamiatałem szkła na kupkę i wziąłem dziewczynę do salonu. Gdy już dostała kubek z ciepłym napojem opowiedziała mi jak to wszystko wyglądało.
- A może tak właśnie będzie lepiej? Kilka dni odpoczniecie sobie od siebie, on przemyśli sobie to co ma przemyśleć a potem wróci znów do Ciebie? Czasami takie wyjście jest idealne bo chyba nie chciałabyś się z nim kłócić i żyć w czymś takim- spojrzałem na nią a ona nie ukrywała tego co czuje w tym momencie
- Tylko ja się boję, że on już nigdy nie zechce do mnie wrócić- spojrzała na mnie. Jej oczy były czerwone i zapuchnięte od płaczu
- E tam głupoty gadasz. Kto by nie chciał wrócić do takiego domu gdzie jest dziewczyna gotująca najlepiej na świecie?- lekko się uśmiechnęła. – a teraz już nie płacz bo szkoda życia na smutki- otarłem ręką spływające łzy po policzku.
- Niall?-
- Tak?-
- Będziesz spał ze mną?- zapytała mnie. Szczerze nie wiedziałem co mogę jej powiedzieć ale nie chciałem jej powiedzieć nie. Ona potrzebuje teraz przyjaciela.
- No jasne- powiedziałem i podałem jej tabletki uspakajające- weź kilka, one Cię uspokoją- połknęła dwie i odstawiła na bok. Nie płakała już, wydawała się być spokojna i opanowana. Zrobiłem kilka kanapek które zjedliśmy w przeciągu trzech minut i poszliśmy spać.
* Liam*
W szkole poczułem się jak uczeń. Te wszystkie książki, szafki i korytarze cuchnące gumą z obuwia. Nie wiedziałem, że Marry była prymuską i gdy tylko wyczytali jej nazwisko zacząłem głośno bić brawo, taki byłem z niej dumny. W końcu , nie oszukujmy się, dosyć nudna uroczystość dobiegła końca. Pogratulowałem dziewczynie tak znakomitych wyników i pojechaliśmy do klubu w którym odbywało się coś na rodzaj potańcówki.
Sala była bardzo duża, wszędzie wisiały girlandy świetlne i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że całość jest wielkim tarasem z widokiem na pobliskie sztuczne jezioro. Podobał mi się ten pomysł bo było tu naprawdę dużo możliwości chociażby zabranie ukochanej na romantyczny spacer po ogrodzie.
Byliśmy jednymi z pierwszych par więc mieliśmy duży wybór miejsc. W końcu zajęliśmy stolik przy koleżance Marry i jej partnerze.
- Liam poznaj to jest Kate i Joseph.- przedstawiła mi parę Marry
- Miło mi, Liam- pocałowałem dłoń dziewczyny i podałem rękę chłopakowi. W przeciągu 30 minut wszyscy byli obecni na Sali więc zaczęli podawać gorące dania. Bardzo polubiłem znajomych Marry więc nie było żadnych problemów z rozmową. W końcu miałem dosyć siedzenia i zabrałem dziewczynę na spacer.
- I jak Ci się podoba?- zapytała mnie
- Wiesz… Nie powiem żeby mi to się podobało…- wzrok dziewczyny spoczął na mnie- no bo podoba mi się to bardziej niż myślałem- uśmiechnąłem się do niej a ona popchnęła mnie w bok. Szliśmy tak trzymając się za dłonie i nie mówiąc nic. Cisza nie była dla nas czymś krępującym wręcz przeciwnie, była czymś naturalnym.
- Wiesz… Cieszę się, że Cię spotkałem. Nie potrafię sobie teraz wyobrazić życia bez Ciebie. Przynosisz mi radość w pochmurny dzień, dodajesz mi siły i przede wszystkim akceptujesz mnie takiego jakim jestem. Kocham Cię Marry- spojrzałem w oczy dziewczyny, które odbijały kolorowe światełka
- Też czasami zastanawiam się jakby to było gdyby Ciebie nie było ale po
co nam to wiedzieć? Mamy siebie i powinniśmy się tym cieszyć. Też Cię kocham
głuptasie bo inaczej się nie da- przytuliła się do mnie po czym pocałowałem ją
długo i namiętnie. Przeszliśmy dookoła jeziorka i wróciliśmy na salę. Napiliśmy
się po czym ruszyliśmy na parkiet. Bawiliśmy się do białego rana i spokojnie
mogę stwierdzić, że była to najlepsza noc w moim życiu.Martwiłem się zarówno o nią jak i o niego Widziałem jak Harry spoglądał nerwowo w inną stronę. Rozumiałem go bo ileż można wystawiać jedną osobę na próbę? A to, że Harry miał taką matkę to nie jego wina.
Zdążyłem wziąć tylko szybki prysznic gdy usłyszałem głośny płacz. Ciałem wstrząsnęły drgawki a w sercu pojawiło się dziwne uczucie. Nie chciałem tam schodzić bo to ich osobiste sprawy ale jak usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła nie zawahałem się i zbiegłem jak najszybciej po schodach.
W przedpokoju stała a raczej siedziała Em. Wokół niej leżały kawałki szkła. Zanosiła się płaczem a ja nie wiedziałem dlaczego tak było.
- Em co się stało? Dlaczego płaczesz i skąd to szkło?- podbiegłem do niej i chwyciłem w ręce. Wydawało mi się, że ona kompletnie nie kontaktuje ale po chwili odezwała się:
- To wszystko moja wina. Gdyby nie ta sprawa z pobiciem on by tu teraz był- ciągle to nowe łzy wypływały z jej oczu i opadały na poduszkę na której ją ułożyłem
- Em powiedz mi co się stało- powtórzyłem pytanie- I gdzie w ogóle jest Harry?!- zdałem sobie sprawę z tego, że chłopaka nie ma w pobliżu
- Bo on… Bo on.. –dziewczyną wstrząsał szloch, drgawki a płacz utrudniał zbudowanie chociażby jednego zdania- On mnie zostawił!- wykrzyczała dziewczyna i wtulając się we mnie zaczęła jeszcze intensywniej płakać. Nie wiedziałem czy to jest możliwe ale chyba jednak tak bo to co teraz działo się z Emmą było nie do opisania. Nie rozumiałem tylko jednego. Jak to on ją zostawił? Co ona miała na myśli mówiąc to wszystko?- Ja wiedziałam, że nie jestem dla niego od… odpowiednia i wiedziałam, że w końcu taki moment nastąpi ale nie sądziłam, że stanie się to tak szybko- mówiła dziewczyna najwyraźniej powoli się uspokajając. Trzymałem ją w ramionach i gładziłem po plecach. Podobno na niektórych to działa uspokajająca.
- Może zrobię Ci herbaty?- zapytałem po około 20 minutach
- Jeśli to nie problem. – odpowiedziała. – Ja pójdę wezmę prysznic i zaraz wrócę- nie odpowiedziałem jej nic tylko czym prędzej pognałem do kuchni i wybrałem numer do tego kretyna.
- Styles, co Ty sobie wyobrażasz?! Czy Ty wiesz coś narobił?! – nawrzeszczałem na chłopaka gdy tylko odebrał telefon
- Niall? Mój słodziaku. O co Ci chodzi?- wybełkotał kompletnie zalany chłopak
- Chodzi mi o Emmę i o to jak bardzo ją zraniłeś! Wiesz przez co ona przechodzi?! Musisz być zawsze takim egoistą?!- krzyknąłem i rozłączyłem się. Nie mogłem słuchać tego chłopaka i jego bełkotu. Postawiłem sobie za punkt honoru zadbać o Emmę a jak tylko spotkam tego lokowatego idiotę to wtedy się policzymy.
Zalałem malinową herbatę wrzątkiem i udałem się do przedpokoju zobaczyć skąd pochodziły szkła. Nie musiałem długo szukać. Okazało się, że Emma zbiła lustro stojące tuż przy ścianie.
- Przepraszam za to lustro- powiedziała a ja lekko podskoczyłem. Wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście
- Dlaczego je zbiłaś?- zapytałem ciekawy tego co powie
- Nie mogłam się patrzeć na siebie. To przez ten dzisiejszy incydent Harry mnie zostawił. Poczułam się brudna i brzydka. Chwyciłam buta i cisnęłam nim o lustro-
- To teraz muszę unikać Ciebie i butów- powiedziałem dla rozluźnienia atmosfery a Em lekko się zaśmiała. Pozamiatałem szkła na kupkę i wziąłem dziewczynę do salonu. Gdy już dostała kubek z ciepłym napojem opowiedziała mi jak to wszystko wyglądało.
- A może tak właśnie będzie lepiej? Kilka dni odpoczniecie sobie od siebie, on przemyśli sobie to co ma przemyśleć a potem wróci znów do Ciebie? Czasami takie wyjście jest idealne bo chyba nie chciałabyś się z nim kłócić i żyć w czymś takim- spojrzałem na nią a ona nie ukrywała tego co czuje w tym momencie
- Tylko ja się boję, że on już nigdy nie zechce do mnie wrócić- spojrzała na mnie. Jej oczy były czerwone i zapuchnięte od płaczu
- E tam głupoty gadasz. Kto by nie chciał wrócić do takiego domu gdzie jest dziewczyna gotująca najlepiej na świecie?- lekko się uśmiechnęła. – a teraz już nie płacz bo szkoda życia na smutki- otarłem ręką spływające łzy po policzku.
- Niall?-
- Tak?-
- Będziesz spał ze mną?- zapytała mnie. Szczerze nie wiedziałem co mogę jej powiedzieć ale nie chciałem jej powiedzieć nie. Ona potrzebuje teraz przyjaciela.
- No jasne- powiedziałem i podałem jej tabletki uspakajające- weź kilka, one Cię uspokoją- połknęła dwie i odstawiła na bok. Nie płakała już, wydawała się być spokojna i opanowana. Zrobiłem kilka kanapek które zjedliśmy w przeciągu trzech minut i poszliśmy spać.
* Liam*
W szkole poczułem się jak uczeń. Te wszystkie książki, szafki i korytarze cuchnące gumą z obuwia. Nie wiedziałem, że Marry była prymuską i gdy tylko wyczytali jej nazwisko zacząłem głośno bić brawo, taki byłem z niej dumny. W końcu , nie oszukujmy się, dosyć nudna uroczystość dobiegła końca. Pogratulowałem dziewczynie tak znakomitych wyników i pojechaliśmy do klubu w którym odbywało się coś na rodzaj potańcówki.
Sala była bardzo duża, wszędzie wisiały girlandy świetlne i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że całość jest wielkim tarasem z widokiem na pobliskie sztuczne jezioro. Podobał mi się ten pomysł bo było tu naprawdę dużo możliwości chociażby zabranie ukochanej na romantyczny spacer po ogrodzie.
Byliśmy jednymi z pierwszych par więc mieliśmy duży wybór miejsc. W końcu zajęliśmy stolik przy koleżance Marry i jej partnerze.
- Liam poznaj to jest Kate i Joseph.- przedstawiła mi parę Marry
- Miło mi, Liam- pocałowałem dłoń dziewczyny i podałem rękę chłopakowi. W przeciągu 30 minut wszyscy byli obecni na Sali więc zaczęli podawać gorące dania. Bardzo polubiłem znajomych Marry więc nie było żadnych problemów z rozmową. W końcu miałem dosyć siedzenia i zabrałem dziewczynę na spacer.
- I jak Ci się podoba?- zapytała mnie
- Wiesz… Nie powiem żeby mi to się podobało…- wzrok dziewczyny spoczął na mnie- no bo podoba mi się to bardziej niż myślałem- uśmiechnąłem się do niej a ona popchnęła mnie w bok. Szliśmy tak trzymając się za dłonie i nie mówiąc nic. Cisza nie była dla nas czymś krępującym wręcz przeciwnie, była czymś naturalnym.
- Wiesz… Cieszę się, że Cię spotkałem. Nie potrafię sobie teraz wyobrazić życia bez Ciebie. Przynosisz mi radość w pochmurny dzień, dodajesz mi siły i przede wszystkim akceptujesz mnie takiego jakim jestem. Kocham Cię Marry- spojrzałem w oczy dziewczyny, które odbijały kolorowe światełka
Hej moje kochane... Zabijcie mnie za en krótki i jakże beznadziejny rozdział ale dzisiejszy dzień to paranoja... Serio. No i tak sprawy organizacyjne :
1. ZAWIESZAM BLOGA NA OKRES 3 MIESIĘCY Z RACJI TEGO, ŻE OPUSZCZAM NASZ KRAJ I NA PRAWDĘ NIE WIEM JAK TO BĘDZIE Z DALSZYMI ROZDZIAŁAMI. MOŻLIWE, ŻE NIE POJAWI SIĘ JUŻ ŻADEN.
2 Chcę widzieć teraz waszą minę. Żartowałam :P Hahaha. Zabijecie mnie kiedyś za te żarty ale ja mam tak dobry humor, że hahaha:P
3. Kolejny rozdział pojawi się 16. czyli w moje urodzinki :P
4. I złe wiadomości o których mówiłam w poprzednim rozdziale: 17. jadę nad morze i wracam dopiero... 25 lub 26. Jestem strasznie zła bo będę musiała was opuścić no chyba, że w tym hotelu będzie internet to inna sprawa.
5. Pragnę przerosić wszystkie osoby, które po przeczytaniu ostatniego rozdziału wpadły w jaką depresję lub coś w tym stylu( bałagany w pokoju też się liczą Edyta :P). Przepraszam was, nie miałam czegoś takiego na celu. Musze dbać o wasze zdrowie psychiczne więc muszę zmienić rozdziały.... Przepraszam was najmocniej.
6. Miłego czytania i zabijania mnie w myślach ;P Do następnego!
P.S http://listentothevoiceofyourheart.blogspot.com/ gorąco polecam!
Chcesz żebym ja zawału dostała? Jak można tak robić swoim czytelniczkom? Mimo to dalej Ciebie uwielbiam. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńNareszcie pierwsza !Po przeczytaniu drukowanych liter miałam ochotę cię zabić! Nigdy więcej tego nie rób!
OdpowiedzUsuńNo chyba już mi przeszło. No wiesz chyba jebnę...jebłam ten rozdział beznadziejny?? Hahaa, bardzo śmieszne naprawdę. Chciałabym pogadać z schlanym Hazzą :P Nie będę więcej pisać o tym rozdziale, bo wiesz dobrze co sądzę o tym blogu. No to chyba tyle skarbie.
Kocham
Emily <3
A ja tak chciałam być pierwsza :p
UsuńJak ty możesz sobie tak żartować?! Ja sobie siedzie i to czytam a siostra się pyta czemu tak nagle zbielałam? hahahahahah :D Super rozdział <3 Już się nie mogę doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńhahaha:D
UsuńPrzepraszam ale nie mogłam sie powstrzymać :)
Mam za dobry humor jak na siebie :D
Jejciu... ale się wystraszyłam! Normalnie szczęka mi opadła jak przeczytałam, że wyjeżdżasz. Całe szczęście to tylko dowcip. Cieszę się, że humor Tobie dopisuję i oby tak dalej. Mam nadzieję, że jakoś wytrzymam bez Twojego bloga na ten czas. A rozdział naprawdę mi się podoba po mimo tego, że nie jest najdłuższy. Mogę czytać nawet i te krótkie. Ważne, żeby były. Mam nadzieję, że sprawy z Emmą i Harrym jakoś się ustabilizują i będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego pobytu nad morzem i przypływu nowych pomysłów!
Trzymaj się ;)
Aż mi serce staneło ._.
OdpowiedzUsuńNigdy więcej nie rób tego xd
Chyba ,że chcesz abym wylądowała na zawał .
Ojojo : cc
Mam nadzieję ,że się pogodzą .
Chociaż , chociaż w głębi duszy gdzieś tam , tam teraz myślę o Niall'u xd
Huehueheu . Zuo xd
Hahaha , myślałam nie wiem dlaczego ,że lecisz do Chin w pierwszym momencie xD
Oczywiście twój rozdział nie jest beznadziejny , tylko fantastyczny jak każdy tutaj napisany ♥
Czekam na następny ♥
Ps. Miłego wypadu nad morze :D
JA TEŻ SIĘ WYBIERAM . Mvah ♥
O matko, przez chwilę serce mi stanęło! O_o Ciesze się, że masz dobry humor ostatnio też dopadło mnie coś podobnego, ale w moim przypadku przeradza się to w napady głupawki. Biedna Em, biedny Harry chociaż sam siebie krzywdzi no i kochany Niallerek. A ten bal Liama i Marry... Aww, so romantic! No nie wieżę, dodałaś link do mojego bloga *.* Kochana jesteś, a no i mam nadzieję, że od czasu do czasu wpadniesz też na mojego drugiego bloga, ale to coś raczej w stylu moich skrótowych myśli ;***
OdpowiedzUsuńhttp://catchyourdreamsandfly.blogspot.com/
Boże... jak przeczytałam to, co jest drukowanymi literami to aż z krzesła spadłam. I to dosłownie !!
OdpowiedzUsuńA teraz co do rozdziału:
-pogadałabym sobie z pijanym Harrym, to by był niezły ubaw ^^ (zważywszy na to, że nie umiem dobrze mówić po angielsku :D)
-żal mi Em, po tym co zrobił jej Harry
-mam nadzieję, że z Emmą i Niallem nie będzie tak jak z Zaynem (jeśli wiesz o co mi chodzi)
-bal... po prostu... AWW
nie wiem co jeszcze mam napisać w komentarzu, więc chyba poprzestanę na tym co już napisałam ;pp
pozdrawiam ;**
Przepraszam! Nie chciałam!
Usuńnajpierw rozdzial :P jest cudowny :))) i ta piosenka do tego! kocham to jak piszesz. biedna em, co ten hazza narobił? :( dobrze, że niall się nią zaopiekował :P a na balu słodko, bal z liamem- marzenie ;*** ohh myślałam, ze juz naprawde nie bedzie cie tyle miesiecy!! nie żartuj sobie tak z nas. :) pozdrawiam kochana :P ja dodaje dzisiaj wieczor nowy wiec zapraszam :
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
aaa... i milego wyjazdu :P
Hahahahaha :) to nie było śmieszne:( xD
OdpowiedzUsuńRozdział super jesteś dla siebie zbyt surowa ;)
Czekam na następny:*
to nie było zabawne!;p
OdpowiedzUsuńmatko ten rozdział jest genialny! z reszta jak cały blog;D <333
Niall&Em?;****
Czekam na nexta;p
Asia;******
Cześć!
OdpowiedzUsuńPO 1.
Przeprosiny przyjmuję. No bałagan musiałam posprzątać no i mój pokój... no jakoś wygląda. No ale się nie przejmuj dziś już nie byłam aż tak agresywna. Tylko w tym momencie jadłam płatki no i ten tego... mleko mi się wylało. Z wiadomych przyczyn :P.
PO 2.
Rozdział wspaniały pomimo tego że smutny. Ale takie też muszą być :D. Kocham to jak piszesz! To mój ulubiony blog. Chyba taki jedyny który śledzę regularnie. No ale koniec zachwalania.
Teraz PO 3.
Dziewczyno! Zobaczysz znajdę cię, utłukę, wychlastam, wypatroszę, poćwiartuję a na koniec utłukę wałkiem z mojej szuflady. Później zrobię naleśniki i zjem bo taka jakaś niepochamowana ochota mnie naszła xd. No i Magda nie zdziw się jak się odwrócisz a ja tam będę stała z wałkiem i talerzem naleśników ;). No może trochę przesadziłam ale miałam takie jakieś dziwne myśli. I znów się siebie boję :P.
Ale poczucie humoru to masz niesamowite. Tak niesamowite że aż straszne. No ale ci wybaczam bo nie dałam ci tej satysfakcji zobaczenia mojej miny xdd.
PO 4.
A teraz coś trochę o rozdziale. Biedna Em. Mam nadzieję, że ich połączysz znowu choć jakieś małe zamieszanie może się zdarzyć. Oni są sobie przeznaczeni. Mam nadzieję, że Harry się opamięta. Może jakiś malutki tyciutki romansik z Zaynem? Ale Harry musi z nią być. MUSI!!! Bo jak nie to popatrz w punkcie 3.
PO 5.
Jak zwykle z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję że w Twoje urodziny będzie jakiś z extra dodatkami albo sam w sobie może być extra. I przedwczesne życzenia: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! (W dniu urodzin postaram się je trochę urozmaicić).
PO 6.
Mam takie jedno pytanie. Kiedy dokładnie wyjeżdżasz nad to morze? Wiem że 16 pojawi się rozdział a oprócz tego ile jeszcze ich będzie mniej więcej przed Twoim wyjazdem?
PO 7.
Kocham tego bloga! Ale to przecież już wiesz ;). Życzę udanej 18-nastki. Boże jak ty nam szybko rośniesz. Mówię jak jakaś stara babcia no ale dobra. Te cechy w końcu się u mnie ujawniają. Taki żart hehe. Mam nadzieję że pochwalisz się nam wrażeniami i napiszesz co ciekawego dostałaś. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Myślę że tak szybko nie zakończysz przygody z pisaniem.
Buziaki Edyta
PS. Patrz! Harry ma koszulkę z napisem 18. To przypadek czy przeznaczenie? Dobra trzymaj się PA!
hejo kochana :) u mnie nowy na :
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
Po pierwsze: twoje żarty mnie normalnie zabijają! :D Ale i tak Cię kocham! :) :*
OdpowiedzUsuńPo drugie: świetny rozdział!
+ u mnie nowość! zapraszam! :)
http://secretlifevictorie.blogspot.com/