wtorek, 16 kwietnia 2013

One year has passed like one day ....



Zapewne zastanawiacie się dlaczego dodaję dzisiaj tego posta.
Otóż właśnie dzisiaj mija rok odkąd stworzyłam historię Emmy Novak. Cały rok musiał minąć bym zrozumiała, że pisanie jest tym co wychodzi mi najlepiej, że jest tym co pragnę robić i jest tym co nadaje sens mojemu życiu. 
Ostatnimi dniami dosyć często żałuję, że skończyłam tak szybko tę historię. Była ona dla mnie ( tak jak i dla większości was ) nie tyle co ważna, ale w pewien sposób inna, można powiedzieć pouczająca a co za tym idzie czasami wzruszająca.  W tym opowiadaniu została ogromna cząstka mojego życia, przeżyć moich przyjaciół oraz tego co powinna zrobić każda z nas gdy stanie przed takim ogromnym wyborem. Muszę się przyznać- tęsknię za Emmą, za jej przygodami i za tymi chwilami gdy wymyślałam co by tu dalej zrobić by was zaskoczyć. Oczywiście decyzja o odejściu nie była łatwa, ale w tamtej chwili była jak najbardziej słuszna. Moje dziecko ( bo tak nazywam to opowiadanie ) stało się dla mnie punktem odbicia, swego rodzaju pamiętnikiem. Gdy było mi źle co robiłam? Otwierałam arkusz z napisem ,, Emma „ i pisałam. Co robiłam gdy chciałam przekazać wam odrobinę swojej radości? Otwierałam arkusz z napisem ,, Emma” i tak za każdym razem aż do opublikowania 111 rozdziału, którym stał się rozdział : Epilogu ciąg dalszy… Powstał on dzięki waszej determinacji, ogromnych próśb oraz tego, że zapewne gdzieś w głębi duszy nie chciałyście bym odeszła, by to wszystko się skończyło.
Sama teraz w to nie wierzę.
A jednak stało się.
16 kwiecień jest dla mnie wyjątkowym dniem. To właśnie tego dnia urodziłam się na nowo…

Pozwólcie, że przypomnę wam to, co razem stworzyliśmy.
Jeden dzień zmienił życie rudowłosej dziewczyny na zawsze. Wypadki chodzą po ludziach, prawda? Tym razem tak właśnie było. Przyszedł lipiec, który zmył deszczem brudy z tego świata. Zabrał rodziców, rodzeństwo oraz chłopaka dziewczyny do lepszego świata, do świata wiecznej radości oraz wiecznego szczęścia.
Nagle, po wielu latach nieobecności w życiu szesnastolatki zjawia się ciotka, która oznajmia iż zabiera ją ze sobą do Londynu. Całe dotychczasowe życie zmienia się wraz z dniem przyjazdu do miasta światowej kultury.
Czy naszym życiem dyryguje los? Czasami opłaca się patrzeć pod stopy i być nieuważnym. Właśnie w tai sposób dziewczyna poznaje Louis. Feralny lunch ląduje na bluzce dziewczyny i właśnie w taki sposób poznają się przyszli kochankowie.
Szczęście nie trwa długo. Ciotka nie raczyła poinformować jej o tym, ze w domu mieszkają też inne osoby niż ona. Od razu pomiędzy rudowłosą a blondynką Jess powstaje konflikt, który przybrałby na sile gdyby nie Chris- brat blondynki.
Dziewczyna poznaje resztę kolegów Louis- cały skład One direction. Pewnego dnia zaprasza ich na kolację by lepiej ich poznać i wtedy dostaje pierwszy cios w policzek od życia- Lou flirtuje z Jess.
Zrozpaczona dziewczyna na kilka dni przed przesłuchaniem do szkoły baletowej jest załamana . Jedyny chłopak, któremu zaufała okazał się być niegodnym tego. Poświęca się ćwiczeniom, pracy i… dostaje się do wymarzonej szkoły. Podczas przesłuchania chłopak wpada na scenę by przeprosić ją. Ku szczęściu chłopaka Em wybacza mu wszystko. Nie mija kilka dni a zaczynają się kolejne problemy- wyjazd Lou na koncert i wypadek Emmy. Niewinna zabawa w ogrodzie kończy się tragicznie- wpada do basenu a lodowata woda obezwładnia ją sprawiając, że zaczyna tonąć. Szybka reakcja Chrisa sprawia iż dziewczyna trafia tylko  na kilka dni do szpitala, ale to nie jest dla niej przeszkodą by pojechać do chłopaków- do Francji na koncert. Paryż to miasto miłość? Nie dla tej pary. Dochodzi pomiędzy nimi do małego spięcia, które zaczyna odsuwać od siebie dwoje ludzi. I z pomocą zaczyna przychodzić Harry….
Pierwsze zbliżenia rudowłosej i loczka dają wyraźnie do zrozumienia, że między nimi rośnie coś wyjątkowego. Mimo iż dziewczyna kocha Louisa nie potrafi przejść obojętnie obok Harry’ego. Chłopa widząc rozpacz dziewczyny organizuje jej spotkanie z Lou, które nie kończy się dobrze. Dziewczyna w akcie desperacji wymyka się z pokoju, staje poza barierką na balkonie i krzyczy, że jeżeli nie przestaną się kłócić skoczy. Wystraszeni chłopcy robią wszystko by weszła z powrotem do pokoju. Dziewczyna robi krok, który mógłby być dla niej śmiertelnym gdyby nie… Harry.
Rozmowa, ku pokrzepieniu i pogodzeniu pary przebiegła pomyślnie. Ostatni dzień we Francji cała szóstka postanawia spędzić na spacerze. Wszystko idzie po ich myśli do momentu w którym Hazza nie przewraca się na oblodzonym chodniku i nie skręca kostki. Od razu dookoła nich gromadzą się fani, gapiowie ale chłopcy odciągają ich uwagę od Hazzy i Emmy. Dziewczyna udaje się z nim do szpitala gdzie po raz kolejny zbliża się z chłopakiem.
Podczas całego zmieszania z Harrym Lou umyka do Londynu by zaaranżować spotkanie dziewczyny z jego rodziną. W całym popłochu i pośpiechu dziewczyna trzymając się Zayn’a wsiada wraz z nim przez przypadek na pokład samolotu do… Nowego Jorku.
Przez śnieżyce zmuszeni są pozostać przez kilka dni w tym mieście co spotyka się z ogromnym sprzeciwem loczka. Dziewczyna nie rozumiejąc jego zachowania oraz zachowania chłopaków przeżywa kolejne złamanie.
Wracając z lotniska do domu dziewczyna spotyka pod drzwiami Harry’ego, który jak się okazało potrzebuje jej wsparcia- jego rodzice się rozstają.
Kilka dni później pojawia się Lou, który widząc Harry’ego w mieszkaniu dziewczyny wywołuje kolejną kłótnię. Dziewczyna nie mogąc znieść tego wszystkiego zaprasza ich do środka i wyjaśnia co tak naprawdę miało miejsce. W końcu zakochani zostają razem i dochodzą do porozumienia, które wieńczy kolacja w domu rodzinnym Tomlinson’a.
Miły i przyjemny wieczór kończy się tragicznie dla chłopaka- wstrząs anafilaktyczny. Zabierają go do szpitala.
Zrozpaczona dziewczyna jedzie tam wraz z chłopakiem. W końcu dowiaduje się, że stan Louisa jest stabilny. Do szpitala przyjeżdża Zayn, który zabiera dziewczynę do siebie.
Gdy w końcu udaje się dziewczynie dojść do siebie chłopak zabiera ją do pokoju gdzie oglądają film jednak szybko zmieniają temat i zaczynają rozmawiać o uczuciach i właśnie wtedy chłopak mówi co do niej czuje. W końcu bieg rzeczy nabiera tempa i on całuje ją. Emocje sięgają zenitu. Wszystko przyspiesza i lądują razem w łóżku. Jednak dziewczyna postanawia się opamiętać i kończy tę chorą grę.
Rano do mieszkania chłopaka dobija się reszta zespołu. Dziewczynie udaje się umknąć niezauważonej jednak Hazza wyczuwa jej perfumy w toalecie.
Nadchodzą święta- czas pojednania. Dziewczyna postanawia polepszyć swoją relację z ciocią wspólnymi zakupami. W końcu mówi jej co się wydarzyło.
Em nie mogąc znieść tego co miało miejsce pomiędzy nią a Zayn’em chce jak najszybciej powiedzieć o tym Louis’owi szczególnie po słowach jakie wypowiedział w jednym z wywiadów.  Spotykając się z nim prosi go by więcej nie dzwonił, nie pisał, dał jej spokój. Na koniec dodaje, że wyjeżdża i nie dbając o serce młodego wokalisty ucieka z miejsca zdarzenia. Kilka dni po tym co miało miejsce postanawia wcielić swój plan z życie- wyjeżdża do Wrocławia- rodzinnego miasta by tam odnaleźć sens swojego życia. Odwiedza grób rodziców, chłopaka oraz sióstr. Rozpoznaje ją mama Patryka i zaprasza do siebie. Po kilku dniach przyjeżdżają w to miejsce Lucy oraz Lou.
Wrocław to polski Paryż- łączy ludzi. Kilka godzin rozmów pomiędzy zakochanymi doprowadził do ich ostatecznej zgody. Dziewczyna nie potrafiąc poukładać sobie tego wszystkiego w głowie prosi chłopaka by ten dał jej trochę czasu. Zgadza się na to.
Emma dostaje role w szkolnym spektaklu i oddaje się całkowicie tej roli.
Nadchodzą święta.
Przy stole zasiada cała rodzina Emmy jak i Louisa. Całość wieńczy przemówienie Em, które dowodzi tego jak bardzo tęskniła za prawdziwym domem i miłością, którą obdarzyli ją wszyscy.
Nadchodzi dzień ślubu kuzynki Lou. Chłopak nie mogąc przyjechać po dziewczynę wysyła po nią Hazzę. Wszystko przebiega dobrze do momentu w którym nie pojawia się Eleonor. Dziewczyna psuje wszystko swoim podrywaniem Louis’a. Nie umyka to uwadze Harry’ego. Dziewczyna jest poirytowana tym wszystkim więc chłopa wyciąga ją na parkiet- Lou dopuszcza się zdrady.
SYLWESTER.
Moment przełomowy dla dziewczyny. Tego dnia dowiaduje się o zdradzie Lou, tego dnia dowiaduje się o uczuciach Hazzy względem niej. Wspólne karaoke łączy….
Powrót do Londyny przynosi więcej ból niż wiedza o zdradzie chłopaka. Team Emma&Lou rozpada się na zawsze….
Kilka dni po tych wydarzeniach ma miejsce spektakl gdzie dziewczyna ma główną rolę. Tuż po zakończonym przedstawieniu Hazza odurza ją środkami nasennymi i wywozi do miejsca gdzie będzie miało miejsce przyjęcie niespodzianka z okazji urodzin. Okazało się to być strzałem w dziesiątkę. Emma była zauroczona prezentem jaki sprawił jej chłopak.
Kilka miesięcy później Louis prosi dziewczynę o spotkanie. Nie czuje się ona najlepiej więc zaprasza chłopaka do siebie. Dochodzi do sprzeczki, które sprawia, że chłopak popycha dziewczynę a ta spada ze schodów. Nie wie jeszcze, że była w ciąży z Harry’m. Louis przechodzi załamanie. Nie potrafi sobie tego wszystkiego wybaczyć. Jakby tego było mało dziewczyna dowiaduje się, że Lucy jej  biologiczną matką. Z słowami nienawiści do kobiety wyprowadza się z domu. Udaje jej się wynająć domek od miłej kobiety.
Wszystko idzie po ich myśli, mają dom, są ze sobą szczęśliwi, dziewczyna wybaczyła Louis’owi to co miało miejsce, ale… Sprawy z Lucy nie zostały wyjaśnione.
W końcu dziewczyna dowiaduje się, że kobieta popełniła samobójstwo…
 Cała sytuacja przytłacza dziewczynę. Zamyka się w sobie, przechodzi depresję a Harry cierpi wraz z nią. Na domiar złego rodzice chłopaka nie akceptują tej dziewczyny. Wszystko kończy się na tym, że pewnego dnia Harry dowiedziawszy się o tym, że Em prawie została zgwałcona opuszcza ją bojąc się jej kolejnego załamania.
To właśnie wtedy pomiędzy nią a Zayn’em znów rozkwita bujne uczucie. Chłopak coraz częściej odwiedza ją, zostaje na noc… Dziewczyna gubi się w uczuciach…
Gemma pomaga Harry’emu odzyskać zaufanie Emmy. Organizuje im randkę na London Eye.
Para podejmuje decyzję o wspólnym wyjeździe na Majorkę.
Podczas wspólnych wakacji dziewczyna wyjaśnia z Louisem kwestię swoich i jego uczuć. Cieszy ją ten fakt iż pomiędzy nią a chłopcem uwielbiającym paski zostało wszystko wyjaśnione.
Upojne noce Em i Hazzy owocują w ciążę Emmy, która zostaje odkryta przez Marry. Fakt ten zostaje potwierdzony we Wrocławiu gdzie Emma zaprosiła chłopaków na wakacje.
Kilka miesięcy ciąży przynosi niespodziewane zmiany- Emma zachorowała na białaczkę. Nie decyduje się podjąć chemii. Chce urodzić zdrowe dziecko nawet kosztem własnego życia. Jej heroiczna postawa spotyka się ze sprzeciwem ze strony chłopaków i rodziców Hazzy. Jednak ona pozostaje nieugięta i trwa w swoich postanowieniach.
Harry oświadcza się dziewczynie. Organizują szybki ślub, który był spełnieniem marzeń dziewczyny.
24 grudnia na świat przychodzi ich córeczka- Lennie. Mimo silnej woli walki oraz chęci życia dziewczyna umiera….

Losy naszej kochanej Em w telegraficznym skrócie. Sama nie wiem czym ta historia mnie urzeka ale ma ona w sobie coś takiego co sprawia, że często wracam do czytania tych rozdziałów…
Po prostu czuję się tutaj sobą. To jest NASZA historia kochane!
Nie wiem czy mówiłam wam o tym ale kilka miesięcy temu otrzymałam pewnego maila o następującej treści:


Cześć Magda!


Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mogę do Ciebie napisać. Tak bardzo się cieszę, że udało mi się znaleźć Twój adres…


Zapewne jestem kolejną osobą, która pochwali Twój nienaganny styl pisania, jakość pisanych przez Ciebie tekstów oraz to jak bardzo jestem Ci wdzięczna za to, że pokazałaś mi coś nowego. Ale wiesz? Jestem pewna, że w tym mailu znajdziesz coś innego.


Tysiące razy zastanawiałam się nad tym, co mogłabym Ci napisać gdyby tylko nadarzyła się taka okazja… A teraz co? Kompletna pustka w głowie. No, ale zacznę od początku.


Jestem jedną z pięćdziesięciu tysięcy osób, które weszły na Twojego bloga o naszej kochanej Em… Tak, ten blog naprawdę odmienił moje życie. Był tak okres w moim życiu, gdy zaczęłam snuć refleksje, stawiać pytania na które nikt nie potrafił mi odpowiedzieć i zaczęłam w końcu szukać ,, czegoś ‘’ co mi pozwoli zrozumieć co nieco. I tym ,, czymś ‘’ stał się właśnie Twój blog.


Zaczęłam go czytać od samego początku. Od razu, tuż po przeczytaniu prologu trafił do magicznych zakładek, ale…  Nie obraź się za to co teraz powiem, ale to co znalazło się w kolejnych rozdziałach nie zwaliło mnie z nóg. Pomyślałam sobie, że to kolejne opowiadanie o chłopakach, o dziewczynie zranionej przez los i bla bla bla… Najzwyczajniej w świecie przestałam to czytać, bo nie widziałam w tym sensu. Moja przygoda zakończyła się bodajże na 10. rozdziale.


Jakieś dwa miesiące później gdy na dworze padał deszcz zajrzałam z ciekawości co tam u Ciebie i czytając pierwszy lepszy rozdział zdziwiłam się. Boże, ta dziewczyna ma ogromny talent! Uwierzysz w to, że pochłonęłam te wszystkie rozdziały w zaledwie kilka godzin? Od tej pory codziennie zaglądałam do Ciebie nie mogąc doczekać się kolejnych części. Z każdym napisanym słowem stawałaś się coraz lepsza i coraz pewniejsza tego co robisz…


Stałam się świadkiem (  zresztą nie tylko ja ) Twoich porażek, problemów i różnych sytuacji, które Cię przygniatały… Zawsze podziwiałam Twój upór, siłę i chęć do walki o swoje. Na prawde mi imponujesz!


W końcu dowiedzieliśmy się, że nasza Em jest w ciąży i jest chora.. Nawet nie wiesz ile łez wycisnęłaś z moich oczy ostatnimi rozdziałami. Dziewczyno! Ja się pytam dlaczego jeszcze nie wydałaś książki?! Jak możesz marnować taki talent?! Kto tak precyzyjnie potrafi wszystko opisać? Magda. Kto zmienił moje życie? Magda! Ty, Ty i jeszcze raz Ty!


Dzięki temu co zamieściłaś w tych rozdziałach, dzięki temu, że pokazałaś mi inny świat i uzmysłowiłaś mi czym jest poświęcenie stałam się lepszym człowiekiem. Ja wcale nie przesadzam!


To dziwne… Postawa Emmy stała się dla mnie wzorem… Stała się dla mnie wzorem ponieważ jestem w takiej samej sytuacji jak ona. Tak, spodziewam się dziecka i choruję na raka. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że to właśnie bohaterka Twojego opowiadania wpłynęła na moją decyzję, to dzięki niej nie boję się śmierci, która nieubłaganie się zbliża.


Podjęłam decyzję o urodzeniu dziecka bez przyjmowania chemii. Zapewne teraz myślisz: O Boze! Co ja zrobiłam! Przecież ta kobieta nie ma rozumu! To było tylko fikcja!


Kochana… Zrozumiałam, że nie ma nic cenniejszego niż życie dziecka. Lenka, bo tak będzie nazywała się moja córeczka, na pewno będzie wdzięczna mi za to, że podarowała jej życie, za to, że pozwoliłam urodzić się jej zdrową i pełną życia. Ja już znalazłam szczęście, moja historia właśnie tak powinna się zakończyć, moja historia jest związana z Twoją fikcyjną bohaterką. Kto by pomyślał co? Nigdy nie sądziłam, że stać mnie będzie na taki krok. Mój mąż, Kuba, tak samo jak Hazza namawia mnie do przyjmowania chemii. Nie chcę stracić dziecka, czuję że będzie ono wyjatkowe.. A może nie będzie mi dane umrzeć? Od razu po urodzeniu małej zabieram się za chemię. Chcę żyć, ale przyjmę z godnością śmierć.


Madziu!


Chciałam Ci ogromnie podziękować za to, że pokazałaś mi co tak na prawde w życiu jest ważne. Dziękuję za to, że podarowałaś mi najpiękniejsze pół roku życia. Mimo iż jesteś młoda, udowodniłaś nam, swoim czytelniczkom, że nie liczy się wiek tylko to co masz w sercu.


Jeżeli uda mi się przezwyciężyć tę chorobę chcę ujrzeć Twoją książkę. Chcę się z Tobą spotkać, wręczyć Ci bukiet róż i osobiście podziękować.


Może i mam te 20 lat, może i wszystko przede mną, ale ja wiem… Wiem, że nie będę żyła wiecznie.


Sądzę, że nie miałaś jeszcze takiego maila co?


Wiem, ze piszesz drugie opowiadanie. Przeczytałam pierwsze dwa rozdziały i sądzę, że jest to absolutnie fantastyczne! Kolejna perełka! Teraz leżąc w szpitalu nie mam siły czytac… Muszę zbierac siły na walkę z rakiem.


Dziękuje Ci, jeszcze raz Ci dziękuję!


Jesteś wielka! Rozwijaj swój talent bo naprawdę warto.


Ściskam i całuję, Julia. 


Nie wiem jak mogę to traktować. Czy to jest żart czy też takie coś miało miejsce ale chciałam się podzielić tym z wami bo to wydaje mi się naprawdę niesamowite. Odpisałam Julii jednak maila zwrotnego nie otrzymałam. Co się dzieje? Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że z racji naszej rocznicy odezwie się do mnie ta osoba i napisze co u niej słychać. Cholernie mocno się przejęłam bo nigdy nie spodziewałam się takiego obrotu spraw… Zaczynam mieć wyrzuty sumienia, wiecie?
Proszę was nie bierzcie tego opowiadania na serio!
Kocham was bardzo bardzo mocno! 
To nasze święto. Spędziłyśmy razem najlepsze kilka miesięcy w moim życiu. To właśnie tu poznałam najwspanialszych ludzi... Dziękuję wam za wszystko.
Jeszcze raz, dziękuję!
 

piątek, 7 grudnia 2012

Jak ja się stęskniłam!

Moje kochane! Och Big Hug dla was! Jak ja sie za wami stęskniłam!
Jejku, juz od kilku dni chciałam wam coś tu napisać ale nie chciałam budzić w sobie tylu wspomnień...
No ale zgodnie z moją obietnicą daję wam link do mojego nowego bloga: KLIK. 
Tak wiem, że to za dużo jak na mnie ale po prostu pomysły kumulują się w głowie i ta daaa!
Jak u was? Wiem, że większość z was czyta mojego drugiego bloga i wie co u mnie się dzieje ale mimo wszystko stęskniłam się!
Długo myślałam nad tym czy nie zacząć pisać czegoś o Lennie ale to nie byłoby to samo co Hazz&Em.
Misie moje kochane...
Proszę wyraźcie opinie o tym co powstaje bo wiecie, że na prawdę mi na tym zależy :)
A jak wam się powodzi?
Kocham, Magda

sobota, 24 listopada 2012

Epilogu ciąg dalszy....



Przejmujące ciepło wypełniło całe moje ciało. Czułam się tu taka bezpieczna, beztroska, przepełniona bezkresnym szczęściem i… i czułam się dumna z tego co się stało. Być może i był wewnątrz mnie ten lęk, ten żal i smutek ale to… Ale to się nie liczyło. Wszystko odeszło w niepamięć jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Jasny, migoczący tunel a na jego końcu małe, białe światełko. Nagle poczułam zapach mojej lasagnie, smiechy chłopaków, płacz Lennie… Nie wahając się od razu ruszyłam na drugą stronę z nadzieją, że nie wszystko jeszcze stracone, że wcale nie umarłam.
Nagle jak przez lustro widzę siebie leżącą w szpitalu tuż po wypadku. Obok mnie siedzi Lucy i kobieta, która okazała się być psychologiem. Płaczę. Dowiedziałam się o śmierci rodziców i Patryka… Czuję ten ból w sercu, czuję jakbym cofała się w czasie.
Londyn. Pierwsza wizyta w knajpce i już wpadam na chłopaka w bluzce w paski. To Lou! To mój kochany Lou! O! Jest i Hazza! To było sto lat temu a czuję jakby nie minął tydzień od tych wydarzeń.  Nasz pierwszy pocałunek, niekończące się spacery… W końcu mój pseudo wypadek, który wynikał z mojej nieuwagi podczas ganiania się z Cris’em dookoła basenu. Wizyta we Francji, nasza kłótnia, mój ,, skok” z balkonu i pojawia się bohater- Harold.  połamana noga Harry’ego i nasze pierwsze zbliżenie. Wydaje mi się, że to właśnie podczas tego wyjazdu zaczęliśmy się do siebie niepostrzeżenie zbliżać. Potem wizyta w domu Lou i ten mój strach przed jego rodziną, który okazał się błędny bo naprawdę mnie tam polubiono. Potem jedna czarna klatka i mamy Sylwestra w Leeds. Wchodzę do pokoju i odkrywam zdjęcia Louisa z El. Widzę moje łzy i nienawiść mną rządzącą. Harry zabiera mnie na spacer i tam po raz pierwszy przyznaje się do tego co do mnie czuje. Czy to nie najwspanialszy moment w naszym życiu? Mnóstwo zabawy, śmiechu, czułych słów i nagle kolejna kłótnia z Louisem podczas której poroniłam. Zawsze tak było, że jedno niepowodzenie pociągało za sobą drugie. Dowiaduje się, że Lucy jej moja matką. Moja egoistyczna postawa nie pozwala dać dojść jej do słowa, wyjaśnić dlaczego tak się stało. Chwytam swoje rzeczy i opuszczam dom. W końcu udaje mi się znaleźć to czego potrzebowałam- znalazłam dom ze swoich snów. To właśnie w tym domu moja miłość i Harry’ego przybierała na sile, rozwijała się, to właśnie ściany tego domu tłumiły nasze kłótnie i wszelkie sprzeczki, to właśnie ten dom był dla nas domem rodzinnym… A teraz zabrakło mnie…
Kolejna śmierć, tym razem samobójcza. Pogrzeb, łzy, nieumiejętność podniesienia się po dtracie bliskich doprowadza Hazzę do szału. Sprzeczki pomiędzy mną a Ann. W końcu nieudolny gwałt na mnie i bohaterem staje się James. Harry mnie zostawia na stanowczo zbyt wiele dni ale mam przy sobie moich przyjaciół- mam przy sobie Niall’a i Zayn’a. I kolejne zbliżenie z Zayn’em. Potajemne pocałunki, wzajemne dotykanie się… Gdzie ja wtedy miałam głowę? I nagle jesteśmy na wakacjach. Jak się okazało te wakacje zmieniły nasze życie nie do poznania. Ciąża, kłótnie, śmiechy, tworzenie różnych śmiesznych przeżyć… Nie potrafię pojąć tego, że to już nie wróci.
Przede mną widzę wydarzenia ostatnich miesięcy. Szpital, załamany Harry, smutny i przygnębiony Zayn, Próbujący nas rozśmieszyć Lou, wiecznie głodny Niall i milczący Liam..
W końcu trzymam moją córeczkę na rękach, nasze pierwsze święta, przestraszona mina Hazzy gdy nie chciałam wstać i koniec. Czarna dziura nie ma więcej. Widzę swoje odbicie. Jestem tu. Teraz muszę tworzyć moją historię na nowo.
Idę dalej przed siebie. Nagle czuję pod moimi bosymi stopami trawę tak miękką, że mam ochotę nie opuszczać tego miejsca. Zapach kwiatów jest intensywniejszy niż w ogrodzie botanicznym a pod drzewem nad małą sadzawką stoi i czeka na mnie Patryk.
Chłopak uśmiecha się do mnie i macha moją książką. Szczerząc się biegnę do niego i wpadam mu w ramiona.
- Patryk!- moja radość nie ma końca. Tyle dni, tyle miesięcy minęło od naszego ostatniego spotkania… - Tak się cieszę, że Cię widzę- wtulam się w jego koszulę delektując się jego zapachem
- Tak, ja też się cieszę- chłopak odzywa się do mnie a ja czuję znajome uczucie w żołądku. Chłopak rozbudził stado uśpionych motyli. Mija wiele lat a ja ciągle patrzę mu w oczy. Nie mogę nacieszyć się jego widokiem, nie mogę uwierzyć, że go w końcu widzę.
- Em, są inny którzy chcą się z Tobą przywitać- chłopak odwraca mnie a ja widzę rodziców oraz dziewczynki. Łzy szczęścia cisnął się do moich oczu. Podbiegam do nich i tulę ich z całej siły. Mama dotyka mojego policzka i płacze wraz ze mną
- Jestem z Ciebie dumna- szepce i całuje mój policzek. Dziewczynki biorą mnie za ręce i ciągnął za wzgórze z którego rozciąga się niesamowity widok
- To nasz dom- mówi tata. Jest łudząco podobny do tego we Wrocławiu
- Dlaczego nie powiedzieliście mi o adopcji?- przerywam sielankę
- Nie powiem Ci, że chcieliśmy bo nie mieliśmy tego w planach. Gdy widzieliśmy Cię taką zadowoloną, szczęśliwą i kochającą nas  nie chcieliśmy tego psuć w żaden sposób. Nie sądziliśmy, że tak szybko odejdziemy a nie chciałam abyś znienawidziła nas przez to wszystko.- mówi mama
- Mamo! Przecież ja was kocham i byłabym wam wdzięczna za to, ze zaopiekowaliście się mną- mówię czując łzy na policzkach- Przez to Lucy umarła….-
- To nie przez to droga Emm- słyszę za sobą. Odwracam się i przede mną stoi Lucy. Przytulam ją i zaczynam przepraszać, przepraszać za wszelkie niedogodności w jej życiu. Z kolei ona przepraszam mnie za to, ze mnie oddała, za to, że tak mało czasu mi poświęcała… Nagle poczułam ogromną ulgę na sercu. Wszystkie sprawy gnębiące mnie na ziemi zostały wyjaśnione.
- Em…- troskliwy wzrok Patryka przeszył mnie na wylot- Harry wraz z chłopakami i Lennie Cię potrzebują. Musisz im pomóc…- mówi a ja kiwam głową. Przywołuje w myśli ich obraz i znów jestem obok nich, tylko oni nie mogą mnie zobaczyć….
Mijają dni, miesiące, lata a ja nad nimi czuwam. Harry idealnie wywiązuje się z roli ojca, Rosie zastępuje małej Lennie mamę, za co jestem jej wdzięczna. Chłopcy również wywiązują się z roli wujków i rozpieszczają naszą córkę. Każdego wieczora, gdy mała Lennie wraz z tata zaczynają się modlić moje serce wypełnia ogromne ciepło.
Niejednokrotnie kładłam się obok Harry’ego na łóżku tylko po to by móc popatrzeć na niego i sprawić, że przyśni mu się coś miłego, coś co przypomni mu o naszej miłości.
Tęskniłam za ziemskim życiem. Tęskniłam za zapachem mojego męża, za jego czułymi uściskami i głosem. Tęskniłam za przyjaciółmi, których tam na górze brakowało mi bardziej niżbym tego chciała. Były takie momenty, że krzyczałam chcąc zwrócić uwagę Harr’ego na mnie ale on nie mógł mnie usłyszeć. Przechodził obojętnie.
W końcu zrozumiałam, ze jego zaczyna się układać. W końcu zrozumiałam, że moja śmierć nie była dla niego końcem tylko początkiem.
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiecie jak się wczoraj czułam czytając te komentarze pod rozdziałem?
Czułam się jak największa kretynka tego świata.
Zostawiłam was.... Postąpiłam jak największa egoistka tego świata...
No ale jestem tylko człowiekiem i uczę się błędach wiec to, że postanowiłam zakończyć tego bloga jest dla mnie nauczką, że nie mogę się tak szybko przywiązywać.
Siedząc dziś czułam taką pustkę w sobie. Moja Em, która siedziała w moim sercu umarła. Pozostawiła po sobie tylko czarną dziurę. Ale muszę dać jej odejść... Podobno taka jest kolejność rzeczy, prawda?
Jestem niebywale wzruszona tymi słowami. Jejku! Mam świeczki w oczach o... a nawet łzy na policzkach. Skąd w was tyle miłości do mnie? No skąd się pytam? :)
♥♫_Ronnie_ ♥♪ dziękuję za te słowa. Cieszę się, że nie zostawiłaś mnie i dotrwałaś do końca. Bardzo za to dziekuję!
BlueRose na prawdę ten blog wiele Cię nauczył? Aż nie chce mi sie wierzyć :D Przecież to stek bzdur, które zrujnowały wam psychikę :) Dziękuję za to, że stałaś się dla mnie natchnieniem do tego rozdziału. Na prawdę! nie napisałabym tego a tu nagle we śnie mnie to odwiedza i bach! Dziękuję za to, że byłaś przy mnie :*
AlusiaLouis Dziekuję za to, że zdecydowałaś się czytać i zostać tu ze mną! To na prawdę jest cudowne uczucie gdy wie sie, że miało się wiernych czytelników.
 Nulka :) Przepraszam za pewnego rodzaju rozczarowanie. Tak jak mówiłam ten rozdział gdy zmarła Em był pisany z myślą o mojej znajomej. Uznałam, że będzie to na prawdę coś pięknego. Cieszę się, że ze mną byłaś. Za to wielkie dzięki!
Emily Mily  Och Ty rewolucjonistko! Pokochałam Cię jak siostrę! Jesteś cudowna no! Jesteś moją ULUBIONĄ blogerką wiesz? A no widzisz? Mi też się zdarza uwierzyć, ze coś jednak potrafię i tak teraz jest :) Być może ten czas, gdy wejdziesz do księgarni i zobaczysz moją książkę nastąpi za niedługo. Ale ciii! Ja nic nie mówię :)
Dziękuję Ci kwiatuszku za te cudowne słowa! Jesteś kochana! :)
czaram Jej... Brakuje mi słów. Najlepsze pół roku? To chyba zbyt wygórowane słowa....
alexandrja och Ty wariacie! Nie zmieściłaś się w jednym komentarzu? Jak Ty to robisz?! No ale to tylko Olałka tak potrafi :D  Twój komentarz najbardziej mnie wzruszył.. I właśnie dla takich ludzi jak Ty i wy wszystkie moje czytelniczki nie poddawałam sie. Wiesz jakie to jest uczucie siedzieć i czytać o sobie tak cudownie miłe rzeczy? Oluś! Zaraz będziesz mi tu przynosiła chusteczki bo ryczę! 18 września? Jejku.... To na prawdę wydaje się jakby to było wczoraj! Nie pisz mi takich komentarzy bo ryczę jak głupia a ja nie zasługuję na takie słowa! Jejku Olcia.... Jestem Ci wdzięczna za to wszystko co napisałaś. Serio, brakuje mi słów. Jesteś kochana :)
Caroline Cudowna jesteś! Brak błędów w tekście? To nie tu :) Cieszy mnie, że moje opowiadanie Ci się spodobało. Twoje słowa... Wiele zmieniają w tym momencie. Dziekuję! A no i większość z tego opowiadnia miała miejsce w rzeczywistości.
Ada Kras Byłoby ich znacznie więcej gdyby nie moja chora egoistyczna natura.. Dziękuję, że byłaś! Dziekuję, że mnie doceniłaś :)
Kalin kaa Dziękuję! dziękuję! Dziękuję! Trzymaj kciuki aby nowe opowiadanie powstało jak najszybciej :)
Klaudia oO Daj spokój, nie przejmuj sie tym, że nigdy nie komentowałaś. Ważne, że teraz to zrobiłaś i to  takim mistrzowskim stylu. Powiem Ci w sekrecie, że Emma istnieje a właściwie istniała w rzeczywistości. Postanowiłam ubarwić jej historię i powstało coś takiego co widnieje tutaj. Poddziwiasz mnie? Jejku, zaczynam sie czuć na prawdę dobrą blogerką :)
Andżelika Kochanie! Ja tworzę ciągle! I za niedługo stworzę coś równie miłego jak tu! 
HankaRbk1D Tak! Miałaś rację! Takiego komplementu jeszcze nie słyszałam! Och jesteś cudowna! Maskarycznie cudowna! Mimo, że komentarz długi to pochłonęłam go z wielką ochotą i łzami w oczach. To na prawdę coś. Cieszę się, ze to co pisałam wprawiało Cię w dobry nastrój, pomagało i swoją drogą pocieszało. Zaczynając pisać nie myślałam, ze tak będzie ale miło słyszeć o czymś takim szczególnie z ust takiej uzdolnionej osoby jaką jesteś Ty! 

Dobra koteczki czas ostatecznie pożegnać sie z tym blogiem bo jeszcze namówicie mnie na kolejnych 100 rozdziałów a ja nie będę miała serca i się zgodzę :P
Dziekuję każdej z was osobno. Kochane moje. Nigdy ale to nigdy nie spodziewałam się, że takie tam 11o rozdziałów odmieni w taki brutalny sposób moje życie a co lepsza, że poznam takie osóbki jak wy! Stałyście się dla mnie nieodzowną częścią mojego życia i pisząc to... Kochane płaczę bo wiem, ze was zawiodłam, zabrałam cząstkę życia ale... Ale mam nadzieję, że zrekompensuję się tworząc coś nowego :)
 Każda z was miała wpływ na przebieg wydarzeń. Każda z was pocieszała mnie jak umiała, pomagała i wspierała. Za to wielkie dzięki!
No a teraz idę robić Pizzę :D
I cóż? Do zobaczenia za niecały miesiąc? 
Kocham, Magda
P.S rozdział mi się przyśnił, także przepraszam za wszelkie niezgodności.
http://i1.ryjbuk.pl/b41db46210dc9cb96b25c061a8d66eb8c347ca57/koniec-gif-gif 

piątek, 23 listopada 2012

Epilog



* 4 lata później*
- Tatusiu! Tatusiu!- mała dziewczynka o blond włosach wbiegła do salonu prosto z podwórka
- Co się dzieje Lennie?- zapytałem nalewając małej zupy do miseczki
- Patrz!- rzuciła na stół kasztany i kolorowe liście- Rosie pomogła mi to znaleźć- uśmiechnęła się i wybiegła ponownie na podwórko.
- Lennie!- krzyknąłem ale jej już tu nie było. Po chwili do kuchni weszła Rosie i pocałowała mnie w policzek. Zrobiłem to samo i pomogłem umyć małej rączki.
- Pójdziemy dziś do mamy tatusiu?- zapytała mnie Lenni siadając na moich kolanach
- Pójdziemy ale najpierw musisz zjeść ładnie zupkę- powiedziała Rosie uśmiechając się zarówno do mnie jak i do małej
- Dzięki Ci Rosie. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. Bez Ciebie i Twojej zupy-
- To jest jasne co byś zrobił. Znów poszlibyśmy do babci-
- Osz Ty mała!- zacząłem łaskotać dziewczynkę a ta zaczęła się śmiać.
- No już się nie wydurniajcie tylko jedzcie. Ja idę bo muszę jeszcze się przygotować na zajęcia…- brunetka wstała od stołu
- Pa Rosie!- rzuciła Lennie i znów zostaliśmy sami.
- Tato….- zaczęła mała po kilku minutach jak Rose wyszła- Kochasz mamę?-
- No pewnie, że ja kocham, co to za pytanie?- zdziwiłem się
- Bo dziś Rosie powiedziała, że będziesz kochał ją do upadłego a wczoraj się przewróciłeś i nie wiedziałam czy przestałeś….-
- Kochanie. Jeżeli mówi się, że kocha się kogoś do upadłego to znaczy do jego śmierci.- wyjaśniłem blondynce poprawiając jej kucyk- Głuptaski mój.- pocałowałem ją w policzek
- Zjadłam!- wrzasnęła mała i pobiegła do wieszaka i chwyciła swój płaszczyk- Do mamy!-
- Och wariacie mały…- zapiąłem jej buty- Już już idziemy- szybko ubrałem się i ruszyliśmy spacerem w kierunku cmentarza….
Macie tutaj małą Lennie:) Strasznie mi sie podoba ta dziewczynka!
Ojej.... Postanowiłam dziś wrzucić końcówkę tego opowiadania bo rozdrabnianie na dwa dni nie wydawało mi się dobrym wyjściem...
Och... Te 9 miesięcy, które spędziłam z wami było jak jeden dzień... Do tej pory pamiętam pierwszy rozdział i mój strach a co będzie jak nie będę miała czytelników? :) Dziś już wiem, że mój strach był bezpodstawny...
Chciałabym podziękować wam, moje kochane czytelniczki, za to, że stworzyłyście coś tak pięknego z moją małą pomocą. Chciałabym podziękować za każde wasze słowa, które działały na mnie niczym na prawdę pokrzepiająco. Stałyście się dla mnie niczym najlepsze przyjaciółki a zarazem siostry, które wraz ze mną przeżywają każdą kłótnie, każdy ból i rozstanie.
Byłyście ze mną zarówno w te dobry jak i gorsze dni, zaakceptowałyście mnie w każdym calu i nikt nie zarzucał mi, że jestem okropna i wredna:D Kurde, pokochałyście mnie jak swoją! Jestem wam za to wdzięczna bo to dzięki wam moja podświadomość zmieniła się i z wiecznie cichej, nie wierzącej w siebie Magdy narodziła się Magda wierząca w swój talent, potrafiąca odrzucić wszelkie niepowodzenia i iść dalej, trwać w rozpoczętym dziele:)
Spisałyście się na medal!
Wiecie.... Jeżeli, któraś z was będzie chciała czytać coś mojego zapraszam na tego bloga jakoś na początku grudnia. Podam tu link do mojego bloga:)
Jejku... Mam łzy w oczach. Za bardzo się przyzwyczaiłam do tego miejsca:) Jesteście na prawdę grupką najcudowniejszych osób z jakimi miałam do czynienia w moim życiu.
Oj przecież nie tracicie mnie na zawsze, mam przecież jeszcze jednego bloga ale chyba to już nie to samo co pierwszy, prawda? Podobno wszystko co pierwsze jest najlepsze:)
Mam małą prośbę. Niech każda z was, która wytrzymała ze mną do samego końca zostawi pamiątkę pod tym rozdziałem. Będę wdzięczna!
 Kocham was całym serduszkiem! Magda
http://i2.pinger.pl/pgr408/a7fbe2030001352a4f2d3c4b/13.gif

Rozdział 109




Londyn, 22 grudnia
Drogi Niall’u
dziękuję Ci za każdą chwilę, którą mi poświęciłeś. Wielokrotnie uświadomiłeś mi, że w życiu nie są ważne pieniądze, dobra materialne ale, że najważniejszym dobrem w całym naszym życiu jest rodzina i pasja. Liczę na to, że w końcu odnajdziesz tę osobę właściwie tę dziewczynę, która pokocha Cię z całego serca i będzie gotowała Ci to wszystko czego tylko zapragniesz.
Jesteś niesamowicie uzdolniony i niech to Cię nie zwiedzie. Nigdy nie osiadaj na laurach! Bądź zawsze taki jaki byłeś przy mnie: czuły, troskliwy, nieśmiały i kochający.
Żałuję, że nie dane mi jest robić Ci w tej chwili kanapek, śmiać się z Twoich żartów i słuchać Twojego ciepłego głosu.
Proszę Cię tylko o jedno. Pilnuj Harry’ego i pomagaj mu. Nie pozwól mu się poddać i załamać. Bierz czynny udział w wychowywaniu Lennie, w końcu jesteś jej ojcem chrzestnym, naucz ją miłości do muzyki….
Kocham Cię, zawsze Niall!
Emma.

Londyn, 22 grudnia
Liam!
Wiem, że te słowa po pewnym czasie nie będą już miały dla Ciebie żadnego znaczenia ale chcę Ci z całego serca podziękować za wszystko, absolutnie za wszystko co zrobiłeś dla mnie przez te dwa lata naszej znajomości, które… Cóż się dziwić, minęły niczym jeden dzień.
Życzę Ci tego abyś i Ty zrozumiał, że to właśnie Marry jest tą jedyną i wziął ją za swoją żonę. Nigdy nie zapominaj i tym kim jesteś. Nigdy nie zapominaj o swoje rozwadze i zimnej krwi w każdej z życiowych sytuacji. Uśmiechaj się częściej kochany!
Pilnuj Harry’ego i tego aby to spoiwo, które łączy was, które łączy waszą przyjaźń nigdy nie uciekło, nie wyparowało.
Trzymajcie się wszyscy razem a będziecie szczęśliwi.
Dziękuję za wszystko…
Kocham, Emma

Londyn, 23 grudnia
Lou!
Och mój kochany Lou!
Chcę byś wiedział, że nigdy nie miałam i nie będę mieć do Ciebie żalu o to co stało się pomiędzy nami. Tak jak już Ci niejednokrotnie mówiłam, życie jest tylko jedno i nie jesteśmy idealni. Popełniamy błędy na których się uczymy a Ty kochany wyciągnąłeś odpowiednią lekcję z tego co miało miejsce.
Podziwiałam Cię i podziwiam do tej pory. Poświęcałeś mi każdą swoją chwilę, byłeś przy mnie wtedy gdy tego oczekiwałam, bez względu na to co miałeś w danym momencie do zrobienia.
Nigdy nie przestałam Cię kochać. Zawsze nosiłam zalążek tego uczucia w serduchu, które biło ze zdwojoną siłą na Twój widok, na Twój dotyk, na Twój głos..
Chcę Cię przeprosić za wszystkie okropieństwa, które Ci wyrządziłam.
Wiem, że było tego sporo i mam nadzieję, że z czasem wybaczysz mi to wszystko.
Jesteś niebywale czułym chłopakiem, który zawojował moim sercem i ukoił ból po ogromnej stracie.
Dla mnie zawsze będziesz tym pierwszym.
Kocham, Emma

Londyn, 23. grudnia
Kochany przyjacielu,
Zayn… Ten list musiałby by być ogromny gdybym chciała wszystko napisać to co chcę. Jednak muszę się streszczać bo nie mam zbyt wiele czasu i w każdym momencie mogę stracić to co mam najcenniejsze- życie.
Muszę Cię przeprosić za to, że tak długi czas Cię zwodziłam. Zayn, ja naprawdę Cię kochałam i kocham. Zawsze byłeś w moim sercu i każdy nasz pocałunek, każde wymienione spojrzenie nie było bez znaczenia.
Nie miałam nigdy takiego przyjaciela jak Ty. Jestem wdzięczna za to, że dane mi było spotkać Cię i móc pokochać… Pokochać ze wzajemnością.
Każda spędzona z Tobą chwila, każda Twoja rada i każdy twój uśmiech był dla mnie na wagę złota. Może i było różnie, może i było czasami źle ale to Ty zawsze byłeś tym, który spieszył mi z pomocą, chciał mnie wysłuchać a potem wyśmiać moją głupotę.
W obliczu śmierci takie rzeczy są naprawdę miłym wspomnieniem.
Wiem, że kochasz Jennę. Życzę Ci z nią tego czego nie mogłeś zaznać ze mną. Kochany. Opiekuj się tymi potworami i nie pozwól aby coś was poróżniło. Tym bardziej kobieta.
Nie chcę tutaj się rozpisywać bo wywołało by to potok łez u mnie ale naprawdę. Nie zmieniaj się.
Kocham, Emma

Londyn, 24. grudnia
Kochany mężu
patrzę  na Twoje zamknięte powieki i widzę lekki uśmiech pojawiający się na Twoich ustach. Najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek dane mi było zobaczyć. Co tam wszelkie zachody słońca, wybuchy sztucznych ogni kiedy ja mam Ciebie- najpiękniejszą istotę na ziemi.
Nie oczekuję od Ciebie tego, że będziesz opłakiwać mnie całe swoje życie, to byłoby swojego rodzaju egoizmem z mojej strony.
Chcę abyś znalazł sobie kogoś, kogo będziesz w stanie pokochać. Zrób to dla siebie, zrób to dla Lennie. Nie chcę by wychowywała się bez matki, chcę by miała jakiś pierwowzór.
Proszę Cię, przekaż jej ten naszyjnik, który dziś dostałam od Ciebie na jej 13. urodziny.
Opowiadaj jej o mnie, pokazuj zdjęcia ale nigdy nie ukrywaj przed nią prawdy. Zapisz ją do szkoły baletowej i naucz szacunku do innych.
Będę wam pomagała tak jak będę mogła…
Harry… Proszę nie poddawaj się, nie smuć, nie załamuj. Wiem, że teraz brzmi to jak polecenie w całkowicie w innym języku ale kochanie… Nie można tak żyć. Żyj tak jak ja. Od czasu do czasu pogrążaj się we wspomnieniach ale nigdy nie przekraczaj cienkiej linii zatracenia.
Jesteś moją prawdziwą, najprawdziwszą miłością. To było przeznaczenie że przyjechałam do Londynu i wpadłam akurat na Ciebie i Louisa. To było kochany mężu przeznaczenie.
Nie bój się prosić o pomoc przyjaciół, oni zawsze będą w stanie poświęcić się dla Ciebie.
Pamiętaj o tym, że w końcu się spotkamy…
Kocham z całego serca….
Wiecznie oddana, Emma.
Hej!
Dzisiejszy rozdział nie jest jak rozdział:)
Pomyślałam, że takie listy pożegnalne Em do chłopaków co nieco wam rozjaśnia :D
Mam nadzieję, że nie zawiodłam was!

czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 108



Jeśli ktoś ko­go kochasz umiera i to nies­podziewa­nie, nie od­czu­wasz stra­ty na­tychmiast. Tra­cisz te­go ko­goś ka­wałek po ka­wałku przez długi czas - w miarę jak przes­ta­je do niego przychodzić poczta, jak wiet­rze­je za­pach je­go per­fum na po­duszce oraz ub­rań w szuf­ladzie i sza­fie. Stop­niowo gro­madzisz frag­menty, które odeszły właśnie wte­dy nad­chodzi ten dzień - ten dzień, gdy bra­kuje ci szczególnie jed­nej kon­kret­nej cząstki i przytłacza cię uczu­cie, że ta oso­ba odeszła na zaw­sze, a po­tem nad­chodzi in­ny dzień i od­czu­wasz szczególny brak cze­goś in­ne­go.

Tłum żałobników zbiera się pod tym samym kościołem, który był świadkiem zawarcia
przez nas związku małżeńskiego. Patrzę na swoje buty i widzę na nich topiące się płatki śniegu.
- Gemm weź małą do kościoła. Zimno jest na dworze- słyszę mame i widzę jak przez mgłę siostrę biorącą naszą córkę na ręce i kierującą się do kościoła.
Powoli i nieuchronnie łzy zaczynają spływać mi na policzkach. Ciągle nie wierzę w to, że ona już odeszła… Ciągle mam nadzieję, że wyskoczy zza rogu i krzyknie Harry to był tylko żart! Ciągle tu jestem!
Em…. Wiedziałem, że w końcu przyjdzie ten dzień gdy będę musiał ją pożegnać  ale nie sądziłem, że stanie się to tak szybko, że stanie się to w przeciągu 10 minut gdy opuszczę jej salę…
Spojrzałem na czarny karawan, który właśnie podjechał pod kościół. Poczułem, że nie dam rady, że to wszystko jest ponad moje siły. Odwróciłem się i wpadłem na Zayn’a który wcale nie krył swoich uczuć. Płakał podobnie jak wszyscy tu zebrani. Wpadliśmy sobie w ramiona. Chociaż przez chwilę dane mi było poczuć się bezpiecznie, poczuć się w miarę dobrze.
- Harry…- mama złapała mnie za rękę- pora zaczynać- powiedziała i patrząc na mnie ze współczuciem w oczach ruszyła za czarnym orszakiem.
Podszedł do mnie Lou, który kiwnął głową dając mi do zrozumienia, że tak trzeba, że tak właśnie chciałaby Em.
Nie wierzyłem w to wszystko do momentu gdy ujrzałem trumnę i tabliczkę z jej imieniem i nazwiskiem.

Nie mogłem znieść tego wszystkiego. Proszę niech to okaże się wrednym i niestosownym żartem chłopków i samej Emmy… Albo niech w końcu obudzę się z tego męczącego mnie snu… Ona przecież nie mogła umrzeć, nie mogła nas zostawić ot tak, bez słowa pożegnania. Nie mogła ot tak zostawić tego biednego chłopaka i swojej córki!
- Niall….- Liam podszedł do mnie i odciągnął mnie na stronę- Nie płacz już, ona tego nie chciała, nie chciała byśmy płakali na jej pogrzebie…- powiedział chłopak a ja wtuliłem się w niego
- Ale Liam jak nie płakać?! No jak? Przecież ona była dla mnie całym światem. Nikt nie będzie mnie tak kochał jak ona, nikt nie będzie robił takich dobrych kanapek, nikt nie będzie tak dobry dla mnie jak ona…- wyszeptałem ciągle łkając
- Spójrz, nam wszystkim tutaj jest ciężko i źle. Ona ciągle jest przy każdym z nas. Będzie obdarzała nas swoją opieką i w końcu przyjdzie taki dzień, że się z nią ponownie zobaczymy…- kiwnął głowa a ja zrozumiałem jego słowa.
- Chodźmy do kościoła- powiedziała Marry chwytając chłopaka za rękę- zaczyna się- spojrzałem w bok. Wokół nas było mnóstwo ludzi, którzy chcieli przyjść i należycie pożegnać ukochaną naszego przyjaciela.

Stałem całkowicie wyprowadzony z równowagi. Było mi słabo, moim ciałem wstrząsała raz po raz fala dreszczy a w oczach ciągle miałem łzy, które spływały na dół.
Patrzyłem na tę małą, brązową trumnę i nie mogłem pojąć za jakie grzechy to właśnie ona tam się znalazła? Dlaczego nie ja, jakaś inna dziewczyna lub którakolwiek inna kobieta na tej ziemi? Dlaczego właśnie Emma?! Z każdą sekundą czułem jakby ktoś coraz bardziej, coraz głębiej zakorzeniał we mnie poczucie winy i smutku. Jak mogłem do tego dopuścić? Powinienem siedzieć przy niej i tak długo wałkować jej o tej chemioterapii aż w końcu dla swojego świętego spokoju zgodziłaby się na to.
Jenna ścisnęła moją rękę
- Wszystko dobrze?- zapytała a ja kiwnąłem głową.
Tego dnia gdy Harry przyszedł do mnie i powiedział, że Em umarła wyśmiałem go. No  bo niby jak to możliwe? Gdy wychodziliśmy od niej czuła się wyśmienicie, nie narzekała na ból a nawet wręcz przeciwnie, powiedziała, że może Bóg zechciał dać jej jeszcze jedną szansę i sprawił że choroba zaczęła się wycofywać.
Potem…Potem czarna dziura, mgła i nic więcej. Tysiące wspomnień zalewały moją głowę i nie potrafiłem odeprzeć tego przykrego uczucia, uczucia, że cząstka Twojej duszy wypaliła się, odeszła na zawsze….
Lennie zaczęła płakać. Jej krzyk poniósł się echem po kościele. Spojrzałem w kierunku miejsca Harry’ego. Siedział i patrzył to na trumnę to na Gemmę. Serce zaczynało mi pękać w szwach ale nie miałem odwagi tego nikomu powiedzieć.

Nie wiem co tak naprawdę tu robię. Nie wiem co tak naprawdę dzieje się w tym kościele i czy trafiłem oby na pewno dobrze.
Pogrzeb Emmy. Czy oby na pewno tak miało wyglądać moje i nasze życie? Miesiąc temu śmialiśmy i bawiliśmy się na ich ślubie a dziś, znów w tym kościele siedzimy i… I tak naprawdę nie wiemy dlaczego tu jesteśmy.
Widzę brązowe, drewniane pudło w którym leżą czyjeś zwłoki. Nie dochodzi do mnie, że tym pudle jest moja Em. Łzy cisną mi się do oczu widząc Harry’ego podchodzącego do ambony i spoglądającego na nas zrozpaczonym, przestraszonym i pełnym bólu wzrokiem.
Czuję ucisk w brzuchu, który nie jest oznaka niczego dobrego… Czuję że zaraz wybuchnę płaczem prosto w ramię mamy, która sama ledwo co trzyma się kupy…. 
Gemma pośpiesznie opuszcza kościół wraz z małą na rekach. Ta dziewczynka jest lustrzanym odbiciem mojej Em… Mojej kochanej Em…
Serce łomocze mi ze strachu, ze strachu przed tym, że to jednak ona tam jest, że to jednak ona umarła.

Taka jest kolejność rzeczy. Rodzimy się po to by umrzeć. By cierpieć i przeżywać chwile radości w naszym życiu.
Wiedzieliśmy o tym, ze rudowłosa w końcu umrze. Wiedzieliśmy o tym, wmawialiśmy sobie, że tak musi być ale mimo wszystko, stojąc tu w kościele i patrząc na brązową trumnę i płaczącego Harry’ego nie potrafimy pojąć dlaczego tak szybko od nas uciekła.
Jest mi cholernie źle i przykro. Nikt z nas nigdy nie przypuszczał, że będziemy musieli spotkać się w takich okolicznościach. Nikt z nas nie wierzył w to, że miłość Emmy i Harry’ego, która była zarażając zostanie zakończona w tak brutalny sposób….

- Wszyscy dobrze wiemy jaka była Emma…- zaczynam i spoglądam na płaczących ludzi.- Ciężko jest nam pogodzić się ze….- słowa nie chcą przejść mi przez gardło. Nie umiem, do tej pory nie umiem oswoić się z tą myślą, że nie zobaczę już jej uśmiechu, że nie będę mógł jej pocałować czy tez usłyszeć Kocham Cię Harry….- Jest mi tak samo ciężko jak i wam ale Em nie chciała abyśmy płakali, przecież ciągle jest obecna wśród nas. Może nie jest to jej fizyczna postać ale jest… Jest w naszych sercach. Nigdy nie zapomnę jej jak wiele dla mnie zrobiła, jak często mnie pocieszała i służyła dobrą radą… Była idealną żoną przy której chciałem budzić się każdego ranka i spoglądać w jej cudowne oczy…- wybuchłem płaczem. Mama podeszła do mnie i tuląc mnie mocno do swojego ciała wróciła do ławki. Nie potrafiłem się w żaden sposób uspokoić.
Ona nie mogła odejść!
Ukradkiem spojrzałem na wieńce leżące dookoła jej trumny. Na jednym z nich było napisane: Kochanej żonie- Harry wraz z córeczką.
Przecież takie rzeczy nie dzieją się naprawdę… Przecież ja bez niej zginę, zginę i nie podołam wychowaniu dziecka…
- Chyba każdy się ze mną zgodzi, że nasza kochana Em była dla nas wzorem do naśladowania. Zawsze uśmiechnięta, pogodna, świetnie gotująca i wiecznie służąca pomocą i dobrą radą. Mimo tej krzywdy jaka spotkała ją ze strony okrutnego losu pokazała nam, jak mamy postępować by przeżyć nawet najcięższe chwile. I teraz my jesteśmy w takiej sytuacji. Umarł ktoś bardzo bliski naszemu sercu… Mieliśmy lekcję o tym jak żyć więc teraz czas odrobić z tego lekcje i wcielić to w życie. Emma, tak jak powiedział Harry pozostanie przy nas. Urodziła Harry’emu piękną córkę która wyrośnie na równie piękną kobietę jak jej mama a poza tym kochaliśmy ją więc w naszej pamięci ciągle będą przewijać się o niej wspomnienia…- powiedział Liam i ustąpił miejsca Louisowi
- Liam ma racje. Nie możemy się teraz załamać, poddać, zostawić wszystko i żyć w ciągłej żałobie. Ona tego nie chciała. Musimy iść do przodu, musimy dalej żyć. Dziś rozpoczyna się kolejny etap w naszym życiu… Zapamiętajmy ją taką jaka była. Zapamiętajmy ją jako wiecznie uśmiechniętą i pogodną osobę…- chłopak rozpłakał się. Liam podszedł do niego i objąwszy go ramieniem wrócili na swoje miejsca
- Nie wiem co mógłbym teraz powiedzieć. Kochałem i kocham Emmę całym sercem. Wprowadziła niemały bałagan w naszym życiu ale to właśnie dzięki niej nauczyliśmy się kochać, sprzątać po sobie, uśmiechać się nawet w ponure dni. To dzięki niej poznaliśmy polską kuchnię i piękny Wrocław. Ona zawsze pozostanie dla mnie autorytetem i nawet jeśli teraz jej już tu nie ma to życie ciągle się toczy, musimy żyć….-
- Nikt mi jej nie zastąpi. Dla mnie ona była ideałem. Była i jest ideałem piękna kobiecego. Wiem Em, że teraz widzisz i słyszysz nas i musisz wiedzieć, że to Ty jesteś tą jedyną, którą pokochałem szczerze… - Niall otarł oczy i wraz z Zayn’em wrócili do siebie.
Szala goryczy przepełniła się. Serce pękło mi z bólu…. Em, wróć do mnie…

Ksiądz rzucił grudkę ziemi na jej trumnę. Harry płakał, nie wstydził się swoich łez. Tak samo było z Niall’em. Jego policzki przybrały odcień intensywnie czerwony a oczy już dawno zapuchły. Reszta chłopaków jako tako się trzymała ale wiedziałam, że długo to wszystko nie potrwa, wiedziałam, że za moment każdy z nas wybuchnie niepohamowanym płaczem.
- Proszę nie!- wrzasnął Harry gdy czterech mężczyzn zaczęło spuszczać trumnę do dołu- Proszę nie zabierajcie jej! Ona musi tu być, ona musi tu ze mną być!- Zayn podbiegł do chłopaka klęczącego nad grobem i próbującego uchwycić chociaż kawałek drewna- Zayn, powiedz im coś! Oni nie mogą jej tak zabrać, nie mogą! Ona jest nam potrzebna, ona jest dla nas wszystkim….- wydusił z siebie po czym uderzył w tors mulata- Zrób coś! Pomóż mi!!-
- Harry… reszta chłopaków podeszła do nich- Harry pozwól jej odejść- powiedział poprzez łzy Niall. On tylko spojrzał to na nich, to na ludzi a potem na mnie. Podeszłam do niego i przytuliłam go z całej siły.
- Rosie… Rosie powiedz, że mi pomożesz….- wyszeptał trzęsący się brunet
- Pomogę Ci Harry, pomogę Ci ze wszystkim…- chłopak wziął od mamy czerwoną róże i całując ją pożegnał się na zawsze ze swoją ukochaną.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć wam wszystkim!
Słowami wstępu chcę was bardzo przeprosić za wczorajsze łzy, smutek i złość.
Wiem, że większość z was pomyślała sobie: Co ona robi? Sprawia, że umiera teraz gdy wszystko się jej układa, gdy w końcu jest szczęśliwa? No idiotka.
Przepraszam was, że wam zawiodłam ale musicie wiedzieć, że poprzedni rozdział był pisany z myślą o Lenie, kobiecie, która tak samo jak i Em poświęciła swoje życie dla dziecka.
Wiem, ze to marne wytłumaczenie ale należało się wam.
Droga Lu ma tu rację. Wraz z Emmą umarłyście wy moje czytelniczki... 
Nie spodziewałam się aż takiej reakcji na to co napiszę.
Emily Mily Twoje słowa są dla mnie na prawdę....Są dla mnie ogromnym wyróżnieniem i za to jestem Ci na prawdę wdzięczna. Zaczynając to wszystko pisać nie sądziłam, że stanę się dla kogoś tak bliską osobą. Kochanie ale ja chyba na szacunek nie zasługuję :)
Jest mi niezmiernie miło!

Zresztą słowa każdej z was, pod każdym rozdziałem były dla mnie niezwykle motywujące i powstało to co powstało:) Kupa słów, która połączona w całość daje pseudo opowiadanie.
Na prawdę miło jest usiąść po ciężkim dniu ( a taki właśnie był dzisiejszy) i poczytać te miłe słowa od was.
Nie martwcie sie. Jest jeszcze drugi blog a za niedługo powstanie trzeci! :)
Kocham was bardzo mocno, Magda

środa, 21 listopada 2012

Liebster Award II

Tym razem zostałam nominowana przez Ronnie z http://i-just-wanna-love-ya.blogspot.com/ za co bardzo dziękuję! To na prawdę wyróżnienie no a teraz odpowiedzi na postawione przez nią pytania:

1. Jak zaczęła się twoja przygoda z One Direction ? 
Ja, chłopcy, piosenka w radiu no a potem to dopiero. Internet, gazety no i w końcu TT :)

2. Twoja ulubiona piosenka z Up All Night ? 

Nie mam takiej! Ich piosenki są za cudowne by mieć ulubioną :)


3. Twoja ulubiona piosenka z Take Me Home ? 

Patrz powyżej :)


4. Co skłoniło cię do napisania bloga ? 

Wydaje mi się, że chęć przelania na papier swoich emocji no i wypróbowanie samej siebie w dziedzinie jaką jest pisanie.


5. Ulubiony członek 1D i dlaczego akurat ten ? 

Kiedyś śmiało powiedziałabym Zayn za jego wszystkie ruchy, oczka i rzęski no i ta postawa bad boy'a ale teraz... Teraz Horan góruje. Dla mnie jest kimś na prawdę wyjątkowym co potwierdza fakt, że słuchając jego głosu napisałam piosenkę! Wydaje mi się, że Niall jest najbardziej skromnym i najmniej ,,zauważalnym" członkiem tego zespołu. Jest taki skromny!


6. Skąd czerpiesz inspiracje na swojego bloga ? 

Czytam dużo książek, blogów ale głównie moje życie jest dla mnie inspiracją 


7. Jesteś Shipperką Larry'ego bądź innego bromancu ?

Jasne! Larry is real!
Razem z Olałką jesteśmy największymi shipperkami, prawda? Ale tak na prawdę wierzę w to, że między nimi coś jest :)

8. Czy kiedykolwiek hejtowałaś Perrie , Eleanor lub Danielle 
Nie aczkolwiek jakoś nie lubię El. Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się strasznie ważna... No a poza tym Larry!

9. Na jakim poziomie jesteś z językiem angielskim ? ( w sensie podstawowy , zaawansowany , średnio zaawansowany , etc. )  
Średnio zaawansowany co zawdzięczam 1D

10.  Masz twittera ? ( jeśli tak podaj swoją nazwę )
A mam! http://twitter.com/pl_maddie  Zapraszam!

11.  Miewasz jakieś myśli erotyczne o chłopcach ? jeśli tak to jakie ? ( wiem , pytanie skopiowane ale nie mogłam się oprzec ;p ) 
Nie jeszcze nie jestem do tego stopnia zdemoralizowana żebym myślała o nich w ten sposób :)