czwartek, 13 września 2012

Rozdział 82

Happy Brithday Niall!
No i czy to nie jest idealny moment na dodanie 82. rozdziału?
Oczywiście, że tak! Zapraszam!


-(…) i wtedy ona przychodzi do mnie ze skrzynką dorodnych marchewek!- mówi Lou a my wszyscy wybuchamy śmiechem. Siedzimy w jednej z nadmorskich restauracji i jemy wyśmienitą rybę z frytkami. Rozmowa przebiega na luzie, od czasu do czasu urozmaicają ja fanki, które nie mogą uwierzyć własnym oczom i boją się cokolwiek powiedzieć. W takich sytuacjach to Niall przejmuje inicjatywę i zadaje takiej dziewczynie pytania o imię, wiek i różne duperele. Harry cały czas trzyma swoją dłoń na moim kolanie co odbieram jako zadowolenie i ulgę zarazem.
- Chodźmy gdzieś- mówię nie mogąc już siedzieć na tych fotelach, które owszem są wygodne ale ileż można siedzieć?!
- Sorki piękna ale ja się nie ruszę- mówi Niall, głaszcząc swój brzuszek i mówiąc do niego :
 ,, Wszystko będzie Ok., ona nas nie ruszy”
- Chwila wytchnienia Em- Lou patrzy na mnie a potem na kelnerkę
- Chodźmy, ja też nie mogę już siedzieć- mówi Harry i wstaje. Płaci za nas i po chwili idziemy wąskimi uliczkami, śmiejąc się dosłownie z niczego. Tak powinno być. On + ja= bezgraniczne szczęście.
Poprosiliśmy kilku przechodniów aby zrobili nam zdjęcia, które to dodam do albumu razem z mnóstwem innych. Wydaje mi się, że teraz jesteśmy szczęśliwi, ale szczęśliwi inaczej niż do tej pory. Po prostu cieszę się, że mam takiego wariata u swojego boku.
- Tęskniłam za Tobą, tęskniłam za tymi wszystkimi szalonymi rzeczami- powiedziałam gdy usiedliśmy na ławce  miejscu kompletnie pustym, odizolowanym od ludzi. Było tu pięknie. Widać było morze i słońce, które powoli kończyło swoją wędrówkę po niebie- Harry nie możemy się tak kłócić. To psuje nasze relacje, nasz związek. To psuje nas.- spojrzałam na niego
- Wiem Em, wiem. Staram się tego unikać, ale wiesz jaki jestem. Boję się o Ciebie i o to, że Cię stracę. Nie jestem idealny ale…-
- Harry jesteś idealny. Miliony dziewczyn na całym świecie marzy o tym abyś siedział z nimi tak jak ze mną teraz, rozmawiał i niczym, śmiał się i całował namiętnie. A propos.. Zmyłeś tę sól z ust?- zapytałam lekko rozmarzona
- Tak…. A co? Chcesz się przekonać?- zapytał mnie śmiesznie poruszając brwiami
- Och.. Nie wiem co na to Twoja cholernie zazdrosna dziewczyna- powiedziałam lekko kokieteryjnym głosem- Ale co zaszkodzi spróbować?- zalotny uśmiech rozjaśnił moją twarz
- Boże dziewczyno jak Ty na mnie działasz!- mówi i powoli zbliża się do mnie. Jego usta są coraz bliżej moich.. Nasze słodkie oddechy mieszają się ze sobą i łaskoczą moją szyję. Smak jego ust jest słodki ale z nutką goryczy. Nasz pocałunek jest niepewny, jakbyśmy robili to po raz pierwszy
- I jak Ci się podoba Panno Novak?- pyta seksownym głosem
- Cóż Panie Styles. Lekko mnie Pan rozczarował- chłopak zrobił smutną minkę- Musze Pana nauczyć dawać cudowne całusy- mówię i zatapiam swoje usta w jego. Czuję jego ręce na mojej talii, plecach, piersiach oraz udach. Lekko przygryzam jego dolną wargę.
- Mam ochotę zrobić coś szalonego Panie Styles- mówię patrząc mu w oczy w których tańczy pożądanie- Wie Pan co zawsze chciałam zrobić?-
- Co takiego?- pyta muskając moje wargi
- Zawsze marzyłam o tym aby kochać się na plaży podczas zachodu słońca z jednym z chłopców z brytyjsko- irlandzkiego zespołu- uśmiech wypełza mi na twarz
- Mam to traktować jako propozycję?- jego oczy płoną od namiętności i pożądania. Takiego go jeszcze nie widziałam.
- A traktuj to sobie jak chcesz ale zróbmy to w takiej scenerii- usiadłam mu na kolana
- Takiej Cię jeszcze nie widziałem skarbie-
- Ty jeszcze wieli rzeczy nie widziałeś- oparłam głowę o jego bark
- Kocham Cię Em, kocham Cię z każdym dniem coraz bardziej. Z każdym wschodem słońca uświadamiam sobie jak wiele zrobiłaś w moim życiu i jak wiele radości mi dałaś. Jesteś jedyną dziewczyną dzięki, której zrozumiałem po co śpiewam i dlaczego to robię. Jesteś moim największym szczęściem- złożył delikatny pocałunek na płatku mojego ucha. Przeszedł mnie dreszcz.
- Dziękuję to bardzo miłe- uśmiechnęłam się. TO CISZA PRZED BURZĄ.- wewnętrzny głos zaczął mnie ostrzegać- Może wracajmy powoli?- zapytałam podnosząc się do góry ciągle trzymając rękę chłopaka jakbym bała się, ze zaraz ucieknie.
- A Ty? Czy Ty nadal mnie kochasz?- zapytał chłopak z radością w oczach. No i co złociutka? Co teraz zrobisz? Okłamiesz go tylko po to aby dał Ci spokój?
- Chodź, wracamy- powiedziałam i podniosłam go. Czułam, ż zaraz się popłaczę ale nie potrzebowałam tego, Harry i tak już wszystko zobaczył.
- Em…- wstał i ujął moje dłonie przez co poczułam się bezpieczniej- Nie jesteś pewna tego co czujesz tak? To przez Zayna?- spuściłam wzrok do dołu- Widziałem was Em, nie musisz mnie okłamywać…Ja to rozumiem, to chyba normalne. Ja Cię cały czas kocham i niestety… Wybacz mi ale nie ułatwię Ci wyboru. Chciałbym dale to ciągnąć bo przez tamten feralny tydzień zrozumiałem co czuję ale uszanuję każdą Twoją decyzję. Rozumiesz to?- spojrzał mi w oczy w których gościł ból
- Harry to nie tak.. Ja Ciebie kocham ale nie chcę Cię zranić przez to, że wydaje mi się, że zaczynam coś czuć do tego pieprzonego mulata!- łzy popłynęły z moich oczu- To wszystko nagle okazuje się być zbyt trudne, zbyt ciężkie jak na moje barki. Harry dlaczego to wszystko mnie dotyka? Proszę… Tylko mnie nie zostawiaj.- przytuliłam się do jego brzucha
- Kochanie, nie zostawię Cię. Już nigdy Cię nie opuszczę- szepnął i objął mnie ramieniem.


Czasami życie chcąc nam udowodnić, że wcale nie jest takie złe, zsyła na nam jakąś trudną sytuację i chcąc nie chcąc musimy sobie z nią poradzić. Następnie wyciągamy odpowiednie wnioski i żyjemy dalej z tą różnicą, że jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia. Wiemy jak sobie radzić, wiemy jak pomóc innym. Ale co zrobić gdy mamy w głowie zbyt wiele tragicznych doświadczeń, które zmieniają bieg naszego życia o 180o? Co zrobić gdy wszystko wokół nas to jedna wielka paranoja i jedna wielka niewiadoma? Teraz ja znalazłam się w takiej sytuacji i naprawdę nie wiem co mogę zrobić aby było normalnie, aby było tak jak było kiedyś, kiedy miałam owe 15 lat…
Pewnym krokiem zbliżaliśmy się do gwaru miasta, zatłoczonych ulic, do cywilizacji. Harry okazał się na tyle wyrozumiałą osobą i zrozumiał mnie oraz moją ,, chorą” sytuację. Powiedział, że poczeka ile będzie musiał bo uczucia przychodzą z czasem.
- Co powiesz na trzy gałki lodów na poprawę skwaszonych min?- zapytał mnie chłopak a ja jak małe dziecko podskoczyłam do góry i weszłam do lodziarni
- To ja poproszę….- wybór był ogromny. Tylu Samków to jak jeszcze na oczy nie widziałam!- malinę, kokos oraz…- Mój Panie!- oraz… niech będzie sex on the beach!- spojrzałam wymownie na mojego towarzysza a ten oblał się purpurą. Zapłaciliśmy za smakołyki i ruszyliśmy dalej podziwiając piękną, zabytkową zabudowę oraz panoramę. Trzymaliśmy się za ręce jak gdyby nigdy nic i śmialiśmy się jak przedszkolaki.
- Naprawdę chcesz zrobić coś szalonego?- zapytał mnie chłopak
- Tak- odparłam bez zastanowienia
- Chodź!- pociągnął mnie za rękę a ja wrzuciłam do ust resztki loda. Pędziliśmy przed siebie potrącając starszych przechodniów co stanowczo im się nie podobało. W końcu znaleźliśmy się na środku ogromnego placu na którym znajdowała się fontanna.
- Co Ty robisz?- zapytałam gdy zobaczyłam jak Loczek ściąga buty i odkłada je na bok
- Skaczemy do fontanny!- zawołam uradowany
- Co?! Ludzie tu są!- krzyknęłam
- Co tam ludzie! Czym Ty się przejmujesz?- wziął mnie na ręce i ile Bozia dała mu sił pognał wprost do źródła wody- Od kiedy nagle interesuje Cię zdanie innych? Zawsze mówiłaś, że nie jest ważne to co ludzie o nas pomyślą- chłopak wpadł do fontanny ze mną na rękach
- Ty wariacie! Aaa!! Ta woda jest zimna! Harry!- krzyczałam gdy pierwsze krople zimnej cieczy dotknęły mojej skóry
- Oj przestań! Będzie co wspominać!- zaśmiał się chłopak, któremu loki opadły na czoło. Ludzie przechodzący obok nas spoglądali i śmiali się na nasz widok. Cóż, nie powiem aby to było normalne ale to było zabawne! Odgarnęłam Harry’emu włosy z czoła i śmiejąc się ochlapałam go wodą. W ten sposób wywołałam wojnę , mokrą wojnę. I weź bądź tu mądry i wpuść dzieci do fontanny!

Jestem zmęczona, moje ciało odmawia posłuszeństwa. Mówiąc moje ciało mam na myśli moje obolałe nogi. Stanowczo takie spacery nie działają na mnie zbawiennie.
Harry idzie dzielnie do przodu niosąc mnie na swoich barkach. Ubrania powoli robią się suche, bynajmniej w miejscach gdzie padają promienie słoneczne. Powoli zbliża się godzina 18.00 ale to nie było dla nas przeszkodą aby zajść do budki z Fast Food’em i kupić po dużym hamburgerze. Ta zabawa w fontannie mnie wymęczyła.
- Zeskakuj mała- powiedział chłopak kucając a ja z wielką nieumiejętnością zeskoczyłam na ziemię. Zajęliśmy jakąś ławkę, która jako jedyna była wolna i zaczęliśmy zajadać się bułką ociekająca tłuszczem.
- Yyym! Pycha! Jakie to dobra! A ten sos? Poezja!- zachwycaliśmy się posiłkiem. Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się na co on wybuchł śmiechem wypluwając nie przeżuty jeszcze pokarm.
- Co za świnka! Fuuj!- skrzywiłam się
- To chyba ja siedzę ze świnką. Poczekaj- wytarł kciukiem mój policzek oraz nos- Teraz wyglądasz znacznie lepiej- puścił do mnie oczko i wrócił do konsumowania bułki.
Siedząc tak zastanawiałam się dlaczego z nim jestem? Czy tu chodzi o jego pieniądze i sławę? Czy stałam się na tyle zła i okropna, że zepchnęłam uczucia na drugi plan i zaczęłam pragnąć dóbr materialnych? Czy jestem aż tak wyrachowana? NIE
Uczucia na pewno są, wiem to. Tego nie da się wyjaśnić w żaden sposób ale jak patrzę na niego próbującego poradzić sobie z ketchupem wypływającym z bułki moje serce się cieszy. Najprostszy gest, każdy pocałunek i jego dotyk sprawia, że w żołądku budzą się motylki i łaskoczą mnie co powoduje dorodny uśmiech na twarzy. To chyba jest właśnie owa miłość. To co w takim razie jest z Zayn’em? Czy to jest jakieś zauroczenie? Przelotny flirt? Może to młodzieńcza miłostka, która w końcu i tak sama się ulotni? Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
 - Pójdę do apteki dobrze? Poczekasz na mnie?- chłopak skinął głową a ja wstałam z miejsca i…
- Em dlaczego masz sukienkę w paski?- zapytał Harold
- Co?- zapytałam nie bardzo wiedząc o co chodzi i spojrzałam na swoją sukienkę. Widniały na niej ogromne białe paski
- Teraz już wiem czumu ta ławka była wolna- chłopak zaśmiał się i wskazał mi kartkę z napisem ,, świeżo malowane” . Zaśmiałam się i nie zwracając uwagi na mój strój weszłam do białego budynku. Wewnątrz było przyjemnie chłodno i roznosił się znajomy mi zapach, zapach choroby i leków.
- W czymś pomóc?- farmaceutka spojrzała na mnie wymownym wzrokiem
- Tak, poproszę coś od oparzeń. Rozumie Pani, słońce nie działa zbyt dobrze na brytyjską skórę- uśmiechnęłam się po czym kobieta zaczęłam szukać leków. Podała mi jakąś maść i coś w spray’u.
- Jesteś z Londynu tak?- zapytała gdy już zapłaciłam za rachunek
- Tak, przyjechałam tu z przyjaciółmi na wakacje. Uwielbiam słonko.- ucięłam sobie krótką pogawędkę z kobietą po czym pożegnałam się i wyszłam życząc jej miłego dnia.
- Od razu Ci mówię, dzisiejszy wieczór należy do nas- powiedział Harry chwytając mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę auta.

- A Ci jak zwykle spóźnieni! Tym razem prawie 20 minut! I..- chłopak spiorunował nas wzrokiem- Jak wy wyglądacie….-Niall skrzywił się
- Gołąbeczki a wam co?- pyta nas Louis, który wysiadł z auta- Ja wiem, że jest gorąco ale wasze pocenie się jest niebezpieczne- spogląda na nas z obrzydzeniem
- Wpuścić dzieci do fontanny…- prychnęłam patrząc wymownie na Harry’ego
- Ja Ci dam dziecko Ty łobuzie Ty!- zaczął mnie gonić po całym parkingu a ja z uśmiechem na ustach umykałam chłopakowi pomiędzy samochodami. W końcu ku mojemu wielkiemu nieszczęściu chłopak złapał mnie przełożył przez ramię tak, że wisiałam głową do dołu
- Harry puść mnie!- uderzałam pięścią w jego udo
- Patrzcie! Znalazłem coś takiego na parkingu, trochę dziamate to ale można wychować. Chce ktoś? Oddam w dobre ręce- zaśmiał się Harry- Co nie ma chętnych? Ok, to ja sobie ją wezmę będzie miał mi kto sprzątać w pokoju- chłopak postawił mnie na nogach a świat przede mna zawirował. Poleciałam do tyłu, nie czułam nic… W końcu poczułam silne, męskie ręce
- Księżniczko ja wiem, że jestem pociągający ale nie leć na mnie w taki sposób- zobaczyłam szczerzącego się do mnie Zayn’a, który jak mniemam złapał mnie. Zaniósł mnie do samochodu i jak przystało na dobrego przyjaciela zapiął mnie pasami.
- Dziękuję- szepnęłam uśmiechając się blado a w głowie znów zawirowało. Nie czułam się najlepiej. Jeżeli tak dalej pójdzie to skończę z głową w toalecie a nie z Harrym na plaży.
- Dobrze się czujesz?- zapytał mnie Niall, który jako jedyny zdał się zauważyć, że nie wyglądam najlepiej
- Nie. Harry jedźmy już.- powiedziałam na co Loczek w końcu spojrzał na mnie i przestraszył się- Dzięki- powiedziałam i otworzyłam szybę. Harry poprawił włosy i odpalił silnik. W gruncie nie wyglądał źle, wyglądał okropnie.
- Poczekaj- robię lekkie czary mary na jego głowie i…- taaa daaa! Stanowczo lepiej. -
- Ej, to ja miałem być Twoim czarodziejem- mówi ze smutną miną
- Poczekaj, jeszcze będziesz miał okazję się wykazać Twoimi zdolnościami magicznymi jak ci zarzygam całą łazienkę- uśmiecham się blado i w końcu ruszamy do domu a ja co chwilę wyobrażałam sobie twarz Zayn’a tuż przed moją.

- Mamy rozumieć, że nie pójdziecie z nami na imprezę?- zapytał Louis gdy w końcu zatrzymaliśmy się przed hotelem.
- Raczej nie. No chyba, że Harry pójdzie sam..- spojrzałam na niego a w głowie znów mi zawirowało
- Nie, nie ma takiej opcji. Nie zostawię Cię- pocałował moje czoło i wziąwszy mnie na ręce zaczął iść w kierunku naszego domku.
- Przepraszam- szepnęłam śląc im smutne spojrzenie
- Wpadnę za niedługo do Ciebie Em dobrze?- zapytała Marry na co ja kiwnęłam głową. Było mi strasznie niedobrze, zawartość żołądka przesuwała się w górę i w dół, jelita niebezpiecznie dawały o sobie znać a ja poczułam, że za chwilę zwymiotuję.
- Harry nie dobrze mi- szepnęłam zalewając się zimnym potem. Na dworze było ponad 30 stopni a mną wstrząsał nieprzyjemny dreszcz.
- Cholera mam nadzieję, że się nie zatrułaś.- otworzył drzwi.- Położę Cię i pójdę do hotelu może tam dostanę jakieś krople na żołądek i ciepłą  herbatę. Zjesz coś?- zapytał kładąc mnie na łóżku
- Nie, nie przełknę nic.- skuliłam się w kłębek.- tylko herbata- chłopak przykrył mnie kocem i pocałował w czoło. Po chwili opuścił pokój mówiąc, że postara się jak najszybciej wrócić. Zamknęłam oczy myśląc o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Przewinęła się przeze mnie cała paleta emocji. Od radości począwszy a skończywszy na czarnej rozpaczy. Huśtawka nastrojów u kobiety to chyba nic dziwnego, prawda?
Ciche pukanie sprawiło, że otworzyłam oczy i ujrzałam przede mną zmartwioną Marry.
- Jak się czujesz?- zapytała siadając na rogu łóżka i odgarniając mi mokre włosy z czoła
- Nie najgorzej- oszukałam ją.
- Jest Harry?- pokręciłam przecząco głową. Dziewczyna poszperała w torebce i wyjęła malutkie pudełeczko.
- Chyba jesteś niepoważna Marry- powiedziałam wiedząc co ona trzema w ręce.
- Em to tylko profilaktycznie. Nie zaszkodzi Ci to. A jak naprawdę jesteś w ciąży? Od kiedy masz te mdłości?- dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem
- To przez to, że Harry mnie odwrócił do góry nogami. Wszystko się wymieszało i stąd owy ból brzucha-
- Proszę… Zrób ten test- dziewczyna wyciągnęła rękę a ja chwyciłam pudełeczko i poszłam do łazienki. Przy okazji pozbyłam się zawartości żołądka. Ból odszedł w niepamięć jednak strach przed wynikiem testu pozostał. Siedziałam w toalecie i zaciskałam pięści aby wynik był negatywny. Po 15 minutach odetchnęłam z ulgą- negatywny.
- I widzisz!- pomachałam jej testem przed oczami- negatywny- uśmiechnęłam się i schowałam ów testy głęboko w szafce. Dziewczyna wypuściła powietrze z płuc, które zdaje się przytrzymywała od dłuższego czasu.
- Kamień z serca- uśmiechnęła się zrelaksowana i wstała- Idę się umyć i idziemy na dyskotekę. Na pewno nie pójdziecie z nami?- zapytała stojąc tuż przy drzwiach
- Nie, dzisiaj raczej nie- powiedziałam i pożegnałam się z dziewczyną. Postanowiłam wziąć prysznic i kto wie… Jak nie będę się źle czuć to może jednak pójdziemy obejrzeć ten zachód słońca?

Przede mną rozciąga się cudowny widok- Słońce znikające we wnętrzu morza. Siedzimy na brzegu a małe fale rozbijają się o nasze gołe stopy. Nad nami stado mew prosi o choćby okruszek chleba, którego jak na złość brak. Nieopodal miasto powoli przygotowuje się do nocnego życia. Obok nas nie ma żywej duszy, jesteśmy tylko my i mewy.
Powoli wstaję i zaczynam ściągać ubranie zalegające na mnie.
- Em… Em co Ty robisz?- pyta lekko zdezorientowany Harry.
- Jak to co? Realizuje moje plany. Nie pamiętasz?- pytam lekko rozbawiona pozbywając się stanika.
- Ale…- naga wbiegam do wody nie zważając na mój strach i słowa Harolda. Woda jest przyjemnie ciepła, łaskocze moje nagie ciało wywołując tym samym śmiech.- Boże dziewczyno!- głos chłopaka niesie się ponad nami. W mgnieniu oka pozbywa się wszystkiego co ma na sobie i wskakuje do wody. W krótkiej chwili jest tuz przede mną i obejmuje moją talię. Lekko wstydzę się swojej nagości co nie uchodzi mojemu chłopakowi
- Nie wstydź się. Kocham Cię taką jaką jesteś- posyła mi serdeczny uśmiech a ja przytulam się do niego. Czuję jak delikatnie podnosi moje nogi do góry tak że wyglądam teraz jak miś koala na drzewie. Zaczyna śpiewać Just the way you are Bruno Marsa. Traktuję to jako komplement i nieśmiało uśmiecham się całując jego szyję. Nie powiem, że Harry nie jest romantyczny bo jest i to cholernie. Już wiem dlaczego durzy się w nim miliony nastolatek. Ale Harry jest tylko mój, ja należę do niego a on należy do mnie. W pewnym momencie zaczynam rozumieć dlaczego go kocham i co z tego mam. On stał się moim oparciem i wewnętrznym szczęściem, to właśnie on czuwał przy mnie tuż po śmierci Lucy i pocieszał, to on mówi mi jak bardzo mnie kocha i zalewa tysiącem komplementów, to on śpiewa mi do ucha najpiękniejsze piosenki i to on miał być ojcem moich dzieci. To nie jest Zayn, Louis czy Patryk. To jest Harold Edward Styles- najcudowniejsza osoba na świecie.
Zanurzyliśmy w wodzie tylko po to aby namiętnie się pocałować i wynurzyć się z niej praktycznie bez powietrza w płucach. Kilka głębszych oddechów i tętno wraca do normy. Harry wraz ze mną na ,, sobie’’ wychodzi z wody i kładzie mnie na piasku, który przyczepia się do mojej nagiej, mokrej skóry.
- Nie boisz się?- zapytał mnie chłopak patrząc prosto w moje oczy
- Nie, nie boję się bo…- zawahałam się. Tak naprawdę nie chciałam mówić nic zbędnego
- Śmiało Em, powiedz mi, że mnie kochasz- iskierki radości tańczące w jego oczach straciły na sile a na ich miejscu pojawiła się niepewność
- Kocham Cię Harry- słodki pocałunek przypieczętował moje słowa ale czy oby na pewno pokrywały się one z tym co mam w sercu?



---------------------------------------------------------------
Ach wyszło mi takie sweet love ale w końcu Magda ma dobry humor, tak! W szkole praktycznie bez zmian, nawet jest gorzej.
Postawiłam się raz, o raz za dużo.
Sprawdzian okazał się być cholernie trudny więc wcale nie zdziwi mnie na moim koncie jedyneczka..
Podoba sie wam? W ogóle to muszę wam strasznie, strasznie podziękować. Każde słowo okazało się być dla mnie czymś, co mnie podbudowało. A więc składam na wasze ręce wielkie dzięki.
No i na koniec macie naszego słodkiego Niall'a. Jejku.. On est straszy ode mnie tylko o 2 lata... Czuję się okropnie... :)
Pozdrawiam, Magda
P. S Przepraszam, że tak późno ten rozdział. Kolejny w sobotę!
Nowy rozdział również tu

8 komentarzy:

  1. nie ma sprawy, że późno :) dobrze cię rozumiem :) zaczęła się szkoła i nie ma żartów... a tak przy okazji to Happy Birthday Niall !!! :P
    no ja mam już na moim koncie dwójeczkę ze spr. z maty (też był strasznie trudny) no i jestem załamana :(( ale mam też piątkę z Angla a to mnie bardzo cieszy, bo Anglia = One Direction :))
    a wracając do rozdziału to jest taki sweet :)) bardzo fajnie opisałaś ich miłość. Tzn ''miłość''. Według mnie oni są super parą, kłóca się, ale świetnie do siebie pasują i trochę posmutniałam wiedząc, że ona nie jest pewna co do swojego uczucia do Harolda :))
    Coś ''szalonego'' na plaży :))) ciekawa propozycja :)) Madziu dla mnie jesteś genialna pod każdym względem :) czekam do soboty :)) Kocham: Hanka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję dwójeczki z matmy ale wiesz... Każdy z nas musi mieć całą gamę ocen :D
      Dziękuję, za takie słowa. Na prawdę wiele to dla mnie znaczy no i CONGRATULATIONS 5 z anglika! Ja też takową dostałam :D

      Usuń
  2. Boże.... nawet nie wiesz jak długo czekałam na coś takiego!!!
    Awwwwww

    OdpowiedzUsuń
  3. Raaany, ale nam przysłodziłaś *_* Czytając ten rozdział od razu lepiej się poczułam, bo siedzę w domu chora ;( Umieram po prostu. Jednak wolę chodzić do szkoły niż się męczyć. Przychodzi jesień, przychodzą do mnie choroby. I jeszcze ten deszcz... masakra.
    No, ale już kończę o mnie i nie przynudzam.
    Dobrze, że przynajmniej Ty masz dobry humor.
    To teraz pozostaje mi jedynie wyczekiwać soboty!
    Trzymaj się :*
    Alex ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię doskonale... Sama jestem chora i ledwo co funkcjonuję. Muszę przez weekend się wykurować... No i mam nadzieję, na chociaż cień słonka bo na tę pluchę już patrzeć nie mogę :(
      Trzymaj sie tam kochana.. Zdrowiej...
      Specjalnie dodaję rozdziały o wakacjach... W ten sposób jest mi cieplej :D

      Usuń
    2. Dziękuję i Ty też wracaj do zdrówka!
      A rozdziały o wakacjach jak najbardziej są dobre na takie deszczowe dni ;)
      Buźźźźźki :*

      Usuń
  4. Smutam. Smutam bo nie jest pewna swoich uczuć ;[ A ona powinna być pewna co do uczuć do Harolda, bo Emzza [tak wiem, fajna nazwa XD] forever <3
    A rozdział soooo słiiit *-* Mogłabym ciągle takie czytać ;]
    Oj tam oj tam jedynka. Uczeń bez jedynki to nie uczeń ;)
    A ja dostałam 5 z chemii. O.o CHEMII CZUJESZ?! O.o
    Kocham! <3
    Sooo Love :] <333333 xxxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emzza.. Fajne to to :P
      5 z chemii? Gratuluję.. :) U mnie na rozszerzeniu jest tak trudno o 5 ale mimo to są. Nawet u mnie :D
      No... Cieszę się, że się podoba :P

      Usuń