sobota, 15 września 2012

Rozdział 83

Leżeliśmy tak na plaży kompletnie nadzy i patrzeliśmy sobie w oczy. Tańczyła w nich radość i bezgraniczne oddanie. Słońce już dawno schowało się poza linię horyzontu a z portu dobiegał nas dźwięk muzyki i ludzi krzyczących niezrozumiałe słowa. Harry spoglądał na mnie z uśmiechem na twarzy i bawił się włosami, które tworzyły coś dziwnego wokół mojej twarzy.
- I widzisz… jesteś moim czarodziejem, spełniłeś jedno z moich życzeń- uśmiechnęłam się do niego bawiąc się dłonią, które była bardzo ciepła. Chłopak odwzajemnił uśmiech- Czujesz?- położyłam jego dłoń na mojej lewej piersi- To moje serce. Ono… Ono bije dla Ciebie Harry. Ja wiem, że nie powinnam tego mówić ale czuję, że muszę. Wiem, że te słowa może i nic dla Ciebie nie znaczą ale ja… Ja Cię kocham Harry. Nie musisz się martwić, że są to słowa bez pokrycia bo one mają pokrycie.. Ja się zgubiłam, to było chwilowe i cóż głupio mi teraz. Ja wiem, że ten dzień to plejada przeróżnych emocji ale ja jestem tylko sobą….- powiedziałam delikatnie dotykając jego twarzy. Gładziłam jego policzek, który posiadał lekki zarost.
- Nie Em, ja wiem, że mnie kochasz. Ja to wiem. Nie potrzeba mi żadnych dowodów na to. Wytrzymałaś ze mną więc na pewno mnie kochasz- wyszczerzył ząbki w uśmiechu co spowodowało, że na jego twarzy pojawiły się słodkie dołeczki
- Ja nie kocham Ciebie, ja kocham Twoje dołeczki- pocałowałam miejsce tuż obok jego ust.
- Ale dołeczki są częścią mnie więc kochasz też mnie- przygarnął mnie do siebie tak, że teraz leżeliśmy wtuleni we własne ciała
- Zgadza się Panie Filozofie, kocham co wszystko z Tobą związane- zamknęłam oczy i pomyślałam o Zayn’ie. Malik może się schować, on nie ma takich słodkich dołeczków. Poza tym on ma Jenne i bardzo dobrze im się układa więc każdy jest zadowolony. Leżeliśmy tak jeszcze chwilkę po czym chłopak stwierdził, że musi wejść do wody. Ja postanowiłam zostać na brzegu. Po pewnym czasie pozbierałam swoje rzeczy i ubrałam się jak na normalnego człowieka przypadało. Ale czy ja byłam normalna? Niegdyś może i tak ale jak poznałam piątkę wariatów moje życie wywróciło się do góry nogami i teraz stanowczo nie mogę powiedzieć o sobie normalna osoba.
- Ty się tam nie uśmiechaj tylko chodź do mnie!- krzyknął Hazza chlapiąc mnie wodą. Pokręciłam przecząco głową i spojrzałam w górę. Piękna, gwieździsta noc. Zero chmur za to piękny księżyc i tysiące lśniących punkcików.
- Gdybym tylko mógł podarowałbym Ci te wszystkie gwiazdy. Ale wiesz… żadna z nich nie dorówna Tobie, jesteś od nich ładniejsza- powiedział Harry stojący tuż obok mnie. Był już ubrany i cuchnął wodorostami.
- Wracamy?- zapytałam lekko zmęczona- Chciałabym się położyć- chłopak jak na komendę wziął mnie na ręce i dzielnie ruszył w stronę hotelu.
Po drodze wstąpiliśmy do sklepu po coś słodkiego i słonego. Planowaliśmy zrobić sobie malutki wieczór filmowy więc nie ominęliśmy wypożyczalni Video. Postanowiliśmy obejrzeć Wciąż ją kocham. Harry sam wybrał ten film a ja jako zwolenniczka romantycznych filmów zgodziłam się bez najmniejszej kłótni. Niedaleko hotelów natknęliśmy się na grupkę fanek, które nie mogły uwierzyć, że spotkały sławną osobą. Nawet ja zostałam uznana za kogoś wartego uwagi i zrobiłam sobie zdjęcie z dziewczynami. Zdziwiło mnie to, ze wśród owych fanek znalazło się dwóch chłopaków, którzy poprosili Hazzę aby ,, udostępnił’’ im mnie na chwilę. Dostałam od każdego z nich buziaka i dałam autograf! Nie możliwe! Pożegnaliśmy się mile zaskoczeni owym incydentem i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Gdy w końcu znaleźliśmy się w pokoju od razu padłam na łóżko, byłam całkowicie pozbawiona siły. Zegarek wskazywał 21.30. Dosyć wcześnie.
Poszłam pod prysznic a Harry w tak zwanym między czasie telefonował do recepcji po lekkostrawną kolację( czytaj dla niego tosty z serem a dla mnie herbata oraz mała sałatka). Przebrałam się w piżamkę i usiadałam na naszym wielkim łóżku. Od razu kopytka włożyłam pod kołderkę i czekałam na Mojego Głodomora aż weźmie prysznic. Znając chłopaka to wyjdzie za pół godziny więc nie czekając wyjęłam telefon i napisałam do Jamesa śląc mu pozdrowienia z wyspy.. Niedługo potem rozległ się dźwięk dzwonka i okazało się, ze to Louis do mnie dzwoni.
- Tak?- zapytałam odbierając telefon
- Em….- jego głos był zrozpaczony- wiem, że jesteś chora ale możesz na chwilę przyjść do mnie? Proszę…- powiedział z ledwością chłopak. Moje serce podskoczyło do góry i zaczęło pompować więcej krwi. Bałam się, że coś mu się stało
- Jasne, zaraz będę- powiedziałam i rozłączyłam się. Krzyknęłam kąpiącemu się chłopakowi, że na chwilę wychodzę i zakładając pośpiesznie różowe kapcie złapałam apteczkę i wybiegłam z domku.
Noc była przyjemnie ciepła. Wokół mnie szumiało morze a ja w kapciach zasuwałam do domku Lou oddalonego od naszego o jakieś 300 m. Bałam się najgorszego. Coś mu się stało i teraz zapewne wykrwawia się na śmierć.
- Lou! Lou!- krzyknęłam wpadając do pomieszczenia. Mój głos był przepełniony strachem, drżał.
- Tu jestem- usłyszałam z sąsiedniego pokoju. Loui leżał pod kołdrą a z oczu ciekły mu łzy
- Mój Boże co się stało?!- podbiegłam do łóżka i uchwyciłam dłoń chłopaka w moją
- Moja skóra… Ona piecze. Chyba się poparzyłem- wysyczał chłopak a ja zsunęłam z niego kołdrę. Faktycznie nie wyglądało to najlepiej.
- Idź i weź zimny prysznic Lou, tu nie ma żartów- powiedziałam a on grzecznie zwlókł się z łóżka i pomaszerował do łazienki. Od razu chwyciłam telefon i zadzwoniłam do recepcji po zimny naturalny jogurt. Chłopak, który rozmawiał ze mną nieźle się przestraszył gdy powiedziałam mu, że jak w ciągu kilku minut mi go nie dostarczą to złoże skargę do dyrektora hotelu. I tak jak mówiłam, nie minęło 3 minuty a już kelner pukał do drzwi domku. Podziękowałam mu i zatrzasnęłam drzwi. Lou akurat wyszedł spod prysznica więc wszystko było tak jak powinno być.
- Połóż się dobrze?- powiedziałam głosem stanowczo zbyt troskliwym. Chłopak zrobił to o co go poprosiłam a ja wylałam zawartość opakowania na jego klatkę piersiową. Lekko syknął ale po chwili pojawił się uśmiech na jego twarzy. To znaczy że pomogło. Zaczęłam powoli wszystko rozprowadzać po jego dłoniach, rękach i klace.
- Jesteś dla mnie taka dobra Em…- zaczął chłopak a ja jakbym słyszała siebie kilkanaście dni temu tylko, że zamiast Em było tam Zayn. Jesteś dla mnie taki dobry Zayn…- Mimo tego co Ci wyrządziłem Ty teraz ratujesz mi życie i jesteś do tego taka miła, czuła, delikatna. Czym ja sobie zasłużyłem na to?- chłopak ze łzami w oczach spojrzał na mnie. Serce miałam w kawałkach… Proszę Lou nie spoglądaj na mnie takim wzrokiem bo ja i tak mam już problemy z sercem…. TACO, TACO, TACO… Gdzie to cholerne TACO?!
- Dzień Dobroci dla Zwierząt Lou- zaśmiałam się na co chłopak również to zrobił- Ale tak na serio ja nie potrafiłabym Ci nie pomóc. Przeszłość puściłam w niepamięć, nie mam tego już w głowie. Było, minęło teraz jest dobrze, prawda?- spojrzałam mu w oczy.- Ale nie płacz, proszę…- wytarłam mu łzy- Ból zaraz minie-  kłam, kłam dalej. Dobrze Ci idzie
- Ja Em…. Jesteś niesamowita wiesz? Ja nie wiem czy bym potrafił komuś wybaczyć tyle zła… Dziękuję… Już mi lepiej-  uśmiechnął się. Zadzwonił mi telefon, cholera Harry nie miał kiedy dzwonić
- Możesz odebrać i powiedzieć, ze zaraz wrócę?- poprosiłam chłopaka a on zrobił to o co go poprosiłam, znów. Po 10 minutach jogurt ładnie się wchłonął a ja poszłam umyć ręce.
- Jakbyś czegoś potrzebował lub poczułbyś się gorzej to dzwoń o każdej porze jasne?- zapytałam a on skinął głową. Wyszłam wprost na chłodny deszcz.

- Ileż można czekać? I dlaczego TWÓJ telefon odebrał Louis?- zaczął mnie przesłuchiwać Harry
- Musiałam mu pomóc-
- W czym?-
- Poparzył się i zrobiłam mu opatrunek-
- Gdzie?-
- Na brzuchu i rękach coś jeszcze?-
- Kochasz mnie?-
- Tak- na jego twarzy pojawił się uśmiech wielkości największego banana- Nie bądź o niego zazdrosny, on teraz potrzebuje pomocy a dobrze wiesz, że ja nie przejdę obok potrzebującego obojętnie. Szczerze to nie wygląda to najlepiej, nie wiem czy obędzie się bez szpitala- stwierdziłam
- Aż tak źle?- zapytał najwyraźniej przejęty Hazza. Kiwnęłam głową i skierowałam się do naszej sypialni. Po chwili przyszedł chłopak z tacą jedzenia i włączyliśmy film.

- Kochanie… Proszę nie płacz- powiedziałam głaszcząc chłopaka po ramieniu. Hazza leżał na moich kolanach, które teraz były mokre od jego łez
- Ale ja… Ale ja….- łkał- ja nie rozumiem dlaczego oni nie mogą być razem!-
- Kochanie… to film i to jest wiadome, że na koniec ich miłość zwycięży i będą razem- zatopiłam palce w jego aksamitnych włosach. Czułam się tak jakbym głaskała jedwab- Ciesz się, że Ty nie pracujesz w wojsku-
- Nie wyobrażam sobie tego- zadrżał a ja przykryłam go kołdrą i pocałowałam w czoło. Usłyszałam dźwięk telefonu, oznajmiający, że dostałam widomość. Przesunęłam się delikatnie w lewo i próbowałam dosięgnąć go. No dawaj Em! Jeszcze kawałek! Góra pięć centymetrów! Do dalej Em! Em! Weeeź! I nagle TRACH, BACH, ŁUP i Em leży na podłodze i zanosi się śmiechem. Mój śmiech jest donośny i radosny. Śmieję się z własnej głupoty bo co mam robić? Płakać nad bolącym tyłkiem?
- Matko… Ile Ty Em ważysz… Nie połam tylko tych paneli- powiedział Hazza z ,, góry”. To było dziwne, że w ogóle nie zainteresował się tym czy mi nic nie jest tylko bardziej martwił się o podłogę.
- Ja o rybie Ty o grzybie- powiedziałam w ojczystym języku zastanawiając się nad sensem moich słów
- Że co? Możesz mówić po normalnemu?- zaśmiał się chłopak i zniżył się do mojego poziomu. Wsiał głową w dół śmiesznie przebierając nogami, które były ciągle na łóżku
- A nic… Mówię, że jesteś śliski jak ryba- wypaliłam nie myśląc nad tym jakże epickim porównaniem. Jak ryba Em? Jak ryba? Ogarnij się kobitko.
- Jak ryba? Cóż…- zamyślił się chłopak a ja spojrzałam mu w oczy. Widać było, że jest szczęśliwy. Taki beztroski wieczór z ukochaną osobą a człowiek od razu szczęśliwszy. Niewiele myśląc pocałowałam go a było to tym przyjemniejsze, że jego loczki łaskotały moją szyję. Zawdzięczałam to temu, że wisiał on ciągle głową w dół. W pewnym momencie nie mogąc już wytrzymać wybuchłam śmiechem, prawdziwym, szczerym śmiechem.
- Boże, uwielbiam jak się śmiejesz- powiedział chłopak i chcąc być nad wyraz romantyczny chciał dotknąć mojej twarzy ale szczerze mówiąc nie bardzo mu to wyszło i wsadził mi palucha w oko
- Auć!- krzyknęłam automatycznie zamykając oko i pocierając je dłonią- Chcesz mi oddać swoje gałki oczne?- zapytałam śmiejąc się
- Jeśli byłaby taka potrzeba nie wahałbym się ani minuty- powiedział patrząc mi w jedno oko. Uśmiechał się a w jego oczach tańczyła niebywała troska. Troska i miłość. I czy to nie jest wystarczający dowód jego miłości? Oddałby mi swoje gałki oczne. Swoje śliczne, zielone gałki oczne…. Och… Nie mogłam trafić na lepszego chłopaka. W końcu nie każdy zdobyłby się na coś takiego- Oddałbym Ci nawet moje serce a wtedy miałabyś jakąś cząstkę mnie zawsze przy sobie- Szczyt romantyzmu! Oddałby mi serce? Błagam Cię zostań moim mężem. Nie potrzebuję nic więcej… A wtedy miałabyś cząstkę mnie zawsze przy sobie….
- Masz- podałam mu nóż. Chłopak przyjrzał mu się z zainteresowaniem- Po co czekać?- zapytałam patrząc mu w oczy. Wrócił do normalnej pozycji i spojrzał na mnie
- Czemu nie?- zapytał i wziął mocny zamach……


Hello my dear! :)
Jak wam weekend mija? Przepraszam, że rozdział pojawia się tak późno ale mała awaria w domu no i duża kłótnia...
Codzienność...
A więc jak? jak wam sie podoba rozdział?
Sądzicie, że Harry to zrobi?
Oh My God! To już 83 rozdział! Cieszę sie jak mało kto bo uwaga, uwaga już jutro minie dokładnie pół roku jak jestem tu z wami!
Nie dało się tego zauważyć prawda?
No a już za niedługo roczek będzie na koncie :D
Madzia zrobiła ciasto i teraz zapycha nim swoje smutki i żale..
Mam wenę czyli weszłam na drogę postępu.. :)
No i... co jest do mnie kompletnie nie podobne dogadałam moim koleżanką, które na każdym kroku mieszają mnie z błotem....
Dobrze zrobiłam?
Mam pytanko.. Dlaczego jest tak mało komentarzy??
No i nowy rozdział Tu

24 komentarze:

  1. juuuuppi jestem pierwsza ;3
    przepraszam, ale nie zawsze mam czas na dodanie komentarza... wiesz, ledwo go mogę w tygodniu przeczytać... głupia szkoła. odciąga mnie od czegoś tak pięknego...;**
    szkoda, że rozdział taaaaki krótki. ale jak już wiesz każdy Twój rozdział jest dla mnie za krótki. czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj, nie musisz.
      Nie możesz rezygnować z nauki tylko po to aby skomentować to coś co śmiem nazwać opowiadaniem :D
      Mimo wszystko jest mi niezmiernie miło, że znalazłaś czas na napisanie teraz komentarza, dziękuję :)

      Usuń
  2. No i jestem i tutaj. Bardzo cię przepraszam skarbie, za mój brak komentarzem pod ostatnim rozdziałem, właściwie nie wiem jak to się stało. Do rzeczy. Rozdział cudowny, nie sądzę aby Harry mógł to zrobić, no chyba że jest aż tak cholernie zakochany, no ale tak bez powodu. Oby nie robił żadnych głupot. Szkoda mi Lou, ale jak przypomnę sobie jak zranił Em, to myślę sobie dobrze mu tak :P Wiem podła jestem. Dobrze, nie rozpisuje się dzisiaj. Smacznego ciasta życzę, które już zapewne zjadłaś :PP i powodzenia. Bardzo się ciesze że im dogadałaś, tak ma być moja kochana :*
    Dobranoc
    Kocham
    Emily <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie zjadłam jeszcze! Nie rób ze mnie żarłoka! :P
      Zjadłam tylko 1 kawałek a przypominam, że mam do wykarmienia praktycznie 14 żołądków także wiesz... To cud, że dzisiaj jest jeszcze pół blachy... o.O
      Czyżby im nie smakowało i okłamują mnie?? Dziwne...
      Nie przepraszaj Emily... Nie masz za co... Rozumiem Ciebie i Twoja sytuację więc spokojnie.. Wdech, wydech, wdech, wydech.
      Magda się nie gniewa. Wręcz przeciwnie, cieszę się z Twojej obecności tutaj :)
      A co do Hazzy... W następnym rozdziale zobaczysz co on wymąci z tym nożem :P

      Usuń
  3. Kochana przepraszam , że nir skomentowała ostatnio , ale mam mały problem z samą sobą :c mam nadzieję , że wybaczysz :-)
    A co do rozdziału to oczywiście cudny i nie mogę doczekać się kolejnego ;DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieeeeeeee! On tego nie zrobi! Prawda?
    .
    .
    .
    PRAWDA?!
    Nie żeby coś, ale no wiesz...ciasto. No wiesz...Podziel się posiłkiem! hahah :D
    Czas mija a blog ciągle fantastyczny!
    Rozdział też. Ten Hazza, te gwiazdy, to wszysto...Awwww <3
    Nie wiem czy wiesz, ale KOCHAM twojego bloga <3
    Całuski i trzymaj się xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww... Twoje słowa sprawiają, że roztapiam się jak margaryna na ogniu :D
      Jest mi niezmiernie miło, że mimo tego iż pół roku za nami Ty ciągle sądzisz, że to wszystko jest fantastyczne..
      Zmotywowałaś mnie do dalszej pracy :P
      A podzielić podzielę się. Zapraszam do siebie :D

      Usuń
  5. Ach te moje zaległości z pisaniem, komentowaniem, graniem, chyba się starzeję. Jeszcze miesiąc i będę miała piętnastkę na karku. Cudownie piszesz, świetny rozdział... So romanic! Tylko coś ty z tym nożem wymyśliła? Jak zwykle musi być jakaś część której mój mini mikroskopijny móżdżek nie pojmuje. Dogadałaś koleżankom? No i to się nazywa postęp. To już pół roku, a wydaje się jakbym dopiero wczoraj przeczytała prolog. To chyba tylko ja czasu nie liczę, a moja "przygoda" z 1D zaczęło się przecież naprawdę dawno. Zupełnie inne czasy, zupełnie inne... Lepsze? Może, czasami chciałabym cofnąć się o te parę miesięcy, rok wstecz. No to jeszcze raz, jesteś niesamowita. I'm yours forever! xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą prawda? A ja jestem szczęśliwa z tego, że już 6 miesięcy 1D jest w moim życiu :P
      A wymyśliłam, jakiś dramatyzm musi być prawda? No muszę, nie mogłam się opanować :P
      O tak... Zaczynają pisać to coś było lepiej niż jest teraz ale... za kolejne pół roku może być lepiej niż jest w obecnej chwili także... Nie, nie starzejesz się :P
      15 lat? Hmmm... 16 października??

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. No może nie aż tak dokładnie, ale dodaj sześć dni ale dodaj sześć dni i będzie okej. Skoro szczęśliwi czasu nie liczą muszę być chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie ;)

      Usuń
  6. Więc... weekend z jednej strony mija fajne a z drugiej beznadziejne. Jak wspominałam wcześniej grzeję się i czekam aż wyzdrowieję. Mam nadzieję, że do Ciebie zdrówko już wraca, bo u mnie coś się pogarsza ;c
    To już pół roku? Omg jak ten czas szybko leci ;o Może kolejne 6 miesięcy na tym blogu? ;) Ja jestem jak najbardziej za.
    Zrobiłaś ciasto? Brawa dla Madzi :D
    A co do koleżanek to myślę, że chyba dobrze zrobiłaś. Nie poddawaj się.
    Uhuhu.. trochę się rozpisałam a o rozdziale nic! Cała ja ;P
    Rozdział świetny. Biedny Louis. Czasami mam tak, że chciałabym, żeby Em była z nim albo z Zayn'em, ale to tylko takie chwilowe moje myśli. Najlepiej jest tak jak teraz.
    A co Harry zrobi? Boże, ale mnie wystraszyłaś! On nie zrobi jej krzywdy, prawda? No przecież on ją kocha!
    Trzymaj się <3
    Alex♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też choroba sie pogarsza więc jest nas dwie :P
      Tylko 6 kolejnych? No nie wiem... będę musiała zmienić swoje plany :D
      Dziękuję za to, że tak wytrwale komentujesz moje rozdziały. To wiele, wiele dla mnie znaczy:)

      Usuń
    2. Więc powiadasz, że to tylko 6 miesięcy? Ja oczywiście będę to czytać nawet i dłużej! ;)

      Usuń
    3. Tak, oczywiście, że to TYLKO 6 miesięcy :)
      Wiesz.. Dla mnie te trzy lata bez rodziców.. To wszystko wydaje się jakby to stało się wczoraj.. Także pół roku to jak kwestia dnia :)

      Usuń
    4. Przykro mi z powodu Twoich rodziców...
      Bądź z nami jak najdłużej! <3

      Usuń
    5. Oczywiście, że będę.
      W końcu jesteście moją rodziną :)

      Usuń
  7. ojejku :)) przeczytałam już wczoraj wieczorem na telefonie, ale nie miałam jak skomentować, dlatego dopiero teraz dodaję komentarz :)) no co ja ci mam powiedzieć Magda? :)) nie umiem znaleźć słów, żeby opisać jak piszesz :)) niby ten rozdział o niczym, ale jednak jest tam tyle wspaniałych momentów, tyle ważnych uczuć itd. Nie wiem jak ty to robisz... :)) cieszę się, że JESTEŚ Z NAMI i to już od pół roku. szmat czasu :))) obyś pisała dla nas jeszcze przez długii czas... :) matko już 83 rozdział, a ty na każdym kroku, w każdym rozdziale pozytywnie mnie zaskakujesz :))) Dziękuję ci za to i mimo natłoku obowiązków zawsze znajdę czas, żeby odwiedzić twoje blogi i skomentować... :)) Kocham Hania :)

    aaaa... i u mnie nowy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Haniu, że jednak zostałaś!
      Tak, wiem już skomentowałam i na prawdę, jesteś wielka... :)
      Cieszą mnie Twoje słowa bo wiem, że jest ktoś komu na prawdę zależy na mojej pracy..
      Jesteś kochana :*:)

      Usuń
  8. Świetny rozdział> Piszesz go już pół roku więc gratuluje wytrwałości. Świetnie piszesz i mimo że to już 83 rozdział twoje opowiadanie nie traci sensu naprawdę szacun:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko odświeżyłam stronę a tu łup nowy nagłówek :) fajny jest;))

      Usuń
    2. Dziękuję za słowa oraz ocenę nagłówka.
      Tak sie składa, że jedna z dziewczyn była tak miła i zrobiła mi taki mały prezent:)
      Jak widać, jest na prawdę imponujący :)

      Usuń
  9. Nie mogę uwierzyć że tak cudownie piszesz. Kocham to co piszesz.
    Istne dzieła.
    YEY! CUDA! <3

    Xxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  10. notka jest bomba ! zapraszam do mnie : http://i-wanna-i-stay-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń